Artykuł z ostatniego nr Angory
"Biały pociąg"
Turystka - Podchodziliśmy z kolegą z Zielonej Doliny na Słowacji, na Przełęcz Bielską między Kopami. Śnieg był coraz głębszy. W pewnym momencie poprosiłam kolegę, który był po raz pierwszy w Tatrach, żeby poczekał na mnie w bezpiecznym - moim zdaniem - miejscu. Śnieg był najpierw do połowy łydki, a później już po kolana. Zaczęłam tak kopać, że nie zauważyłam, iż jestem w środku żlebu pod przełęczą. W pewnym momencie usłyszałam głuche tąpnięcie. w tym samym czasie śnieg zaczął pękać mi między nogami z paskudnym sykiem. Pomyślałam: O Jezu! Lawina! A ona już leciała. Potem moim zachowaniem były już odruchy. Wyskoczyłam maksymalnie w górę, jak tylko się dało. Kiedy spadłam to główny śnieg już zszedł. Zaczęłam się zsuwać, udając ruchy pływaka, o których wyczytałam wcześniej. Szczęśliwie udało mi się zaczepiać czekanem o trawę, która była pod spodem.
Porucznik - to był lany poniedziałek. Zamiast wstać o trzeciej, wyszliśmy o szóstej. To był kardynalny błąd. O tej godzinie człowiek powinien być już w ścianie, a my dopiero zbieraliśmy sie do wyjścia. Wiał halny. Mogłem przewidzieć że wszystko zejdzie i nie powinienem wychodzić ze schroniska. Nawet nie walczyłem...usłyszałem taki trzask, jakby ktoś wszedł na eternit. To była lawina deskowa...Kiedy wpadłem nie myślałem by sie nawet rarować. Byłem przekonany że to koniec. Wyrwało mnie głową w dół i obracało jak w pralce, szarpało na różne sposoby. W pewnym momencie poczułem, jakby ktoś wepchał mi szuflę śniegu. Poczułem jakbym się zasklepiał. Wytoczyłem się z lawiny i miałem racjonalne uczucie, jakbym był nieuczesany. Jak mnie wyrzuciło, siedziałem na bezdechu i wymiotowałem tym śniegiem. ... (pod Szpiglasową) Ratownicy TOPRu - Miałem szczęście, ciągnąłem za sobą tzw punki, środek transportu. Ręka znajdowała się ponad śniegiem i trochę głowy też mi wystawało. Miałem wrażenie, że tylko mnie zasypało. Ciemno dookoła. Poczułem jak ten śnieg zaczyna twardnieć i mnie zgniatać. Czułem coraz większy napór na klatkę piersiową. Dziwne myśli człowiekowi przychodzą. Czy głowa zostanie przysypana za chwilę? Czy nacisk tych mas śniegu będzie tak silny, że nie będę mógł oddychać? Miałem radio na wierzchu, więc zawołałem, że wszystko w porządku. Zawołałem raz jeszcze i usłyszałem, że wszyscy jesteśmy przysypani. Wtedy jedną ręką odgrzebałem tą drugą, by jak najszybciej uwolnić się z zaspy i zdjąć narty. ... Tylko w książkach i filmach jest tak, że lawina spada i ludziom udaje się uciec. To jest straszna siła i szybkość. Jak kogoś dopadnie, to ginie jak topielec. Nie może wciągać powietrza a potem sie dusi. Deska strąca ludzi, a potem zasypuje. ... Turystka - Kiedy człowiek idzie w góry, zawsze się liczy z tym, że może to być jego ostatnie wejście, Ale jest tak że podejmuje ryzyko. Ustala sobie jego jakiś pułap i stara się go nie przekraczać. Raz się uda to może i następny. Ten pułap coraz to sobie podnosi i w pewnym momencie przegina. ... Ludzie myślą sobie tak:byłem latem to i zimą mogę wejść. ... Jak się myśli i niezdrowe ambicje schowa w kieszeń to można i wejść, i jest bezpiecznie. Trzeba mieć też trochę szczęścia, ale szczęście nie przychodzi samo.
_________________ Jeśli zdajesz pytanie dlaczego chodzę po górach to znaczy że nie zrozumiesz odpowiedzi
|