Mulhacén (3482 m)
Najwyższy szczyt gór Sierra Nevada (pasmo Góry Betyckie), kulminacja Półwyspu Iberyjskiego, najwyższy szczyt kontynentalnej Hiszpanii (drugi w ogóle, po kanaryjskim Pico del Teide).
Drugi pod względem wysokości to Veleta (3.398 metrów). Innych dwadzieścia wierzchołków przekracza wysokość 3.000 metrów. Czyni to z Sierra Nevada jeden z najwyższych masywów górskich w Europie. Na południu pasmo przekształca się w malowniczą krainę zwaną Alpuharą (Las Alpujarras). Ponoć właśnie tam ostatni król muzułmański, Boabdil, obejrzał się po raz ostatni na miasto i z żalem westchnął za pozostawioną ojczyzną. Na pamiątkę tego mitycznego zdarzenia pobliska miejscowość została nazwana Suspiro del Moro, czyli Westchnienie Maura.
Nieprzypadkowo zatem wybrałem miejsce wspólnych wakacji z okazji kolejnej okrągłej rocznicy ślubu
w pobliżu pasma Sierra Nevada.
Podczas pobytu w Andaluzji na Costa del Sol wyrwałem się ze słodkich więzów
małżonki , pożyczyłem autko i nad ranem pojechałem jeszcze po ciemku w góry. Po stu-tysiącach-serpentyn dostałem się do miejscowości Capilleira.
Następnie coraz węższą asfaltową dróżką , przechodzącą następnie w szutrową , dostałem się do miejsca zwanego Hoya del Portillo położonego na wysokości około 2100-2150m n.p.m. Jest tam parking oraz budka strażnika parkowego.
Po szybkim śniadaniu napędzany adrenaliną ruszyłem dziarsko pod górę ścieżką wijącą się przez las piniowy (pinia to taka sosna , która udaje świerk czyli choinkę
).
Około ósmej powitały mnie pierwsze promienie słońca wschodzącego nad Sierra Nevada.
Głębokie cienie zaczęły powoli uciekać z dolin
Długim grzbietem zwanym Loma de Piedra Blanca wydostałem się na szczyt Prado Llano (2578m) a następnie górnym odcinkiem dalszego ciągu szutrowej drogi w okolice Alto del Chorillo (2711m).
Jeśli ktoś nie bardzo lubi chodzić po górach
, może sobie do tego miejsca dojechać parkowym minibusem za kilka euro , ale zdaje się, że ilość miejsc jest bardzo ograniczona. Widziałem potem ten busik z góry. Jest mały i jedzie chyba tylko raz dziennie. Zresztą to nie ma znaczenia , bo i tak trzeba wyruszyć wcześnie aby nie podchodzić w najbardziej upalnym okresie dnia.
Widać już długie na kilka kilometrów południowe ramię Mulhacenu Loma del Tanto przechodzące w Loma del Mulhacen.
No i właśnie tym ramieniem biegnie ścieżka wśród kamieni , którą poszedłem dalej.
Powyżej 3000 metrów wzmaga się wiatr , mimo oślepiającego słońca nie odczuwa się tak wysokiej temperatury. Tym niemniej słońce operuje bardzo silnie i w użyciu był filtr 50 .
Ścieżka wspina się coraz bardziej , aż w końcu można już dostrzec południowy wierzchołek Mulhacen II (3362m)
Jeszcze trochę wysiłku najbardziej stromym odcinkiem podejścia i wszedłem na ten „przedwierzchołek”
Ujawniają się piękne widoki na drugą stronę grzbietu
Czekał mnie jeszcze krótki paronastominutowy spacer na właściwy szczyt Mulhacen (3482m) i oto dałem się sfocić jakiemuś Hiszpanowi:
Widoczki ze szczytu:
Kilkusetmetrowe urwisko od strony północnej:
Zacząłem schodzić na stronę zachodnią stromym gołoborzem
Mijałem po drodze nieszczęśników , którzy w tym momencie podchodzili zygzakami między kamieniami...a było to już między 12 a 13 godziną , słońce paliło niemiłosiernie....
W końcu zszedłem na wysokość około 3000 m , gdzie wije się ścieżka będąca niegdyś drogą ...obecnie zostałą mocno zasypana spadającymi głazami i tylko od czasu do czasu przemyka nią jakiś rowerzysta górski.
Jeszcze rzut oka za siebie na Puntal de la Caldera (3219m)
Ścieżką a nastepnie drogą szutrową wróciłem na parking około godziny piętnastej. Po drodze jeszcze było przejście przez las piniowy ,który zamienił się w saunę z dodatkiem olejków eterycznych...
Podsumowując – wycieczka udana ,na około 8 godzin chodzenia wliczając postoje na fotki i picie.
Górka przyjemna , trekingowa , technicznie bardzo łatwa. Widoki za to straszliwe i cudowne zarazem , zupełnie obce krajobrazowo od naszych gór , ani skrawka drzewka , cienia . Wszędzie tylko głazy , kamienie i inne głazy
.
Trzeba pamiętać , że każdą kroplę wody , którą chcemy wypić , musimy przedtem wnieść na własnych plecach. Około trzech litrów powinno wystarczyć.