http://www.tygodnikpodhalanski.pl
Cytuj:
Lawina porwała turystę wspinającego się na Ciemniaku w masywie Czerwonych Wierchów. Dzięki szybkiej akcji TOPR mężczyzna odniósł tylko lekkie obrażenia.
Trzech turystów koło godz. 10 wchodziło na Ciemniak. Prawdopodobnie to oni sami podcięli masy śniegu. Lawina porwała jednego z nich. Na szczęście śnieg nie zasypał go całego. Ponad pokrywę śniegu wystawał tylko czekan.
Ratownicy TOPR już po kilku minutach, z pomocą śmigłowca, dotarli na miejsce wypadku. Szybko odkopali mężczyznę, który trafił do szpitala.
Jest wychłodzony, ale jego życiu i zdrowiu nie zagraża niebezpieczeństwo. Jest on doświadczonym himalaistą. W Tatrach obwiązuje drugi stopień zagrożenia lawinowego.
http://www.tvn24.pl/-1,1538314,wiadomosc.htmlCytuj:
Wydawało mi się, że byłem bardzo ostrożny. Miałem dużo szczęścia, ale jestem pod wrażeniem służb ratunkowych - mówi Artur Hajzer, himalaista porwany przez lawinę w rejonie Ciemniaka w paśmie Czerwonych Wierchów w Tatrach Zachodnich. Mężczyzna nie ma żadnych poważnych obrażeń.
Turysta był w górach z trzema innymi himalaistami. Grupa szła z Tomanowej Przełęczy w stronę Ciemniaka.
- Widziałem ten nawis obok mnie. Nagle, jakby sam z siebie, a nie pod ciężarem mojego ciała, urwał się i porwał mnie ze sobą - mówi himalaista.
Dwójka jego towarzyszy wezwała na pomoc TOPR. Na miejsce wypadku poleciał śmigłowiec z siedmioma ratownikami na pokładzie. Po udzieleniu poszkodowanemu pierwszej pomocy odtransportowano go do szpitala.
Naczelnik Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Rachunkowego Jan Krzysztof zapewnia, że wszyscy są w bezpiecznym miejscu i nie potrzebują pomocy.
"To ja spadłem na lawinę, a nie ona na mnie"
- Ratownikom udało się odnaleźć przysypanego himalaistę. Jest w dobrym stanie, nie ma żadnych poważnych obrażeń, jest przytomny i w pełni komunikatywny - poinformował Krzysztof.
- To nie lawina spadła na mnie, ale ja na nią i starałem się cały czas utrzymywać na powierzchni - mówi Artur Hajzer. Dodaje, że gdy lawina zwolniła, starał się wysunąć rękę jak najbliżej powierzchni i dzięki temu łatwiej było go znaleźć.
W Tatrach obowiązuje drugi, w pięciostopniowej rosnącej skali, stopień zagrożenia lawinowego. Wiejący przez ostatnie kilka dni silny wiatr spowodował powstanie dużych nawisów śnieżnych. Według TOPR, śnieg leży na zlodzonym podłożu, a to zwiększa niebezpieczeństwo zejścia lawiny nawet przy małym obciążeniu tego fragmentu szlaku.
http://ww2.tvp.pl/8979,20080210655697.stronahttp://www.topr.pl/index.php?option=com ... 4&Itemid=1Cytuj:
W niedzielę o godz. 9.30 do Centrali TOPR zadzwonił Piotr Pustelnik informując, że przed chwilą z grani pomiędzy Tomanową Przełęczą a Ciemniakiem spadł z nawisem i następnie z wytworzoną przez niego lawiną do Dol. Tomanowej Liptowskiej znany polski himalaista Artur Hajzer. Z Zakopanego wystartował śmigłowiec z ratownikami , lekarzem, psem lawinowym. Z pokładu śmigłowca na lawinisku dostrzeżono wystający ze śniegu czekan. Ratownicy desantowali się w pobliżu. O godz. 9.55 odkopano zasypanego , który dzięki dużemu doświadczeniu, tuż przed zatrzymaniem lawiny zdołał wokół twarzy wytworzyć rękami przestrzeń wokół twarzy, tak, że miał czym oddychać. Miał szczęście , że nie był zasypany zbyt głęboko i zdołał czekanem przebić warstwę śniegu, co znacznie przyspieszyło odnalezienie zasypanego. Okazało się , że jest on w dobrej formie, a podczas spadania z lawiną nie doznał żadnych kontuzji, tylko trochę się wychłodził, leżąc bez ruchu w śniegu. Po odkopaniu A. Hajzera włożono na pokład śmigłowca i przetransportowano do szpitala. Tam po zbadaniu przez lekarza wypuszczono go do domu.
Tego dnia w Tatrach obowiązywał II stopień zagrożenia lawinowego. Wiejące ostatnio wiatry poodkładały na grani nawisy które zaległy na twardej, zlodowaciałej starej pokrywie śniegu. Jeden takich nawisów pod wpływem obciążenia pękł i dał początek dość sporej ( ponad 200 m długości ) lawinie.
Niech to zdarzenie będzie przestrogą dla wszystkich turystów, którym wydaje się, że I czy II stopień zagrożenia lawinowego to pewnik bezpiecznej zimowej wędrówki po Tatrach.