Wstęp
Wstał piękny słoneczny wieczór... ciemno i zimno na dworze. Chwilę po północy spotkałem się na dworcu z Arturem1683. Gdy siedzieliśmy już w barze, dołączył Cyśko – osoba najwiekszego dramatu nadchodzącego dnia. Dworcową knajpę pozbawiliśmy małych, litrowych piw i udalismy się w stronę dworca. Tam dołączył Martin i cała piątka w postaci czterech osób pojechała na południe.
Tłusty czwartek
W okolicach 6 rano dotarliśmy do Szklarskiej Poręby. Mróz, biel i mrok... jak zwykle o tej porze ktoś zadał filozoficzne pytanie „co ja tu motyla noga robie”. Upadek morale towarzyszył nam jeszcze przez około godzinę. Na zboczach Wysokiego Kamienia nadszedł czas na rytualną konsumpcję reszty nabytych w Jeleniej Górze pączków. Podczas gdy Artur zastanawiał się, czy masa śniegu nie jebnie na nas wraz z wiatą, ja postanowiłem zostawić ślad dla...gopru
Po przerwie rozpoczęło się dość upierdliwe podejcie na Wysoki Kamień, ale szlak był przyjemnie przetarty, więc szło się znośnie.
W początkowej fazie podejścia mieliśmy piękny widok na Karkonosze... oczywiście na Wysokim Kamieniu piękny widok mogliśmy sobie... przypomnieć, zaczął sypać śnieg. Kilkadziesiąt metrów pod szczytem chcięliśmy obalić mit, jakoby baterie rozładowywały się w niskiej temperaturze. W tym celu aparat upadł w śnieg, a baterie wypadły z aparatu. W efekcie mit obalił nas, baterie niemal padły. Za Wysokim Kamieniem spotkało nas miłe (:?:) zakoczenie – ciąg dalszy szlaku nie był przetarty.
Ale co to dla nas
Śnieg był świeży i sypki, więc torowanie, pomimo śniegu sięgającego pasa, było względnie znośne, się odczuć, że posuwamy się do przodu
. Z czasem śnieg stał się bardziej upierdliwy, na tyle zbity, że nie sypki, na tyle delikatny, że kazdy krok powodował zapadanie się na...długość nogi.. potem próba wygramolenia się, głębsze zapadnięcie i zapadnięcie drugiej nogi... i tak to szło
W tzw. międzyczasie Cyśko zaczął narzekać na zimno w butach. Wyszło na jaw, że te nie w pełni odpowiadają panującym warunkom. Dostał magiczne ogrzewacze chemiczne i … po jakimś czasie obaliliśmy mit, jakoby ogrzewacze ogrzewały – nie grzały. Cyśko otrzymał gustowne wkładki wewnątrzskarpetne w postaci pasków NRC i przestał marudzić ;P
Do okolic „Stanisława” śnieg był coraz bardziej upierdliwy, a jedyne ślady jakie nosił, to ślady rakiet śnieżnych – dla nas bez znaczenia, zapadaliśmy się równie głeboko, jak do tej pory. Liczyłem na to, że narciarze biegowi dotarli w te okolice i dalsza droga będzie w lepszym stanie. Przeliczyłem się, padający od kilku dni śnieg skutecznie zasypał przygotowane dla biegaczy trasy. Zarezerwowaliśmy telefonicznie 4 łóżka w Chatce Górzystów, zaznaczyliśmy, że będziemy za ok 4 godziny i poszliśmy dalej. Około 3km przed Rozdrożem pod Cichą Równią skończył się głęboki śnieg – droga była ubita, twarda... dziwna
Wykorzystaliśmy okazję i odpoczęliśmy trochę, a Artur poszedł za potrzebą...bał się zejść z twardej drogi
Przyzwoita droga towarzyszyła nam do Rozdroża, a co dalej
Była 16.. do tej pory ponad 9 godzin trwało przejście odcinka, na który latem wystarczą 3 godziny. Byliśmy nie wyspani, nie spaliśmy od ok 30 godzin... Martin miał mokro w butach, a Cyśkowe kolana domagały się odpoczynki. 5 km niebieskiego, kompletnie nieprzetartego szlaku wiodącego do Chatki nie napawała nas optymizmem, poszliśmy zatem wzglęgnie dobrą , lecz dłuższą(ze śniegiem najwyżej do połowy łydek) drogą do Orla, licząc, że stamtąd do Chatki droga będzie przetarta. Przyjemna droga zachodnim zboczem Krogulca trwała około 2 godzin, do Orla dotarliśmy po zmroku. Po drodze jeden z nas zmęczył się trochę, zaczął trochę zataczać, a jego myśli stały się mętne.. dostał batonika, trochę białego proszku* i wrócił do sił. W Orlu nastał czas na przerwę, herbatę i kontakt z ludźmi
Szef schroniska poinformował nas, że droga do Chatki nie jest przetarta, uznalismy, że to na pewno chwyt marketingowy i mimo zmęczenia podjelismy decyzję – do Chatki. Przed wyjście zadzwoniłem do Chatki z informacją, ze nie odwołujemy rezerwacji i że będziemy do 3 godzin. Gdy wychodziliśmy, ktoś życzył nam powodzenia.. na twarzach innych widziałem wyraz zastanowienia zmieszany z elementami niezrozumienia podszytego podziwem. Ścieżka przez las była przyzwoita, wąska, ale twarda, trochę przysypane ślady biegaczy. Koniec lasu oznaczał koniec przetartej ścieżki. Nie było tragicznie, ciemno, zimno, slady miejscami ginęły, ale przejście przez Torfowisko Izerskie nie nastręczyło nam problemu. Natomiast moment wyjścia na Halę Izerską można porównać do wyjścia na pustynię.. białe NIC otocznone czarnym NIC... a to wredne biał padało jeszcze z nieba. Śladu nie był, za to śnieg uformował ładne wydmy
Sytuacja robiła się coraz ciekawsza, na to wszyscy (dwaj: ja i Artur) czekaliśmy, pozostała dwójka śrenio wiedziała gdzie jest , po co, a jeszcze bardziej średnio – gdzie ma iść
. Na Hali znajdują się tyczki wyznaczające szlak, sporo trudu kosztowało nas znalezienie pierwszej... z jej perspektywy druga była nie widoczna, udało nam się ją znalezc po dłuższej chwili.. doszliśmy do wniosku, że dalsze poszukiwania są bez sesnu. Ja i Artur dobrze wiedzielismy gdzie jestesmy, wcześniej sporo czasu spędziliśmy w Izerach, a trasę Orle – Chatka pokonywaliśmy szczególnie często. Mimo dość monotonnego otoczenia wiedzieliśmy dokładnie, gdzie iść, żeby dojść. Martin poszedł przodem, mieliśmy nadzieję, że poczeka, bo na drodze znajdował się zniszczony most i trzeba go było obejść, skręcając kilkadziesiąt metrów w lewo. Na szczęście się zorientował. Gdy na horyzoncie pojawiło się świateło Chatki, wszyscy mimowolnie przyspieszyli. Jeszcze godzinka brnięcia w śniegu... ostatnie kilkaset.. kilkadziesiąt..kilka metrów i Chatka:!: Z tej perspektywy Hala Izerska nie wyglądała zachęcająco, ale nikt nie miał sił na głębsze rozważania, była prawie 22, byliśmy zmęczeni, ale usatysfakcjonowani. Gospodarze czekali na nas, ale sera już nie usmażyli
Nocleg w Zbirówce zapowiadał się bardzo przyjemnie, było tylko przyjemnie, bo w nocy piec zgasł
Osoby dramatu: Martin, Artur1683, Cyśko oraz Klin in Blue
Ciąg dalszy kiedyś... gdzieś...
Więcej zdjęć na
http://www.klin.cba.pl/ w dziale
Foto -> Izery 2009
____________________________
*- biały proszek to glukoza.