Forum portalu turystyka-gorska.pl

Wszystko o górach
portal górski
Regulamin forum


Teraz jest Cz mar 28, 2024 9:09 am

Strefa czasowa: UTC + 1




Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 23 ] 
Autor Wiadomość
PostNapisane: Wt gru 22, 2009 10:42 pm 
Stracony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz sty 13, 2005 2:03 pm
Posty: 11081
Lokalizacja: Poznań
Taka mała reminiscencja lata. Na długie zimowe wieczory :D :D :D


Przełęcz. Nareszcie jesteśmy na przełęczy. Mroczna. Mokra. Straszna. A za przełęczą jeszcze straszniej. Ciąg łańcuchów prawie przez całe zejście. A do tego ponad dwugodzinne podejście tylko po to, aby spędzić kolejne cztery godziny w niewygodnych pozycjach i być przez cały czas przypiekanym przez słońce. Strasznie i męcząco. I do tego w prażącym słońcu. Choć nie. Słońce jest w porządku. Słońce suszy. To jest w porządku. Przynajmniej to. Za to cała reszta z pozoru nie kryje w sobie najmniejszego sensu.

Stoimy więc na przełęczy. Chwilę odpoczywając patrzymy na wyłaniające się za skał błękitne niebo. W prognozach zapowiadana jest słoneczna pogoda. I taka jest. Choć wszyscy rano mówili, że będzie lampa.
Schodzimy. Na dole pusto. Jesteśmy sami. Spojrzenie w górę. 140 m opływa już porannym słońcem. Co zrobić. Trzeba kontynuować ten ciąg bezsensownych i niepotrzebnych nikomu rzeczy, które wykonujemy dzisiaj od samego rana. Zeszliśmy na dół tylko po to, aby z powrotem wejść na górę. Zupełny brak logiki. No, ale skoro już tu jesteśmy to trzeba to zrobić. Jakby to powiedział słynny bohater kreskówek - Kapitan Bomba: „Napier...my”.

Podchodzimy pod rysy. Wyciągamy z plecaków te wszystkie ciężkie rzeczy, które tu wtargaliśmy. Zupełnie nie rozumiem po co. Ale podobno mają nam się przydać. Skoro tak, to zakładam na siebie jakieś dziwne szelki, do których przyczepiam różnokolorowe, brzęczące żelastwo. Widziałem to już gdzieś na jakimś filmie. Coś powoli zaczynam kumać. Zakładam jeszcze na siebie kolorowe szarfy i przywiązuje do szelek dwa przyniesione przez nas sznury. Dlaczego dwa? Tego już nie kumam. Aha. Jest nas dwóch to i dwa sznury. To by miało sens. A może chodzi o coś innego? Może jak jeden sznur się zerwie to zawsze w zapasie zostanie jeszcze drugi? Faktycznie są jakieś dziwnie cienkie. Ale za to ładne. Kolorowe. Tak jak szarfy. Na nogi jeszcze zakładam takie dziwaczne korkotrampki. Tylko, że bez korków. Na nich są jakieś cyfry: 5.10. To by się nawet zgadzało. Wstaliśmy dzisiaj o 5.10. Wygodne to to nie jest, ale podobno stoi na wszystkim. Zobaczymy. Póki co, to wygina i ściska mi tylko wszystkie palce.

Po chwili, gdy mam już ten ciąg rytualnych zabiegów za sobą wchodzę w jedną z rys. Kolega mówi mi jeszcze, żebym wziął ze sobą karteczkę, na której są jakieś strzałki i dziwne znaki. Mówi, że to mi pomoże odnaleźć właściwą drogę. Patrzę na niego z niedowierzaniem. Ale karteczkę biorę i chowam do kieszeni. To tylko papier. Nic nie waży. Co mi szkodzi.
Posuwam się więc rysą w górę. Kolega wcześniej mówił także, żebym co jakiś czas zaklinował w skale któryś z tych metalowych przedmiotów co mam przy szelkach i wpiął w niego sznur. Obiecałem mu, więc tak robię gdy tylko znajdę w skale jakąś ładną szczelinę. Rysa się kończy. Co dalej? Chyba jednak trzeba spojrzeć w tę karteczkę. Przerywana linia pokazuje jeszcze kawałek w górę i w lewo. I tam ma być ten. No... Aha spit. No i tam mam niby zbudować jakieś stanowisko. Cokolwiek to znaczy. No to idę i po chwili widzę jak coś się błyszczy na skale. To pewnie ten spit. Takie metalowe ucho wkręcone na śrubie w skałę. Buduje więc stanowisko. Czyli wkładam karabińczyk w tego spita, dokładam jeszcze obok coś z tego żelastwa, które mam przy szelkach i wszystko łączę razem szarfą jako mnie onegdaj uczono. Chyba dobrze. Aha. Na szarfie jeszcze wiąże węzeł. To się podobno nazywa stanowisko kierunkowe czy jakoś tak. No i wreszcie przywiązuję do tego swoje sznury za pomocą takiego dużego karabińczyka. Wszyscy mówią, że koniecznie zakręcanego. Na koniec, jak mnie wcześniej uczyli krzyczę do kolegi „mam auto”. Co prawda auto to ja mam, ale na parkingu w Zakopanem. No, ale jak miałem tak krzyczeć to krzyczę. Teraz kolega dojdzie do mnie, a ja będę go ubezpieczał wpinając sznury do takiego dziwnego przedmiotu z uchem. Zupełnie jak jakiś kubek.

Kolega dochodzi. I co dalej? No niby mam teraz kawałek podejść do widocznych po lewej stronie dwóch wielkich płyt schodzących się do siebie pod kątem prostym. Kolega mi tłumaczy, że to się nazywa zacięcie. Na karteczce zaznaczone jako taka jodełka skierowana w dół. Do tej pory to mi się zacięcie kojarzyło raczej z goleniem, a nie z górami. Zwłaszcza, że w górach się nie golę. No, ale nie wnikam. Skoro tak nazwali, to niech tak będzie. Mam teraz podejść do tego zacięcia i założyć kolejne stanowisko. A potem pójdziemy już w górę. No to idę i zakładam. Jakby było troszeczkę trudniej niż poprzednio. Kolega dochodzi. Aaaa. Przypominam sobie. W górach nie kolega, a partner. No to partner dochodzi. Jesteśmy już w zacięciu. Nazwa zacięcia pochodzi podobno od jakiś Węgrów. Spoglądam w górę. No długie to to. Ale jakieś takie zupełnie niewęgierskie. I jakby wygląda, że będzie trudniej. Ale kolega, znaczy partner, mówi, że mam się nie przejmować. W zacięciu dobrze siada asekuracja. Że co? Siada? Wysiada? Mam się bać? Ale partner uspokaja. Siada znaczy, że łatwo coś osadzić. Tfuuu. Znaczy łatwo znaleźć jakąś ładną rysę i zaklinować tam jeden z tych przedmiotów, który noszę przy szelkach. Znaczy te szelki to się niby nazywają uprząż. Ale taka na oko trochę jednak inna niż ta dla konia. No skoro tak mówi, to po chwili się uspokajam i idę. Jest faktycznie trudniej, ale daje jakoś radę. Asekuracja jak zauważył partner faktycznie dobrze siada. Po drodze jest nawet zaklinowany taki srebrny przedmiot, podobny do tych które mam przy uprzęży. Kumpel mówi, że to są jego najlepsi przyjaciele. Wygląda na to, że nosze przy uprzęży jego najlepszych przyjaciół. Niech i tak będzie.

Zacięcie się kończy i wychodzę na taką półkę z trawami. Na skale srebrzy się kolejny spit. Czyli mam tu założyć kolejne stanowisko. Słoneczko cały czas praży. Tylko pojawiają się już małe chmurki. A mnie strasznie suszy. Rozglądam się dookoła. Budki z piwem brak. Ale za to jest co innego. Patrzę w karteczkę. O kurna! Więc to jest to. Wygląda konkretnie. Stromo. Lufiasto czy jak to mówią. To kulminacyjny punkt całej tej drogi. Im dłużej się patrzy tym większe budzą się demony. No ale nic. Najpierw musi tu dojść jeszcze partner. Martwić się będziemy potem.

Gdy partner dochodzi do stanowiska patrzymy przez chwile w prawą stronę. Strome płyty biegnące w dół w zupełną nicość. I to pęknięcie nad nimi. Długie to dosyć. No i nie ma za bardzo po czym przejść. Czy nie porywamy się czasem z motyką na słońce? Motyka się porwał więc czemu nie my? Co zrobić. Trzeba iść. Kolega jeszcze uspokaja, że będzie się tam można wpiąć w haki wbite w skałę. Pamięta, że przynajmniej jest jeden. No i mówi, żebym dość często coś osadzał to w razie czego wahadło będzie mniejsze. Bardzo pocieszające.

No to idę. Podchodzę kawałek i skręcam w prawo w pęknięcie. Tu już jest zdecydowanie trudniej. Poza tym psychika zaczyna mocniej uciskać fragment mózgu odpowiedzialny za strach. Patrze w dół. W mordę misia! Między nogami widzę to wszystko co wcześniej przeszliśmy, a poniżej piargi. Chyba lepiej tam nie patrzeć tylko skupić się na wyszukiwaniu stopni. Na ręce mam do wyboru całe, długie pęknięcie. Szkoda tylko, że tych, jak to mówią chwytów nie ma tam za dobrych. Więc bez luksusów. No, ale wpinając sznur jak tylko się da i stawiając ostrożnie nogi posuwam się powoli w prawo. Jeszcze kawałek i widzę mój cel. Najważniejszy cel w życiu na najbliższe kilka minut. Jeszcze kawałek. Już jest na wyciągnięcie ręki. Metalowy łańcuch. Piękny. Srebrzysty. Iskrzący się w słońcu metalowy łańcuch. Wpinam się w niego. Uffff. Zrobione. Teraz partner. Jemu wcale nie będzie łatwiej. Te same zagrożenie wahadłem. Pokonuje ten odcinek jednak bez problemu. No, ale to jeszcze nie koniec. W gardle zaschło mi już na amen. Piwa w okolicy nadal brak.

Stoimy teraz na małej półeczce, a pod nami lufa. Spoglądam na karteczkę. Powoli już rozszyfrowuje zapisane na niej dziwne znaczki. Teraz według karteczki kawałek w górę i potem w prawo pod kolejną jodełkę czyli zacięcie. Partner mówi, że jeszcze dwa wyciągi. Teraz on idzie pierwszy. Ja mam pójść za nim i powyciągać ze skały to co on tam zostawi. Dostaje metalowy przedmiot z kawałka płaskiej blachy. To coś nosi nazwę jebadełko. Pochodzenie tej enigmatycznej nazwy szybko rozszyfrowuję już po kilku pierwszych słowach kolegi: „Jak nie będziesz mógł kości wyciągnąć ze ściany to weź tym w nią porządnie jebnij”. Skoro tak, to jak trzeba to jebnę. Partner idzie. Ja podaje mu sznury. Po chwili słyszę, że ma auto. Fajnie. To mamy już dwa auta. Za chwilę mogę iść. No to idę. Ten fragment jest już łatwiejszy. Po drodze nie musiałem nawet w nic jebnąć. Pod zacięciem kolega założył kolejne stanowisko.

Przed nami ostatni odcinek. Znaczy wyciąg. I wejście na szczyt. Partner idzie. Ja znowu walczę w podawaniem mu skręcających się sznurów. Podaje. Czekam. Podaje. Znowu czekam. I tak w kółko. Z tym, że czekania proporcjonalnie jest najwięcej. Powiedzenie, że wspinaczka polega na czekaniu jak najbardziej się sprawdza. W końcu słyszę znajomy tekst o aucie i że mogę iść. Idę. Wcale nie jest tak łatwo. Wypinam sznur z haka i walczę chwile w jednym miejscu. Nie chce mnie puścić. Może to już przez zmęczenie? No w końcu przechodzę. Podchodzę kawałek w górę, a tu niespodzianka. Taka kolorowa, metalowa kość nie chce wyjść ze szczeliny. Próbuję ją ruszyć. Nic z tego. A więc jednak. Trzeba będzie jebnąć. No to jebnąłem. Ruszyła się. Chwile się jeszcze przy niej męczę. No wyszła. Idę dalej. Jeszcze kawałek już łatwiej, tylko jakoś tak dziwnie krucho. I w końcu wchodzę na szczyt.

Jesteśmy sami. Pogoda nadal piękna. Lampa trzyma. Więc to jest ta lampa. Chwilę się rozglądamy po okolicy. Piwa nadal brak. Ale za to pęknie się prezentują gładkie płyty na pobliskiej ścianie.
Pytam się kolegi:
- Czy aby na pewno jesteśmy na najwyższym wierzchołku, bo podobno są dwa. A praojcowie taternictwa uznawali drogę za zaliczoną dopiero po wejściu na wierzchołek.
Partner odpowiada:
- Tak. Jesteśmy.
- Ale czy na pewno?
- Na pewno.
- Może dla pewności przejdźmy się przez całą grań?
- sp!@#$% ...
Czas wracać. Na szczycie srebrzy się kolejny łańcuch. Przekładamy przez niego sznur i opuszczamy się do szlaku. Kawałek schodzimy znowu korzystając z łańcuchów i dalej idziemy już sypiącą się ścieżką. Jeszcze chwila i znowu jesteśmy w tym samym miejscu co rano. Patrzę w dół. W oddali widać malutki budynek z wijącą się w górę białą smugą dymu. No nareszcie. Tam jest piwo. Patrzę w górę. To ta sama mroczna, mokra, straszna przełęcz.

Wszelkie podobieństwo do prawdziwych postaci i zdarzeń jest zupełnie przypadkowe.

Zdjęć niestety jest tylko kilka, ponieważ mój aparat Zorka 5 przeleżał większość czasu na dnie plecaka.

Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek


-------------------------------------
http://www.tatry.turystyka-gorska.pl

_________________
Tatrzańskie szlaki


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Wt gru 22, 2009 11:32 pm 
Uzależniony ;-)

Dołączył(a): Wt sie 05, 2008 5:48 pm
Posty: 882
Ładniutko, ładniutko ... Graty :D

_________________
Zamarzną dłonie, nie zamarznie Godność :!:
www.staszek206.wordpress.com
www.lubczasopismo.salon24.pl/taternik.salon24.pl


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Wt gru 22, 2009 11:36 pm 
ban
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr cze 20, 2007 7:11 pm
Posty: 5248
Ale fajna relacja. Wreszcie wszystko rozumiem :lol:

_________________
www.grupabieszczady.pl
www.unitra.bieszczady.pl
www.lesko-ski.pl
http://bieszczadzkieforum.pl/mapy-przew ... u-f13.html


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Śr gru 23, 2009 12:01 am 
Stracony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt sie 29, 2006 3:34 am
Posty: 14874
Lokalizacja: Ząbkowska, róg Brzeskiej
Wygląda na:
Zacięcie Komarnickich+Trawers+Końcówka Klasycznej
co M.Tertelis nazwał kombinacją >Festiwal Granitu<.

Najtrudniejszy wyciąg to trawers?

_________________
Widzisz lewaka, nie stój z boku, reaguj!! Pamiętaj, lewactwo karmi się obojętnością i bezczynnością.


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Śr gru 23, 2009 12:14 am 
Stracony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz sty 13, 2005 2:03 pm
Posty: 11081
Lokalizacja: Poznań
grubyilysy napisał(a):
co M.Tertelis nazwał kombinacją >Festiwal Granitu<.
Jako sama nazwa wątku wskazuje :)
Sami Komarniccy za IV, ale można warianty wejściowe sobie utrudnić, świadomie lub nieświadomie i może być za V, a nawet więcej.
Trawers za V. W cyfrze zawarte też trudności psychiczne.
Dojście pod ostatni wyciąg Klasycznej II, no może z III, zależy jak się pójdzie.
Ostatni wyciąg Klasycznej IV.

_________________
Tatrzańskie szlaki


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Śr gru 23, 2009 12:26 am 
Stracony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz sty 25, 2007 9:48 am
Posty: 7564
Trawers jest na przedostatnim zdjęciu? Ładna ekspozycja. Gratuluję serdecznie, tym bardziej, że trochę Orlej Perci wreszcie zaliczone.. :)


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Śr gru 23, 2009 10:27 am 
Stracony

Dołączył(a): Śr cze 20, 2007 5:51 pm
Posty: 10096
Lokalizacja: Moszna
Ale fajnie, tęż bym kiedyś chciał na Zamarłej powalczyć.


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Śr gru 23, 2009 12:05 pm 
Kombatant
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So cze 09, 2007 6:19 pm
Posty: 345
Lokalizacja: brak
tomek.l napisał(a):
Pochodzenie tej enigmatycznej nazwy szybko rozszyfrowuję już po kilku pierwszych słowach kolegi: „Jak nie będziesz mógł kości wyciągnąć ze ściany to weź tym w nią porządnie jebnij”


Ja słyszałem, że etymologia słowa jebadełko to stwierdzenie "żebyś się nie jeb... z wyciąganiem żelastwa ze skały".

_________________
Zanim nastał Internet każdy wiejski głupek pozostawał w swojej wiosce...


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Śr gru 23, 2009 12:49 pm 
Stracony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz sty 13, 2005 2:03 pm
Posty: 11081
Lokalizacja: Poznań
Można też używać zamiennie nazwy ekstraktor :D

leppy napisał(a):
Trawers jest na przedostatnim zdjęciu?

Na przedostatnim i przed przedostatnim :)
Generalnie trawers zawsze na zdjęciach się trochę kładzie. W rzeczywistości jest trochę bardziej pionowy, ale też bez przesady. W każdym razie piarg pod nogami widać :)

_________________
Tatrzańskie szlaki


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Śr gru 23, 2009 1:31 pm 
Stracony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt sie 29, 2006 3:34 am
Posty: 14874
Lokalizacja: Ząbkowska, róg Brzeskiej
tomek.l napisał(a):
Można też używać zamiennie nazwy ekstraktor :D

leppy napisał(a):
Trawers jest na przedostatnim zdjęciu?

Na przedostatnim i przed przedostatnim :)

Zawsze myślałem, że idzie dokładnie tuż pod pęknięciem.
Czy na tym przedostatnim zdjęciou - by dojść do człowieka na zdjęciu należałoby iść nie wprost tylko raczej górą (bezpośrednio pod pęknięciem)?

_________________
Widzisz lewaka, nie stój z boku, reaguj!! Pamiętaj, lewactwo karmi się obojętnością i bezczynnością.


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Śr gru 23, 2009 1:43 pm 
Stracony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz sty 25, 2007 9:48 am
Posty: 7564
grubyilysy napisał(a):
Zawsze myślałem, że idzie dokładnie tuż pod pęknięciem.

Coś jak to?
Obrazek
Źródło: http://www.goryidoliny.hostings.pl/scri ... walGranitu


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Śr gru 23, 2009 1:51 pm 
Stracony

Dołączył(a): N wrz 14, 2008 5:52 pm
Posty: 5846
Lokalizacja: Górny Śląsk
grubyilysy napisał(a):
Czy na tym przedostatnim zdjęciou - by dojść do człowieka na zdjęciu należałoby iść nie wprost tylko raczej górą (bezpośrednio pod pęknięciem)?


Z tego co pamiętam to do tego pęknięcia wkładało się łapy, przynajmniej w niektórych miejscach.

Ja się tam wspinałam na Lewych Wrześniakach, więc na najłatwiejszej drodze i raczej z boku, niemniej jak pamiętam staliśmy też na takim trawniczku tuż w bok od trawersu.

Z tym że wtedy to było jeszcze tylko i wyłącznie na własnej.

B.


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Śr gru 23, 2009 3:46 pm 
Stracony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz sty 13, 2005 2:03 pm
Posty: 11081
Lokalizacja: Poznań
grubyilysy napisał(a):
Zawsze myślałem, że idzie dokładnie tuż pod pęknięciem.
Czy na tym przedostatnim zdjęciou - by dojść do człowieka na zdjęciu należałoby iść nie wprost tylko raczej górą (bezpośrednio pod pęknięciem)?

Idzie się tak jak w relacji. Z trawnika gdzie jest stan w górę do pęknięcia i potem trawers. Pęknięcie jest na ręce. Inaczej się nie da, bo nad pęknięciem ciągnie się mały okap z płyt które są powyżej. Z jedną taką małą nyżą gdzie da się wejść. Nogi już po płycie. Na natarcie czy po małych stopieńkach, które się tam da znaleźć.
Basia Z. napisał(a):
Z tym że wtedy to było jeszcze tylko i wyłącznie na własnej.

To jest nadal na własnej. TBM (Tatry Bez Młotka) dodały tylko w ostatnim czasie po spicie na stanowisku, czy też wymieniły stanowiskowego haka na spit. I w drodze usunięto lub wymieniono kilka starych haków.

_________________
Tatrzańskie szlaki


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Śr gru 23, 2009 3:52 pm 
Stracony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn wrz 01, 2008 8:10 pm
Posty: 4694
I to wszystko zimą?! Szacun Tomek.

_________________
http://3000.blox.pl/html

"Listy z Ziemi" Twaina: poszukaj, przeczytaj... warto


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Śr gru 23, 2009 3:59 pm 
Stracony

Dołączył(a): N wrz 14, 2008 5:52 pm
Posty: 5846
Lokalizacja: Górny Śląsk
tomek.l napisał(a):
To jest nadal na własnej. TBM (Tatry Bez Młotka) dodały tylko w ostatnim czasie po spicie na stanowisku, czy też wymieniły stanowiskowego haka na spit. I w drodze usunięto lub wymieniono kilka starych haków.


W roku chyba 2001 wspinał się tam mój mąż z synem, wówczas 14-latkiem (chyba na Komarnickich, ale głowy nie dam) i młody mówił że tam na trasie wszędzie była asekuracja.
Zresztą mąż nie zabrałby młodego na drogę, gdzie trzeba byłoby samemu wkładać lub wyjmować kostki.

B.


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Śr gru 23, 2009 5:43 pm 
Stracony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz sty 25, 2007 9:48 am
Posty: 7564
Mazio napisał(a):
I to wszystko zimą?!

tomek.l napisał(a):
Taka mała reminiscencja lata.

:)


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Śr gru 23, 2009 5:46 pm 
Stracony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn wrz 01, 2008 8:10 pm
Posty: 4694
:oops: cholera

_________________
http://3000.blox.pl/html

"Listy z Ziemi" Twaina: poszukaj, przeczytaj... warto


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Śr gru 23, 2009 6:42 pm 
Stracony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt sie 29, 2006 3:34 am
Posty: 14874
Lokalizacja: Ząbkowska, róg Brzeskiej
tomek.l napisał(a):
To jest nadal na własnej.

Nie robiłem ale podejrzewam, że "w międzyczasie" (między przejściem Basi i twoim ) mogło nie być.
Tuż przed TBM wbiłem się w Drogę Motyki, na wariancie Bracha-Wójcika miałem jakiegoś haka coś tak co dwa metry :D .
Z tego co kojarzę z tego wyciągu Trawersu TBM usunęli przynajmniej kilka haków.

_________________
Widzisz lewaka, nie stój z boku, reaguj!! Pamiętaj, lewactwo karmi się obojętnością i bezczynnością.


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Śr gru 23, 2009 8:33 pm 
Stracony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz sty 13, 2005 2:03 pm
Posty: 11081
Lokalizacja: Poznań
Basia Z. napisał(a):
W roku chyba 2001 wspinał się tam mój mąż z synem, wówczas 14-latkiem (chyba na Komarnickich, ale głowy nie dam) i młody mówił że tam na trasie wszędzie była asekuracja.

To mogły być tylko haki. Teraz TBM to chyba trochę poczyściło ze starych haków, bo dużo ich nie ma. Tam w ogóle asekuracja jest raczej dobra. A w Zacięciu Komarnickich tym bardziej.
grubyilysy napisał(a):
Z tego co kojarzę z tego wyciągu Trawersu TBM usunęli przynajmniej kilka haków.

Tam haków nie było dużo. Ja pamiętam kiedyś z dwa. Ponoć było więcej, tylko, że się w oczy specjalnie nie rzucały albo mam słaba pamięć :) TBM wymienili stare na nowe i chyba usunęli te z miejsc z niepewną skałą. Z tego co pamiętam.
Ogólnie asekuracja na całej drodze jest w miarę dobra. Na Trawersie też nie najgorzej. Zwłaszcza mając friendy.
Mazio napisał(a):
I to wszystko zimą?!

No nie. Zrobienie tego zimą sobie jakoś na razie nie wyobrażam :)

_________________
Tatrzańskie szlaki


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Śr gru 23, 2009 9:12 pm 
Zasłużony

Dołączył(a): Śr lip 30, 2008 7:25 pm
Posty: 211
Lokalizacja: Kraków
Marzenie żeby móc zrobić kiedyś coś takiego :)


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: N gru 27, 2009 4:25 pm 
Stracony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt sie 29, 2006 3:34 am
Posty: 14874
Lokalizacja: Ząbkowska, róg Brzeskiej
Z tego co czytam z trawnika przeszedłeś jednym ciągiem do stanowiska za trawersem. Na master topo jest po drodze kropka - w miejscu gdzie z dołu podchodzi Pilchówka. Z kolei WHP wspomina o stanowisku na "trawniczku" w linii trawersu, który jest zaraz nad "twoim" trawnikiem po podejściu na trawers.
Tak pytam głównie dlatego że się zastanawiam czy lina 50m starcza od trawnika do łańcucha .... :-).

_________________
Widzisz lewaka, nie stój z boku, reaguj!! Pamiętaj, lewactwo karmi się obojętnością i bezczynnością.


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: N gru 27, 2009 4:57 pm 
Stracony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz sty 13, 2005 2:03 pm
Posty: 11081
Lokalizacja: Poznań
Właściwie do stanowiska na trawersie. Stanowisko jest na trawersie. To stanowisko z linii zjazdów Prawych Wrześniaków. Dlatego jest łańcuch zjazdowy.
Na zdjęciu wyżej jest widok z tego stanowiska na trawersie i widać na dole stojących na stanowisku na trawniku.
Ta kropka to miejsce na stan od Prawej Pilichówki. Może tam nawet jakiś hak będzie.
Ten trawniczek z WHP to ten sam trawniczek. Tam innego nie ma. To trawnik kilka metrów pod trawersem. Widoczny na zdjęciu.
Trawers nie jest bardzo długi. Nie wiem ile ma z 20, 30 m. 50 m liny wystarcza. To są klasyczne tatrzańskie wyciągi więc mają po 40 góra 45 m.
Zacięcie Komarnickich kiedyś robiło się ze stanowiskiem w środku. Tak widziałem na jakiś schematach. Teraz robi się na raz i 50 m wystarcza. Stanowiska rozmieszczały TBM i wszystko jest dobrze wyliczone i pasuje.

Droga bardzo ewidentna. Jedynie na dojściu do Zacięcia Komarnickich czyli już na starcie można złapać różne warianty. Jest chodzone i teoretycznie to widać. Ale jak tam się ktoś pogubi to może wejść w trochę trudniejsze rejony przy Wrześniakach i przetrawersowanie potem do właściwej drogi jest dość trudne.
Ogólnie trzymać się należy lewej strony. Lewej rysy startowej i potem lewo skos do zacięcia lub w górę kawałek razem z Pilichówką i w lewo. Potem już ewidentnie. Ten dół tylko na różnych schematach różnie czasem wygląda.

_________________
Tatrzańskie szlaki


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Pn kwi 05, 2010 4:18 pm 
Stracony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt sie 29, 2006 3:34 am
Posty: 14874
Lokalizacja: Ząbkowska, róg Brzeskiej
http://www.wspinanie.pl/forum/read.php? ... msg-429302
Info z dnia 12 wrz 2009
siwy napisał(a):
Na trawersie i powyżej wybiłem 11 a wbiłem 7 haków + nowa pętla.
Asekuracja na trawersie wygląda następująco:
- vka nad stanem - nie do wybicia
- wymieniona pętla
-wybita vka w kruchym
-wysoko hak - wymieniony zka
-hak w kruchym wymieniony - stiletto
- schowana vka- została
- 2 haki płytówka i stary bez kolucha - zostały
- vka nad kruchym
Dodatkowo sa lite miejsca na osadzanie friendów ..
oraz
- wymieniony wysyłowy hak na stanowisku z pr wrz
- 1 wybity hak powyżej i 1 vka w zaciątku - została
- wymieniony hak na stanowisku od klasycznej - vka
- wybity hak powyżej spita
- wbity stiletto powyżej
- wymieniono stiletto za vke pod koniec wyjściowego zacięcia

uf :-)

więcej grzechów nie pamiętam ...wymienione haki to nowe grivele

_________________
Widzisz lewaka, nie stój z boku, reaguj!! Pamiętaj, lewactwo karmi się obojętnością i bezczynnością.


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 23 ] 

Strefa czasowa: UTC + 1


Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 7 gości


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów

Szukaj:
Skocz do:  
POWERED_BY
Polityka prywatności i ciasteczka
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL