dzień 1 - piątek 19.06
Pomimo nieprzychylnych prognóz, zobligowani poczynionymi wcześniej rezerwacjami terminów urlopowych oraz kwater, twardo ruszamy na PIERWSZY tegoroczny podbój gór.
osoby dramatu (małżonka i autor) na starcie imprezy w Chochołowskiej.
kierunek Grześ/Lucna
na przełęczy Bobrowieckiej
ta sama górka z Grzecha
oraz na dalszym planie, plany na dalsze dni
Pogoda po polskiej stronie jeszcze się jakoś trzymała, jednak po wejściu w Dolinę Łataną zaczęło padać, ale tak jakby bez przekonania, nierzęsiście, na razie.
Późnym popołudniem docieramy do naszej pierwszej bazy - hotelu Primula w Zverovce.
dzień 2 - sobota 20.06 - na mokro
I słowo (meteorologów) ciałem się stało, więc postanowiliśmy nie oddalać się zbyt daleko od kwatery. Przed południem piesza wycieczka do Zuberca po zaopatrzenie połączona ze zwiedzaniem skansenu w Brestovej. Oto wybrane trzy obiekty:
wnętrze dzwonnicy
(chyba) młyn wodny
drewniany koścółek
Po południu pogoda się nie poprawia, tym razem krótki wypad na zbocze Salatyna do partyzanckiej nemocnicy
dzień 3 - niedziela 21.06 - nadal na mokro
Od rana pogoda nie sprzyja wycieczce na grań. Wybieramy Rohackie: wodospad
i stawy, Czwarty w mleku
Wielki, nie lepiej
w dolinie Rohackiej zima nie bardzo ma ochotę na odejście
małe lawinisko nad jeziorkiem Tatliakowym
O lawinach jeszcze będzie, ale nie dziś, bo to nie ta dolina.
dzień 4 - poniedziałek 22.06 - Siwy Wierch, już nie tylko na mokro, ale i na zimno
Już wczoraj postanowiliśmy, że bez względu na pogodę wyruszamy na Siwy Wierch.
widoczność jak niżej
z wysokości 1805 wygląda to tak
na przełęczy Palenica nieco się na momencik przejaśniło
potem lunęło i zawiało, morale w zespole niebezpiecznie się obniżyło, proszę zwrócić uwagę na zimowe: odzież i nastrój partnerki
Popołudnie i wieczór, po zejściu Spalonym żlebem, upłynęły na suszeniu ekwipunku i osuszaniu zapasów, by ulżyć plecakom kolejnego dnia.
dzień 5 - wtorek 23.06 - przeprowadzka z dużą dawką optymizmu
Nie pada, chmury jakby nieco wyżej. Jednak, by nie zapeszyć, naciągamy pokrowce na plecaki i w drogę.
w dolinie Smutnej
ledwie widoczna/y we mgle
Smutna przełęcz w przejaśnieniach
Padać, a jakże, zaczęło po godzinie drogi w d. Żarskiej, więc dojście do schroniska uszło nam w miarę na sucho. Wieczorkiem gdzieś na Barańcu nieco zagrzmiało, w dolinie burzy nie odnotowano.
dzień 6 - środa 24.06 - dwa bieguny
Jako, że wczorajsza pogoda pozwalała na sporą dozę optymizmu, ochoczo wybraliśmy się dość wcześnie na przełęcz Żarską. Zaczęło padać. Nic to. Napieramy twardo. Na Płaczliwym podejmujemy dramatyczną decyzję - wycof. Nie dość, że leje jak z cebra, to na dobitkę porządnie zawiało. W ruch poszły znów dodatkowe bluzy, ciepłe rękawice i czapki. Biegun zimna.
na Płaczliwym
Po przebraniu i odwieszeniu mokrości do suszarni postanowiliśmy skorzystać z "wolnego" popołudnia i uzupełnić zapasy w Liptowskim Mikulaszu.
A teraz o lawinie stulecia. Faktycznie nie do wiary jak potężna to była siła.
lawinisko, udało się ująć co najwyżej 20% jego długości
drzewa pękały zapewne jak przysłowiowe zapałki
i to całkiem grube drzewa
Po południu w LM wyraźnie się wypogodziło, słońce pokazało wreszcie swą czerwcową moc. Zatem powrót do schroniska przebiegł w znakomitych humorach wzmacnianych odpowiednimi środkami nabytymi w mieście. Gorący biegun.
dzień 7 - czwartek 25.06 - pierwszy sukces
Od samego rana chmury wysoko. Startujemy. Pełni werwy meldujemy się na rozdrożu pod szczytem Płaczliwego.
kierunek Ostry
wchodzimy na grań, za nami
od czasu do czasu mgła przelewa się z doliny do doliny
wierzchołek, w tle wpakował się Płaczliwy
szczerbina
Nie bez emocji poszedł koń , niestety bez dokumentacji fotograficznej.
dla chętnych (czyli mnie) - Wołowiec
rzut oka w dolinę Jamnicką
I w drogę za okiem z powrotem na przełęcz Żarską.
Prawda, że piękna to góra?
I jeszcze raz znad stawu
Dalsza droga to kilka godzin mozolnej orki, ale cóż, nie ma róży bez kolców.
dzień 8 - piątek 26.06 - sukcesów dzień dalszy niestety ostatni
Od rana nowość - lampa. Tym razem kierunek Banówka.
nad Szarafiowym wodospadem
z przełęczy Jałowieckiej pokazał się stary, niegościnny znajomy
Banówka z Wyżniego Przysłopu
i vice versa
dla chętnych (czyli mnie) Banikowska przełęcz, Banówka od tej strony
przy zejściu z 2178 ... uff, były emocje
teraz przed nami różne Kopy
Hruba
Trzy
przed nami jeszcze piąta dziś dwójka
I już całkiem rozluźnieni (zresztą nie tylko my)
schodzimy z Żarskiej przełęczy do chaty
KONIEC
Epilog - dzień 8 - sobota 27.06 - poróż powrotna
z buta --> zastavka Żarska dolina
Sad --> Liptowski Mikulasz
Sad --> Trstena
Sad --> Sucha Hora
z buta --> Chochołów
busik --> Zakopane
PKP --> na północ
Dziękujemy za cierpliwość i uwagę.
Teraz to już naprawdę
KONIEC