Forum portalu turystyka-gorska.pl

Wszystko o górach
portal górski
Regulamin forum


Teraz jest So gru 21, 2024 6:05 am

Strefa czasowa: UTC + 1




Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 1547 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1 ... 43, 44, 45, 46, 47, 48, 49 ... 52  Następna strona
Autor Wiadomość
 Tytuł:
PostNapisane: Cz cze 10, 2010 6:44 pm 
Nowy

Dołączył(a): Wt maja 04, 2010 11:07 am
Posty: 12
Cytuj:
Przeczytaj o ostatnim wypadku i sie zastanów sam. Pare osób ostatnio było i jest nadal biało.

Ano właśnie przed chwilą przeczytałem, faktycznie głupie pytanie to było.

Idąc za ciosem zadam drugie głupie - skoro wchodzi się rysą, a w rysie jest tyle śniegu, to jakie jest zagrożenie lawinowe? Niby ten śnieg powinien być nieźle związany o tej porze ale jednak... ?


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Cz cze 10, 2010 6:52 pm 
Stracony

Dołączył(a): Pt wrz 05, 2008 6:33 pm
Posty: 3835
Lokalizacja: Bukowina Tatrzańska
sobol napisał(a):
a w rysie jest tyle śniegu, to jakie jest zagrożenie lawinowe


Zadam może ja pytanie. Chodziłeś zimą po Tatrach?

Śnieg w rysie jest rano beton później miękki i zapadający. Wystarczy 30cm śniegu żebyś pojechał na dół.

Zdjęcia z niedzieli autor Grzesiek

Obrazek

Obrazek

Wystarczy

_________________
www.rafalraczynski.com.pl


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Cz cze 10, 2010 6:59 pm 
Nowy

Dołączył(a): Wt maja 04, 2010 11:07 am
Posty: 12
Nie chodziłem, jedziemy pierwszy raz w warunki nie-letnie. Sprzęt mamy.


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Cz cze 10, 2010 7:13 pm 
Stracony

Dołączył(a): Pt wrz 05, 2008 6:33 pm
Posty: 3835
Lokalizacja: Bukowina Tatrzańska
sobol napisał(a):
Sprzęt mamy


To dopiero połowa sukcesu. Druga to posługiwanie się nim :)

_________________
www.rafalraczynski.com.pl


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Cz cze 10, 2010 7:40 pm 
Nowy

Dołączył(a): Wt maja 04, 2010 11:07 am
Posty: 12
@raffi79 - gdzieś się tego też trzeba nauczyć, na trawiastej łące raczej nic z tego :P

Jakieś rady w takim razie poza tym, żeby wyjść najwcześniej jak się da (3, 4?) i zejść zanim śnieg się zrobi miękki jak galareta?

Duży jest ruch na szlaku? Wiadomo gdzie iść (w sensie po śladach) czy trzeba szukać drogi i jak źle pójdziemy to będzie buba?


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Cz cze 10, 2010 7:46 pm 
Stracony

Dołączył(a): Pt wrz 05, 2008 6:33 pm
Posty: 3835
Lokalizacja: Bukowina Tatrzańska
sobol napisał(a):
żeby wyjść najwcześniej jak się da (3, 4?)


Nie ma sensu tak wcześnie wychodzić.
Skąd będziecie startować ?


sobol napisał(a):
Duży jest ruch na szlaku?

Tłumów nie ma :mrgreen:


sobol napisał(a):
czy trzeba szukać drogi i jak źle pójdziemy to będzie buba


Tam jest tylko jedna droga do góry :mrgreen:

Ja bede w sobotę w tym rejonie. :P

_________________
www.rafalraczynski.com.pl


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Cz cze 10, 2010 7:53 pm 
Uzależniony ;-)

Dołączył(a): N paź 05, 2008 8:16 pm
Posty: 1359
Lokalizacja: silesia
raffi79. napisał(a):
To dopiero połowa sukcesu. Druga to posługiwanie się nim :)
A trzecia połowa sukcesu to wyobraźnia - może kolega sobol akurat ją posiada.
Chociaż sobolu powiem Ci, że jak masz czekan a nie umiesz go używać to nawet go nie zabieraj bo każdy zbędny gram da Ci w dupę w podejściu na Rysy. Choć z drugiej strony - można chodzić w zimie bez raków, bez czekana ponoć nie bardzo. Ale to założenie jak mniemam dotyczy osób, które potrafią obsługiwać takie bajery :)
Poza tym nie uważam, żeby rysa była najlepszym miejscem do nauki chodzenia w rakach czy hamowania czekanem.

Powie tak: jeśli naprawdę nie potrafisz używać czekana (mam na myśli hamowanie podczas poślizgnięć) to nie wybieraj się na Rysy.
Pytanie za 100 pkt - kask masz?

_________________
I was blind but now I can see...


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Cz cze 10, 2010 8:16 pm 
Stracony

Dołączył(a): Pt wrz 05, 2008 6:33 pm
Posty: 3835
Lokalizacja: Bukowina Tatrzańska
batmik napisał(a):
żeby rysa była najlepszym miejscem do nauki chodzenia


Fakt, nie chciałem tego pisać żeby nie odstraszać 8)


batmik napisał(a):
zbędny gram da Ci w dupę w podejściu


Przy 30C :sunny: :sunny:

_________________
www.rafalraczynski.com.pl


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Cz cze 10, 2010 8:24 pm 
Nowy

Dołączył(a): Wt maja 04, 2010 11:07 am
Posty: 12
Cytuj:
Skąd będziecie startować ?

Jutro wieczorem będziemy w MOKu, więc chyba bliżej się nie da (nie licząc dzikich miejscówek).

Niestety nie mam kasku. W takim razie co polecacie, żeby nauczyć się chodzić w rakach i z czekanem? Szczerze to bardzo chętnie bym znalazł stok na którym można względnie bezpiecznie nauczyć się hamowania właśnie chociażby, i oczywiście zdaję sobie sprawę, że Rysy to nie jest najlepsze miejsce do tego, znam je z wypadów letnich :) Wrota Chałubińskiego? Tam też powinien leżeć śnieg.

Mamy całą sobotę i w niedzielę koło 16 / 17 musimy być w Zako. Co polecacie, żeby się poedukować dobrze? Drugą noc chcemy spędzić w piątce, więc jakiś wypad w jej okolicach by był fajny, ale obstawiam, że Zawrat może być jeszcze gorszy niż Rysy albo przynajmniej porównywalny, więc przebitka przez Krzyżne do Murowańca zostaje, ale to jakoś zbyt ekscytująca droga nie jest.

Przyznaję, że ten wypad jest właśnie głównie w tym celu - troszkę się po pierwsze rozchodzenia a po drugie nauczenia czegoś.

Cytuj:
Fakt, nie chciałem tego pisać żeby nie odstraszać Cool

Powiem tak - jeśli uważacie, że zrobilibyśmy coś mega głupiego, to oczywiście nie warto się pchać. Szkoda trochę, bo serio miałem ochotę wejść na rysy w takich warunkach teraz :)


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Cz cze 10, 2010 8:31 pm 
Stracony

Dołączył(a): Pt wrz 05, 2008 6:33 pm
Posty: 3835
Lokalizacja: Bukowina Tatrzańska
sobol napisał(a):
Wrota Chałubińskiego? Tam też powinien leżeć śnieg.


Teraz nie jest pora na naukę. Śnieg jest twardy zbity i leży dużo kamieni więc jak nie chcesz sobie pobijać co nie co to lepiej nie próbuj :mrgreen:

_________________
www.rafalraczynski.com.pl


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Cz cze 10, 2010 8:35 pm 
Nowy

Dołączył(a): Wt maja 04, 2010 11:07 am
Posty: 12
To co radzicie w ogóle nie jechać? :/


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Cz cze 10, 2010 8:53 pm 
Stracony

Dołączył(a): Pt wrz 05, 2008 6:33 pm
Posty: 3835
Lokalizacja: Bukowina Tatrzańska
Można jechać. Ale czy się nauczysz to już od Ciebie zależy.

Możesz podjeść np do Buli pod Rysami i nie wchodząc w rysę. Druga strona medalu dobrze żeby ktoś Ci pokazał jak sie posługiwać czekanem bo sam jeśli nie wiesz to nic z tego nie będzie.
Na naukę najlepszy jest koniec marca i kwiecień wszystko zależy od zagrożenia lawinowego. Zresztą dużo kursów odbywa się w piatce czy w okolicach Murowańca.

Przemyśl sam co umiesz i jakie masz doświadczenie z lata.

_________________
www.rafalraczynski.com.pl


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Cz cze 10, 2010 8:59 pm 
Przypadek beznadziejny

Dołączył(a): Śr lut 14, 2007 12:37 pm
Posty: 2069
Lokalizacja: Sama już nie wiem
http://wiadomosci.onet.pl/2681,2182607, ... kalne.html

_________________
MOTYLA NOGA


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Cz cze 10, 2010 9:09 pm 
Nowy

Dołączył(a): Wt maja 04, 2010 11:07 am
Posty: 12
@raffi79: Wiem tylko teoretycznie jak to robić na podstawie literatury, co niby jest lepsze niż nic, ale nie daje też raczej zbyt wiele :) Tylko chyba i tak teraz nikt by mi więcej nie powiedział niż wiem, bo po prostu by mi to pokazał, a tu potrzeba przećwiczenia w praktyce.

Pojedziemy, zobaczymy jak się będziemy czuć na siłach.


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Pt cze 11, 2010 6:29 am 
Uzależniony ;-)

Dołączył(a): N paź 05, 2008 8:16 pm
Posty: 1359
Lokalizacja: silesia
sobol napisał(a):
Tylko chyba i tak teraz nikt by mi więcej nie powiedział niż wiem, bo po prostu by mi to pokazał, a tu potrzeba przećwiczenia w praktyce. Pojedziemy, zobaczymy jak się będziemy czuć na siłach.

Idź kolego i ciesz się pogodą z przyjaciółmi. Tylko pamiętaj, że idąc w rakach będzie Ci się wydawało, że wszystko jest ok bo przyczepność itd - aż do momentu poślizgnięcia. Jak nie umiesz hamować czekanem i nabierzesz odpowiedniej prędkości w rakach na nogach to "potem wychodzą fajne otwarte złamania" (cytat z J.Cabana)

_________________
I was blind but now I can see...


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Pt cze 11, 2010 7:46 am 
Przypadek beznadziejny
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So lip 18, 2009 3:07 pm
Posty: 1641
Lokalizacja: MARCIN NH Kraków
Nie straszcie kolegi:)


Do połowy rysy możecie dojść i zobaczycie co jest grane.
Dalsza droga musi uwzględniać powrót w nie najlepszych warunkach śnieżnych, a pod przełączką jest dość stromo,więc trzeba powolutku bardzo.

Dodatkowym utrudnieniem będzie ewentualne słońce.
Można się tam zagotować bardziej niż w saunie, co zdecydowanie osłabia organizm a może też koncentracje.


Osobiście nie polecam wchodzenia na Rysy w ramach zdobywania pierwszych zimowych szlifów. To mordercze podejście i zejście:)


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Pt cze 11, 2010 9:13 am 
Stracony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn wrz 01, 2008 8:10 pm
Posty: 4694
raffi79. napisał(a):
Zdjęcia z niedzieli autor Grzesiek

Obrazek



Byłbym ostrożny z zamieszczaniem takich zdjęć (jeśli to rysa). Jeśli znajdzie go pan z teczką i pani w czołenkach to niedługo tam będą.

_________________
http://3000.blox.pl/html

"Listy z Ziemi" Twaina: poszukaj, przeczytaj... warto


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Pt cze 11, 2010 9:42 am 
Stracony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz sty 25, 2007 9:48 am
Posty: 7575
keff79 napisał(a):
Chcąc mówić o miejscu i roli wartości ujemnej [1] w całości systemu aksjologii Henryka Elzenberga, należy w pierwszej kolejności zarysować ramy samego systemu. Elzenbergowski system filozofii wartości miał być zbudowany na trzech filarach. Pierwszy z nich stanowi zdecydowane rozróżnienie dwu pojęć wartości: utylitarnej i perfekcyjnej. Drugi filar to definicyjne związanie pojęcia wartość perfekcyjna z pojęciem powinność. Trzeci to rozumienie powinności jako powinności bytu i przeciwstawienie powinności czynu [2].
Dokonane przez Elzenberga rozróżnienie na wartość utylitarną i wartość perfekcyjną nie było pomysłem nowatorskim. Można je bowiem spotkać już u Seneki, który w Listach do Lucyliusza odróżnił i przeciwstawił sobie dwie kategorie rzeczy dobrych: te, które mają pretium (cenę, wartość użytkową) i te, które mają dignitas (godność, wartość osobistą). Przeciwstawienie to w Uzasadnieniu metafizyki powtórzył Kant [3].
Pojęcie wartości to fundamentalne pojęcie nie tylko aksjologii, ale także całej filozofii Elzenberga — „układacza tablic wartości", jak sam siebie chętnie nazywał. Sprawa definicji terminu „wartość" była więc dla niego problemem podstawowym. Pierwszym jego krokiem było wyodrębnienie spośród wielu różnych znaczeń tego słowa znaczenia aksjologicznego. Elzenberg wyszedł z założenia, że w znaczeniu aksjologicznym wartość jest pewną właściwością przedmiotów taką, że:

1. Bywa ona dla mnie przedmiotem dodatnich: umysłowych (aprobata) i uczuciowych (upodobanie, szacunek, cześć) reakcji — i jestem skłonny uważać, że powinna nim być i także dla drugich;

2. Jej obecność lub nieobecność zdaje mi się dostarczać pewnych dyrektyw, wskazań dla postępowania ludzkiego. W tym sensie, że jakiś przedmiot (lub stan rzeczy?) jest wartościowy, drugi nie, to przy „tworzeniu" analogicznych przedmiotów lub stanów rzeczy ludzie będą starali się tworzyć taki jak ów pierwszy, a nie jak drugi;

3. Piękność i dobro są jakimiś jej odmianami;

4. Ma ona swoje przeciwieństwo, biegun przeciwny, odpowiednik negatywny: brzydota, zło [4].
Jak wynika z tego określenia, wartość w znaczeniu aksjologicznym posiada swoje przeciwieństwo. Tak, jak istnieje wartość dodatnia, tak również istnieje wartość ujemna. I właśnie ten rodzaj wartości stanie się przedmiotem analizy. Zanim to jednak nastąpi, należy się pokrótce zająć wartością sensu stricto, czyli w rozumieniu Elzenberga wartością perfekcyjną. O ile z punktu widzenia tych rozważań zagadnienie rozróżnienia między wartością utylitarną, i perfekcyjną wydaje się mało interesujące, o tyle godne uwagi jest powiązanie wartości perfekcyjnej z powinnością.
Elzenberg twierdzi, że wszystkie dodatnie sądy o wartości są aprobowane, a wszystkie ujemne dezaprobowane. W celu uniknięcia ewentualnych nieporozumień wyjaśnia, co rozumie pod pojęciem aprobata. Pojęcie to nie oznacza w odniesieniu do sądu o wartości pewnego towarzyszącego podmiotowi wydającemu sąd uczucia, ale znaczy, że sąd o wartości jest sądem aprobującym, jest po prostu aprobatą. Aprobować i wartościować dodatnio pod względem perfekcyjnym to — w zasadzie — to samo, z tą jedną różnicą, że w aprobacie uwzględniony jest dodatkowo pewien aspekt czynności wartościowania. W związku z tym Elzenberg pisze: „Każdy sąd o wartości perfekcyjnej jest aprobatą i każda aprobata jest sądem o wartości perfekcyjnej. Innych sądów aprobujących niż dodatnie sądy o wartości perfekcyjnej przytaczać nie można: aprobata wyczerpuje się w sądzie o wartości tak, jak sąd o wartości w aprobacie" [5]. Przyczyną, dla której Elzenberg wprowadził termin „aprobata" do wywodów zmierzających do ustalenia definicji wartości perfekcyjnej, jest swoisty odcień znaczeniowy tego terminu, określany przez autora jako odpowiadanie jakimś wymaganiom, a to określenie następnie jest sprowadzone przez niego do wyrażenia taki, jaki powinien być. Zatem rzecz odpowiadająca jakimś wymaganiom, które są jej stawiane, jest po prostu rzeczą taką, jaka powinna być. Po przyjęciu definicji aprobaty, będącej pojęciem pośrednim na drodze zmierzającej do skonstruowania definicji wartości perfekcyjnej, Elzenberg mógł podać także i określenie tej ostatniej: „[...] przedmiot wartościowy w sensie perfekcyjnym to przedmiot taki, jaki powinien być” [6].
W definicji wartości perfekcyjnej pojęciem podstawowym jest termin powinność i dlatego poznawcze dotarcie do treści tego terminu staje się naczelnym zadaniem aksjologii. W przekonaniu Elzenberga można wskazać na trzy zasadnicze grupy zastosowań terminu powinien. Pierwszą z nich stanowią takie znaczenia tego pojęcia, które nie mogą być w żadnym wypadku zastosowane w definicji wartości. W grupie tej wyróżnić można trzy znaczenia omawianego terminu:

1.Stwierdzenie prawdopodobieństwa (np. „Jutro powinna być ładna pogoda).

2.Stwierdzenie, że pewna cecha jest cechą wspólną wszystkich egzemplarzy danej klasy (np. chcąc określić roślinę, która wydaje się jaskrem, stwierdzam: „Ta roślina nie jest jaskrem, bo ma cztery płatki, a jaskier powinien mieć pięć").

3.Stwierdzenie imperatywistyczne w dwu wariantach: a) zdania stwierdzające powinność są równoznaczne z nakazami (np. zdanie „Powinieneś przeprosić kolegę" jest równoznaczne zdaniu „Przeproś kolegę!"); b) zdania stwierdzające powinność są równoznaczne ze zdaniami, że rozkaz został wydany (np. „Jan kazał ci przeprosić kolegę") [7].
Drugą grupę zastosowań terminu powinien stanowią znaczenia w przeciwieństwie do grupy pierwszej bliższe tym, które mogą być zastosowane w definicji wartości. Są to tzw. znaczenia warunkowe, bezpośrednio związane z wartością utylitarną. „Stwierdzając [... ] — pisze Elzenberg — że jakiś przedmiot powinien być taki a taki, stwierdzam, że posiadanie przez niego danej cechy jest niezbędnym warunkiem realizacji stanu rzeczy komuś potrzebnego lub przez kogoś pożądanego, czyli warunkiem zaspokojenia czyichś potrzeb albo pożądań [... ] Jeżeli zaś stwierdzam, że jest taki, jaki powinien być, czyli że ową cechę posiada, to stwierdzam, że spełnia ów warunek, czyli że dzięki niemu zaspokojenie może nastąpić faktycznie. Jednakże to, co zaspokaja potrzeby lub pożądania, nazywamy wartościowym utylitarnie ostatecznie. A co realizuje w sobie warunek takiego zaspokojenia, to ma wartość utylitarną instrumentalną" [8].
Formuła „taki, jaki powinien być" jest w tym przypadku rzeczywiście równoważna terminowi „wartościowy", ale nie w sensie perfekcyjnym, lecz utylitarnym. Zatem w ten sposób określone znaczenie pojęcia „powinien" nie może być zastosowane do definicji wartości perfekcyjnej.
Trzecią grupę zastosowań terminu powinien stanowi znaczenie deontologiczne właściwe czy w innej terminologii niekiedy używanej przez Elzenberga aksjologiczne właściwe. Punktem wyjścia do konkretyzacji owego znaczenia stała się analiza przykładów o charakterze warunkowo-utylitarnym typu „Złodziej powinien być sprytny", „Tyran powinien być okrutny". Podmiot występujący w tych zdaniach (złodziej i tyran) jak i cecha powinna są dezaprobowane moralnie. Z moralnego punktu widzenia złodziej nie powinien być sprytny, a tyran okrutny. W przekonaniu Elzenberga analiza tego typu nie wystarczy jednak jeszcze do pełnego określenia właściwego deontologicznego znaczenia powinności. Należy znaleźć taki przykład, który nie posiadałby charakteru warunkowo-utylitarnego, tzn. taki, w którym powinność nie byłaby środkiem, a celem ostatecznym. Dopiero wówczas można twierdzić, że mamy do czynienia z deontologicznym właściwym znaczeniem pojęcia „powinien". Owym przykładem — w przekonaniu Elzenberga — jest zdanie: „Wszystkie moje potrzeby i pożądania powinny być zaspokojone". „Nie może to bowiem znaczyć — pisze on — »jeżeli będę, to moje pożądania będą zaspokojone itd.« — bo to byłaby tautologia. Tu więc powinien na pewno nie znaczy »jeżeli, to...«; a że nie ma również na pewno żadnego ze znaczeń pozostałych, więc mamy tu znaczenie inne: właśnie nasze deontologiczne" [9].
Z punktu widzenia tematu tego artykułu bardziej interesująca i przydatna jest analiza, którą Elzenberg podjął w roku 1934, pisząc: „Wartość sama w sobie nie jest ani cechą, którą przedmiot powinien posiadać, ani żadną cechą w ogóle. Jest ona faktem, że przedmiot jest taki, jaki powinien być; a biorąc sprawę najszerzej — jest zgodnością między stanem rzeczy istniejącym i stanem powinnym" [10]. Z przyjęciem takiej definicji wartości wiązało się przyjęcie ważnych i konkretnych założeń ontologicznych. Elzenberg twierdził mianowicie, że świat składa się z dwojakiego rodzaju bytu: rzeczy (przedmiotów) czyli ciał i osób. Pod pojęciem „przedmiot" rozumiał rzecz wraz z jej cechami istotnymi oraz przypadkowymi, tzn. takimi, które danej rzeczy mogą przysługiwać, ale nie muszą. Każda rzecz wartościowa ma jakąś cechę c inną niż sama wartość, którą powinna posiadać. Inaczej mówiąc: jeżeli jakiś przedmiot A powinien posiadać cechę c i A posiada tę cechę, to A jest wartościowe, przy czym cecha c jest cechą różną od wartości. W definicji tej wyróżnia się zatem cecha c, którą przedmiot powinien posiadać i fakt, że przedmiot ją posiada. W takim ujęciu wartość nie jest cechą, ale jest warunkowana posiadaniem cechy. Cecha c jest cechą, której posiadanie przez przedmiot stanowi o jego wartości. „Możemy tę cechę — pisze Elzenberg — nazwać wartościodajną (wertgebend) albo wartościotwórczą. (Rzeczy są wertvoll, cechy są wertgebend). [...] Jest to cecha, której realizowanie jest celem ostatecznym. Nie jest ona wartością, ani nie posiada wartości, ale jest czymś najwyższym, z czego sama wartość pochodzi. Jest to, jeśli ją można nazwać, jedyna »rzecz«, która »istnieje« dla siebie samej. O niej jednej można powiedzieć, że »powinna być« jednak warunkowo, o ile coś istnieje. (Jest to cecha naturalna, którą można wskazać)" [11].
Elzenberg starał się zobrazować na przykładach stosunek cechy wartościotwórczej do wartości. Twierdził mianowicie, że zachodzi tu podobny stosunek, jak w przypadku stosunku celowości do kulistości piłki (piłka wtedy jest zrobiona celowo, kiedy jest kulista, ale jej kulistość nie jest celowością ani jej celowość kulistością). Podobnie rzecz się ma w przypadku strofy. Strofa jest wartościowa, gdy jest harmonijna. Nie znaczy to jednak, że wartość strofy jest harmonijnością ani harmonijność jej wartością. Wartość jest po prostu faktem, że strofa jest harmonijna [12]. „Na gruncie systemu Elzenberga — pisze Bogusław Wolniewicz — wartości nie są ani przedmiotami, ani cechami przedmiotów. Są to bowiem pewne fakty, czyli pewne realnie istniejące stany rzeczy: wartością jest okoliczność, że pewna określona cecha danemu przedmiotowi faktycznie przysługuje. Elzenberg powie wtedy, że cecha ta jest wartościotwórcza — ale nie w ogóle, tylko względem tego właśnie przedmiotu (albo tej klasy przedmiotów, gdy przedmiot wskazany jest tylko rodzajowo). O samym zaś przedmiocie powie on, że jest wartościowy" [13].
Jak już wcześniej zaznaczono jednym z warunków koniecznych wartości w znaczeniu aksjologicznym jest to, że ma ona jakieś swoje przeciwieństwo, jakiś odpowiednik negatywny, że istnieje po prostu wartość ujemna. Mając na uwadze całość koncepcji aksjologicznej Elzenberga, konstatacja tego faktu jest rzeczą oczywistą. Stało się tak dzięki skrupulatnej analizie dokonanej przez niego w tekście Wartość ujemna, stanowiącym integralną część fundamentalnego dla aksjologii Elzenberga tzw. Tekstu żemłosławskiego [14].
Punktem wyjścia analizy Elzenberg uczynił problem sprowadzający się do pytania o to, czego należy wymagać od definicji wartości ujemnej i danej razem z nią cechy ujemnie wartościotwórczej.
Po pierwsze, należy sobie uświadomić fakt, że zarówno przedmiot dodatnio wartościotwórczy, jak i ujemnie wartościotwórczy, a w konsekwencji również cechy wartościotwórcze, nie stanowią dwóch całkowicie odmiennych charakterystyk wartości, a przeciwnie są to dwie odmiany tej samej charakterystyki. Wynika stąd zatem, że musi istnieć jakaś wspólna dla tych obu wartości i cech wartościotwórczych kategoria „wartości w ogóle". Z założenia, że można stwierdzić istnienie przedmiotu wartościowego w ogóle, wynika, iż poprzez dodanie odpowiedniej różnicy gatunkowej można wyprowadzić odpowiednie pojęcie wartości dodatniej i ujemnej. To założenie posiada dla Elzenberga istotne znaczenie, gdyż usprawiedliwia mówienie o kategorii „wartość w ogóle".
Po wtóre, zarówno wartość ujemna, jak i dodatnia są odbierane przez podmiot wartościujący (Elzenberg mówi nawet, że są odczuwane) jako dwie przeciwne charakterystyki i ta ich kwantyfikacja nie jest kwestią konwencji, ale pewną rzeczywistą właściwością.
Ponadto od definicji wartości ujemnej musimy wymagać zdania sprawy z tego, że sądy stwierdzające, jakie cechy są ujemnie wartościotwórcze, nie mogą być wyodrębnione na podstawie różnej intuicji poznawczej. Elzenberg dochodzi do tego stwierdzenia nie poprzez analizę, ale w wyniku odwołania się do racji rozumu, a dokładniej do postulatu rozumu.
To, dlaczego cecha ujemnie wartościotwórcza powinna być określona poprzez stosunek do cechy dodatnio wartościotwórczej, Elzenberg wyjaśnia analizując konkretny przykład. „Przypuśćmy dla uproszczenia — pisze on — że istnieje tylko po jednej cesze dodatnio wartościotwórczej (nazwijmy ją c) i po jednej cesze ujemnie wartościotwórczej (nazwijmy ją d) i przypuśćmy, że c i d stanowią parę cech zupełnie względem siebie przypadkowych, np. niech cechą dodatnio wartościotwórcza będzie mądrość, a cechą ujemnie wartościotwórcza będzie zieloność. (Wszystko więc, co zielone, jest wartościowe ujemnie). Otóż ten stan rzeczy będzie nas raził. Dlaczego? Dlatego, że mamy tu dwa twierdzenia podstawowe całkowicie od siebie niezależne, z których jedno nie da się uzasadnić drugim. (Dwie samodzielne, równoważne intuicje: jedna dotyczy cech dodatnio wartościotwórczych, druga — cechy ujemnie wartościotwórczej). Otóż to wydaje nam się nie do przyjęcia — un scandale de la raison. Żądamy natomiast, aby z sądu, że c jest cechą dodatnio wartościotwórcza, dał się wyprowadzić sąd, że d jest cechą ujemnie wartościotwórcza — a to oczywiście na podstawie jakiejś ustalonej relacji między c a d" [15]. W konsekwencji twierdzi: „Cecha ujemnie wartościotwórcza powinna móc być określana przez jakiś swój stosunek do cechy dodatnio wartościotwórczej. Przy tym musi to być stosunek taki, by zdawał sprawę ze znaczenia przeciwieństwa i ujemności" [16].
Cechy wartościotwórcze nie są zatem samodzielne poznawczo, gdyż ma być tak, „by nasza wiedza o jednym przynajmniej z dwóch rodzajów cech wartościotwórczych dała się wydedukować z naszej wiedzy o drugim rodzaju. Jest to charakterystyczne założenie w formie postulatu: zależność niesamodzielność (esencji) owych cech ujemnie wartościotwórczych od (esencji) cech dodatnio wartościotwórczych" [17]. Nie można więc twierdzić, że „przedmiot A jest ujemnie wartościowy sam w sobie" tzn., że „przedmiot A posiada cechę d przy czym d, jest ujemnie wartościotwórcza sama w sobie". Elzenberg uważa, iż „definicja wartości ujemnej musi więc umożliwiać wskazanie określonego stosunku między cechą dodatnio wartościotwórczą a cechą ujemnie wartościotwórczą — na podstawie którego można by z wiedzy o tym, jakie cechy są dodatnio wartościotwórcze, wnioskować o tym, jakie są ujemnie wartościotwórcze" [18]. Poznawczo cecha ujemnie wartościotwórcza nie jest więc samoistna, gdyż pozostaje ona zawsze w pewnej relacji do cechy dodatnio wartościotwórczej. W związku z tym pojawia się bardzo ważny problem, nie znajdujący zadowalającego rozwiązania na gruncie koncepcji Elzenberga. Chodzi mianowicie o to, czy z ową niesamodzielnością poznawczą cechy ujemnie wartościotwórczej idzie w parze również jej niesamodzielność bytowa. Do zagadnienia tego powrócę w dalszej części artykułu.
Ostatnim warunkiem koniecznym definicji wartości ujemnej jest zdanie sobie sprawy z tego, że stosunek zachodzący między cechą dodatnio wartościotwórcza i ujemnie wartościotwórcza jest stosunkiem wykluczania się cech. „Uważamy mianowicie — zauważa Elzenberg — że przedmiot jest wartościowy ujemnie, jeżeli posiada cechę, której posiadanie wyklucza posiadanie cechy dodatnio wartościotwórczej. (Ale nie na odwrót!)" [19].
Mając sformułowane warunki definicji wartości ujemnej, Elzenberg mógł zapytać o to, czy znane teorie stosunku cechy ujemnie wartościotwórczej do cech dodatnio wartościotwórczych czynią im zadość, czy się po prostu sprawdzają, np. tzw. „teoria braku" głosząca, że cechą ujemnie wartościotwórcza jest po prostu brak cechy dodatnio wartościotwórczej. To, że teoria ta nie sprawdza się, Elzenberg uzasadniał w sposób następujący: „Wyłącznie dodatnio wartościowe jest to co ma cechę c (dodatnio wartościotwórcza) w stopniu maksymalnym; wyłącznie ujemnie wartościowe — to, co ją posiada w stopniu zerowym. Wszystko co pośrodku, jest jednocześnie dodatnio i ujemnie wartościowe" [20].
Nie sprawdza się również jego zdaniem teoria „skrajnych miejsc w skali", w której wyróżnia się pewną ilość przedmiotów w ten sposób, aby każdy następny był pod jakimś względem mniej podobny do tego, który go bezpośrednio poprzedza. W ten sposób otrzymuje się pewną skalę przedmiotów P, P1, P2,..., Pn, przy czym każdy następny przedmiot jest mniej podobny do P. Jeżeli założy się, że P jest wartościowy, to Pn powinien być wartościowy ujemnie. W tej koncepcji sądy o wartości dodatniej i ujemnej pod względem logicznym byłyby niezależne od siebie, a więc każdy z nich wymagałby odrębnej intuicji poznawczej.
Ponieważ teoria braku i skrajnych miejsc w skali nie spełniają wszystkich warunków definicji wartości ujemnej, Elzenberg stanął przed koniecznością dalszych poszukiwań. Teorią, która jego zdaniem czyni zadość wymaganiom definicyjnym, jest teoria wykluczania, a dokładniej teoria wykluczających się cech, zakładająca, że jakiś przedmiot ma wartość ujemną, gdy posiada cechę wykluczającą posiadanie cechy dodatnio wartościotwórczej. Zatem: „[...] »wartościowy ujemnie« znaczy tyle, co »taki, jaki powinien nie być« [...] Zaś co do cech: cecha dodatnio wartościotwórcza to cecha, którą przedmiot powinien posiadać; cecha ujemnie wartościotwórcza to cecha, której przedmiot powinien nie posiadać. Nazywając cechę dodatnio wartościotwórcza c, a cechę ujemnie wartościotwórcza d, mamy: A powinno być c, powinno nie być d " [21].
Przy takim rozumieniu definicji wartości ujemnej i cechy ujemnie wartościotwórczej postawione jej wyżej wymagania są spełnione. Określenie „wartościowy dodatnio" i „wartościowy ujemnie" stanowią dwa gatunki tego samego rodzaju, czyli podpadają pod pojęcie „wartościowy w ogóle". Podobnie jest z cechami wartościotwórczymi, gdzie cecha dodatnia jest cechą powinna, a ujemną — negatywnie powinną, natomiast cecha wartościotwórcza w ogóle to cecha, którą przedmiot powinien posiadać lub nie posiadać. Spełniony jest również wymóg drugi, ponieważ zachodzi przeciwieństwo stanu rzeczy i jego negacji. To, co jest wartościowe dodatnio, określa się przez zwrot o tej samej budowie, ale przed jednym z terminów figuruje negacja. W przypadku trzeciego warunku ten sam element negacji przekonuje o tym, że tam, gdzie występuje negacja, tam jest ujemność zarówno w sensie rzeczywistym, jak i konwencjonalnym. Definicja wartości ujemnej spełnia również — zdaniem Elzenberga — czwarty wymóg, a uzasadnia to w sposób następujący: „Jeżeli cecha ujemnie wartościotwórcza jest to cecha, której przedmiot powinien nie posiadać, to z sądu, że dana cecha c jest cechą dodatnio wartościotwórczą, możemy wyprowadzić sąd stwierdzający, jakim warunkom ma odpowiadać cecha ujemnie wartościotwórcza. Mianowicie: jeżeli posiadanie cechy d wyklucza posiadanie cechy c, a o cesze c wiemy, że przedmiot powinien ją posiadać, wtedy przedmiot powinien nie posiadać cechy d; jedno wynika z drugiego. Czyli sąd stwierdzający, że cecha d, jest ujemnie wartościotwórcza, wynika z sądu, że cecha c jest dodatnio wartościotwórcza. (I to na podstawie stosunku wykluczania się)" [22]. Ostatni wreszcie wymóg stawiany definicji wartości ujemnej zostanie spełniony, jeżeli okaże się prawdziwą teza: cecha wykluczająca cechę dodatnio wartościotwórczą jest cechą ujemnie wartościotwórczą. Elzenberg tezę tę uzasadnia w sposób następujący: „Przedmiot A powinien posiadać c. Ale na mocy definicji cech wykluczających się przedmiot, który posiada d, nie posiada wykluczającej się z nią wzajemnie cechy c. Więc A tylko wtedy posiada c, gdy nie posiada d. Jednak A — powiedzieliśmy — powinno posiadać c, a zatem A powinno nie posiadać d. Czyli cecha wykluczająca cechę dodatnio wartościotwórczą jest cechą, której przedmiot powinien nie posiadać. To zaś jest definicją cechy ujemnie wartościotwórczej, co stanowiło tezę do dowiedzenia" [23].
Wymagań stawianych definicji wartości ujemnej nie można spełnić w przypadku, gdy nie jest zdefiniowane pojęcie wartości dodatniej. W takiej sytuacji bowiem nie ma możliwości skonstruowania pojęcia definicji wartości w ogóle i zdefiniowania terminu „wartość ujemna". Mając bowiem nie zdefiniowane dwa pojęcia, nie mamy podstaw mówić, iż mamy do czynienia z dwoma gatunkami tego samego rodzaju. Przy braku definicji wartości dodatniej i ujemnej nie można uzasadnić także ich przeciwieństwa. Wreszcie nie można mówić, że wykluczanie się cech, przy ich niedefiniowalności, prowadzi od wiedzy o dodatnim charakterze wartościotwórczym jednej do wiedzy o ujemnym charakterze wartościotwórczym drugiej.
Elzenbergowska definicja wartości ujemnej i cechy wartościotwórczej ujemnej spełnia wcześniej postawione warunki. Nie jest to jednak definicja pozbawiona wad. Jedną z jej wad jest to (dostrzegał to sam Elzenberg), że dokonuje pewnych rozstrzygnięć ontologicznych. Jak wskazałem wcześniej, wartość ujemna może być zdefiniowana przez wartość dodatnią. Wykluczona jest relacja odwrotna. Wartość ujemna jest więc odmianą wartości pochodnej, „[... ] wartość ujemna jest zawsze tylko pochodna. To jednak — pisze Elzenberg — zdaje się tkwić w samym moim założeniu: jeżeli z dodatniej wartości pewnych rzeczy mam móc wnioskować o ujemnej wartości pewnych innych, to według mojej definicji pochodniości wartość ujemna musi być wartością pochodną" [24]. Konsekwencją takiego stanowiska jest twierdzenie — w teorii Elzenberga niezmiernie istotne — że wartości ujemnej i cesze wartościotwórczej ujemnej nie przysługuje esencjalna samoistność, a zatem Elzenberg wyklucza istnienie radykalnego zła. Ponadto, na co zwrócił uwagę Ryszard Wiśniewski, słabym punktem argumentacji Elzenberga jest niekonsekwencja w budowie teorii wykluczania się cech dodatnio i ujemnie wartościotwórczych. Elzenberg nie był w stanie jednoznacznie opowiedzieć się za tym, który z działów filozofii może stanowić fundament dla jego wartości. Pozostając na pozycjach konsekwentnego intuicjonizmu, za punkt wyjścia powinien obrać świadomość aksjologiczną, ale w klasyfikacji teorii zła szukał oparcia w metafizyce. I w tym przypadku jednak nie można mieć pewności, że „teorie braku" i „teoria wykluczania" rzeczywiście się wykluczają [25].
Mimo zastrzeżeń na płaszczyźnie czysto aksjologicznej w okresie tworzenia przez Elzenberga właściwego systemu filozofii wartości problem wartości ujemnej wydawał się w miarę zadowalający sposób rozstrzygnięty. Wartość ujemna jest, że powtórzę raz jeszcze, wartością pochodną, której źródłem jest wartość dodatnia. Należałoby zatem wnosić, iż zło i brzydota de facto nie są radykalnymi przeciwieństwami dobra i piękna, a jedynie efektem naszego wnioskowania z dodatniej wartości pewnych rzeczy. Takie rozstrzygnięcie może powodować istotną komplikację teoretyczną, na którą nie zwrócił uwagi sam Elzenberg. Powrócić bowiem trzeba teraz do określenia wartości w znaczeniu aksjologicznym. W punkcie czwartym Elzenberg twierdzi, że piękno i dobro mają swoje przeciwieństwo, swój negatywny odpowiednik w postaci brzydoty i zła. Zakłada zatem istnienie zła i brzydoty jako wartości ujemnych samoistnych, a nie pochodnych; zakłada, że istnieją one mocniej ontologicznie niż wartość pochodna. Mamy więc w tym przypadku do czynienia z pewną niekonsekwencją teoretyczną w budowaniu określenia wartości w znaczeniu aksjologicznym.
Istotnym problemem filozofii Elzenberga jest zagadnienie relacji między teoretycznym stanowiskiem dotyczącym wartości ujemnej a jego poglądami, jak to określał, „praktycznymi". Należałoby przypuszczać, że skoro stwierdził, iż wartości ujemnej i cesze ujemnie wartościotwórczej, a więc w konsekwencji złu i brzydocie, nie przysługuje esencjalne istnienie, to radykalne zło i brzydota w świecie nie istnieją. Czy w świecie i w człowieku istnieje jakieś pierwiastkowe zło? Czy, inaczej rzecz ujmując, w poglądach Elzenberga można odnaleźć ślady manicheizmu? Z odpowiedzią nad tym, czy Elzenberg był manichejczykiem, zmagał się Wolniewicz, słusznie twierdząc, że w pracach autora Kłopotu z istnieniem odnaleźć można zapiski sugerujące istnienie wątku manichejskiego. Wśród tego rodzaju uwag na szczególną uwagę zasługuje przede wszystkim datowana w dzienniku filozoficznym 1 stycznia 1936 r.: „Bo tak już jest: jesteśmy mało co warci nie przez jakąś »ludzką ułomność«, ale przez istotną złą wolę. Złą podwójnie: raz że dążącą do celów mało chwalebnych, drugi raz że działającą uporczywie wbrew lepszej wiedzy" [26].
Chociaż nie można zanegować istnienia w poglądach Elzenberga elementów manichejskich, to jednak nie są one dominujące. Świadczy o tym m.in. pochodzący z r. 1927 szkic Lukrecjusz i materializm. Ów spór o manicheizm jednoznacznie rozstrzyga nie datowana notatka Nieistnienie radykalnego zła, pochodząca z teczki 18 (Peri aksias. Materiały do aksjologii formalnej czyli wartości i powinności):

Com nieraz mówił, że nie ma szatańskości, że człowiek na skali dobra i zła nie może zejść poniżej punktu zero (nie jest to termometr ze stopniami minus), że wrogiem dobra nie jest natura (ów punkt zero właśnie), nie jakieś samodzielne, przeciwstawne mu zło — nie diabeł, tylko świnia.
To nie znaczy, żeby nie było rzeczy złych, przeciwwartości, cechy zła: to wszystko istnieje; cecha zła tak samo jak cecha dobra; ale to znaczy, że człowiek nigdy nie dąży do zła jako zła, ale że czyni zło przez to, że idzie za swoim popędem naturalnym; — może czasem wiedzieć, że to zło i mimo to dążyć, ale nigdy dlatego, że to zło. „Natura" w człowieku obojętna na kategorie dobra i zła, pcha go tu i tam — to do dobrego, to do złego, to do rzeczy obojętnych; i takie poddawanie się naturze to jest punkt zero. — Można tylko przypadkowo mieć z natury więcej skłonności zmierzających ku złemu, albo ku dobremu, — ale nie ma na świecie woli skierowanej ku złu jako takiemu. Istnieje tylko wola popychana (czy ciągniona) przez naturę, i wola skierowana ku dobremu. Ale za to natura wchodzi w rolę jedynego czynnika pchającego ku złemu, jest jedyną siłą realizującą zło w świecie — i stąd front przeciw niej i jej pewne zepchnięcie w skali wartości [27].

„Nie diabeł, tylko świnia" nie pozostawia żadnych wątpliwości co do manicheizmu Elzenberga. Owa maksyma — jak zauważa Wolniewicz — nie stanowi tezy dowodowej, ale jest to nie dowodzony założony aksjomat [28].
Wróćmy jednak jeszcze do tej niezmiernie ważnej notatki antropologicznej, w której zawiera się pogląd Elzenberga na zło w świecie i miejsce człowieka w nim. Jest on przekonany, że człowiek nie czyni zła jako zła, tzn., że nie jest on zdeterminowany złem pierwiastkowym. Czyniąc zło, człowiek ulega „naturalnemu popędowi". Z natury człowiek jest obojętny zarówno na zło, jak i na dobro; może wybrać jedno lub drugie bądź coś zupełnie obojętnego. I w tym momencie w ślad za Elzenbergiem dochodzimy do sformułowania wyjątkowej tezy, a mianowicie do stwierdzenia, iż fakt posiadania z natury większej lub mniejszej skłonności do czynienia zła lub dobra jest przypadkowy. Pewne jest tylko to, że „nie ma na świecie woli skierowanej ku złu jako takiemu". Interesujące jest to, że Elzenberg wartości człowieka, narzędzia w walce ze złem w sobie upatrywał nie w czystości moralnej, ale w „demonicznej wybuchowości natury ludzkiej", w sile twórczej [29].
Elzenberg, zastanawiając się nad problemem winy zrodzonej z konieczności „przyjęcia swego zła", dochodzi do wniosku, iż „[... ] trzeba swą winę czuć, uświadamiać sobie na niej swoją ułomność; nie trzeba jednak pozwolić, by nas przygniotła" [30]. Uważa on, iż ową równowagę można osiągnąć, poczyniwszy wcześniej pewne założenia. Pierwsze możliwe założenie, odrzucone zresztą przez Elzenberga, sprowadza się do stwierdzenia, że zło popełnione w wyniku zdeterminowanego w sposób konieczny czynu nie przestaje być złem, ale nie jest winą. Drugie możliwe założenie sprowadza się do konstatacji, że czynienie zła leży w ludzkiej naturze. I wreszcie trzecie założenie, to właściwe w przekonaniu Elzenberga, głosi, że „[... ] dobro, do którego jestem zdolny, przeważa zło, które popełniłem faktycznie; że, przy odpowiedniej woli, do końca mam szanse swoje istotnie zamknąć bilansem korzystnym" [31].
Zastanawiający i nie do końca dający się racjonalnie wyjaśnić jest, w przekonaniu Elzenberga, swoisty „urok zła". Czynienie zła ze świadomością, że jest to zło, posiada jakieś tajemnicze walory. Ponadto w pełni świadome uczynienie zła jest źródłem podwójnej satysfakcji, daje: 1) poczucie siły („potrafię się na to zdobyć"); 2) dumę z osiągniętego (na własnym doświadczeniu) poznania tego, czego dobrzy nie znają („byłem tam po nocnej stronie, w świecie Minusa") [32]. Zło, a dokładniej zło moralne jawi się Elzenbergowi jako niezbędny przejaw witalności człowieka. „Moje rachunki sumienia — pisze w notatce z 18 I 1952 r. — wykazują, że wolne od zła bywają tylko dni skądinąd już jałowe i martwe" [33].
W r. 1955, snując refleksję na temat relacji wartości — człowiek — kosmos, Elzenberg dochodzi do wniosku, że nie tylko kosmos jest obojętny czy wręcz wrogi wartościom, ale — i to jest prawdziwy problem jego antropologii — „że sam człowiek — »człowiek w ogóle« — nie jest podatny na przekształcenie in melius" [34] W tej perspektywie wszelkie dążenie ku szczytom, ku wartości duchowej wydaje się daremne. Tę pesymistyczną wizję rozświetla na szczęście mały promyk nadziei: „[... ] dawniej tragedią tragedyj była w moich oczach owa samotność człowieka w kosmosie, »lampy śród mroków« — i z tym można było żyć pięknie; dziś nie tragedią już (bo tragedia jest wzniosła), ale straszliwością życia jest dla mnie zrozumienie, że sam człowiek wcale lampą być nie chce: »ukochali bowiem ludzie ciemność bardziej niż światlo«. I odwróciły się role: bo przeciw człowiekowi i jego sprawom szukam oto sprzymierzeńca w kosmosie, i tylko w obcowaniu z kosmosem spodziewam się jeszcze urzeczywistnić to co może być urzeczywistnione z dążeń wysokich" [35].
Stąd już jeden krok do Elzenbergowskiej mistyki, a w szczególności do jej fundamentalnej kategorii, jaką jest „Nieokreślone", stanowiącej jednocześnie ukoronowanie jego aksjologii. Jest to na tyle istotny problem, że niezbędna jest jego bliższa analiza.
Podstawowym pojęciem Elzenbergowskiej mistyki jest „Nieokreślone" — „głęboka rzeczywistość świata". O Nieokreślonym — zdaniem Elzenberga — można mówić tylko słowami mistyko-metafizyki indyjskiej albo Dionizego Areopagity mówiącego o Bogu. W przypadku problemu Nieokreślonego mamy raczej do czynienia z luźno naszkicowanym pomysłem niż systematycznie i jasno naświetlonym poglądem.
Punktem wyjścia rozważań Elzenberga było uświadomienie sobie faktu, że podmiot nie stanowi zamkniętego w sobie kosmosu, że nie jest odcięty od wszelkiego innego bytu, że jest „zakorzeniony w rzeczywistości". W tej sytuacji pojawia się nowa wizja świata. „Byt swój i rzeczywistość — pisał — czerpię z rzeczywistości i bytu, które już nie są mną. Jest to tak, jak gdybym był jednym z wierzchołków wielkiego masywu górskiego rozwijającego się w głąb, nieskończenie, ale dla moich oczu rychło niknącego w mgłach i ciemnościach. Ten masyw to Rzeczywistość Bytu, nieokreślona, absolutnie irracjonalna. Ja zaś jestem wierzchołkiem świecącym, bo we mnie się zapala światło świadomości. Całą swą treść i rzeczywistość czerpię z Rzeczywistości kosmicznej, ale przechodząc we mnie, stając się »mną«, rzeczywistość ta rozbłyskuje w słup świadomości. Takich słupów może być wiele [... ] Ale ja je tylko widzę z daleka; bezpośredniej komunikacji z nimi nie mam; [...] I tak, jak glina w każdej cząsteczce glinianego naczynia jest ta sama, tak we mnie jest ta sama treść, co w całej Rzeczywistości; z tego samego materiału jestem utkany" [36].
Byt w tej wizji jest taki, że nie daje się o nim czegokolwiek powiedzieć, nie przysługuje mu żaden predykat. Jest impredykabilny, jak go określił Elzenberg. Czy można jednak odnieść jakiekolwiek określenie do Nieokreślonego? Elzenberg uważa, że tak. Po pierwsze przyjmuje je za rzeczywiste, a po drugie nadaje mu pozytywny znak wartości. Nieokreślone wymyka się spod osądu dyskursywnego, ale pewne sądy oceniające dodatnie może o nim wydać mistyk. W tym momencie dochodzi do paradoksu, gdyż „Nieokreślone nie ma zalet, przymiotów, cnót, nie ma żadnej wartości, nic czego by się ocena mogła uchwycić" [37]. Dodatkową komplikację stanowi fakt, że owe sądy raz są natury eudajmonistycznej, a raz perfekcjonistycznej. Dodatnią oceną natury eudajmonistycznej jest przede wszystkim ocena samego „obcowania", samego „kontaktu" z Nieokreślonym. „Dotarcie do nieokreśloności — pisze Elzenberg — utrzymanie jej w polu swego widzenia, oddaje nam przysługę olbrzymią, wyzwalając nas w pewnym ograniczonym sensie z pęt nieściśle tak zwanej empirii i z pęt dyskursu, burząc świat, który nas gniecie i przywracając nam wolność" [38]. Ponadto dodatnia ocena Nieokreślonego jako impredykabilnego prowadzi mistyka do czci, kultu, ubóstwienia.
Znacznie trudniejsze są oceny perfekcjonistyczne Nieokreślonego. Szczególnie w tym wypadku ważne jest bowiem pytanie o zasadność dodatniej oceny czegoś, o czym nie da się nic orzec pozytywnie. Elzenberg dostrzega trzy zasadnicze możliwości wyjaśnienia tego problemu. Pierwsza możliwość to stwierdzenie, że właśnie nie mamy tu do czynienia z oceną perfekcjonistyczną, a jedynie z perfekcjonistyczną transpozycją oceny eudajmonistycznej, bowiem naturalne jest przypisywanie wartości perfekcyjnej temu wszystkiemu, co stanowi źródło naszego szczęścia. Druga możliwość zakłada, że Nieokreślone w przeciwieństwie do świata rzeczy określonych jest wolne od wszelkiego możliwego zła, ale jednocześnie jest pozbawione także dobra. W dalszym ciągu ta próba wyjaśnienia opiera się na przekonaniu, że mistyk szukając radykalnych środków w walce ze złem i zwątpiwszy w możliwość usunięcia zła przy zachowaniu dobra skłonny jest raczej odrzucić świat cały, aby tylko pozbyć się zła. Trzecia próba wyjaśnienia polega na stwierdzeniu, że perfekcjonistycznie dodatnio oceniana jest sama „rzeczywistość" Impredykabilnego, samo Nieokreślone. Nadal jednak otwarte pozostaje pytanie: dlaczego Nieokreślone oceniamy dodatnio w sensie perfekcjonistycznym, dlaczego cenimy Nieokreślone? „Bo jest jedyną rzeczą rzeczywistą na świecie, innej nie ma. Gdyby jedyną rzeczą rzeczywistą było coś określonego, to byśmy czcili to coś określonego, np. Boga osobowego" [39].
Tak rozumiane Nieokreślone, jako coś, co jest w pewien specyficzny sposób „dane", jako coś co cenimy za jego rzeczywistość, jest czymś, co „[... ] nie zawiera ani zła, ani dobra. Wolelibyśmy więc Nieokreślone, jako aksjologiczne zero, od świata określoności, jako przedstawiającego bilans aksjologiczny ujemny. Ale gdzie tu powody do czci i ubóstwienia? W rzeczywistości musimy w Nieokreślonym widzieć coś pozytywnie wartościowego o wyjątkowo wysokim napięciu" [40].
Śledząc ewolucję poglądów Elzenberga od aksjologicznej definicji wartości ujemnej poczynając a na Nieokreślonym kończąc, można stwierdzić, że nie mamy tu do czynienia z jednym gotowym i bezdyskusyjnym rozwiązaniem. Możemy natomiast obserwować skomplikowaną drogę rozwoju jego poglądów dotyczących wartości w ogóle. W punkcie wyjścia Elzenberg dopuszcza istnienie wartości ujemnej i cechy ujemnie wartościotwórczej. Zatrzymuje się jednak w pewnym sensie w połowie drogi i na poziomie teoretycznym zakłada jako pewnik, że radykalnego pierwiastkowego zła nie ma. Nie znaczy to oczywiście, iż w obrębie jego aksjologii formalnej takie zło pierwiastkowe jest niemożliwe. Wręcz przeciwnie — jak zauważa Wolniewicz — nic nie stoi na przeszkodzie, aby do systemu wprowadzić pojęcie takiego właśnie zła. Należałoby jedynie powołać do istnienia kategorię „radykalna przeciwpowinność" danego stanu rzeczy, a wówczas zło pierwiastkowe mogłoby funkcjonować jako w pełni teoretycznie uzasadniony element systemu. Elzenberg jednak tego kroku nie stawia [41]. Nie jest tak, że nie dostrzega w człowieku pewnych predylekcji do czynienia zła. Ostatnim etapem na tej drodze, etapem będącym efektem kryzysu teoretycznego w zakresie filozofii wartości, jest zwrócenie się ku mistycyzmowi, ku Nieokreślonemu i tam szuka nadziei, czyniąc je aksjologicznym zerem, w którym w rzeczywistości widzimy „coś pozytywnie wartościowego o wyjątkowo wysokim napięciu".

Kolego pewne kwestie nadal są dla mnie niejasne - może dlatego że potraktowane pobieżnie. Mógłbyś rozwinąć tą wypowiedź?


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Pt cze 11, 2010 9:48 am 
Przypadek beznadziejny
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn cze 11, 2007 1:46 pm
Posty: 1563
Lokalizacja:
leppy napisał(a):
Kolego pewne kwestie nadal są dla mnie niejasne - może dlatego że potraktowane pobieżnie. Mógłbyś rozwinąć tą wypowiedź?

Rzeczywiście, poniżej 300 stron jakiegokolwiek opracowania to nie warto czytać

Przypomniał mi się początek wykładu, jaki miałem na pierwszym roku "prawo na płaszczyźnie ontologicznej, jest zjawiskiem imperatywno-atrybutywnym, to znaczy..." i dalej szło wyjasnienie, które w równie jasny sposób wyjaśniło to zdanie

_________________
Wolę mieć brzuch od piwa, niż garb od roboty


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Pt cze 11, 2010 10:11 am 
Nowy

Dołączył(a): Pn kwi 19, 2010 9:47 am
Posty: 4
Lokalizacja: Dębica/Kraków
Witam!
W środę byłam na Szpiglasowym i warunki były następujące:
1. OD Palenicy do Schroniska w Piątce przez szlak czarny czysto, 0 śniegu. Modliłam się tylko o troszkę cienia lub chmury bo taka była lampa (filtr niezbędny!!)
2. Dolina czysta
3. Szlak do Przełęczy w połowie zasypany mokrym płytkim sniegiem:
Obrazek Obrazek

Szło się po śniegu super. Miałam górskie dobre buty, założyłam tylko stuptuty (szłam w krótkich spodenkach) i w zupełności wystarczyło. Zapadałam się na kilka centymetrów, czasem za kostke, ze 3 razy po kolano.
Łańcuchy czyste, 0 śniegu:

Obrazek

4. Z przełęczy na szczyt Szpiglasowego 0 śniegu.
5. Z przełęczy do MOKa prawie czysto. Ze 4 małe płaty śniegu, na szerokość miedzy 2-3m.

Obrazek

6. Szlak na Wrota z daleka (nie byłam) wyglądał następująco: do zygzaków czysto. Jak zaczął się trawers, jeszcze na 4-5 zakrętach na początku bez śniegu, a później na stromiźnie cały czas śnieg. Jaki? Nie wiem, bo tam nie byłam ;)

Pozdrawiam serdecznie :)

_________________
Co Cię nie zabije to Cię wzmocni.


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Pt cze 11, 2010 10:14 am 
Nowy

Dołączył(a): Pn kwi 19, 2010 9:47 am
Posty: 4
Lokalizacja: Dębica/Kraków
PS. Jesli komuś to coś da, załączam też zjęcie z widokiem na szlak na Rysy (przynajmniej widać jego część):

Obrazek

_________________
Co Cię nie zabije to Cię wzmocni.


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Pt cze 11, 2010 1:33 pm 
Przypadek beznadziejny

Dołączył(a): N paź 23, 2005 9:18 pm
Posty: 2116
http://www.zol.pl/webcam/ niezły upał w Zakopanem - 28*C w cieniu dzisiaj. Zatem w Tatrach też bardzo ciepło. Przy takich warunkach atmosferycznych już niedługo będzie można chodzić właściwie po wszystkich szlakach. Sam jestem ciekawy jak długo utrzymają się te upały, które zawdzięczamy gorącym masom powietrza płynącym z nad Afryki Północnej. Jakkolwiek dzięki nim mamy poprawę warunków w wysokich górach jak o turystykę chodzi, to jednak dla ludzi, a zwłaszcza dla ludzi pracujących na powietrzu, dla dzieci i osób starszych są one bardzo uciążliwe. Utrudniają też życie osobom kierowcom samochodów bo nagrzewają się one do 50*C. Inne kłopoty to dzisiaj np. powyginane od upałów tory kolejowe gdzieś w Krakowie. Jak tak dalej pójdzie to będziemy mieć suszę. A powódź właściwie to już przeszła do historii. Niby super pogoda, ale mogłoby być trochę chłodniej - a tak mamy również inwazję insektów, w tym komarów, much i meszek.


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Pt cze 11, 2010 3:21 pm 
Nowy

Dołączył(a): Cz cze 10, 2010 2:54 pm
Posty: 7
Lokalizacja: Dolny Śląsk
danulda napisał(a):
PS. Jesli komuś to coś da,


Witaj.
To się nazywa informacja. Rzeczowo , krótko i na temat-dla mnie info bardzo przydatne - szczególnie foto.
pozdrawiam. :thumleft:


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Pt cze 11, 2010 6:02 pm 
Stracony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn mar 05, 2007 8:49 pm
Posty: 6331
Lokalizacja: Kraków
To najwyższe na zdjęciu to chyba Rysy, no nie?


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Pt cze 11, 2010 8:20 pm 
Uzależniony ;-)

Dołączył(a): N paź 05, 2008 8:16 pm
Posty: 1359
Lokalizacja: silesia
Rohu napisał(a):
To najwyższe na zdjęciu to chyba Rysy, no nie?

Towarzyszu Rohu - Jammmmbaściebie :)

_________________
I was blind but now I can see...


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Pt cze 11, 2010 9:47 pm 
Kombatant

Dołączył(a): N sie 06, 2006 8:52 pm
Posty: 391
Lokalizacja: Bielsko-Biała
był ktoś na czerwonych wierchach ostatnio?spodziewać się jeszcze płatów śniegu czy już czysto?


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Pt cze 11, 2010 10:21 pm 
Stracony

Dołączył(a): Pn lut 11, 2013 4:09 pm
Posty: 9871
Lokalizacja: FCZ
z krzyżnego do muro 5 płatów sniegu ale bez problemowe,w strone 5tki ponoc ze 2 tez bez szału..
generalnie tabuny pokemonów do moka pełzna
i zakopciec cały rozryty =pks =palenica =1h jazdy=paranoja :x
wreszcie zniosłem swoje jajko :lol:
na rysy sporo sniegu =na chłopka tez troszke na msw zasypane obie galerie :)

_________________
NIE MA LEPSZEGO OD MIĘGUSZA WIELKIEGO!


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Pt cze 11, 2010 10:32 pm 
Weteran

Dołączył(a): Śr wrz 23, 2009 4:25 pm
Posty: 116
Lokalizacja: Kopenhaga
Kościelec suchy i bez śniegu? Jadę o 4 rano, planuję właśnie trasę, dajcie znać. Chciałbym też znać warunki na Zawracie od Gąsienicowego Stawu i Świnicy. Mam przygotowaną trasę bezśniegową (Kasprowy przez Boczań, W stronę Czerwonych Wierchów, Giewont i spowrotem Kondratową) ale jakoś mnie tam nie pali.

A, i był ktoś ostatnio na Polskim Grzebieniu? Nie byłem tam, słyszałem że piękna trasa, a jak ze śniegiem?

_________________
gg 2224466


Ostatnio edytowano Pt cze 11, 2010 10:40 pm przez Sebo, łącznie edytowano 1 raz

Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Pt cze 11, 2010 10:32 pm 
Stracony

Dołączył(a): Śr cze 20, 2007 6:52 am
Posty: 3030
Lokalizacja: Sosnowiec
leppy napisał(a):
Kolego pewne kwestie nadal są dla mnie niejasne - może dlatego że potraktowane pobieżnie. Mógłbyś rozwinąć tą wypowiedź?


Oczywiście.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

_________________
- Ej, Panie Derechtórze! Mom takom, wicie, mature do godania... telobyk godoł, ino, wicie... nie wim, o cyim!


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Pt cze 11, 2010 10:34 pm 
Stracony

Dołączył(a): Pn lut 11, 2013 4:09 pm
Posty: 9871
Lokalizacja: FCZ
Sebo napisał(a):
Kościelec suchy i bez śniegu? Jadę o 4 rano, planuję właśnie trasę, dajcie znać

czysty ,suchy i zachęcający :wink:

_________________
NIE MA LEPSZEGO OD MIĘGUSZA WIELKIEGO!


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 1547 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1 ... 43, 44, 45, 46, 47, 48, 49 ... 52  Następna strona

Strefa czasowa: UTC + 1


Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 5 gości


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów

Szukaj:
Skocz do:  
POWERED_BY
Polityka prywatności i ciasteczka
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL