Co zrobić z jednym dniem wolnego?byle blisko było..pomysł jeden:Mała Fatra,szczyty dwa:)
O 7rano parkuję wóz w Stefanowej (już sezon,więc należy się 2E,i miły uśmiech parkingowego oraz próba "dziękuję"po polsku;-)). Na pierwszy rzut pada Wielki:
Ze Stefanowej przydreptuję na Medziholie i do góry:)
I to trafna decyzja,po 9tej jestem na górze i mam spokój i widoki dla siebie:) pogoda dopisuje,więc spędzam tam chwilkę marząc sobie o zimowym na tą górę wejściu;-)
Schodząc w stronę sedla Medzirozsutce mijam już tłumy,uff,dobrze wymyśliłam rano,że by od Wielkiego zacząć:)
Na Małego idę po chwilce odsapnięcia:
Zewsząd dobiegają mnie śmiechy i głosy wędrujących na Rozsutce niedzielną porą Słowaków. W drodze do góry zdjęć robię kilka,czekam w kolejce aż 20to osobowa grupa zejdzie,a że jest i problem z zejściem po łańcuchach przerwa w sam raz na opalanie;-)
W końcu i moja kolej,włażę na górę,fajnie,bo tu jeszcze nie byłam:
Zejście całkiem miłe,obserwuję dzieciaka,który pięknie śmiga do góry trzymając się łańcuchów,to i ja se potrzymam;-)
Zejście w sumie nudne,długo przez las i polanki aż w końcu szlak "wypluwa"mnie w Biely Potok,a tam bufecik i leją Martinera za 1E...mój Kompan się skusił,mi jako kierowcy pozostaje przysłowiowy łyczek:(
Do Stefanowej wracamy przez Nowe Diery,ładny koniec..
Pozostaje tylko pytanie:lepszy Wielki czy Mały?
