Forum portalu turystyka-gorska.pl http://forum.turystyka-gorska.pl/ |
|
Słowackie Tatry Wysokie - poradnik dla początkujących http://forum.turystyka-gorska.pl/viewtopic.php?f=4&t=5714 |
Strona 1 z 6 |
Autor: | Markiz [ N lip 06, 2008 7:09 pm ] |
Tytuł: | Słowackie Tatry Wysokie - poradnik dla początkujących |
Na jednym z forów górskich ktoś poprosił o radę co do wyboru wycieczek w Słowackie Tatry Wysokie, w które jedzie po raz pierwszy (Tatry Polskie zna dobrze). Wywiązała się dość ożywiona dyskusja, w której zabrałem głos. Zachęcony przez jednego z tamtejszych moderatorów rozszerzyłem swoją wypowiedź – zrobił się mały referat. Jaki się mi wydaje - może być przydatny dla osób początkujących. Tu też pojawiają się takie pytania, więc może ten tekst komuś się przyda. Tydzień w Słowackich Tatrach Wysokich – elementarne porady dla tych co idą tam po raz pierwszy Droga/i Koleżanko/Kolego. Piszesz, że nigdy nie byłaś/eś w Słowackich Tatrach Wysokich, masz kilka dni, góra tydzień czasu i nie wiesz jak go zagospodarować. Zastanawiasz się czy nocować po schroniskach, co Cię pociąga, czy też na kwaterze. Odpowiadam! Masz mapę Słowackich Tatr? Pewnie tak. Najdokładniejsze są atlasy Harmanec’a ale to mniej przydatne dla takich jak Ty, który mapy nie mają jeszcze "przechodzonej nogami". Lepsza jest taka rozkładana bo tam widzisz całość a najlepsza taka, w której szlaki są wydrukowane w kolorze. No to rozłóż mapę i odnajdź na niej trzy osie: - Pierwsza to kolejka elektryczna (popularnie zwana elektriczką), która ciągnie się od Popradu (taka ichnia mieszanka Zakopanego i Nowego Targu z której najlepiej widać Tatry – i to całe) - dwoma ramionami do Tatranskej Lomnicy (Tatrzańskiej Łomnicy) i Stary’ego Smokovca i potem dalej do Szczyrbskiego Plesa (Szczyrbskiego Jeziora). Jak zamieszkasz w jakiejkolwiek miejscowości co ma przystanek kolejki to możesz nie mieć samochodu (i kłopotu z parkingiem) oraz nie męczyć się autobusami, których zasady kursowania są dla mnie kwadraturą koła. Busików tam nie ma. Rozkłady kolejki znajdziesz w necie - poszukaj. Bilety są niedrogie. - Druga oś, to tzw. Cesta Svobody czyli Droga Wolności, która ciągnie się od Szczyrbskiego Plesa do Tatrzańskiej Łomnicy, w zasadzie wzdłuż trasy elektriczki. Droga Wolności ma swoje przedłużenia - na zachód od Szczyrbskiego Plesa aż do Liptovsky’ego Mikulasza (Liptowskiego Mikułasza) i na północ czyli od Tatrzańskiej Łomnicy do Lysej Poleny (Łysej Polany). W tym tekście obchodzi nas odcinek od Tatranskej Kotliny (Tatrzańskiej Kotliny) do Szczyrbskiego Plesa. - Trzecia oś, to znakowana czerwono tzw. Magistrala Turystyczna rozpoczynająca się (dla potrzeb tego opracowania) w miejscu zwanym Tri Sudnicky (Trzy Studzienki) na zachód od Szczyrbskiego Plesa i dalej na północ do Popradsky’ego Plesa (Popradzkiego Stawu) a stamtąd równoleżnikowo aż do Skalnatego Plesa (Łomnickiego Stawu) i potem trochę na północ do Brancalowej Chaty w Dolinie Kezmarskiej (Dolinie Kiezmarskiej) i stamtąd do Velkego Bielego Plesa (Wielkiego Białego Stawu) gdzie się kończy ale faktycznie biegnie dalej ale już znakowana na niebiesko do Kopskego Sedla (Przełęczy pod Kopą) by dalej przez Zadne Medodoły (Tylne Koperszady) i Dolinę Javorovą (Dolinę Jaworową) dojść do Tatranskej Javoriny (Tatrzańskiej Jaworzyny) i potem do Lysej Poleny (Łysej Polany). Magistrala ciągnie się też pod Tatrami Zachodnimi ale to nas w tym opracowaniu nie interesuje. Jest to droga łatwa ale nie myśl Koleżanko lub Kolego, że ma coś wspólnego z naszą Drogą Nad Reglami i Pod Reglami. Po południowej stronie zresztą regli nie ma. Do Magistrali (w tym zakresie jaki omawiamy) masz dwa dojazdy środkami mechanicznymi- jeden z Starego Smokowca na Hrebienok (Siodełka) - taki tramwaj jak na Gubałówkę i kolejka linowa (wagoniki trzyosobowe) z Tatrzańskiej Łomnicy do Skalnatego Plesa. Należy honor zawiesić na kołku i z tego korzystać bo to kolosalna oszczędność czasu i energii a w dodatku po kalamicie piesze ścieżki są obrzydliwe. Zwracam uwagę na oszczędność czasu - w Słowacji czas to problem nr 1 - trasy są długie i wciąż go brakuje. Dla porządku jeszcze podaję, że do schronisk przy Popradzkim Plesie i w Dolinie Velickej (Dolinie Wielickiej) prowadzą drogi jezdne, z nawierzchnią afaltobetonową, dostępne dla samochodów osób zamieszkujących w schroniskach, oczywiście po uiszczeniu dość wysokiej opłaty za parking przy schronisku. Małe resume:: - Na podstawowym dla Słowackiech Tatr Wysokich odcinku od Szczyrbskiego Plesa do Tatrzańskiej Łomnicy droga czyli Cesta Svobody i elektriczka biegną tuż obok siebie i szanse dotarcia do wszystkich szlaków wiodących w góry są dla poruszających się samochodem i elektriczką równe, przy czym ci drudzy nie muszą się kłopotać czy będzie miejsce na parkingu. - Magistrala turystyczna, czyli szlak przebiegający wzdłuż wlotów wszystkich dolin biegnie (w przeważającej części) równolegle do trasy drogi i elektriczki tylko o kilkaset metrów wyżej. - Taki układ komunikacyjny powoduje, że w zasadzie dla zwykłych turystów schroniska są całkowicie zbędne. Oczywiście zupełnie inaczej jest w przypadku osób uprawiających wspinaczkę – tu są wręc niezbędne. Czy walory elektriczki przekreślają korzyści z użytkowania samochodu.? Wszystko zależy od okoliczności – cztery lata temu byłem z dwunastoletnim wnukiem w Tatrach. Stałą bazę mieliśmy w małej wsi u wlotu do Doliny Demianowskiej w Niżnych Tatrach. Operowaliśmy głównie w tych Niżnych ale odwiedziliśmy również Słowacki Raj a także Słowackie Tatry Zachodnie (Dolina Rohacka). Jak pogoda nie dopisywała to ruszaliśmy w „kraj” – np. do Levoczy i Spiskiego Zamku. Bez samochodu byłoby to niemożliwe. Byliśmy też w Tatrach Wysokich. Ostatniego dnia rano w Dolinie Demianowskiej pogoda była niepewna. Wsiedliśmy w auto i pojechaliśmy do Szczyrbskiego Plesa. Mgła ale jakby się przejaśniało od wschodniej strony. W auto i do Smokowca. Całkiem nieźle. No to auto na parking a my w tramwaj i na Hrebienok. Całkiem nieźle tylko co dalej, trochę już późno. Kuba zaczął mi przypominać, że obiecałem wjazd na Łomnicę. Ba, ale czy będą bilety, ryzyk fizyk, idziemy. Koło schroniska Zamkovskich lunęło, pół godziny przeczekiwania. Ruszamy dalej. Na tym odcinku jest tak, że za nic przez długi czas nie widać jaka pogoda pod Łomnicą. Wreszcie dochodzimy, o dziwo bilety są ale na ostatni kurs. Nerwowo obliczam, o której możemy być w domu, jutro czeka nas około 500 km jazdy. Trudno, pokręciliśmy się po okolicy, w dodatku pogoda wspaniała. Wjazd, pół godziny na szczycie i zjazd. Teraz drugą kolejką w dół, nie mowy o oszczędzaniu, zegarek jest nieubłagany. W Tatrzańskiej Łomnicy w elektriczkę do Smokovca po samochód. W Smokowcu coś wrzucamy na ruszt i w drogę do Szczyrbskiego Plesa a stamtąd na Przybylinę, ostatni widok na zachodzące słońce nad Tatrami Zachodnimi i Krywaniem, jak dojechaliśmy do Demianovki to było już ciemno. Niech ktoś spróbuje dokonać takiego „wyczynu” bez auta! No tak, ale cztery lata temu benzyna była jakby tańsza. Lekcja z geografii odrobiona? Czujesz, Koleżanko/kolego te trzy „osie” podstawowe i ich powiązania? Ok. To teraz trochę o obyczajach w Słowacji, bo są odmienne. Wzdłuż Cesty Svobody są trzy większe miejscowości – Smokowiec, Tatrzańska Łomnica i Szczyrbskie Pleso i parę mniejszych. Te większe też są małe i w niczym nie przypominają Zakopanego (Poprad zresztą też). Nie tylko wielkością ale i charakterem. Wszystkie trzy, najmniej Szczyrbskie Pleso, to są parki, w których od czasu do czasu coś stoi. Nie ma też tego całego jarmarku z Krupówek, tego pana z pieskiem, tych góralików z owieczką, setek straganów z badziewiem a jakbyś sobie usiadł z kartonikiem i napisem – „zbieram na piwo” to w krótkich abcugach byś się znalazł w areszcie w Popradzie. Takie obyczaje. Cicho tu i spokojnie, ludziska przed południem idą w góry a wieczorem śpią. Co za ludzie? Grzeczni, przyjaźni, często nawet serdeczni. Ale to wszystko pryska gdy przybierzesz maskę wielkiego pana z wielkiej Polski, co to zaledwie toleruje tubylców, którzy powinni się nisko kłaniać wielkiemu panu z wielkiej Polski, że raczył tu przybyć i który wszystko krytykuje i wszystko ma za złe i chciałby ich, Słowaków, urządzić inaczej. Wtedy masz przechlapane a jeśli np. podpadniesz chatarowi Miro z Terinki, skądinąd wspaniałemu facetowi to masz przechlapane w Terince do końca dni swoich i możesz dorobić się nawet tego, że będziesz sprawdzać na własnej d**** działanie praw Newtona przy opuszczaniu schroniska.. Mówię o tym tak na wszelki wypadek bo wielu tego nie wiedziało i potem płakało. To mały kraj, który zyskał samodzielność zaledwie kilkanaście lat temu ale to właśnie w szczególny sposób działa na ich ambicje. Wreszcie są panami, poprzednio rządzili tu Węgrzy, w niektórych miejscach Polacy (zastaw na miastach spiskich) a potem Czesi, których tu nie lubiano szczególnie. Ludzie na trasie – ani nie tak jak u nas czyli ubrani jak na K2 lub na odmianę w klapkach i krótkich porciętach. Jak takich zobaczysz – na mur z Polski. Chodzą Słowacy ubrani skromnie ale porządnie, w dobrych butach. To nic dziwnego – cała Słowacja to góry, większe lub mniejsze, nizin tu prawie nie ma. Istnieje tu zwyczaj pozdrawiania na trasie ale jak usłyszysz „ahoj” to nie znaczy, że trafiłeś na marynarza. Podobnie jak usłyszysz po kupieniu i zapłaceniu słowa „nech se patrzi” - to nie znaczy, że masz się czemuś przypatrywać tylko, że Ci podziękowano. Słowacy mają zwyczaj bywać w górach rodzinnie – widok rodziców z trójką dzieci w rozmaitym wieku jest normalny, nawet dość wysoko. Teraz informacja raczej przykra dla bywalców Tatr Polskich. W niektórych chatach (schroniskach) tzw. gleby nie uświadczysz. Piszę „niektórych” bo to się zmienia, raz tu raz tam. A już na pewno nie ma układania na glebie do oporu, warstwami, jak to się zdarza w ... nie będę palcami wskazywał. Podobnie nie ma zwyczaju spożywania własnego prowiantu na sali jadalnej schroniska. Za to Cię mogą wyrzucić. Nie traktuj jednak tego zakazu dosłownie. Jak kupisz kawę czy herbatę a następnie sięgniesz po własną czekoladę czy kanapkę w papierku czy woreczku to wszystko jest ok. Ja jednak w przypadku kanapki zawsze się pytam czy można. Miałem przykre doświadczenie. Jeśli jednak wyciągniesz własny termos i rozpoczniesz wielkie szykowanie kanapek z własnego chleba, masła, sera czy wędliny na schroniskowym stole w jadalni to awantura jak w banku. Jeść własne możesz – ale przed schroniskiem. Jak pada to też nie ma taryfy ulgowej. I musisz się do tego dostosować – takie obyczaje. No i nie ty tu rządzisz. Przykre to może ale prawdziwe. Kwatery. W miejscowościach wzdłuż Cesty Svobody raczej kiepsko, mało ich i raczej drogo. To „kraina” hoteli i pensjonatów. W ostatnich latach rozbudowały się jednak bardzo wszystkie miejscowości poniżej, czyli na południe od Cesty Svobody – Stara Leśna, Nova Lesna itp. Od cholery kwater. Skoro jednak nie macie samochodu to URZĄDZA was tylko kwatera w miejscowości z przystankiem elektriczki. Inaczej to udręka z autobusami lub dyrdanie na piechotę (przypominam – CZAS, bezcenny czas, lepiej go zużyć na pofotografowanie z głową a nie na chybcika). No i nie myślcie, że ta elektriczka to jakiś przedpotopowy tramwaj, szczęka wam obleci jak to zobaczycie, oczywiście pozytywnie obleci.. Ceny kwater są różne, zależnie od standardu ale za 250 do 300 Sk można dostać coś przyzwoitego, nawet z własną łazienką. Na każdej kwaterze możecie też pichcić do upojenia. Zawsze jest kuchenka gazowa lub elektryczna, często mikrowela, bywa telewizor, choć ten potrzebny tylko do prognozy pogody. Niektóre kwatery są w domach Romów. Spokojnie – jak Rom sobie wybudował dom to jest to porządny Rom, papudraki romskie się tłoczą w starych budach po miasteczkach lub zgoła w tekturowo-drewniach slumsach. Unikajcie tego. Dojazd. Zdejmijcie pychę z serca i nie pchajcie się przez góry. Wiem – powiecie, że to nie honornie a w dodatku stracony dzień. Honor lepiej powiesić na kołku a ten pozornie nie stracony dzień może wam wyjść bokiem przez resztę pobytu. Po pierwsze dostaniecie w kość bo droga daleka, nie wiem np. czy już remont ścieżki z Przełęczy Lodowej skończony a tam po mokrym i z worem można ślicznie polecieć na pysk i zamiast chodzić po górach skończyć wyprawę w poczekalni u dentysty.. Ale nie tylko dlatego – ponieważ wam odradzam schroniska, zdążycie w nich pobyć, ale w latach następnych, trzeba się połapać w terenie itd. – idąc przez góry traficie do kwaterowiska wieczorem a wtedy jest nerwowe szukanie i prawdopodobnie najgorszy wybór z możliwych. 1 dzień Proponuje tak (znowu zakładając, że samochodu nie ma) – możliwie wcześnie na Łysą Polanę, tam przesiadka w autobus do Tatrzańskiej Łomnicy (piękna, widokowa trasa). W Łomnicy w elektriczkę do Smokowca. (Starego – jest ich kilka) tam przesiadka na elektriczkę do Popradu i wysiadacie na przystanku Nova Lesna i chodu szukać kwater. Nie brać nerwowo pierwszej lepszej, jest ich sporo. Zresztą macie czas, poszukajcie w internecie, zazwyczaj jest opis z zdjęciami, wysyłacie kilkanaście maili, wybieracie jedną z odpowiedzi, potwierdzacie, do reszty odpisujecie, że innym razem – po co palić ew. mety.. Jesteście już zakwaterowani. Powiedzmy, że jest godzina 15-a. Co robić do wieczora? W góry za późno. Proponuję wsiąść do elektriczki i pojechać do Popradu. Jest tam kilka domów towarowych – zrobić zakupy na cały tydzień (poza pieczywem). Na kwaterze jest lodówka, nic się nie zmarnuje. A potem jeśli tylko jest pogoda i dobra widoczność rozpytać się o ulicę przechodzącą w wylot w kierunku Rożniawy i pójść nią w górę aż traficie pod supermarket, chyba Billa. Obok niego jest parking a z tego parkingu zobaczycie taką panoramę Tatr od Bielskich po Zachodnie, że wam szczęka opadnie. I teraz trzeba otworzyć aparat, rozstawić statyw i robić zdjęcia. Na koniec o pogodzie. Wg. mojego wyczucia to generalnie mniej kapryśna niż w polskiej części. Ale jak rano wstaniecie i zobaczycie ciężki wał chmur i zero widoku to porzućcie wszelką nadzieję. Nawet jak w Novej Lesnej nie pada. Tam, w Tatrach pada a nawet leje jak z cebra. I wtedy wychodzi urok posiadania samochodu, do którego się wsiada i jedzie np. do Slovenskiego Raju (Słowackiego Raju) czy inne góry, których tu jest do upojenia. No i jest około 50% szans, że tam jest słoneczko a przynajmniej nie pada. Można autobusem, ale patrz uwagi wyżej. No chyba, że BasiaZ, na której surową korektę zresztą liczę, coś podpowie. Jam w autobusach nie kumaty. Ja propaguję samochód i elektriczkę – z wskazaniem na samochód na dojazd i wyjazdy w okolice oraz elektriczkę na dojazdy do gór. Jeszcze jedno – wymiana pieniędzy. Doradzam raczej w Popradzie, kurs w kantorze będzie korzystniejszy niż w T. Łomnicy czy Smokowcu. A teraz bomba – nie wiem jak teraz ale dwa lata temu najkorzystniejszy kurs dostałem pobierając pieniądze w bankomacie ze swojego konta w polskim banku. Nie wiem jednak czy tak jest nadal. Zakładam, że pogoda jest cacy i jutro ruszamy w góry. Z bólem serca, bo lepiej leżeć do góry brzuchem na słonku, ale przecież nie pojechaliście tam dla przyjemności tylko w góry. 2 dzień – czyli chwytanie byka za rogi i zobaczenie jedynej doliny w Tatrach, która przypomina alpejską oraz najwyższej ściany w Tatrach – a zatem do Doliny Kiezmarskiej. Z Nowej Leśnej w elektriczkę do Smokowca, przesiadka do Tatrzańskiej Łomnicy. Wysiadacie i idziecie w kierunku do drogi z Łysej Polany i nią dalej. Może jakiś autobus się trafi. Teraz nie wiem, czy od Tatranskich Matlar jest wznowiony po kalamicie szlak niebieski do Kiezmarskiej bo był zamknięty (wie kto czy otwarty?). Jeśli nie, nie ma zmartwienia – idziecie lub jedziecie dalej i przy Kisłym Pramenie zobaczycie duży parking samochodowy. Tam zaczyna się żółty szlak do Brancalovej Chaty nad Zelenym Plesem (Zielony Staw) w Dolinie Kiezmarskiej. Piękna trasa, tylko na dole zdruzgotany las po kalamicie, po drodze kilka źródełek, można się zatrzymać wreszcie „Brancalka” a wokół niej takie cuda jakich jeszcze po polskiej stronie nie widzieliście z naszym tatrzańskim Eigerem czyli ścianą Malego Kezmarskego (Małego Kiezmarskiego). Zobaczycie też zakosy ścieżki na Baranie Sedlo (Baranią Przełęcz), która ma być ponoć przywrócona jako szlak – żelastwo wisi cały czas. Na razie możecie się zorientować czy filanceria gęsto chodzi czy też nie (reszta tekstu skreślona przez cenzurę). Teraz trzeba coś wybrać co dalej: - pierwszy wariant – czerwono malowaną ścieżką na Sedło pod Svistovką (Rakuska Przełęcz) i z niej w dół do Skalnatego Plesa (dolna stacja właściwej kolejki na Łomnicę). Jak już będziecie na Rakuskiej Przełęczye to warto spojrzeć na grań, zrazu łagodną, potem ostrzejszą na Mały Kiezmarski (ja oczywiście do niczego nie namawiam, tak tylko mi się wymkło – bardzo ładna grań, wyraźna perć). Z Skalnatego Plesa albo kolejką (małe wagoniki) w dół albo ścieżką do Tatrzańskiej Łomnicy. W górę bym na piechotę odradzał, w dół jak cię mogę – idzie wytrzymać. Z TŁ na kwaterę, odwrotnie jak opisano wyżej. - Drugi wariant – na Jahnaci Stit (Jagnięcy Szczyt) i niestety tą samą drogą z powrotem, tak już jest często w Słowacji. Z „Brancalki” z powrotem tak samo jak przyszliście albo czerwonym do Velkego Bielego Plesa (Wielki Biały Staw) i dalej zielonym koło Chaty Plesnivec (dobra zupa czosnakova i nie tylko) doliną Sedmiu Pramenov do drogi z Łysej Polany, tuż za Tatranską Kotliną (Tatrzańską Kotliną) – tu radziłbym się rozejrzeć za autobusem bo do TL trochę daleko, szkoda nóg. - Trzeci wariant – tak samo jak drugi tylko bez Jagnięcego. Aha – jak będziecie w Skalnatem Plesie i czasu by starczało to warto wjechać krzesełkiem na Lomnicke Sedlo (Łomnicka Przełęcz). Widok piękny z niego a szczególnie na taką uzbrojoną łańcuchami ścieżkę na Łomnicę – ja oczywiście do niczego nie namawiam ale obejrzeć przecież zawsze można. Co nie? No i jeszcze jedno – tam koło Skalnatego Plesa, troche w kierunku na zachód jest takie małe schronisko, nazywa się Skalnata Chata. Gdybyście doszli do wniosku, że warto z tej Łomnnickiej Przełęczy pójść dalej to nie gadajcie tam o tym głośno bo tam zawsze prawie siedzi taki koło 50-ki o ujmującym wyglądzie starego wilka górskiego zaopatrzony w komórkę. To jest właśnie filanc, który jak pójdziecie do dolnej stacji krzesełka to zadzwoni do kolesia na Przełęczy i jak tylko zrobicie kilka metrów to ten koleś Was zdejmie co zresztą będzie słuszną karą... za gadulstwo. No i jesteście w Novej Leśnej na kwaterze. Teraz, ale dopiero teraz, możecie sobie strzelić po Smadnim Mnichu albo Zlatym Bażancie. Jak to było w Ogniem i Mieczem – Bar wzięty! Pierwsze koty za płoty. 3 dzień – czyli problem co? Są dwie szkoły – jedna mówi, że należy klin klinem czyli zmęczenie przepędzać kolejnym zmęczeniem i druga, że nazajutrz lajtowo. Powiedzmy więc, że ta druga jako bezpieczniejsza. No to trzeba zobaczyć jak Gierlach wygląda. Warianty są dwa. Pierwszy tramwajem na Hrebienok i potem magistralą na zachód aż do Slieskiego Domu (Śląski Dom) w Dolinie Wielickiej. Można też żółtym ze Starego Smokowca i na koniec zielonym . I drugi – elektriczką do: - Tatranske Zruby i dalej niebieskim, żółtym i zielonym lub - Tatranska Polianka i dalej zielonym (lub drogą asfaltową jak kto woli, oczywiście do SD. No i teraz kolejne dwa warianty: - Przez próg górnej części doliny Wielickiej (ścieżka na zielono) aż na Polsky Hreben (Polski Grzebień) - po drodze orgia tematów dla aparatu fotograficznego. Można sobie po drodze popatrzeć jak idzie perć przez Próbę Wielicką na Gierlach i zakonotować w pamięci hamletowskie – „Przewodnik czy bez, oto jest pytanie” a na Polskim Grzebieniu spojrzeć grań idącą na zachód na Velicky Sit (Wielicki Szczyt) aby sobie uświadomić, że to jest droga na Gierlach zwana Martinovką, którą przed wojną co ambitniejsi chadzali na Gierlach i to z schroniska w Roztoce. Jak mamy ochotę to możemy skoczyć przez jakieś 1.5 godziny tam i z powrotem na Vychodną Vysoką (Mała Wysoka) no i z powrotem do Slieskiego Domu i w dół, jedną z dróg podanych wyżej. - Oraz (wariant najbardziej lajtowy) – w Dolinie Wielickiej tylko Długiego Stawu i z powrotem a od Slieskiego Domu magistralą (czerwony) do Doliny Batizovskej (Doliny Batyżowieckiej) a konkretnie do Batizovskego Plesa (Batyżowieckiego Stawu). Jakby filancerii nie było to można wyraźną perć pójść w głąb doliny aby zobaczyć bardziej z bliska jak się to na Gierlach wchodzi lub z niego schodzi przez Próbę Batyżowiecką. I od stawu z powrotem żółtą ścieżką do Vyżnych Hag – teraz tam brzydko bo kalamita wszystko wykosiła równiutko. W Wyżnych Hagach w elektriczkę i do chałupy. Dla porządku dodam, że można też od Batyżowieckiego Stawu pójść dalej za zachód magistralą i zakosztować uroków słynnych piarżystych zakosów z Sedla pod Ostervom (Przełęczy pod Osterwą) do Popradzkiego Stawu. Od Popradzkiego Stawu najprostszą drogą (szlak niebieski) -–bo czasu już będzie mało – do przystanku elektricki Popradzkie Pleso i nią do Smokowca i dalej do Novej Lesnej. Do kolacji może być po piwku z takiej tradycyjnej butelki na kapsel na zawiasach, zapomniałem nazwę. 4 dzień – czyli dzień chwały. Można oczywiście na Hrebienok popychać piechotą bo to niby szybciej bo tramwaj pierwszy bodajże o ósmej. Ale po kalamicie to tam kiepsko się idzie a i metrów w górę też co nieco. Jak kto woli, ze mną jak z dzieckiem. Jesteśmy na Hrebienoku i skręcamy w prawo magistralą (czerwone znaki) mijamy pierwsze wodospady, potem Rainerovą Chatę czyli najstarsze ponoć schronisko w Tatrach pieczołowicie odtworzone w ostatnich latach, potem drugie wodospady aż do krzyżówki z ścieżką malowaną na zielono i nią do Chaty Zamkovskich (można coś zjeść lub wypić, zapoznać się z cennikiem itd.) No i dalej „zieloną” ścieżką, zrazu całkiem prawie poziomo, jest to Mala Studena Dolina (Dolina Zimnej Wody). W ten sposób dochodzicie do progu, którym w górę (bywają płaty śniegu). Ten próg ma to do siebie, że się człowiekowi co rusz wydaje, że to już koniec ale to wcale nie koniec. Wreszcie schronisko – w Kotlinie Piatich Spisskych Plies (Dolinie Pięciu Stawów Spiskich) czyli górnego piętra Zimnej Wody – to Teryho Chata czyli słynna „Terinka” - czuj duch aby chatarowi Miro nie podpaść, bo jesteście zgubieni, przynajmniej w tym miejscu. To co dookoła nie opisuję bo się tu na poetę nie wynająłem. Powiem tylko jedno – mamy przed sobą Zachodnią Ścianę Łomnicy czyli „non plus ultra”. Ściana Małego Kiezmarskiego jest wyższa ale nie tak wspaniała. Podobno te skurczybyki chcą na niej ferratę poprowadzić – zbrodniarze. Patrzymy jeszcze w kierunku nie znakowanych perci na Lodovy Stit (Lodowy) i Baranie Sedlo (Baranią Przełęcz) oraz Pysny Stit (Durny Szczyt)i nie zabawiamy tu długo - idziemy dalej zielono/żółtą ścieżką w kierunku na Sedielko (Przełęcz Lodową). Po jakimś czasie zbaczamy w lewo i idziemy już żółtą ścieżką (uwaga – jednokierunkowa, tylko w tym kierunku). To taka słowacka mini Orla Perć na Priecne Sedlo (Czerwona ławka). Po drugiej strony przełęczy jesteśmy już w Velkej Studenej Dolinie (Dolinie Staroleśnej). No rzeczywiście, wielka to ona jest i otoczona wianuszkiem szczytów. Nietrudną już ścieżką (duże możliwości napotkania kozic i świstaków), dalej malowaną na żółto dochodzimy do schroniska Zbojnicka Chata, w którym to miejscu jako żywo nigdy żadnych zbójników nie było, a które przed wojną w gwarze taternickiej zwało się swojsko „trupiarnią”. Od schroniska podąża w górę niebiesko malowana ścieżka na przełęcz Prielom (Rohatka), z której schodzi się w dół do Bielovodskej Doliny (Doliny Białej Wody). Można też tuż obok (ale już w Białej Wodzie pójść na Polski Grzbień i dalej do Wielickiej ale to w następnym roku. Nie wszystko naraz – co za dużo to nie zdrowo. Od schroniska (uwaga – podłe żarcie) niebiesko malowaną ścieżką schodzimy w dół i koło Rainerowej Chaty nasza pętla się zamyka. Dalej na Hrebienok i albo tramwajem albo na piechty w dół do Smokowca. I dalej na kwaterę. Gatunek piwa do kolacji obojętny – już pewnie wiecie które dobre. A dlaczego dzień chwały? Bo przeszliśmy przez Czerwoną Ławkę. Słowacy twierdzą, że to trudniejsze od Orlej Perci, my dokładnie odwrotnie, oceńcie sami, pamiętajcie jednak, że gdy łańcuchy pod śniegiem co się często zdarza to się robi nerwowo. 5 dzień – Mengusovska Dolina (Dolina Mięguszowiecka) Tak Bogiem a prawdą to w tym piątym dniu powinno się dać luz i pojechać do Popradu lub Vrbova na baseny termalne aby wymoczyć grzeszne ciało i odpocząć lub pooglądać w Popradzie i okolicy to i owo z tzw. substancji zabytkowej. A jest co. Ale tu towarzycho zażarte i gór nie odpuści. Trudno, sami chcieliście. Tak jak dolina Kiezmarska od wschodu najzacniejsza, tak Mięguszowiecka od zachodu Jeśli ktoś ma inne zdanie to jego sprawa. No i przypominam, że mówimy tu tylko i wyłącznie o Tatrach Wysokich. A zatem ruszamy do Mięguszowieckiej, Rano do elektriczki. W zasadzie moglibyśmy wysiąść na przystanku Popradzkie Pleso ale proponuję jeden dalej, do końca elektriczki czyli do Szczyrbskiego Plesa. Piękne jezioro, w zasadzie dwa no i obok wstrętny kompleks budynków zbudowanych na jakiś FIS ale nad samym jeziorem niemiecka firma Kempinski remontuje stare zabytkowe obiekty. Będzie hotel na 5 gwiazdek. Szczyrbskie Pleso dla rodaków przyzwyczajonych do uroków Zakopanego jest ożywcze – tu jest trochę tego „czaru Krupówek”. Dlaczego więc polecam wysiąść tutaj.? Z kilku powodów – po pierwsze za dwa dni wrócimy do Zakopanego, wstrząs mógłby być zbyt silny, trzeba się powoli aklimatyzować. Poważnie – dla jednej ścieżki – odcinka magistrali, malowanej na czerwono, z której otworzy się nam widok na nieprawdopodobnie piękną Dolinę Złomisk, niestety dla turystów zabronionej (a koleb tam bez liku), ze ścieżki od Popradskiego, w zasadzie drogi samochodowej, tego nie zobaczymy. Serdecznie odradzam spędzenie przy schronisku w Popradzkim Plesie choćby 5 minut – choć widok z niego przepiękny. Jeśli mamy rezerwę czasu to wygospodarujmy godzinkę na odwiedziny Symbolicznego Cmentarza na zboczach Osterwy. Działa na wyobraźnię! Od Popradzkiego Plesa podążamy zielono malowanym szlakiem w głąb doliny Mięguszowieckiej aż do krzyżówki z czerwono malowanym szlakiem. I tu musimy podjąć decyzję. Albo skręcamy w prawo i idziemy przez przełęcz Vaha (Waga) na Rysy, albo idziemy dalej zielonym szlakiem by dojść nad Hincove Plesa (Hińczowe Stawy) i zobaczyć... jak wyglądają Mięguszowieckie Szczyty od tyłu. Tutaj możemy zakończyć trasę ale zalecałbym raczej pójść dalej i wejść na Vysne Koprove Sedlo (Koprową Przełęcz) a potem na Koprovsky Sit (Koprowy Szczyt), jeden z nielicznych szczytów w Słowackich Tatrach Wysokich, na który prowadzi znakowany szlak. Wrócić z Koprowego Szczytu musimy tak samo jak z Rysów, czyli tą samą drogą co weszliśmy, nie ma lekko. Dla porządku podaję, że z Koprowej Przełęczy można kombinacją kilku szlaków wrócić do Polski, konkretnie na Kasprowy ale jest to tak cholernie daleko, że nikomu, szczególnie z ciężkim workiem tego nie życzę. Do kolacji proponuję tym razem wypić trochę czerwonego wina – okazja jest szczególna – jutro czeka nas święty szczyt Słowaków czyli Krivan (Krywań). 6 dzień – Krywań Są tacy co twierdzą, że w słowackich Tatrach oprócz Bielskich, Wysokich i Zachodnich jest jeszcze osobna grupa Krywania. Jest w tym wiele racji – ten olbrzymi i zwarty kompleks górski jest jakiś inny niż sąsiednie Tatry Wysokie, nie mówiąc już o Zachodnich. No i jest to święta góra Słowaków, na którą co roku przez kilka dni suną prawie pielgrzymki – tzw. Narodny Vystup na Kryvan. Rano jak zwykle do kolejki i do Szczyrbskiego Plesa.. I tu musimy coś zdecydować bo na Krywań wiodą dwie drogi i od lat wśród ludzi uczonych w piśmie trwa spór, która lepsza do zejścia a która do wejścia – nie podejmuję się go rozstrzygnąć. Proponuję złapać autobus i pojechać dalej Cestą Svobody (Od Szczyrbskiego Plesa znacznię węższą do Trech Studniczek i od nich malowanym na zielono szlakiem przez około 5 godzin wspiąć się mozolnie na Krywań. Niektórzy twierdzą, że nudno. Rzecz gustu. Wracamy ścieżką malowaną niebiesko, w samej kopule szczytowej obie idą kawałek razem by przez tak zwany Predny Handel (Przedni Handel) dojść do malutkiego Jamskiego Plesa (Jamskiego Stawu), skąd w poprzek Doliny Furkotnej do Szczyrbskiego Plesa a tam w elektriczkę i na kwaterę. 7 dzień Czyli do domciu. Rano śniadanko, sprzątanko, pakowanko, żegnanie gospodarzy i w elektriczkę do Smokowca i potem do T. Łomnicy – autobus, Łysa Polana, busik, Zakopane, co za ulga. Krupówki welcome to, Bahama Mama luz Gubałówka dzika dawno odkryta, Krupówki welcome to Krupówki welcome to, sun of Jamaica blues Polish Barbados i Galapagos Krupówki welcome to Podsumowanie: Zapłaciliście za 6 noclegów powiedzmy po 250 Sk od głowy czyli 1500 Sk. Za te same noclegi w schroniskach zapłacicie tak średnio po 500 Sk, co prawda ze śniadaniami, ale raczej lichymi czyli 3000 Sk na twarz. Czyli macie 1500 Sk w kieszeni – starczy na bilety na kolejkę, to co kupicie do jedzenia, piwo itd. i jeszcze coś zostanie. Czysty zysk. Niematerialne zyski: - Śpisz w wygodnym łóżku a nie na czymś co udaje łóżko albo zgoła podłodze. - Co dzień możesz wziąć prysznic w gorącej wodzie i nie chodzisz brudny i śmierdzisz. A jaka regeneracja po powrocie z długiej wycieczki. - Jesz porządne śniadanie i kolację nie musząc się prosić o to abyś mógł zjeść coś swojego nie kupionego w schronisku (dwa razy drożej albo i więcej). - Masz do dyspozycji lodówkę i nic ci się nie zmarnuje (a w lecie bywa ciepło) - Na żadną z tras nie targasz ciężkiego plecaka, który naprawdę nie jest żadną przyjemnością ani cię nie nobilituje co niektórzy naiwnie sądzą. Trzeba mieć dwa plecaki, jeden duży i drugi mały, „szturmowy”. Ew. jak jest was np. trzech to pakujecie wszystko co trzeba w jeden duży i nosicie na zmianę Powiesz jednak, że tracisz niepowtarzalny urok schroniska. Trele morele, w słowackich tego uroku jest jakby mniej a w takim Slieskim Domu lub Popradzkim Plesie w ogóle. Zresztą jak zechcesz to w następnym roku możesz spać w schroniskach. Ale będziesz je już wszystkie znał i wybierzesz te co chcesz. Teraz spróbuję odeprzeć najcięższy zarzut – a co z Doliną Jaworową i Doliną Białej Wody, dlaczego ich tu nie ma w tym programie. Odpowiem nie wprost i pytaniem. A dlaczego tam jest pusto i trudno w nich Słowaka spotkać? Bo niestety te doliny jakby wypadły z planu zagospodarowania, nijak nie pasują do sieci schronisk a jeszcze bardziej pensjonatów i kwater. Do nich znacznie wygodniej wyjść z Polski, np. z schroniska w Roztoce i gdy zdołamy przejść na drugą stronę grani Tatr to wrócić autobusem do Polski. Iść nimi z ciężkim plecakiem do Słowacji to samobójstwo albo raczej samoudręczanie się. Na wszystko przyjdzie czas, na te doliny też. Przecież będziecie tu wracać (ja wracam przez 50 lat). Ten program daje wam elementarne rozeznanie słowackich Tatr Wysokich. Dowiecie się co gdzie jest i jak wygląda. W następnych latach możecie wprowadzić swoje indywidualne zmiany i warianty. Przede wszystkim, możecie z przewodnikiem lub bez (ale cicho sza bo zaczną tu krzyczeć) popróbować celów na, które szlak nie wyprowadza. Na sam koniec dwa słowa o Słowackich Tatrach Zachodnich. W Polsce na ogół mówi się – wpierw Zachodnie a potem Wysokie. No tak – ale my mamy Tatry Zachodnie wysoce „przyjazne” i łatwe a w słowackiej części bywa trudno a przede wszystkim są nieprawdopodobnie długie trasy. One są trudniejsze od Wysokich. Ale i na nie przyjdzie czas – jestem o tym przekonany. Powodzenia! PS. Wszystkich starych repów proszę o wyrozumiałość za ew. błędy i wdzięczny będę za uzupełnienia, inne propozycje itd. |
Autor: | Charlie-Mariano [ N lip 06, 2008 9:26 pm ] |
Tytuł: | |
Aleś się chłople napisał... chyba bardzo lubisz pisać. Tylko nie do końca wiem, czy to przewodnik, dziennik z podróży, czy felieton? Byłaby za to niezła wierszówka, ponad 26000 znaków! Wyrazy podziwu |
Autor: | max [ N lip 06, 2008 9:30 pm ] |
Tytuł: | Re: Słowackie Tatry Wysokie - poradnik dla początkujących |
Super przewodnik. Przeczytałem w całości. Szkoda, że nie trafiłem na taki jak sam zaczynałem poznawac Słowackie Tatry. Markiz napisał(a): Do kolacji może być po piwku z takiej tradycyjnej butelki na kapsel na zawiasach, zapomniałem nazwę.
PS. Wszystkich starych repów proszę o wyrozumiałość za ew. błędy i wdzięczny będę za uzupełnienia, inne propozycje itd. No to najwazniejsze uzupełnienie To piwo nazywa się Kelt. W takich charakterystycznych butelkach był Kelt z 12% ekstraktem. http://arbiter.pl/zdjecie/8937 Tylko, że jak byłem w zeszłym roku w lipcu, to nigdzie go nie było, choc szukałem go wszędzie. W końcu zapytałem moich gospodarzy, a oni powiedzieli, że były problemy z tymi butelkami i kapslami i wstrzymali (mam nadzieję, ze tylko chwilowo) ich produkcję. Tak więc w zeszłym roku Kelt 12% był tylko w puszkach, a ten słabszy 10% w puszkach i zwykłych butelkach. Mam nadzieję, że jednak wznowia produkcję w tych oryginalnych butelkach |
Autor: | zjerzony [ N lip 06, 2008 9:37 pm ] |
Tytuł: | |
max napisał(a): To piwo nazywa się Kelt. W takich charakterystycznych butelkach
Mam jeszcze taką butelkę, pustą niestety. Ale piwo super. |
Autor: | Gawith [ N lip 06, 2008 10:59 pm ] |
Tytuł: | |
Kiedyś (niedawno) tego cholerstwa szukałem po krakowskich hipermarketach. Kumpel polecał i zaklinał się, że widział w Tesco czy innym Carrefourze. Nie znalazłem. Teraz domyślam się dlaczego A poradnik pouczający i świetnie napisany |
Autor: | Piotr_23 [ Pn lip 07, 2008 6:05 am ] |
Tytuł: | |
Naprawdę dobrze się czytało pozdrawiam |
Autor: | zbych [ Pn lip 07, 2008 7:43 am ] |
Tytuł: | |
Markiz, bomba. Bardzo fajnie napisane i bardzo przydatne. Natomiast mam parę uwag. 1. Jadąc z Łysej Polany, czy bezpośrednio z Zakopanego nie trzeba wysiadać w Tatranskiej Lomnicy, bo zarówno SAD-y jak i polski PKS jadą dalej przez Stary Smokovec, 2. Nie zgodzę się co do tego, że nie warto chodzić przez góry. Jak byłem niezmotoryzowany często tak robiłem, przynajmniej w jednym kierunku. Warto moim zdaniem, na przykład na powrót, o ile nie ma się nie wiadomo jakiej iliści bagażu, wrócić przez Polski Grzebień lub Rohatkę lub Przełęcz pod Kopą, czy też przez Lodową Przełęcz. Szlaki te są pięknie, rzeczywiście słabo dość utrzymane, ale mało ludzi i warto. Można również w drógim kierunku, o ile ma się zarezerwowaną kwaterę. 3. Rzeczywiście najlepiej szukać kwater przy elektriczce. Natomiast da się pojeździć także do np. Słowackiego Raju, w Niżne Tatry. Levoczy, Spiskiego Zamku, Starej Lubowni etc. przy wykorzystaniu SAD-ów. Sam niejednokrotnie to robiłem, gdy się psuła pogoda w Tatrach. Śpiąc w Nowej Leśnej np. jedzie się elektriczką do Popradu, a z tamtąd już autobusami, albo i pociągiem w pożądanym kierunku. Oczywiście wariant w autem jest lepszy, ale nie zawsze je się ma |
Autor: | Markiz [ Pn lip 07, 2008 8:26 am ] |
Tytuł: | |
zbych napisał(a): Jadąc z Łysej Polany, czy bezpośrednio z Zakopanego nie trzeba wysiadać w Tatranskiej Lomnicy, bo zarówno SAD-y jak i polski PKS jadą dalej przez Stary Smokovec, Faktycznie - racja. Już mi zwrócono uwagę przez PW. Dawniej tak było. zbych napisał(a): Warto moim zdaniem, na przykład na powrót, o ile nie ma się nie wiadomo jakiej iliści bagażu, wrócić przez Polski Grzebień lub Rohatkę lub Przełęcz pod Kopą, czy też przez Lodową Przełęcz. Jasne - ale sam podkreśliłeś - "o ile nie ma się nie wiadomo jakiej ilości bagażu". Ale to jest tekst dla początkujących a ci mają skłonności do zabierania nadmiernej ilości bagażu. zbych napisał(a): Można również w drógim kierunku, o ile ma się zarezerwowaną kwaterę. To zdanie się powinno wydrukować wielkimi literami - ZAREZERWOWANA KWATERA. Pamiętam swoją przygodę - długi marsz przez Jaworową, w fatalnych warunkach, co chwila deszcz. W końcu dochodzę do Terinki - jeszcze w czasach przed nastaniem Miro. Nie ma miejsca, ani na łóżku, ani na schodach, ani w jadalni. W dodatku przestało padać, co jakby podbudowuje chatara w uzasadnieniu odmowy. Idę w dół, w połowie progu zaczyna się zabawa - tym razem grad, jest ślisko, jestem zmęczony, zaliczam kilka poślizgnięć na piargu i teraz do kompletu boli mnie tyłek. U Zamkovskich ale jeszcze nie Zamkovskich to było przed 1989 rokiem - wtedy chyba kpt. Nalepki, nawet nie chcą gadać. Idę dalej, byle zdążyć na ostatnią kolejkę z Hrebienoka, g****, zabrakło mi 5 minut - nigdy zejście na piechotę wzdłuż toru tak mnie nie wkur*****. Tyłek boli coraz bardziej i chyba mam skręconą nogę w kostce, zaliczam pogotowie, robią mi opatrunek usztywniający na nodze. Do Nowej Leśnej docieram o godzinie 21.30 - albo mam pecha albo nie chcą wynajmować samotnemu w końcu dostaję coś za 15 chyba podejściem. Takie bywają uroki wyjść "na dziko" przez góry bez załatwionej rezerwacji No i powtarzam raz jeszcze - to jest poradnik dla zupełnie początkujących, takich co mają zaledwie "mapową" wiedzę - sam wiesz, że bywa ona zawodna. No i jeszcze jedno - nasza Hala Gąsienicowa czy Dolina Pięciu Stawów czy okolice Morskiego Oka są śmiesznie małe powierzchniowo w stosunku do dolin słowackich. Jeśli ktoś sądzi, że tam jest wszędzie tak blisko jak po polskiej stronie to się może zawieść. Dlatego uważam, że ten "pierwszy raz" to nie po schroniskach ale z kwatery i dojazd do Słowacji autem albo autobusem. Wykonanie tego programu daje całkiem dobry pogląd na słowacką część Tatr Wysokich. W następnych latach można to pogłębić, spróbować innych wariantów, ew. pozaszlakowo z przewodnikiem lub bez. zbych napisał(a): Natomiast da się pojeździć także do np. Słowackiego Raju, w Niżne Tatry. Levoczy, Spiskiego Zamku, Starej Lubowni etc. przy wykorzystaniu SAD-ów.
Nie sprzeczam się, być może tak można. Kiedyś nawet posiedziałem nad rozkładami jazdy - może źle szukałem - nic sensownego mi nie wychodziło. A poza tym wiesz jak jest. Patrzysz rano z Nowej Leśnej. Dupna pogoda, siedzisz, robisz sobie kawę - może się wypogodzi, tak schodzi godzina lub dwie. Chała - jeszcze gorzej. Szybko do Popradu, zapewne Ci ucieknie kolejka. Potem szukasz autobusu, a tu już 13-a. Do d*** taka robota. Tylko kiedyś benzyna była jakby tańsza. |
Autor: | Gustaw [ Pn lip 07, 2008 10:37 am ] |
Tytuł: | |
Przeczytałem całe. fajny poradnik z dużą dozą praktycznego spojrzenia ... Komentować nie będę bo Tatry Slowackie znam raczej teoretycznie. Jak ja dużo łaziłem po Tatrach to na Słowację tak łatwo wyjechać nie było można. Jaworowa i Bialej Wody są do zaliczenia od polskiej strony na zbliżonych "zasadach" jak MoKo z tą różnicą, że nie ma tam schronisk co jak dla mnie jest znacznym plusem. Ja niestety tylko dotarłem (chyba z różnych względów pogodowo-czasowych) pod ściany Jaworowych bez wjeścia na Lodową i na próg Kaczej bez wejścia na Polski Grzebień czy Rohatkę. Na obu trasach wiele lat temu w ciągu całego dnia spotkaliśmy circa about 5 osób ... |
Autor: | lugo87 [ Wt lip 08, 2008 5:36 pm ] |
Tytuł: | |
Witam wraz z grupa znajomych(ok6-8osob) zamierzamy spedzić ok tygodnia w Tatrach Słowackich Czy mógłby ktoś polecić nam naprawdy dobry obiekt w ktorym moglibyśmy nocowac i spokojnie wyruszać na piesze wędrówki... Prosze o pomoc Z góry wielkie dzięki! |
Autor: | Markiz [ Wt lip 08, 2008 6:06 pm ] |
Tytuł: | |
http://www.slowacja-kwatery.lahko.sk/ Wpisz co trzeba i zobaczysz co jest |
Autor: | gosc_w_dom [ Śr lip 09, 2008 2:27 pm ] |
Tytuł: | |
Markiz napisał(a): To zdanie się powinno wydrukować wielkimi literami - ZAREZERWOWANA KWATERA.
Pamiętam swoją przygodę - długi marsz przez Jaworową, w fatalnych warunkach, co chwila deszcz. W końcu dochodzę do Terinki - jeszcze w czasach przed nastaniem Miro. W zeszłym sezonie miałem rezerwacje w Zbójnickiej, ale daremne warunki były popołudniu na Ławeczkę, więc chatar sam zaproponował, żebyśmy przenocowali u niego w Terycho. Tak, że Miro ma "+". |
Autor: | gb [ Śr lip 09, 2008 2:38 pm ] |
Tytuł: | |
Kelt był widziany 19.06 na Łysej Polanie. Razem z bliźniaczym rodzeństwem pozdrawiam gb |
Autor: | max [ Cz lip 10, 2008 7:40 am ] |
Tytuł: | |
gb napisał(a): Kelt był widziany 19.06 na Łysej Polanie. Razem z bliźniaczym rodzeństwem
pozdrawiam gb To super. Za tydzień jadę na Słowację. Z pewnością zrobię zaopatrzenie |
Autor: | Baca12 [ Cz lip 10, 2008 10:33 am ] |
Tytuł: | |
Właśnie wróciłem z wycieczki na Rysy od słowackiej strony. Wejście jest dużo prostrze, łańcychy są tylko w jednym miejscu, więc bez problemu można wejść w jeden dzień bez noclegu w schronisku. Opis trasy jest tu: Rysy Najbardziej zaskoczyło mnie brak jakiejkolwiek kontroli na Łysej Polanie, po prostu przejeżdza sie granicę bez zatrzymywania. |
Autor: | golanmac [ Cz lip 10, 2008 10:35 am ] |
Tytuł: | |
Baca12 napisał(a): Najbardziej zaskoczyło mnie brak jakiejkolwiek kontroli na Łysej Polanie
Aż głupio jak bagażnika nikt nie przeszpera, no nie ? |
Autor: | Gustaw [ Cz lip 10, 2008 10:41 am ] |
Tytuł: | |
golanmac napisał(a): Baca12 napisał(a): Najbardziej zaskoczyło mnie brak jakiejkolwiek kontroli na Łysej Polanie Aż głupio jak bagażnika nikt nie przeszpera, no nie ? No to ja będę musiał sobie zrobić "dobrze". Pójdę przez Molkówkę do Orawic na piwo ... Hej ... |
Autor: | peepe [ Cz lip 10, 2008 10:56 am ] |
Tytuł: | |
Markiz napisał(a): Jeśli jednak wyciągniesz własny termos i rozpoczniesz wielkie szykowanie kanapek z własnego chleba, masła, sera czy wędliny na schroniskowym stole w jadalni to awantura jak w banku.
zaskoczyłeś mnie tym, trzykrotnie nocowałem w róznych schroniskach w wysokich i jak narazie nikt nawet nie spojrzał z byka jak sobie swoje kanapki robiłem, nawet w Terince, piwko owszem, trzeba u nich kupować hm... może dlatego że zawsze jakąś tam polevkę też brałem |
Autor: | Markiz [ Cz lip 10, 2008 11:12 am ] |
Tytuł: | |
peepe napisał(a): hm... może dlatego że zawsze jakąś tam polevkę też brałem
I to jest odpowiedź. A poza tym weź poprawkę na Miro. Jak mu się nie spodobasz to lepiej zapomnieć o Terince ale jak jest git to wiele wolno. Chodzą np. takie gadki, że Miro wpierw naciągał na zwierzenia i jak się dowiadywał, że facet wybiera się na Lodowy, Baranią czy Durny to "kapował" do filancerii. Nie wiem - jako zasada na pewno nie, ale jak ktoś by mu czymś podpadł to czemu nie. |
Autor: | Łukasz T [ Cz lip 10, 2008 11:20 am ] |
Tytuł: | |
Markiz napisał(a): Chodzą np. takie gadki, że Miro wpierw naciągał na zwierzenia i jak się dowiadywał, że facet wybiera się na Lodowy, Baranią czy Durny to "kapował" do filancerii
Rok temu doradził nam drogę na Żółtą Ścianę. Pustka Na drugi dzień szliśmy na Lodowy. Też brak filanców. Ale fakt jest faktem - rygor to tam jest |
Autor: | Markiz [ Cz lip 10, 2008 12:56 pm ] |
Tytuł: | |
Łukasz T napisał(a): Ale fakt jest faktem - rygor to tam jest
Miro ma chyba jakieś specjalne zdolności do rozpoznawania gówniarstwa już po otwarciu drzwi przez delikwenta. Kiedyś obserwowałem dyskusję na temat Miro na jednym forum. Absolutnie czarno-biała (albo zero-jedynkowa). Albo fantastyczny facet albo ch**. Jeden taki z wielkim wyobrażeniem o sobie samym, natychmiast widocznym po sekundzie uskarżał się, że co prawda Miro pozwolił mu się przespać w jadalni to jednak oświadczył, że o którejś tam rano nie ma po nim być ani śladu bo inaczej to plecak i resztę będzie długo szukał po Malej Studenej. No i ten kolo cały był wzburzony, że jak chatar tak śmie powiedzieć turyście. Ale wstał - nawet jeszcze wcześniej. |
Autor: | Łukasz T [ Cz lip 10, 2008 12:58 pm ] |
Tytuł: | |
Najmilej wspominam tam motyw z herbatami Długa opwieść ale ogólnie Miro wyczuł sytuację i pokazał swoje poczucie humoru |
Autor: | krzysgd [ Cz lip 10, 2008 1:08 pm ] |
Tytuł: | |
W moim przypadku, Miro niewłaściwie spisał moje imię z dowodu (znaczy spisał imię ojca). Kiedy po kilkakrotnym wywołaniu po odbiór polewki nie reagowałem, wyszedł z kuchni, stanął przede mną i wrzasnął ze złością (jakbym był gdzieś jeszcze na Lodowej): Mieczysław !!! Twoja zupa!!! Po wyjaśnieniu pomyłki, relacje chatar - ja, stały się co najmniej wzorowe, |
Autor: | peepe [ Cz lip 10, 2008 1:28 pm ] |
Tytuł: | |
Mieczysław bo Ty może głuchawy juz jesteś??? :D:D |
Autor: | krzysgd [ Cz lip 10, 2008 1:30 pm ] |
Tytuł: | |
peepe napisał(a): Mieczysław bo Ty może głuchawy juz jesteś??? :D:D
Gość jest "po drugiej stronie" jakiś czas |
Autor: | peepe [ Cz lip 10, 2008 1:34 pm ] |
Tytuł: | |
krzysgd Mieczysław to było do Ciebie, nie miałem na myśli ojca... btw czasem takie przypadkowe sytuacje nadają ksywkę, która przylega do człowieka na długo.... nie zostałeś przypadkiem Mietkiem? |
Autor: | chief [ N lip 13, 2008 8:31 am ] |
Tytuł: | |
Markiz napisał(a): tzw. Magistrala Turystyczna.....biegnie dalej ale już znakowana na niebiesko do Kopskego Sedla (Przełęczy pod Kopą) by dalej przez Zadne Medodoły (Tylne Koperszady) i Dolinę Javorovą (Dolinę Jaworową) dojść do Tatranskej Javoriny Zadnie Koperszady nie miały/maja nic wspólnego z magistralą....dawniej z Przeł. pod Kopą kierowała się m.in. na Jatki (T. Bielskie) Markiz napisał(a): Magistrala ciągnie się też pod Tatrami Zachodnimi ale to nas w tym opracowaniu nie interesuje. tam już magistrala nie sięga....tamtejszy szlak czerwony nazywa się "Droga nad Łąkami" Markiz napisał(a): Jest to droga łatwa ale nie myśl Koleżanko lub Kolego, że ma coś wspólnego z naszą Drogą Nad Reglami i Pod Reglami. Po południowej stronie zresztą regli nie ma regiel to po prostu tereny leśne....a nawet po kalamicie, co nieco ich w Tatrach zostało Prawdopodobnie chodziło Tobie, o to, ze w południowej części Tatr nie ma wyraźnej granicy między reglem górnym, a dolnym (związane jest to z budowa geologiczną ), lecz to nie zmienia faktu, ze zarówno oba regle istnieją. Zresztą także po południowej stronie są enklawy skał osadowych (rejon Podbańska, wylot Dol. Bystrej, itp...), a od Dol. Jałowieckiej na zachód oba regle różnią się wyraźnie. Markiz napisał(a): Dla porządku jeszcze podaję, że do schronisk przy Popradzkim Plesie i w Dolinie Velickej (Dolinie Wielickiej) prowadzą drogi jezdne, z nawierzchnią afaltobetonową, dostępne dla samochodów osób zamieszkujących w schroniskach, oczywiście po uiszczeniu dość wysokiej opłaty za parking przy schronisku. o odpowiedniej godzinie, można też za friko w Szczyrbskim Jeziorze Markiz napisał(a): Jak już będziecie na Rakuskiej Przełęczye to warto spojrzeć na grań, zrazu łagodną, potem ostrzejszą na Mały Kiezmarski (ja oczywiście do niczego nie namawiam, tak tylko mi się wymkło – bardzo ładna grań, wyraźna perć). drogi Markizie, przeca to opis dla początkujących....po co niepotrzebnie kusić Markiz napisał(a): Z Skalnatego Plesa albo kolejką (małe wagoniki) w dół albo ścieżką do Tatrzańskiej Łomnicy. W górę bym na piechotę odradzał, w dół jak cię mogę – idzie wytrzymać jeden z najgorszych odcinków w całych Tatrach (moim zdaniem). Serdecznie odradzam. Już lepiej dodać drogi i pójść na Hrebienok. Markiz napisał(a): To jest właśnie filanc uważam, że to określenie jest nieco obraźliwe dla nich....strażnik brzmi lepiej... oj, bez piwka przy Zielonym Stawie ?....przeca to prawie jak grzech . Nie polecam piwka przy Skalnatej chacie....potężne siki Markiz napisał(a): 2 dzień – czyli chwytanie byka za rogi i zobaczenie jedynej doliny w Tatrach, która przypomina alpejską ....a co rozumiesz przez termin "dolina alpejska" ? Markiz napisał(a): Przez próg górnej części doliny Wielickiej (ścieżka na zielono) aż na Polsky Hreben (Polski Grzebień)....no i z powrotem do Slieskiego Domu i w dół, jedną z dróg podanych wyżej. ależ okrutny wariant.....wracać się Wielicką ? Najlepiej to przez Rohatkę do Staroleśnej, nieco dłużej, ale ładna pętelka. Dla osób, które nigdy nie miały do czynienia z łańcuchami, to warto zwrócić uwagę, że są tam łańcuchy, a na Małą Wysoką trzeba się nieco nagimnastykować... Markiz napisał(a): Jakby filancerii nie było to można wyraźną perć pójść w głąb doliny aby zobaczyć bardziej z bliska jak się to na Gierlach wchodzi lub z niego schodzi przez Próbę Batyżowiecką Markizie, na litość......przeca to dla początkujących, a ty już proponujesz łamanie prawa.... Markiz napisał(a): To taka słowacka mini Orla Perć na Priecne Sedlo (Czerwona ławka). ponownie zakładając Markizie, ze podajesz trasy dla początkujących, to uważam, ze propozycja Czerwonej Ławki jest zupełnie nie trafiona... Markiz napisał(a): Są tacy co twierdzą, że w słowackich Tatrach oprócz Bielskich, Wysokich i Zachodnich jest jeszcze osobna grupa Krywania. Jest w tym wiele racji – ten olbrzymi i zwarty kompleks górski jest jakiś inny niż sąsiednie Tatry Wysokie
czy mógłbyś rozwinąć tą "inność" ? |
Autor: | mac ap [ N lip 13, 2008 5:14 pm ] |
Tytuł: | |
Ja nie będę się czepiał znalezionych przeze mnie nieścisłości ani tez ryzykownych, poradnik i tak trzyma przyzwoity poziom. Dodam tylko, że szlak przez Matlary jest otwarty i jak dla mnie, jest bardzo fajnym połączeniem Tatrzańskiej Łomnicy z Doliną Kieżmarską. Mamy tam piękne, kwietne uroczyska i widoki (zwłaszcza na Tatry Bielskie i równinę Spiszu), poza tym można w ten sposób uniknąć telepania się samochodem lub autobusem szosą do przystanku Biała Woda. |
Autor: | zbych [ Pn lip 14, 2008 7:40 am ] |
Tytuł: | |
chief napisał(a): jeden z najgorszych odcinków w całych Tatrach (moim zdaniem). Serdecznie odradzam. Już lepiej dodać drogi i pójść na Hrebienok. Droga na Hrebenok jest jasne że fajniejsza. Ale jak się ma np. samochód w T. Łomnicy. chief napisał(a): uważam, że to określenie jest nieco obraźliwe dla nich....strażnik brzmi lepiej... No cóż, ale powszechnie przyjęte. chief napisał(a): ponownie zakładając Markizie, ze podajesz trasy dla początkujących, to uważam, ze propozycja Czerwonej Ławki jest zupełnie nie trafiona...
Hmmm, w pierwszym zdaniu Markiz zastrzegł, iż jest to poradnik dla kogoś, kto nigdy nie był w słowackich Tatrach, a Tatry polskie zna dobrze. |
Autor: | chief [ Pn lip 14, 2008 8:49 am ] |
Tytuł: | |
zbych napisał(a): Droga na Hrebenok jest jasne że fajniejsza. Ale jak się ma np. samochód w T. Łomnicy w tym przypadku wszystko zależy od czasu jakim się dysponuje....jeśli jest z nim cienko, to wiadomo, ze trzeba zejść do T.Łomnicy jak najkrócej, jednak, gdy jest pewien zapas, to moim zdaniem warto zrobić wariant okrężny. zbych napisał(a): chief napisał: uważam, że to określenie jest nieco obraźliwe dla nich....strażnik brzmi lepiej... No cóż, ale powszechnie przyjęte. tutaj jest typowe osobiste pytanie dla Markiza, gdyż pamiętam, że gdzieś tam bliski kuzyn Markiza, z którym ma stały kontakt (rozmawiają ze sobą) zarzucił innemu userowi, że termin "filanc" jest bardzo obraźliwe.....po prostu chciałem jedynie znać zdanie Markiza na ten temat.... zbych napisał(a): Hmmm, w pierwszym zdaniu Markiz zastrzegł, iż jest to poradnik dla kogoś, kto nigdy nie był w słowackich Tatrach, a Tatry polskie zna dobrze.
problem w tym, że termin "znać dobrze" to takie masło maślane i jest dość nieprecyzyjne, gdyż nie wskazuje ilość/jakość przebytych szlaków od pewnej znajomości topograficznej rejonu.... |
Strona 1 z 6 | Strefa czasowa: UTC + 1 |
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group http://www.phpbb.com/ |