sefer1 napisał(a):
ale na razie trzeba w ogóle przekona ludzi do kursów podstawowych, co niestety nie zawsze jest skuteczne- typu widywane przeze mnie komentarze: "nic nie dający kurs" etc.
Problem w tym, ze instruktorzy różnie prowadzą takowe kursy. Jeden lepiej, drugi gorzej.
Jako przykład podam mój letni kurs taternicki. Instruktorem była osoba ze sporym doświadczeniem, ale i też jednocześnie luzak. Podchodził do nas na zasadzie koleżeństwa, nigdy nie opiep., zawsze uprzejmy, dzięki czemu atmosfera na kursie była bardzo miła. Jednak zupełnie nie przykładał wagi do szczegółów technicznych podczas wspinania, jak np. zakładane przez nas stanowiska, przeloty, itp….Bywały nawet momenty, ze sami kursanci, zwracaliśmy sobie uwagę, że końcówka w pętli na stanowisku jest zbyt krótka, czy też odległość założenia pierwszego przelotu od stanowiska zbyt daleka. Spaliśmy na Rąbanisku. Po powrocie z gór sprzęt rzucaliśmy w kąt namiotu, a potem tu już przyjemne pogawędki.
Obok nas, był inny kurs . U tamtych, po każdym przyjściu było porządkowanie sprzętu, a potem facet każdemu kursantowi tłumaczył, co w danym dniu robił dobrze, a przede wszystkim źle. Mimo, że u niego była dość rygorystyczna atmosfera (nie raz opierd. kursantów), a u nas sielankowa, to jednak zazdrościłem tamtym chłopakom.
Podobna sprawa może być z tymi kursami podstawowymi. Tak jak w szkole jest nauczyciel dobry/przeciętny/zły, tak samo może być wśród instruktorów. To, ze ktoś ma odpowiednią wiedze i doświadczenie, nie zawsze wystarczy (KEG, zaznał tego na 321…).
sefer1 napisał(a):
Z drugiej strony przydałoby się jakieś ujednolicenie zasad
Pamiętam, jak kiedyś w necie, znalazłem relacje z kursu lawinowego, który odbył się na Markowych Szczawinach. Przekroje robiono przed….schroniskiem !!!. Na fotce widziałem, jak prowadzący cos tam tłumaczy, a wokół niego grupka osób, gdzie cześć z nich była z….piwkiem w ręku. Przeca to jakaś kpina, a nie kurs.
Przede wszystkim przekroje powinny być robione w miejscach „narażonych” (a nie np. pod Małym Kościelcem), aby kursanci mogli odczuć ta atmosferę ryzyka i pojąć logikę, dlaczego przekrój jest w tym, a nie tamtym miejscu. Teoria nigdy nie zastąpi realu.
Gdyby na tym kursie pod Babią były tylko osoby zaawansowane, to faktycznie, takowe wykłady mogą być robione przed schroniskiem z piwkiem w reku, ale jak przyjadą laicy, którzy jeszcze nigdy nie przechodzili przez/obok lawiniska, którzy nie posiadają jeszcze odpowiedniej „wyobraźni”. Co im ten kurs da w praktycznym zastosowaniu ? … kompletnie NIC, poza tym, ze się dowiedzą, że dalej trza się szkolić i wydawać kasę.