U mnie zaczęło się tak 13 sierpnia 2006 roku:
Hm... czas sprobowac czegos nowego.
Niedziela 13 nada sie na to swietnie.
Mimo nienajlepszej pogody spotykamy sie w Szczyrku.
Ja , boand i jego zona Bozenka.
Szukamy niejakiego Jakubca. Ma on na swojej posesji dziure, w ktorej chetnie pobuszowalibysmy. Znajdujemy jego dom dosc szybko. Niestety nie chce nas wpuscic i wcale mu sie nie dziwimy.
Mowi nam, ze juz tyle osob mu obiecalo, ze zabezpieczy ta jaskinie i nic.
Dziwne, jaskinia zasluguje na miano pomnika przyrody i nikt sie o nia nie troszczy, nie mowiac o tym, ze jakies dziecko mogloby do niej wpasc.
Idziemy wiec dalej. Pogoda jest coraz gorsza. Pada i pada. Na Klimczoku szukamy jaskini i... dosc szybko znajdujemy to:
jest to jaskinia Ali-Baby. Zbytnio pochodzic tam nie mozna bo ulegla zawaleniu. Kiedys miala ponad 100m teraz ma ponad 10m.
Ale przeciez najwazniejsze przed nami.
Szukamy jaskini w Trzech Kopcach. Nie wiem jak dlugo jej szukalismy. Ja juz bylem zrezygnowany. Przeczesalismy pol lasu i nic. Nawet latarke znalazlem, ktora zgubilem pol godziny temu, a po jaskini ani sladu.
Caly czas wracalem ze spuszczonym nosem bo nic nie znalazlem. Naszczescie pozostala dwojka byla bardziej uparta i optymistycznie nastawiona. W koncu sie udalo. Obok jaskini stal chlopak, a w srodku bylo jeszcze trzech.
Mielismy szczescie bo oni mieli ze soba rolke z kasety video. W tej jaskini nie sposob sie nie zgubic. Miedzy innymi dlatego jest taka super. Wchodzimy do srodka.
W srodku spotykamy chlopakow. Pozyczam jednemu z nich latarke. Teraz w szostke penetrujemy jaskinie. Wiadomo w grupie razniej.
Naprawde fantastyczna zabawa, niesamowite komnaty, nieustanne kombinowanie jak przedostac sie dalej, szukanie dalszych korytarzy. Najlepsza akcja byla jak doszlismy do miejsca, w ktorym bylismy prawie pol godziny wczesniej i tylko dlatego sie zorientowalismy, ze tu bylismy bo zobaczylismy tasme z kasety. Tu chlopaki nas opuscili, a my poszlismy zwijac tasme i poszperac jeszcze troche.
Tak, tak, przez ta szczeline trzeba sie przecisnac.
Szkoda, ze tak pozno ja znalezlismy, musimy juz wychodzic.
Mama mnie chyba zabije.
Oczywiscie na gorze czeka na mnie latarka.
Niestety zdjecia nie oddaja tego co sie czuje bedac 30m pod ziemia, przeciskania sie przez szczeliny, wspinania po glazach, uczucia dezorientacji w tej ponad kilometrowej plataninie korytarzy i adrenaliny wydzielanej kiedy stoji sie na sliskich skalach lub patrzy na popekane sciany.
Jezeli nie byliscie w tej jaskini to zalujcie, ze was tam z nami nie bylo, a jesli nawet byliscie to i tak zalujcie.
My i tak musimy wrocic jeszcze raz do tej wspanialej dziury bo znalezlismy ja pozno i jeszcze troche nam zostalo do zwiedzania.
Wiec serdecznie wszystkich zapraszam do wziecia udzialu w kolejnej "Wycieczce do Glebi Ziemi"!!!
Teraz Andrzej i Bożenka już ostro dziłają w Speleoklubie Bielsko-Biała.