Korzystając z okazji pobytu jakieś 150 km od serca Bieszczad, postanowiłem sprawdzić specyficzny urok tych gór. Nie zawiodłem się. Mają zupełnie inny charakter niż wszystkie pozostałe pasma górskie w Polsce, choć nie ukrywam, że liczyłem na mniejszą liczbę turystów, tylko początkowe podejście na Bukowe Berdo przeszedłem zupełnie sam. Teraz jeżeli tam kiedyś wróce (a wróce na pewno) to tylko jesienią, ew. zimą.
Jadąc tam w ciemno bez zarezerwowanego noclegu, wybrałem najbardziej charakterystyczne miejsce w Ustrzykach Górnym, tj. Hotel Górski PTTK. Krótko mówiąc nie polecam - horedalne ceny, a standard jak sprzed 20 lat.
Na następny - na dobrą sprawę jedyny spędzony tu dzień wybrałem trasę: Bukowe Berdo - Przełęcz między Krzemieniem a Tarnicą - Tarnica - z powrotem na przełęcz - Halicz - Przełęcz Bukowska - Wołosate. Trasa piękna i dość długa, byłem przekonany, że tak małe różnice wysokości przebiegne na jednej nodze jednak pod koniec odezwały się braki w rozchodzeniu, tym bardziej, że na ostatnim odcinku do Wołosatego musiałem umykać przed żmijami masowo wylegujacymi się na rozgrzanym popołudniowym słońcem asfalcie
A następnego dnia wsiadłem w samochód, w którym czekało mnie 700 km do domu...
Trochę fot:
Nad Sanem
Połonina Caryńska póżnym popołudniem
Bukowe Berdo
Okolice Halicza
Widok na stronę ukraińską