Grześ i Rakoń przy dobrych warunkach bez większych problemów. Trasa bardzo atrakcyjna widokowo. Co do Wołowca to ja będąc na Rakoniu (pomimo dobrych warunków) się nie zdecydowałem, gdyż nie miałem żadnego sprzętu (nawet kijków). Wolałem nie ryzykować, bo podejście było dość strome. (odbiłem sobie to w lecie, wybierając się na Wołowiec i Rohacze
Na moją drugą zimową wycieczkę wybrałem się na Kasprowy. Prawdopodobnie popełniłem błąd bo poszedłem tam przez Halę Gąsienicową ze względu na lepsze widoki. Jak się szybko zorientowałem oprócz mnie byli tam sami narciarze, którzy zjeżdzali ze stoku. Szlak był nie wydeptany, więc szedłem "wedle własnego uznania". Niestety sprzętu nie miałem. Pamiętam natomiast, że to wejście kosztowało mnie sporo sił. (zupełnie inaczej się idzie po przetartym szlaku, a inaczej jak trzeba sobie samemu "torować" drogę, szczególnie w głębokim śniegu)
Na szczycie dowiedziałem się, że lepiej bym zrobił idąc przez Myślenickie Turnie, jak zrobiła większość.
Później poszedłem w kierunku Goryczkowych Czub i doszłem do Przełęczy pod Kopą Kondracką, a potem do Dol. Kond. (do której zjechałem na butach)
Dziś wiem, że drugi raz bym tej trasy nie zrobił, szczególnie, że jak dochodziłem do Przełęczy pod KK, to złapałem kontuzję...
Podejście pod Goryczkową Czubę i zejście do Przełęczy pod KK bardzo trudne nie było (ale łatwe też nie), ale za to niebezpieczne (w razie poślizgnięcia możliwość zjazdu kilkaset metrów w doł do Doliny Cichej, pod drodze wystające skały na które się można było nadziać, itp.) , szczególnie że oprócz mnie - samotnie idącego - nikogo tam nie było. (po drodze spotkałem dwie osoby, ale mieli raki na nogach.) W dodatku podczas podejścia na Goryczkową zgubiłem chwilowo szlak, i trudności nagle wzrosły bo zacząłem się wspinać niby na Kościelec... (szczególnie, że ta "wspinaczkowa" trasa była wydeptana, co mnie zmyliło). W porę zorientowałem się, że coś jest nie tak i zawróciłem, po czym odnalazłem właściwy szlak i dalej już było łatwiej.
Drugi raz bym się na taką wyprawę nie porwał, a jeśli już to nie poszedłbym dalej jak pod Goryczkową Przełęcz nad Zakosy.
Z Kasprowego warto skoczyć jeszcze na pobliski Beskid, co również tego dnia uczyniłem.
P.S. Przed wyprawą zimową radzę wcześniej DOKŁADNIE dowiedzieć się jak wygląda ZIMOWE wejście na dany szczyt.