Byłem na Gerlachu 2 lipca 2004, trasę tą wspominam średio miło, a to dlatego, że nie wchodziłem sam, to raz, dwa, że przewodnik był do bani. Dlatego że rzeczywiście gnał jak kozica, nic nie powiedział, chociażby z topografii, jaka góra jest obok,jaka dolina, jakie jezioro itp. Ponadto w zeszłym roku w lipcu powyżej 2 tys. metrów była jeszcze w górach prawie zima, a wchodziliśmy od strony doliny Batyżowieckiej, przez Próbę i dalej żlebem. W żlebie sniegu było prawie po kolana. Myślę że lepiej byłoby pójść w sierpniu i dobrze by było żebyś mógł pójść sam z przewodnikiem, a to dlatego że jeżeli poszliby np. państwo 30 lat młodsi lub 30 lat starsi, pewne jest jak w banku, że będziecie szli w różnym rytmie, a grupa jest przez przewodnika związana linką i musi iśc razem. Wszedłem jako ostatni, ale byłem tak zmęczony, a to z tego powodu, że nie właziłem swoim tempem, tylko musiałem dostosowywac się do starszych. Z tego co wiem, nie wiem czy to jest aktualne, we wrześniu 2004, zostały upiłowane łańcuchy, tak na Batyżowiecki jak i na wielickiej próbie, to wiele podwyższa stopień trudności. Natomiast wejście przez Grań Martena od płn. pozostało prawdopodobnie bez zmian. Jeśli chodzi o przewodników, to polecam Petera Sperkę, ze Słowacji. lub Władysława Cywińskiego.
|