Z pamiętnika etosowca górskiego:
Dnia 1 maja A.D. 2008 w okolicach godziny 3 rano spotykamy się w Poznaniu. W miejscu z góry upatrzonym. Towarzystwo w składzie : Jacek Pomroczny, Tomek Moderacyjny, Marmot Wędrowny, Sid Kapelusznik i ja. Spakowawszy się w limuzynę Pomrocznika udajemy się na zachód. Pomykamy rączo. Dwóch Towarzyszy wymienia się co pewien czas kierownicą, dwóch puszkami piwa. Sid nie pije. Narąbał się w pociagu i teraz odsypia. Przemykamy przez dawne NRD i prowadzimy dysputy etosowe. Na przykład mówi o obecnej kondycji Forum. Wnioski zostawiamy dla siebie.
Germańce napastują Nas polami rzepaku i chmielu oraz wiatrakami. Jeden z nich leżał. Zapewne Lech Masowy go pokonał.
Mijamy wioski Berlin i Monachium ( stadion Bayernu także ). No i zmiana klimatu - wtaczamy się do Austrii. Napiszę krótko - nie widziałem piękniejszej krainy niż Tirol.
Wyłaniają się co raz ładniejsze, białe pagórki. Po dłuższej burzy mózgów dochodzimy do wniosku, że są to Sudety.
No i miejscowość Kals. Pomrocznik Pomologiczny za kierownicą jedzie jak Kubica. Nie zważa na przepaście po bokach. Dowozi Nas do schroniska Lucknerhaus - 1920 metrów nad poziomem morza. Gross wita Nas usmiechniętą mordą. My też szczerzymy kły. Miła obsługa ( marzenko z Murowańca - przesyłamy głębokie wyrazy uszanowania ), drogo, luksus. Meldujemy się w dwóch pokojach. Posiłek fizyczny i duchowy - czyli długie rozmowy. Na przykład na temat niewiast forumowych. Mag Way - pozdrawiamy

Inne buzinki również

W końcu lekko zmęczeni konwersacją i latającymi orzeszkami udajemy się na spoczynek. W końcu jutro musimy podnieść się o prawie 900 metró - do schroniska Studlhutte - 2801 metrów. Ruszamy po śniadaniu. Nawiazujemy również kontakty z miejscową zwierzyną - kotami alpejskimi. Obiecują na Nas czekać do soboty. Po zamaskowaniu się ruszamy na Pochód 1 - majowy. Droga miła. Czyli "Chodź Miła, będziesz ze mną wino piła". Po drodze ( na 2420 ) mijamy nieczynne schronisko. Mija czas, droga, przybywa wysokości. No i meldujemy się u bram celu. Dostajemy podłogę, zasiadamy w jadalni. Polaków sporo. Wyróżniają się ... chamstwem. Pożerwmy kolację i udajemy się na podlogę z materacami. Obok Nas leżakuje niewiasta czeska. Jako, że trochę wysoko to udaje mi się zasnąć około godziny trzeciej. A pobudkę mamy o 4.30.