macciej napisał(a):
! jeśli chodzi o czerwone to najbezpieczniejszy szlak wg mnie prowadzi z Kir na Ciemniak, ale jest kilka "momentów" zagrożonych lawinowo, np. nad kotłem Świstówki.
O, to mój najbardziej "zaparty" szlak, cztery razy próbowałem zanim się udało
.
Kilka uwag od siebie:
a) To rzecz jasna raczej nie bardzo szlak dla początkujących, ale nie jest jakiś bardzo trudny. Największym niebezpieczeństwem jest mgła.
b) Teoria mówi, że Małą Świstówke się omija. TPN stawia na początku zimy słupki trasujące drogę wprost na grań jeszcze przed skrętem szlaku w lewo, w stronę trawersu Świstówki. Powody są jak się mi zdaje dwa. A - Świstówka jest obiektywnie najbardziej niebezpiecznym miejscem po drodze. B - Może nie wszyscy wiedzą, ale z Ciemniaka prowadzi szlak narciarski! Tyle że nie ma wyciągu narty się wnosi na plecach...O i to rozumiem (bo w ogóle to narciarzy nie lubię, proponuje wątek - "Powraca pomysł na usunięcie wyciągów z Hali Gąsienicowej i Goryczkowej")...
c) Praktyka mówi że obejście Świstówki jest niepraktyczne, bo drze przez kosówkę i na ogół w głębokim śniegu. Wszyscy chodzą tak jak szlak letni. Tak na ogół prowadzi wydeptana w śniegu ścieżka. Oczywiście trawersując Świstówkę wszyscy ryzykują zjazd z lawiną...
d) Zimą jak to zimą, co roku jest inaczej, zalezy ile śniegu spadnie. Kiedyś zdarzyła mi się zima gdzie dotarłem tylko do połowy drogi brnąc w śniegu po pas. Dobre na odchudzanie, ale do szczytu dojść nie miałem szans.
e) Raki i czekan... Praktycznie możnaby się bez nich na trasie Kiry-Ciemniek-Kiry obejść. Ale w zimie ten sprzęt należy na takie wyprawy zabierać dogmatycznie. Wystarczy że się pobłądzi i można się znaleźć w dowolnych kłopotach.
f) Trasa jest dobrym ćwiczeniem na orientację. Niby nic takiego, iść granią, ale są momenty gdzie łatwo zajść a to za bardzo w lewo, a to za bardzo w prawo..
g) Na tej trasie, zwłaszcza pod koniec, zbaczać z grani na lewo i na prawo NIE WOLNO, no, chyba że się wie co się robi, czym to grozi i jest się na to przygotowanym. A ludziom którzy poszli bez raków i czekana i gdzieś na tym szlaku skręcili to już w ogóle należy wręczać przed trasa tabliczkę z napisem R.I.P.
h) We mgle najtrudniejszym dla mnie było kiedyś zejść właściwą drogą z okolic grani nad Świstówką właśnie. Bardzo łatwo (i nawet próbowałem
) pójść nie tą granią, czyli prosto, trzeba pamiętać, że szlak w tym miejscu zaskakująco mocno skręca jednak w prawo (patrząc z góry). W razie problemów - szukać słupków!
g) Na grani bardzo często wieje. Czasem jest to taki wiatr, że trzeba iść na czterech łapach by człowieka nie zwiało. Oczywiście w takich warunkach najlepiej jest zrobić w tył zwrot...
h) Kiedy wreszcie wlazłem na szczyt (a było to za czwartym razem) zrobiłem trawers Czerwonych Wierchów, miałem akurat zajebistą pogodę i dobre warunki śniegowe. Trawers Czerwonych Wierchów w dobrej pogodzie to niezapomniane przeżycie. O! Qwa, pamięta się te widoki... Najtrudniejszy w trawersie jest fragment do Krzesanicy, trzeba trochę uważać, bo jest nieco stromo. Potem aż do Kopy spoko, oczywiście mam na myśli człowieka który wie do czego służą czekan i raki. Potem ja schodziłem do Przełęczy Kondrackiej i uwaga, to jest bardzo zdradliwy szlak! Łatwo zjechać 100 metrów w dół do Piekiełka i niejeden już, świeć Panie nad jego duszą, zjechał! Dlatego zwłaszcza jak się chce robic trawers czerwonych raki i czekan są niezbędne. Zresztą w ogóle w Zimie zabieram czekan i raki a choćby i na Nosala... Czasem co najwyżej nie zakładam. A prawda, raz, ale to był pierwszy raz gdy miałem na nogach raki, założyłem je na Nosalu.