I to w dobrym zdrowiu się trzymają.
No dobra - o 10.30 wchodzimy na szlak. Sokolica czeka. Po drodze mijamy sporą grupę, którą jeszcze spotkamy ... I popląsamy i pośpiewamy. Jako leniwce i wygodniwce raczymy się prawie od razu. Lód szczerzy kły spod cienutkiego śniegu. Święty ma pewien problem, który rozwiązujemy za pomocą myśli i napitki. Ruszamy ponownie. Między drzewami widać niebo. Taaaaa ... Tylko wtedy i przy zejściu będzie je widać. Docieramy na Sokolicę, opanowaną przez grupę , o której pisałem wcześniej. Są kultularni, używają kieliszka. W tym samym czasie z mgły, z gradobicia, z wichury wyłania się Keff79. Emeryt nr 4. Może kiedyś o Nim książkę napiszą. Witamy się, oceniamy towarzystwo obok, śniadamy i ruszamy. Przez pewien czas będzie jeszcze coś widać. Np mordę Chodego albo moją. Potem nas ogarnął mrok ... Jakby tyczek nie było to by ciekawie było. Lekko przyspieszamy. Nic nie widać to i zdjęć się nie chce robić. Mijamy tą grupę i o 13.21 meldujemy się z Keffem na szczycie. Kaytek i Chody w tym czasie molestują niedźwiedzia. Ekolodzy do boju !!! Na szczyt wchodzi powyżej opisana, wielokrotnie, grupa i robi się ciekawie. Sympatyczne dziewczyny w ... sukienkach rozpoczynają tańce i śpiewy. No to my też. Melodyjne śpiewy unoszą się ponadDiablakiem. Wznosimy toast z okazji 8 marca i nawiązujemy dialog ekumeniczny. Jest przyjemnie. Ale zew schroniska wzywa. Należy sprawdzić czy jest KLIMAT. Dość szybko osiągamy Bronę. Przy czym za plecami pojawia się niebo. Jak miło z jego strony. Na Bronie trochę luda. Chody robi za Misia Beskidzkiego użyczając swej twarzy do zdjęć grupowych. Darmowo. Bo w końcu to Święty. Ostatni odcinek do schroniska przebywamy pieszo lub jeżdżąco. Jako młodzi, przyszłościowi sportowcy trenujemy sporty zimowe przed Olimpiadą w Soczii. Wg potwierdzonych przecieków Jacek vel Pomroczny ma być następcą Małysza. Młodszy jest. I lżejszy. Docieramy pod Schronisko vel Hotel vel Brak Klimatu vel Komercja. Ale nie drżyjcie , o Wy, wyznawcy dawnych zasad turystyki. Na podłodze był brud, na obrusie plamy, do pierogów z truskawkami można dospypać pieprzu. A jak nas oświecił pewien turysta nocą doszło w schronisku do pewnego skandaliku towarzyskiego. Ponoć palacz tak chędożył nową, młodą sprzątaczkę, że zaspał i nie napalił w piecach. Naród musiał się pluskać w zimnej wodzie, a sprzątaczka ponownie będzie stara. Palacza chyba zostawią. My pożeramy dania i napoje ( Belgii nie było ) i ruszamy pokonać te urocze ( jak droga do Moka, jak Chochołowska ) zakręty. W schronisku jeszcze nawiązujemy kolejny dialog z grupą tańczącą. Pokonujemy zakręty i meldujemy się o 17 z hakiem na dole. Było miło. Ruszamy na parking. W drodze na parking przejechał nas wóz drabiniasty. I tak tą relację piszę z zaświatów. Amen.
_________________ "Stary jestem, mam sklerozę, czas umierać" 09.IX.2006 - rozstaj dróg w Dolince za Mnichem
"Stałem się nowym użytkownikiem ale ten nowy też musi posta napisać"
Ostatnio edytowano Pn mar 08, 2010 11:26 am przez Łukasz T, łącznie edytowano 2 razy
|