zdarzało mi się być samemu na tatrzańskich szlakach. Co bynajmniej nie oznacza że nikogo nie spotykałem
![Smile :)](./images/smilies/icon_smile.gif)
Bywałem na szlakach reglowych, na Czerwonych Wierchach, na Kościelcu, na Kozim. Najgorzej było na Kopie Kondrackiej - po prawie wbiegnięciu na szczyt (jak chodze sam to lubię szybko, czasem nawet bardzo szybko) jak zacząłem schodzić nagle zaczęło mnie boleć kolano. Ale tak boleć, że nie byłem w stanie obciążyć nogi. Aż się zastanawiaem przez moment czy nie iśc tyłem. A że to było jeszcze przed epoką powszechnych kijków trekkingowych to musiałem sobie znaleźć zwykły kawał kija, co wcale nie jest łatwe w okolicach 2000 m n.p.m
![Smile :)](./images/smilies/icon_smile.gif)
Ostatecznie znalazem i powolutku dokuśtykałem na przełęcz Kondracką. I po raz pierwszy w życiu wybrałem zejście tam gdzie więcej ludzi - czyli do Kondratowej. Po prostu miałem obawę, że jak mi ta noga siądzie do końca na zejściu do Małej Łąki a nikogo nie spotkam to mogłoby być nieciekawie. Naprawdę bardzo głupio się czułem jak szedłem sobie powolutku, wyprzedzany przez "stonkę" z małymi dziećmi. Nie byłem w stanie szybciej. A zawsze to ja wyprzedzałem i pod górę i z góry... no ale jak zrobiło się bardziej płasko, to kolano bolało coraz mniej. Na drodze z Kalatówek już prawie w ogóle, a na asfalcie mogłem już normalnie iść, więc zamiast łapać busa poszedłem sobie do Olczy, gdzie miałem wtedy kwaterę. Następnego dnia rano było już wszystko ok i "wbiegłem" sobie na Kościelec bez wysiłku. Ja mam dość zużyte kolana (wtedy miałem za sobą kilkanaście lat wyczynowego uprawiania dosyć obciążającego stawy sportu), ale z drugiej strony były one od zawsze przyzwyczajone do dużych obciążeń. I nagle, zupełnie niespodziewanie wylazło coś takiego. sytuacja wyglądałaby o wiele groźniej gdzieś na Orlej Perci i nie daj boże jeszcze w trakcie załamania pogody. W sumie takie historie mogą się zdarzyć każdemu, więc z takim samotnym chodzeniem należy uważać.
Kiedy indziej "przebiegłem" trasę z Kir do Kuźnic przez Tomanową i Czerwone Wierchy. Na kondrackiej przełęczy było niedużo ludzi więc stwierdziłem "a co mi tam" i jeszcze jako bonus wszedłem sobie na Giewont. I zdążyłem do Olczy na punkt 19, a tak wcześniej mówiłem że będę ok 19... nasłuchałem się oj nasłuchałem że tak sam chodze po górach, że to takie niebezpieczne itp. No ale w końcu byłem dokładnie o tej godzinie o której miałem być. Aha, miałem 16 lat, może jeszcze wtedy pewnych rzeczy nie rozumiałem
![Smile :)](./images/smilies/icon_smile.gif)
_________________
Maciej Łuczkiewicz
http://naszegory.info - nasza strona o górskich wyprawach
http://czarnobyl1986.info - moja strona o wyprawach do "zakazanego" miejsca