Dla mnie rok 2007 w górach już się skończył.. i na 99% już nigdzie nie pojadę więc postanowiłem podsumować to wszystko co się wydarzyło przez ten czas.
Zarejestrowanie na tym forum w zeszłym roku pomogło mi poznać wielu pasjonatów i miłośników gór-sam nie spodziewałem się(użytkując inne fora nie koniecznie górskie)że dane mi będzie z tyloma osobami przejść fajną trasę lub po prostu walnąć piwko w schronie. Ludzie z całej Polski w różnym wieku i o różnych poglądach połączeni przez góry. To że nie jesteśmy dla siebie anonimowi i że jak znajomi ,koledzy ,przyjaciele możemy się spotykać w miejscach które uwielbiamy jest dla mnie największym sukcesem tego roku, bo wcześniej jeździłem sam a to jednak nie to samo. Dobra trochę się przypucowałem to czas na chwalenie i lans którego nie może zabraknąć.
W tym roku w Tatrach polskich i słowackich spędziłem 25 dni.. jakbym się postarał to uzbierałbym miesiąc ale się nie udało. Jednak sam jestem zaskoczony ze niemal 1/12 tego roku spędziłem w ukochanych górach. W przyszłym trzeba to wyrównać lub poprawić.
Co ciekawe nocowałem mało razy w schronach :2x Murowaniec i po razie Roztoka ,Stare Moko ,Solisko i Zielone Pleso . Każda z tych nocy miała w sobie coś wyjątkowego:
Murowaniec? Hehe o tym legendy krążą i zapewne nie jedna legenda tam jeszcze powstanie.
Roztoka- kameralna atmosfera i przesadziłem tam…
Solisko- 5 osób w całym schronie (razem z obsługa) we wakacje.. trzeba komentarz?
Zielone Pleso- zimno i spanie na poddaszu za oknem szalejąca zamieć i zima która wygoniła nam jesień dla której przyjechaliśmy –ale to miało super klimat.
Rok 2007 i to moje pierwsze wyprawy na śniegu które zajawiły mnie tak że w domu mówią mi ze jestem wariat. Pierwsza góra na jaka zima wszedłem to… Rysy –nie jest to mądre i jeszcze wiele głupot tej zimy zrobiłem ale tak się potoczyły te zimowe wyprawy że tam moja noga po raz pierwszy stanęła i .. jestem z tego dumny choć na pewno nie polecam nauki na tej trasie .Zero widoków ale przeżycia niezapomniane. Kolejno padały Kościelec ,Świnica(taternicka)i pierwszy wycof w drodze na Skrajny Granat, Zawrat ,Kozi Wierch. W każdej z tych wypraw przychodziły nowe trudności wyzwania i niespodziewane sytuacje które trzeba było rozwiązać. Wreszcie coś nowego-nocne wyjście na przełęcz Krzyżne z lekkim ofem by zobaczyć wschód słońca- 7 godzin drogi nocą przy ujemnej temperaturze wynagrodziły nam kosmiczne widoki z morzem chmur nie zapomnę tego bo to była zdecydowanie najlepsza wycieczka tego roku-a spanie na śniegu w pełnym słonku było ciekawym przeżyciem. Powrót przez Kozią Przełęcz dość interesująca. Po tyłku daliśmy idąc na MPPCH cel padł ale ryzyko było zbyt duże dlatego mam nadprogramowy powrót przez Słowacje. Powoli żegnamy zimę ale nadal w zimowych warunkach robimy Zadni Kościelec i potem z rozpędu zatrzymujemy się na Giewoncie robiąc wszystko po drodze. Kolejny wycof tym razem z MSW ale tam trochę porwaliśmy się z motyka na słońce w tych warunkach pada na pocieszenie Cubryna a MSW ma obiecany rewanż. Znowu Krzyżne ,Gęsią szyja i Starobociański kończą w tym roku moje zabawy na śniegu.
Kolejny wschód słońca oglądamy ze Skrajnego Granatu ,warto wstać wcześnie by zobaczyć coś tak pięknego- z Granatu idziemy w stronę Świnicy(zahaczając o Zamarłą Turnie)tak robie spory kawał OP. Rejon na który zawsze chciałem się wybrać a nigdy nie było z kim i jak to Rohacze robimy te od Rakonia po Banikov i jest to jedna z ciekawszych wycieczek w tym roku na tak nieznany mi wcześniej teren. Polecam ten rejon który jest traktowany po macoszemu przez turystów. Następnie kończe OP wchodząc przez Kulczyńskim do Krzyżnego znowu sen na kamieniach tym razem w 5tce i powrót przez Kozią-piękne lato mamy. Kolejny wschód słońca chcemy oglądać na Mięguszu Czarnym przegania nas jednak o 23 z pod Czarnego Stawu mały śnieżek ale dzięki temu relaksujemy się na najdroższej podłodze w starym moku. Rano padają Rysy i przez Słowacje wracamy do kraju.
Góra roku to dla mnie Mięguszu Wielki drogą po głazach udaje się przy znakomitych warunkach stanąć na szczycie tej pięknej góry o której zawsze marzyłem..
Kolejna wyprawa na Słowacje tam pada Koprowy i Skrajne Solisko a po nocy w kameralnym schronie przy uciekających z pod nóg świstakach robimy Furkot i Hruby Wierch.
Znowu trzeba się męczyć bo kolejny raz będziemy oglądać wschód słońca tym razem na Świnicy- morze chmur piękne widoki robią wrażenie ,po drodze Zawratowi Turnia i z Zawratu ofujemy na Sziglasaową Przełęcz widoki tego dnia były niesamowite.
Najwyższy szczyt Tatr Zachodnich –Bystra robiona przy pięknej pogodzie jest następna.
Bardzo chciałem zobaczyć jesień w Tatrach i miejscem tego miały być bielskie atak zimy pokrzyżował nam plany ale bawimy się dobrze zaliczając schron pod Szarotka wycofując się z Jagnięcego(co idąc już na było wiadome ale dla sportu poszliśmy)w dobrym stylu zdobywamy schron przy Zielonym Plesie. Na drugi dzień wycof z Płaczliwej Skały zero sprzętu i złe warunki wracamy na Łysą Polanę. I tak w połowie Października zakończyłem swoje chodzenia po górach w 2007 roku.
Dziękuje tym z którymi miałem przyjemność chodzić na tych wyprawach jak i tym z którymi miałem okazję napić się w schronie lub knajpie.
Rysy
w dordze na Hinczową Przeł.
Wschód na Krzyżnem
wschód na Świnicy
znacie?
Chłopek tej fotki w domu nie pokazałem
orla
Rohacze
Rysy
MSW
Hruby
myślę że jest co wspominać