Forum portalu turystyka-gorska.pl
http://forum.turystyka-gorska.pl/

Apteczka
http://forum.turystyka-gorska.pl/viewtopic.php?f=6&t=1994
Strona 6 z 8

Autor:  Do-misiek [ Śr wrz 09, 2009 1:10 pm ]
Tytuł: 

A co myślicie o tym?

http://www.expedition.com.pl/sklep/produkt/180

"ASPIVENIN® produkcji francuskiej firmy ASPILABO® jest to miniaturowa pompka ssąca wytwarzająca w miejscu zastosowania podciśnienie około 0,75Atm i dzięki temu bezboleśnie i bezinwazyjnie usuwa wszelkie jady i toksyny.

Jednominutowe użycie może zapobiec groźnym skutkom ukąszeń przez:
· szerszenie
· osy
· pszczoły
· komary
· gzy
· mrówki
· meszki
· pająki rodzime
Dwuminutowe użycie odsysa kleszcze w całości.
Trzyminutowe zapobiega skutkom ukąszeń
· żmij
· pająków ( np. czarna wdowa, tarantula)
· jadowitych ryb ( np. ogończa, ostrosz)
· skorpionów
ASPIVENIN®, zastosowany w krótkim czasie w miejscu ugryzienia, powstrzymuje możliwość przenikania substancji toksycznej do wnętrza organizmu i wysysając te substancje jednocześnie usuwa ból. W praktyce w lżejszych przypadkach pozostaje najwyżej lekkie przekrwienie w miejscu zastosowania, natomiast żadne negatywne objawy związane z ukąszeniem nie występują.

Autor:  lucyna [ Śr wrz 09, 2009 1:15 pm ]
Tytuł: 

Mam,kiedyś stosowałam przeciwko kleszczom u moich zwierzaków. Z tym odsysaniem jadu żmij to ściema. Kiedyś wykłócałam się z Baśką na ten temat na forum bieszczadzkim. Aby zorientować się w temacie rozmawiałam z lekarzami toksykologami, taki zabieg nie ma żadnego znaczenia medycznego.

Autor:  tomek.l [ Śr wrz 09, 2009 3:05 pm ]
Tytuł: 

Jeśli to miałoby działać na jad żmij to przez te 3 minuty musiałoby odessać kilka litrów krwi, a w zasadzie to całą :D A i tak by nic to nie dało.
To ściema. Jad z krwią się rozchodzi bardzo szybko. Nie ma szans na odessanie. Tak przynajmniej mówili fachowcy.
Ale kleszcza to coś może odessie.

Autor:  Basia Z. [ Śr wrz 09, 2009 3:29 pm ]
Tytuł: 

tomek.l napisał(a):
Ale kleszcza to coś może odessie.


No niestety u mnie nie odessało. Po "odessaniu", dosłownie kilkanaście minut po ukąszeniu, bo kleszcz jeszcze nie urósł pozostał mi pod skórą mały fragment szczęki kleszcza. Wyszedł sam po kilku dniach razem z ropą (wytworzył się mały stan zapalny).
Na szczęście dalszych konsekwencji nie było, po kilku dniach zagoiło się bez śladu (kleszcz mnie złapał pół roku temu).

Co do zastosowania małej pompki do odsysania jadu żmii - zdania medyków są podzielone.
Większość źródeł i większość lekarzy twierdzi tak:
Można odessać, bo na pewno nie zaszkodzi o może pomóc.
Przy czym takie "odsysanie" miałoby sens tylko od razu po ukąszeniu, dosłownie w pierwszych kilkunastu sekundach.

W trakcie dyskusji z Lucyną (jakieś dwa lata temu) pytałam kilku lekarzy, jednego ratownika GOPR i jednego ratownika pracującego w Lotniczym Pogotowiu Ratunkowym.
Zdania były jak wyżej - podzielone, ale nie było zdecydowanie negatywnych - tzn. nikt nie powiedział że to może zaszkodzić.

Natomiast wszyscy zdecydowanie negatywnie ustosunkowali się do stosowania po ukąszeniu opasek uciskowych.

Pozdrowienia

Basia

Autor:  Kasia86 [ Śr wrz 09, 2009 4:02 pm ]
Tytuł: 

Basia Z. napisał(a):

No niestety u mnie nie odessało. Po "odessaniu", dosłownie kilkanaście minut po ukąszeniu, bo kleszcz jeszcze nie urósł pozostał mi pod skórą mały fragment szczęki kleszcza. Wyszedł sam po kilku dniach razem z ropą (wytworzył się mały stan zapalny).
Na szczęście dalszych konsekwencji nie było, po kilku dniach zagoiło się bez śladu (kleszcz mnie złapał pół roku temu).





Na kleszcze to najlepsza płaska pęseta (najlepiej podobno wyciągać je jak sie już trochę napiją to łatwiej wychodzą, ale ja już raz czy dwa razy wyciągałam zaraz po przyjściu do domu i też nei ma problemu)
8)

Autor:  Basia Z. [ Śr wrz 09, 2009 4:23 pm ]
Tytuł: 

Kasia86 napisał(a):

Na kleszcze to najlepsza płaska pęseta (najlepiej podobno wyciągać je jak sie już trochę napiją to łatwiej wychodzą, ale ja już raz czy dwa razy wyciągałam zaraz po przyjściu do domu i też nei ma problemu)
8)


Pęsetą też były próby. Oczywiście to stało się w górach, byłam w krótkich spodniach i w trakcie przejścia po chaszczach kleszcz wpadł mi za skarpetkę. Poczułam że coś mnie uwiera, na postojui zdjęłam buta, no i był wczepiony.

No niestety kleszcz wbił mi się z tyłu nogi, w takim miejscu że sama nie bardzo umiałam tam sięgnąć, jedna z koleżanek nie miała przy sobie okularów, a w końcu druga zrobiła mi "operację" trzęsącymi się rękami.

Przyznam, że w tym wszystkim ja jako "pacjent" zachowałam największy spokój.

B.

Autor:  Rohu [ Śr wrz 09, 2009 5:21 pm ]
Tytuł: 

Ja miałem kleszcze w sumie 4 razy. Pierwszego (na brzuchu) wyrwałem sam - wyszedł cały.
Drugiego (okolice kolana) wyciągała koleżanka - po harcerskim kursie ratownika medycznego. Została główka, którą chyba sobie jakąś igłą wygrzebałem.
Trzeciego miałem z tył uda, prawie na dupie. Wyciągnęła mi go bez problemów pęsetą moja dziewczyna (obecnie żona).
Czwartego miałem na brzuchu. Próbowałem sam go wyrwać, ale niestety urwałem główkę.
Nie wiem od czego zależy czy ten pieprzony kleszcz wyjdzie cały czy w częściach. Parę razy się udało, a parę niestety nie.
Acha, jako ciekawostkę dodam, że 2 kleszcze złapałem w Krakowie :)

Autor:  Kasia86 [ Śr wrz 09, 2009 7:54 pm ]
Tytuł: 

Mi raz lekarz wyciągał i też głowa została :lol:

Rohu napisał(a):
Acha, jako ciekawostkę dodam, że 2 kleszcze złapałem w Krakowie , :)


Nie strasz, waść bo ja po Lasku Wolskim często chodzę (a tam lisciaste lasy sprzyjające kleszczowi) :twisted:

Autor:  zjerzony [ Śr wrz 09, 2009 8:25 pm ]
Tytuł: 

Ja też miałem sukinsyna. Musiałem go złapać w ubiegłą niedzielę, zauważyłem urzędasa w poniedziałek wieczorem. Byłem w koszuli, jakoś wlazł pod nią i wczepił się pod paskiem. Jak go zauważyłem, był wielki, ale ściśnięty paskiem i płaski. W zasadzie to raczej go poczułem, bo swędział. Zrobiła się twarda, czerwona krosta wielkości centymetra, przestało swędzieć w sobotę. Bąbel też już znikł.

Autor:  lucyna [ Śr wrz 09, 2009 8:49 pm ]
Tytuł: 

Rohu napisał(a):
Acha, jako ciekawostkę dodam, że 2 kleszcze złapałem w Krakowie :)


Dlaczego ciekawostka? :wink: W Krakowie występuje obrzeżek kleszcz żyjący w miastach. Gnieździ się w starych belkach, w podcieniach, w miejscach mrocznych i wilgotnych. Ponoć najłatwiej go złapać na Wieży Mariackiej. Miałeś po prostu szczęście, objawy po jego bytności są nieciekawe.
W sumie w Polsce żyje 21 gatunków rodzimych kleszczy i ponad 10 gatunków przywleczonych z różnych stron świata, w tym z Afryki. U nas na południu najczęściej spotykamy kleszcza pospolitego, niezbyt groźnego. Na północy zaś jest najbardziej niebezpieczny z kleszczy ixodes ricinus. To to cholerstwo przenosi najwięcej chorób i pasożytów.

Autor:  Rohu [ Śr wrz 09, 2009 10:15 pm ]
Tytuł: 

W Krakowie kleszcze złapałem chodząc po jakichś chaszczach na fortach.
Raz zwiedzając fort Św. Benedykta na Podgórzu, a drugim razem na imprezie na forcie Prokocim.
A tak z ciekawości Lucynko jakie to objawy pozostawiają miejskie kleszcze?

Edit:
Już znalazłem - zespół objawów: obrzęk, rumień, świąd, ból, gorączka, osłabienie i biegunka.
Jakiś tam świąd był, utrzymywał się nawet przez jakiś czas, ale nie towarzyszyła mu raczej gorączka, ani inne objawy.

Autor:  piomic [ Śr wrz 09, 2009 10:37 pm ]
Tytuł: 

Jak to nie?
A biegunka do ołtarza? :wink:

Autor:  Kasia86 [ Cz wrz 10, 2009 8:03 am ]
Tytuł: 

Rohu napisał(a):
W Krakowie kleszcze złapałem chodząc po jakichś chaszczach na fortach.
Raz zwiedzając fort Św. Benedykta na Podgórzu, a drugim razem na imprezie na forcie Prokocim.
A tak z ciekawości Lucynko jakie to objawy pozostawiają miejskie kleszcze?

Edit:
Już znalazłem - zespół objawów: obrzęk, rumień, świąd, ból, gorączka, osłabienie i biegunka.
Jakiś tam świąd był, utrzymywał się nawet przez jakiś czas, ale nie towarzyszyła mu raczej gorączka, ani inne objawy.


A ja na szczęście nie miałam nigdy żadnych objawów związanych z kleszczem.
Może dlatego, że były dosyć szybko eliminowane :twisted:

Autor:  Saint [ Cz wrz 10, 2009 8:10 am ]
Tytuł: 

Do-misiek napisał(a):
Trzyminutowe zapobiega skutkom ukąszeń
· żmij
· pająków ( np. czarna wdowa, tarantula)
· jadowitych ryb ( np. ogończa, ostrosz)
· skorpionów
[/i]


Ściema.

Autor:  speedy [ Pn lut 15, 2010 10:24 pm ]
Tytuł: 

jadąc w góry - wyjmuję apteczkę z samochodu i myk do plecaka..po co się wysilać ??:P

Autor:  Kasia86 [ Pn lut 15, 2010 11:15 pm ]
Tytuł: 

To ja nie wyjmuję apteczki z plecaka :P

Autor:  Ivona [ Pn lut 15, 2010 11:18 pm ]
Tytuł: 

speedy napisał(a):
jadąc w góry - wyjmuję apteczkę z samochodu i myk do plecaka..po co się wysil

moja samochodowa -słowacka z resztą (full service zgodnie z przepisami) to trochę waży...w plecaku to mam raczej apteczke fast &light :lol:

Autor:  Basia Z. [ Wt lut 16, 2010 10:33 am ]
Tytuł: 

Nie dawno kupiłam za 9,99 zł kolejną apteczkę w "Biedronce".

Za tą cenę zawiera m.in. płachtę NRC, kilka bandaży, maseczkę do sztucznego oddychania, dwie pary rękawiczek. Trzeba ją trochę uzupełnić ale jako podstawa jest całkiem niezła i tania.
Poza tym jest w zgrabnej, czerwonej kosmetyczce, w której jest jeszcze trochę miejsca na dołożenie uzupełnień.
Z kolei pakiety ocieplające w żelu można było przez chwile kupić w e_Horyzoncie w cenie 1 zł za 2 sztuki.

B.

Autor:  speedy [ Wt lut 16, 2010 6:07 pm ]
Tytuł: 

powiem Wam tak,i moja apteczka,podobnie jak Basi, jest z supermarketu i Lidl. Kosztowała koło 20 zł,ale nie żałuję. Opakowanie materiałowe,żaden tam plastik. Gaziki, plastry,płachta NRC,maseczka, rękawiczki,nawet nożyczki. Zgodna z przepisami UE.

Autor:  Saint [ Pn mar 08, 2010 1:41 pm ]
Tytuł: 

Jeszcze wypada wiedzieć jak się pierwszej pomocy udziela, bo jak ktoś o tym pojęcia nie ma, to może więcej szkody narobić niż pożytku.

Autor:  lucyna [ Pn mar 08, 2010 2:14 pm ]
Tytuł: 

Saint napisał(a):
Jeszcze wypada wiedzieć jak się pierwszej pomocy udziela, bo jak ktoś o tym pojęcia nie ma, to może więcej szkody narobić niż pożytku.

Dziwny pogląd. Ktoś umiera na twoich oczach, a ty go nie ratujesz?

Autor:  Saint [ Pn mar 08, 2010 2:26 pm ]
Tytuł: 

Nie dziwny, tylko prawidłowy.
Jak się nie ma pojęcia o tym jak postępować w razie konkretnego wypadku to powinno się ograniczać do wezwania pomocy.

Autor:  lucyna [ Pn mar 08, 2010 2:27 pm ]
Tytuł: 

Saint napisał(a):
Nie dziwny, tylko prawidłowy.
Jak się nie ma pojęcia o tym jak postępować w razie konkretnego wypadku to powinno się ograniczać do wezwania pomocy.

I patrzeć się jak ktoś kona? :evil:

Autor:  Saint [ Pn mar 08, 2010 2:39 pm ]
Tytuł: 

Zawsze można wzywając pomocy opisać jak najdokładniej przyjmującym zgłoszenie zaistniałą sytuację i stosować się do ich instrukcji.

lucyna - nie popadaj w skrajności. nie mówię o sytuacji, w której masz wybór - albo nie robię nic i człowiek na 100% umiera, albo robię cokolwiek i mogę liczyć na to, że jakimś trafem uda mi się mu pomóc.
wybór jest oczywisty.

wyobraź sobie, że jesteś świadkiem wypadku drogowego, i jeden kierowca i drugi mocno poobijani, na pierwszy rzut oka funkcje życiowe stabilne, nie masz pewności czy nie doszło do urazów kręgosłupa - wiesz jak się wtedy zachować?
jeśli nie wiesz - będziesz narażała poszkodowanego na to, że swoją niewiedzą doprowadzisz do przerwania rdzenia, co skaże go na wózek do końca życia?

zresztą..
nie ma co daleko szukać - znajoma prowadząca szkolenia z zakresu ratownictwa opowiadała, jak podczas wypadku jeden niosący pomoc facet z taką werwą robił sztuczne oddychanie, że uszkodził poszkodowanej płuca i złamał żebro.

Autor:  lucyna [ Pn mar 08, 2010 2:49 pm ]
Tytuł: 

Tak mam. Jak prawie wszyscy przewodnicy jestem systematycznie szkolona w ratownictwie medycznym.
Z tego co wiem czy sztucznym oddychaniu nie raz zostały połamane żebra. Był nawet przypadek, że pewien strażak uratował kobiecie życie wykonując sztuczne oddychanie, połamał przy okazji żebra. Baba podała go do sądu o odszkodowanie. Na szczęście wyrok był jednoznaczny, nie został skazany.

Autor:  Saint [ Pn mar 08, 2010 2:52 pm ]
Tytuł: 

Widzisz - i bardzo dobrze, że masz pojęcie, ale muszę Cię zmartwić, bo jesteś w mniejszości.
Statystyczny kierowca nie ma pojęcia jak prawidłowo wykonać masaż serca, a co dopiero, żeby mówić o postępowaniu przy jakichś poważnych urazach, jak choćby wspomniane urazy kręgosłupa, złamania otwarte, etc.

Autor:  trampek [ Śr mar 10, 2010 1:20 pm ]
Tytuł: 

lucyna napisał(a):
Tak mam. Jak prawie wszyscy przewodnicy jestem systematycznie szkolona w ratownictwie medycznym.
Z tego co wiem czy sztucznym oddychaniu nie raz zostały połamane żebra. Był nawet przypadek, że pewien strażak uratował kobiecie życie wykonując sztuczne oddychanie, połamał przy okazji żebra. Baba podała go do sądu o odszkodowanie. Na szczęście wyrok był jednoznaczny, nie został skazany.


to się często zdarza, to mniejsze zło

Autor:  Jacobsen [ Cz cze 09, 2011 11:52 am ]
Tytuł: 

Odkopuję temat bo chciałem zapytać o apteczkę, ale mnie powaliły niektóre wypowiedzi:
Saint napisał(a):
Jak się nie ma pojęcia o tym jak postępować w razie konkretnego wypadku to powinno się ograniczać do wezwania pomocy.


Saint napisał(a):
wyobraź sobie, że jesteś świadkiem wypadku drogowego, i jeden kierowca i drugi mocno poobijani, na pierwszy rzut oka funkcje życiowe stabilne, nie masz pewności czy nie doszło do urazów kręgosłupa - wiesz jak się wtedy zachować?
jeśli nie wiesz - będziesz narażała poszkodowanego na to, że swoją niewiedzą doprowadzisz do przerwania rdzenia, co skaże go na wózek do końca życia?


i taka dygresja mi się nasuwa:
Rozmawiałem kiedyś z pewnym ratownikiem medycznym na szkoleniu, który stanowczo stwierdził, że każda, nawet nieudolna próba ratowania życia jest lepsza od biernego czekania na pomoc - mówimy wszak o zagrożeniu czyjegoś życia - jeśli nic nie zrobimy to ten ktoś na pewno umrze, warto chociaż próbować. Jeżeli ktoś jest "stabilny" to przecież nikt nie każe nam nastawiać ofiarom połamanych kończyn. Dodatkowo powiedział, że nawet w naszym interesie leży udzielenie pomocy, bo za jej brak grozi odpowiedzialność karna - pozbawienie wolności do lat 3 (art. 166 kk ). Za próbę udzielenia pomocy zakończoną niepowodzeniem (zgonem) nie grożą żadne konsekwencje. Nie udzielenie pomocy usprawiedliwia jedynie konieczność wykonania zabiegów lekarskich lub użycia specjalistycznych narzędzi.
To tyle w tym temacie...

A wracając do pytania to właśnie kompletuje apteczkę (swoją drogą bardzo fajny produkt Milo - do dostania poniżej 30 zł - polecam wszsytkim na marginesie: http://www.google.pl/search?hl=pl&clien ... a=N&tab=wi ) i zastanawiam się czego mi jeszcze brakuje.
- Mam wszelkiego rodzaju opatrunki, gazy, bandaże - stadnard'
- do odkażania: dermatol, woda utl. gazy ze spirytem
- plastry wszelkiego rodzaju
- farmakologia: p.bólowe, wegiel, coś na ukąszenia, coś na stłuczenia itp, coś na alergie

1) jakoś jeszcze mi dużo miejsca zostało w apteczce i nie wiem czego mi brakuje.
2) czy taką folię termiczną srebrno-złotą dostane w aptekach czy gdzie tego szukać?[/list]

Autor:  magkat [ Cz cze 09, 2011 12:03 pm ]
Tytuł: 

folie w każdym sklepie outdoorowym powinieneś dostać.

Autor:  PrT [ Cz cze 09, 2011 12:55 pm ]
Tytuł: 

Ja mam jeszcze, Gastrolit do uzupełniania płynów przy rozwolnieniu, Smecte bo węgiel nie zawsze pomoże, maść na oparzenia, maseczkę do sztucznego oddychania, glukozę lub coś podobnego w przypadkach mocnego wyczerpania (osobiście polecam TO), tribiotic, igły jałowe, rękawiczki, nożyczki i to chyba tyle...:)

Co do folii NRC to znajdziesz ją w aptecy czy w sklepie turystycznym. W aptece bywają rzadziej. Poza tym kilka razy Panie się na mnie dziwnie patrzyły kiedy mówiłem folia NRC więc mów, że chodzi o koc ratunkowy bądź przeciwstrząsowy.

Strona 6 z 8 Strefa czasowa: UTC + 1
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group
http://www.phpbb.com/