Forum portalu turystyka-gorska.pl
http://forum.turystyka-gorska.pl/

Protest na boso
http://forum.turystyka-gorska.pl/viewtopic.php?f=4&t=18814
Strona 1 z 2

Autor:  Markiz [ So paź 01, 2016 5:09 pm ]
Tytuł:  Protest na boso

Około 30 osób protestowało przeciwko transportowi konnemu na drodze do Morskiego Oka. Forma protestu - przejście trasy na bosaka.

Jestem przeciw transportowi konnemu ale forma protestu raczej ośmiesza uczestników. M.in dlatego, że jednak część protestujących była w sandałach lub klapkach, co z łatwością można było zauważyć na materiale zdjęciowym.

Autor:  TataFilipa [ So paź 01, 2016 8:28 pm ]
Tytuł:  Re: Protest na boso

No widzieliśmy. W tłumie nikt nie wiedział o co chodzi i wyszło, że to czuby.

Autor:  dawid91 [ So paź 01, 2016 8:57 pm ]
Tytuł:  Re: Protest na boso

znowu robią szopki o te konie ? im się nigdy nie znudzi...

Autor:  golanmac [ So paź 01, 2016 11:08 pm ]
Tytuł:  Re: Protest na boso

Markiz napisał(a):
Jestem przeciw transportowi konnemu

To szlachetne, ale czy zdajesz sobie sprawę, że w latach 70-tych żyło w Polsce ponad 2,5 mln koni a dziś jest zaledwie około 200 tyś ?
Na niewielkiej Litwie czy równie potężnej Estonii żyje więcej koni niż w Polsce ...
Obrona końskich praw jest oczywiście fajna i modna, niestety ja ciągle nie mogę oprzeć się wrażeniu, że przy okazji wyrządzamy populacji tych niewątpliwie pięknych zwierząt niedźwiedzią przysługę ...

Autor:  Markiz [ So paź 01, 2016 11:53 pm ]
Tytuł:  Re: Protest na boso

"Sam przed wiekiem, gdym był młodym człowiekiem" czyli gdy trafiłem w Tatry to było tak - żadnych "koniobusów" na drodze do Morskiego Oka nie było. Owszem, były autobusu kursowe, chyba cztery na dobę. To jak ludziska do Morskiego Oka się dostawali? Otóż komuna była taka perfidna, że "zmuszała" ich do chodzenia pieszo - Jaszczurówka, Psia Trawka itd. Podobnie perfidna była sanacja a jeszcze dawniej cesarz z Wiednia, psiekrwie jedne! Nic tylko gnębienie ludzi było im w głowie! :P

Owszem, były i konie, po dwa na bryczkę/dorożkę. Tylko, że ta bryczka wiozła góra trzy osoby dorosłe i ew. dwoje dzieci plus furmana. A ile luda jedzie w tym "koniobusie", w tym ile ponad jakąś tam normę?

Także wtedy, gdyby ktoś mi powiedział, że w pogodny letni dzień potrafi do Morskiego Oka przypałętać się kilkanaście tysięcy ludzi to bym powiedział, że facet ma nierówno pod sufitem.

Ale i na koniobusy przyjdzie kryska, ponoć Don Matteo zamierza Polskę zamienić na światową potęgę w dziedzinie produkcji samochodów elektrycznych! :mrgreen:

Autor:  golanmac [ N paź 02, 2016 12:28 am ]
Tytuł:  Re: Protest na boso

Markiz napisał(a):
To jak ludziska do Morskiego Oka się dostawali?

Ale to przecież wcale nie oto chodzi ...
W życiu nie jechałem fasiągiem i nie pojadę, ale ...
Droga do Moka pozostała jednym z nielicznych miejsc na której koń jest ciągle potrzebny, a koń potrzeby to koń żywy ...
Niestety konie nie mówią i nie można ich zapytać czy wolą swoje końskie życie okupić, choćby nawet ciężką praca na drodze do Moka czy też nigdy się nie urodzić, niestety część ludzi, autorytarnie uznała że jednak wolą to drugie, i to uwaga ! podobno dla własnego, szeroko rozumianego końskiego dobra !!!

Ludzie lubią patrzeć na los zwierząt przez pryzmat własnego człowieczeństwa, więc spróbujmy i my ...
Czy niegdysiejsi niewolnicy popełniali masowo samobójstwa z powodu ciężkiej pracy do jakiej byli zmuszani, braku perspektyw i świadomości marności swojego losu ?
Nie !
Przytłaczająca większość godziła się ze swoim losem i jednak wybierała podłe, ale zawsze życie ...

I co jeśli zwierze - koń jest rzeczywiście (jak twierdzą rzekomi "obrońcy") bardziej podobny do nas niż się to komukolwiek wydaje ?
Co jeśli czuje, myśli, boi się tak jak my ?
Co jeśli przeciętny koń, wzorem niegdysiejszych niewolników woli podłe, ale jednak życie ?

Umiesz na te pytania odpowiedzieć bo ja nie ...
Za to "obrońcy" umieją ...

Autor:  lucyna beata [ N paź 02, 2016 4:26 am ]
Tytuł:  Re: Protest na boso

golanmac napisał(a):
Markiz napisał(a):
To jak ludziska do Morskiego Oka się dostawali?

Ale to przecież wcale nie oto chodzi ...
W życiu nie jechałem fasiągiem i nie pojadę, ale ...
Droga do Moka pozostała jednym z nielicznych miejsc na której koń jest ciągle potrzebny, a koń potrzeby to koń żywy ...
Niestety konie nie mówią i nie można ich zapytać czy wolą swoje końskie życie okupić, choćby nawet ciężką praca na drodze do Moka czy też nigdy się nie urodzić, niestety część ludzi, autorytarnie uznała że jednak wolą to drugie, i to uwaga ! podobno dla własnego, szeroko rozumianego końskiego dobra !!!

Ludzie lubią patrzeć na los zwierząt przez pryzmat własnego człowieczeństwa, więc spróbujmy i my ...
Czy niegdysiejsi niewolnicy popełniali masowo samobójstwa z powodu ciężkiej pracy do jakiej byli zmuszani, braku perspektyw i świadomości marności swojego losu ?
Nie !
Przytłaczająca większość godziła się ze swoim losem i jednak wybierała podłe, ale zawsze życie ...

I co jeśli zwierze - koń jest rzeczywiście (jak twierdzą rzekomi "obrońcy") bardziej podobny do nas niż się to komukolwiek wydaje ?
Co jeśli czuje, myśli, boi się tak jak my ?
Co jeśli przeciętny koń, wzorem niegdysiejszych niewolników woli podłe, ale jednak życie ?

Umiesz na te pytania odpowiedzieć bo ja nie ...
Za to "obrońcy" umieją ...


I tak i nie. Tu chodzi raczej o to jak te zwierzaki są traktowane. Część górali po prostu aby zarobić łamie przepisy o ilości osób na wozie. W Bieszczadach jest jeszcze więcej koni pracujących przy obsłudze ruchu turystycznego. Są traperskie wyprawy w kilku miejscach, są bryczki, dorożki itd. Nikt jednak nie protestuje, bo zwierzaki są bardzo dobrze traktowane. Bywa, że na imprezach integracyjnych panie nie chcą męczyć zwierząt i usiłują iść obok wozów. Gdyby nie pazerność górali to nie doszłoby do eskalacji konfliktu.

Autor:  Markiz [ N paź 02, 2016 3:07 pm ]
Tytuł:  Re: Protest na boso

golanmac napisał(a):
To szlachetne, ale czy zdajesz sobie sprawę, że w latach 70-tych żyło w Polsce ponad 2,5 mln koni a dziś jest zaledwie około 200 tyś ?
Na niewielkiej Litwie czy równie potężnej Estonii żyje więcej koni niż w Polsce ...


Ale co te konie na Litwie i W Estonii robią? Nadal ciągną pług?

Autor:  Markiz [ N paź 02, 2016 3:19 pm ]
Tytuł:  Re: Protest na boso

golanmac napisał(a):
Markiz napisał(a):
To jak ludziska do Morskiego Oka się dostawali?

Ale to przecież wcale nie oto chodzi ...
W życiu nie jechałem fasiągiem i nie pojadę, ale ...
Droga do Moka pozostała jednym z nielicznych miejsc na której koń jest ciągle potrzebny, a koń potrzeby to koń żywy ...


Wcale nie. Od Palenicy, do której można dojechać autobusem lub własnym samochodem, droga do Morskiego Oka jest porównywalna z trasą od elektriczki do Popradzkiego Stawu i tam żadnych koniobusów nie ma, trzeba na piechotę.

Nie przypominam też sobie aby w konstytucji RP był zapis, że każdy obywatel RP ma prawo dojechać do Morskiego Oka możliwie wygodnie. Ja już nie dolezę ale czy muszę? Podobnie dzieci. Dzieci mogą poczekać a starzy mieli dostatecznie wiele okkazji jak byłi młodsi.
lucyna beata napisał(a):
I tak i nie. Tu chodzi raczej o to jak te zwierzaki są traktowane. Część górali po prostu aby zarobić łamie przepisy o ilości osób na wozie. W Bieszczadach jest jeszcze więcej koni pracujących przy obsłudze ruchu turystycznego. Są traperskie wyprawy w kilku miejscach, są bryczki, dorożki itd. Nikt jednak nie protestuje, bo zwierzaki są bardzo dobrze traktowane. Bywa, że na imprezach integracyjnych panie nie chcą męczyć zwierząt i usiłują iść obok wozów. Gdyby nie pazerność górali to nie doszłoby do eskalacji konfliktu.


Wypada zgodzić się z Lucyną, ma racje.

Autor:  gb [ N paź 02, 2016 5:27 pm ]
Tytuł:  Re: Protest na boso

Dyskusję - proponuję - podzielić przynajmniej na dwa wątki.
Jedna sprawa - to kwestia "traktowania" koni które pracują przy transporcie publicznym (realizowanym przez prywatne podmioty gospodarcze świadczące usługi dla ludności) :mrgreen: , a druga to zasadność, potrzeba istnienia transportu publicznego (realizowanego przez podmioty dowolne) na odcinku drogi publicznej Palenica - Włosienica.
Nie mieszajmy w dyskusji jednego z drugim. Bo z tego pomieszania wyłącznie awantura.

pozdrawiam
gb 8)

Autor:  golanmac [ N paź 02, 2016 9:48 pm ]
Tytuł:  Re: Protest na boso

Markiz napisał(a):
Wcale nie. Od Palenicy

Ja o jednym, Ty o drugim.
Piszesz, że transport końmi na trasie Palenica - Włosienica nie jest potrzebny.
Sam w sobie nie jest - zgadzam się, ale to jest tylko jedna strona medalu.
Drugą jest to, że dopóki wspomniany transport istnieje, konie mają tam prace i są potrzebne a jak "zniknie", "znikną" i konie ...

Markiz napisał(a):
Wypada zgodzić się z Lucyną, ma racje.

Prymitywnych tekstów Lucyny, opartych na chamskich stereotypach nie zamierzam komentować ponieważ rzekoma góralska "pazerność" pozostaje w ewidentnym konflikcie z ceną konia.
Czy ktoś pazerny zaryzykuje dla 100 zł życie wartego kilka tysięcy zwierzęcia ?
Na zdrowy rozum powinien robić dokładnie odwrotnie, więc albo górale to idioci albo idiotami są Ci którzy piszą brednie w stylu Lucyny.

Autor:  gb [ N paź 02, 2016 10:28 pm ]
Tytuł:  Re: Protest na boso

Wspomniany transport będzie istniał (oczywiście w ramach rozwiązań prawnych) dotąd, dokąd będzie na ten/taki transport popyt.

Górale - czy ktokolwiek inny, kto występuje o - i otrzymuje koncesję na taką działalność - głupi być nie może. To zbyt intratne zajęcie.
Nie wiem jakie są obecnie - szczegółowe - rozwiązania, ale jeszcze kilka lat temu - na przykład - liczba kursów "góra-dół" jaką mogła odbyć para konkretnych koni - była dokładnie określona. Dwa?, trzy? - nie pamiętam. Najczęściej w jednym zaprzęgu/fasiągu - "pracowało" przynajmniej czworo koni (dwie pary). A górale sami - wzajemnie - pilnowali, by nikt limitu nie przekroczył. Bo za takie szpasy - można było nawet stracić licencję.
W chwili obecne, przy takiej medialnej presji - nie ma szansy na to, by ktoś publicznie narażał świetną pracę na szwank, dlatego, że jest "sadystą", który nie może się powstrzymać przed maltretowaniem swojego "warsztatu pracy". Strzelanie z bata - nie jest równoważne okładaniu batem zwierzęcia...
Zapewne zdarzają się przekroczenia "limitu" pasażerów (zwłaszcza przy jeździe w dół), ale tego i tak nikt nie jest w stanie zweryfikować...

Nie ma obecnie żadnych (raczej) szans na całkowite wyeliminowanie fasiągów, zakaz nie wchodzi w grę - bo kto niby miłaby go wydać?

pozdrawiam
gb 8)

Autor:  lucyna beata [ Pn paź 03, 2016 5:59 am ]
Tytuł:  Re: Protest na boso

golanmac napisał(a):
Markiz napisał(a):
Wcale nie. Od Palenicy

Ja o jednym, Ty o drugim.
Piszesz, że transport końmi na trasie Palenica - Włosienica nie jest potrzebny.
Sam w sobie nie jest - zgadzam się, ale to jest tylko jedna strona medalu.
Drugą jest to, że dopóki wspomniany transport istnieje, konie mają tam prace i są potrzebne a jak "zniknie", "znikną" i konie ...

Markiz napisał(a):
Wypada zgodzić się z Lucyną, ma racje.

Prymitywnych tekstów Lucyny, opartych na chamskich stereotypach nie zamierzam komentować ponieważ rzekoma góralska "pazerność" pozostaje w ewidentnym konflikcie z ceną konia.
Czy ktoś pazerny zaryzykuje dla 100 zł życie wartego kilka tysięcy zwierzęcia ?
Na zdrowy rozum powinien robić dokładnie odwrotnie, więc albo górale to idioci albo idiotami są Ci którzy piszą brednie w stylu Lucyny.

Powiem tak, każdy sądzi po sobie. Polecam http://uwaga.tvn.pl/reportaze,2671,n/co ... 02068.html
Problem koni w Tatrach istnieje i co do tego nie ma żadnych wątpliwości. Pod naciskiem organizacji od 2010 r. los koni zmienia się na lepsze. Dopiero w 2010 r. powstał regulamin dla wozaków. W 2013 r wykazano, że konie pracują z trzykrotnym przeciążeniem. http://alexjones.pl/aj/aj-ekologia-i-sr ... zania-koni Ekspertyzy wozów były prowadzone w asyście policji, bo górale nie wyrażali chęci współpracy. W internecie są ciągle dawane fotografie przeciążonych wozów polecam np stronkę https://www.facebook.com/RatujmyKonieZMorskiegoOka/
Dziwnym trafem w Bieszczadach, gdzie jest kilka firm prowadzących traperskie wyprawy ani razu nie doszło do wypadku, nikt nie protestuje itd. Konie bardzo przeważnie pracują tylko raz dziennie, sporadycznie dwa, przerwa jest po kilku kilometrach, a trasy są tak ułożone aby było w miarę płasko. Jeżeli ktoś zna Bieszczady to będzie wiedział o co chodzi, u nas konie jadą bez obciążeń już od zapory w Myczkowcach do Bóbrki, bo właściciel nie chce męczyć zwierzaków. Porównajcie te dwie trasy. do Co do ceny konia, można go już kupić od 7 tys zł. Rzeczywiście cena powala na kolana. Plus odszkodowanie za padniętego konia.
Wole już te swoje prymitywne stereotypy niż łganie na forum.

Autor:  lxix [ Pn paź 03, 2016 7:02 am ]
Tytuł:  Re: Protest na boso

lucyna beata napisał(a):
Konie bardzo przeważnie pracują tylko raz dziennie, sporadycznie dwa, przerwa jest po kilku kilometrach,

Pewnie jest to związane z tym, że w całych Bieszczadach jest kilka tysięcy miesięcznie turystów, a na samym Morskim Oku w sezonie potrafi być kilka tysięcy, a nawet kilkanaście dziennie.
Tutaj też mają jakieś przerwy po około 8km jak dojedzie na Włosienice. Tam czeka jakiś czas, zanim ruszy w dół.

Autor:  Neander [ Pn paź 03, 2016 7:30 am ]
Tytuł:  Re: Protest na boso

A może jakiś kompromis w rodzaju: konne zaprzęgi zostają, ale ciągną nie kilkunastoosobowe wozy, lecz pięcioosobowe bryczki?

Autor:  gb [ Pn paź 03, 2016 8:34 am ]
Tytuł:  Re: Protest na boso

lxix napisał(a):
Tam czeka jakiś czas, zanim ruszy w dół.

Czeka - poza "ustawowym" czasem, do momentu, aż "uzbiera się" dopuszczalna liczba pasażerów. Jedynie ostatni kurs w dół (w danym dniu) czasem obywa się "na pusto". Czasem też, zwłaszcza po południu, górale decydują się na kurs na pusto do góry - bo chętnych w tę stronę nie ma, ale można - ewentualnie - liczyć na chętnych powracających po całodziennym klabingu nad MOkiem...

lucyna beata napisał(a):
Problem koni w Tatrach istnieje i co do tego nie ma żadnych wątpliwości.

To nie jest problem żadnych koni. Bzdury wypisujesz.
Od bardzo dawna dowóz turystów do MOka odbywał się - między innymi - furkami, dorożkami. Później doszły autobusy, samochody etc.
Już w trakcie remontu drogi do MOka - gdy droga była całkowicie zamknięta dla samochodów "transportu osobowego" - spora część transportu turystów została "przełożona" - z busów - na furki. A nawet wcześniej, gdy na odcinku Palenica - Włosienica - kursowały WYŁĄCZNIE autobusy PKS (zwane popularnie "wahadłowcami") - już działały pierwsze fury dowożące turystów. I wtedy - choć odbywała się tam całkowita samowolka - nikt się "losem biednych koni" nie przejmował.

Piszesz - miła Lucyno - co następuje:
lucyna beata napisał(a):
Dziwnym trafem w Bieszczadach, gdzie jest kilka firm prowadzących traperskie wyprawy ani razu nie doszło do wypadku, nikt nie protestuje itd. Konie bardzo przeważnie pracują tylko raz dziennie, sporadycznie dwa, przerwa jest po kilku kilometrach, a trasy są tak ułożone aby było w miarę płasko. Jeżeli ktoś zna Bieszczady to będzie wiedział o co chodzi, u nas konie jadą bez obciążeń już od zapory w Myczkowcach do Bóbrki, bo właściciel nie chce męczyć zwierzaków. Porównajcie te dwie trasy.

Dowóz chętnych do Morskiego Oka - ma się nijak do traperskich wypraw. Nie ma czego porównywać.
Trochę trudno byłoby "ułożyć" trasę z Palenicy Białczańskiej do Włosienicy - by była ona "w miarę płaska"...
Konie na Palenicę nie jadą "bez obciążeń". One są wręcz dowożone.

Czy od tego 2013 roku coś się zmieniło czy nie?
Czy udało się udowodnić świadome znęcanie się nad zwierzętami?
Skąd wiesz, że "nikt nie protestuje"? Taki protest jest po prostu mało "medialny", poza tym sporej części ewentualnych protestujących wręcz się marzy "kowbojska przygoda na polskim dzikim wschodzie" (a wjazd furką do MOka - jakież to prozaiczne...)
Czy - w Bieszczadach - używane są konie przy pracach leśnych, typu zrywka drzewa, zwłaszcza w zimie?

Sprawę - w sumie - można bardzo prosto rozwiązać. Wystarczy przeprowadzić przez Sejm ustawę zabraniającą takiego procederu. Podobnie jak handlu w niedzielę, etc.
Protest "bosych" był beznadziejnie głupi jeszcze z jednego powodu. Koń nie porusza się "na bosaka".

pozdrawiam
gb 8)
ps
Nie jestem zwolennikiem tej formy transportu. Uważam, - przypuszczam, że podobnie jak większość ludzi starających się myśleć - że jeśli taka forma działalności jest prawnie dopuszczona (koń to - przypominam - zwierzę pociągowe, robocze) - to należy kontrolować prawidłowość takiej działalności i w przypadku stwierdzenia przekroczeń - karać winnych. Od tego są zarówno służby państwowe jak i multum ochotników...
Jednak - dokąd będzie popyt - dotąd werbalne "zabranianie" będzie tylko i wyłącznie medialnym szumem, pozwalającym wypromować się niektórym osobom. Swego czasu prowadzona była ogólnopolska batalia dotycząca trzymania na uwięzi psów. Chyba nawet zapadły jakieś rozwiązania na szczeblach sejmowych. I co? Naprawdę - we wszystkich wiejskich gospodarstwach, zagrodach pilnujące ich psy biegają swobodnie po obejściu? Zwłaszcza w Bieszczadach?
Zakładanie - i prezentowanie górali - jako tych, którzy czerpią zyski ze znęcania się nad biednymi końmi - to czysta hipokryzja. W końcu - z jakiegoś powodu starają się uzyskać koncesje na tego typu działalność, posłusznie poddają się rozmaitym kontrolom, zaleceniom, znoszą publiczne obrażanie i nagonki. Czyżby byli masochistami?

pps
Jakich metod używają korzystający z "traperskich wypraw" by skłonić konia np. do nieco szybszej jazdy, albo do zmiany kierunku, zatrzymania, etc?. Łagodnej perswazji i negocjacji?

errata:
poprawiłem błąd w słowie "perswazja". Dzięki za zwrócenie uwagi :)

Autor:  lucyna beata [ Pn paź 03, 2016 8:58 am ]
Tytuł:  Re: Protest na boso

lxix napisał(a):
lucyna beata napisał(a):
Konie bardzo przeważnie pracują tylko raz dziennie, sporadycznie dwa, przerwa jest po kilku kilometrach,

Pewnie jest to związane z tym, że w całych Bieszczadach jest kilka tysięcy miesięcznie turystów, a na samym Morskim Oku w sezonie potrafi być kilka tysięcy, a nawet kilkanaście dziennie.
Tutaj też mają jakieś przerwy po około 8km jak dojedzie na Włosienice. Tam czeka jakiś czas, zanim ruszy w dół.

W ub. roku Bieszczady według byłej szefowej PROT odwiedziło półtora miliona turystów. Już wiadomo, że w tym roku będzie więcej. Bieszczady to przestrzeń, konie pracują dla grup zorganizowanych. Żaden tur operator nie dopuści aby koniom coś złego działo się, a właściciele koni są uzależnieni od organizatorów. To może być powód.

Autor:  gb [ Pn paź 03, 2016 9:17 am ]
Tytuł:  Re: Protest na boso

Jaki obszar masz na myśli pisząc, że "Bieszczady odwiedziło w ciągu roku półtora miliona turystów"? I ilu z nich korzystało z usługi turystycznej - jakiejkolwiek - podczas której wykorzystywane były konie?
Konie "pracują" dla właściciela - nie dla grup zorganizowanych.
Daj sobie spokój z tymi "wyjaśnieniami", które - według Ciebie - mają "promować" Twoją działalność w świecie wirtualnym... :mrgreen:

pozdrawiam
gb 8)
ps
dla przypomnienia - trasa Palenica-Włosienica - to odcinek drogi około 9 kilometrowy o znacznym stopniu nachylenia. I na tym odcinku prawnie dopuszczony jest transport osobowy realizowany przy pomocy furek ciągniętych przez konie.

Autor:  lucyna beata [ Pn paź 03, 2016 10:17 am ]
Tytuł:  Re: Protest na boso

gb napisał(a):
Jaki obszar masz na myśli pisząc, że "Bieszczady odwiedziło w ciągu roku półtora miliona turystów"? I ilu z nich korzystało z usługi turystycznej - jakiejkolwiek - podczas której wykorzystywane były konie?
Konie "pracują" dla właściciela - nie dla grup zorganizowanych.
Daj sobie spokój z tymi "wyjaśnieniami", które - według Ciebie - mają "promować" Twoją działalność w świecie wirtualnym... :mrgreen:

pozdrawiam
gb 8)
ps
dla przypomnienia - trasa Palenica-Włosienica - to odcinek drogi około 9 kilometrowy o znacznym stopniu nachylenia. I na tym odcinku prawnie dopuszczony jest transport osobowy realizowany przy pomocy furek ciągniętych przez konie.

Każdy sądzi po sobie. Brak danych. W tym roku nie korzystam z usług związanych z pracą koni więc nie rozumiem Twoich zarzutów. Traperskie wyprawy są organizowane przed wszystkim przez biuro Bieszczader, mniej przez Eko Karpaty, jedna stadnina powstała w ramach projektu i służy gościom emerytom w Niemiec.

Co do zrywki to konna jest stosowana tylko w Nadleśnictwie Baligród i w Bieszczadzkim Park Narodowym. Część koni teraz pracuje przy obsłudze ruchu turystycznego.

Autor:  gb [ Pn paź 03, 2016 1:28 pm ]
Tytuł:  Re: Protest na boso

lucyna beata napisał(a):
W tym roku nie korzystam z usług związanych z pracą koni więc nie rozumiem Twoich zarzutów.

To nie są żadne zarzuty.
Zabierasz głos w dyskusji na konkretny temat, przytaczając przykłady "od czapy", nie mające nic wspólnego z dyskutowanym problemem. Po co?
A na końcu piszesz - to co przytoczyłem powyżej. Ogranicz swoje wystąpienia do działu, w którym "promujesz" siebie.

pozdrawiam
gb 8)

Autor:  Markiz [ Pn paź 03, 2016 3:07 pm ]
Tytuł:  Re: Protest na boso

"Koń w Tatrach" - fajny temat na pracę doktorską. Zacząć należałoby od tego, że ludzie jeździli do Zakopanego grubo wcześniej niż powstała linia kolejowa z Krakowa do Zakopanego (zresztą nie odrazu, uruchamiano ją w kawałkach). Wtedy pojazd konny był monopolistą. W bliższych nam czasach czyli do 1939 roku kolej była prawie monopolistą, komunikacja autobusowaa prawie nie istniała, prywatnych samochodów osobowych było bardzo niewiele. I ten stan przetrwał prawie do połowy lat 50 - ych, przy stałym zwiększaniu się roli komunikacji autobusowej.

A jak było na drodze z Zakopanego do Morskiego Oka? Cała ta droga została zakończona w 1902 roku, odcinki bliżej Zakopanego znacznie wcześniej. Do lat 50-ych miała ona nawierzchnię ulepszoną ale nie bitumiczną, tłuczniową. Kiedyś potrafiono budować i utrzymywać takie drogi, były też specjalistyczne maszyny. Dziś to już historia, nikt tego nie potrafi, co najwyżej firmy od konserwacji zabytków.

W dwudziestoleciu do Morskiego Oka docierano raczej na piechotę, przez góry od Jaszczurówki i dalej na Psią Trawkę. Można było i dojechać, autem albo bryczką konną, ale to była droga przyjemność, aż pod samą morenę przy schronisku.W latach trzydziestych pojawiło się kilka, chyba 8-osobowych samochodów Tatra. Jeździły jako prywatne taksówki jeszcze na początku lat 50-ych. W zapiskach taternickich można spotkać informację o korzystaniu z "pojazdów 1 HP" - to żartobliwe określenie góralskiej furki jednokonnej, było to tańsze od bryczki/dorożki. O żadnych "fasiągach" czyli wieloosobowych pojazdach konnych w literaturze z tamtych lat ani słowa. Jak mi się wydaje jest to "wynalazek" ostatnich lat, któremu na siłę dorobiono rzekomą regionalną tradycję.

Do Morskiego Oka od chyba 1948 roku kursowały też autobusy kursowe PKS - wpierw prawie do moreny, potem do Włosienicy, ale to już znacznie później. Było ich kilka na dobę, było też kilka linii do Łysej Polany. O bilet na autobus w sezonie było trudno, raczej tylko w przedsprzedaży. Póżniej dołączyły autobusy wycieczkowe wynajmowane przez domy wczasowe. Nad Morskim Okiem zrobiło się geściej, ale z całą odpowiedzialnością mogę stwierdzić, że NIGDY nie tak jak to obserwujemy teraz, to jest zupełnie nieporównywalne.

Probllem rozpoczął się wraz z wzrostem ilości samochodów osobowych w rękach prywatnych. Jestem zdania, że zarówno dyrekcji TPN jak i władzom miasta Zakopanego zabrakło fantazji albo inaczej mówiąc zdolności przewidywania. Jako jedyny sposób przeciwdziałania lawinowo rosnącej ilości osób przybywających do Morskiego Oka wybrano najgorszy - czyli stopniowego zamykania ruchu dla pojazdów samochodowych - wpierw do Włosienicy, potem do Palenicy. Pojazdy konne typu "koniobus" zabierające 20 a zazwyczaj więcej osób, pojawiły się tam dopiero w momencie, ograniczenia ruchu poojazdów mechanicznych do Palenicy i zbudowania tam wielkiego parkingu. Po prostu zwietrzono interes do zrobienia a specyfika Podhala, na którym prawie są sami krewni wyraźnie w tym pomogła. Przed tym żadnych pojazdów konnych tam nie było, co najwyżej czasami jakaś dorożka konna. Rzewne opowiadanka w wieloletniej tradycji, rzekomo regionalnych fasiągach to jawne "głodne kawałki". Niczego takiego nie było i nie ma w sąsiedniej Słowacji i jakoś ludzie i turyści tam żyją.

W Bieszczadach sprawa wygląda inaczej - są to góry, nazwijmy to typu "wsternowego" i wprowadzenie tam koni jako atrakcji turystycznej ma swoje uzasadnienie i raczej nikomu nie szkodzi, naturze też. W Tatrach taka "westernowa" turystyka nigdy nie miała miejsca i nie ma żadnego uzasadnienia aby ją tworzyć

PS.
Taka ciekawostka - konie jako atrakcja turystyczna pojawiła się na plażach morskich, ale nie na tych jej odcinkach strzeżonych czyli zapchanych, w mojej okolicy np. między Unieściem i Łazami, tam jest pusto. Można wynająć konia i sobie pojeżdzić, protestów nielicznych tam plażowiczów nie wzbudza. Czasami to jest atrakcyjne - miałem okazję tam zobaczyć konia dosiadanego przez młodą i zgrabną współczesną Lady Godivę - czestne słowo - nie zmyślam!

Konkluzja końcowa:
Te fasiągi należałoby z drogi do Morskiego Oka pogonić. Niestety w warunkach miejscowych nie było, nie ma i nie będzie WOLI POLITYCZNEJ aby to dokonać, wiadomo, sami krewni.
Taka decyzja byłaby też fatalna dla Kombinatu Gastronomicznego nie wiedzieć dlaczego nazywającego się nie wiedzieć dlaczego Schroniskiem Turystycznym w Morskim Oku.

Autor:  gb [ Pn paź 03, 2016 3:38 pm ]
Tytuł:  Re: Protest na boso

Markiz napisał(a):
Jak mi się wydaje jest to "wynalazek" ostatnich lat, któremu na siłę dorobiono rzekomą regionalną tradycję.

Fasiągi - ich wygląd oraz "ładowność" opracowano po pierwszych "protestach" - generalnie w oparciu o wygląd żydowskich wozów, którymi docierano z Krakowa do Zakopanego, mnie więcej od czasów Chałubińskiego.
Próbowano "upiec" kilka pieczeni na jednym ogniu. Dania głównie - to było ograniczenie liczby pasażerów "ładowanych" na takiż fasiąg oraz "nawiązanie" do tradycji i "stylu" góralsko-zakopiańsko-turystycznego. Przystawki - zwiększenie kontroli nad tym transportem, próba doprowadzenia do sytuacji, w której nie każdego będzie stać na przygotowanie takiego środka lokomocji.


Janku - jedna uwaga do Twojego referaciku. Zamknięcie drogi do Włosienicy (bo kawałek od Włosienicy na morenę pod schronisko - zaliczony do drogi wewnętrznej TPN zamknięto chyba gdzieś w latach 70-tych XX wieku) dla prywatnych pojazdów, nie zmniejszyło kłopotów komunikacyjnych, bo wraz z pojawieniem się - i gwałtownym rozwojem - transportu typu "busik" - na tym atrakcyjnym kierunku usiłowali zarobić wszyscy. PKS zwiększał nawet - okresowo - liczbę kursów Zakopane - Włosienica, a jeszcze przed technicznymi problemami wprowadził linię Łysa Polana - Włosienica. Prywatni busiarze podjeżdżali na przystanki PKS na kilka minut przed planowymi kursami i "przechwytywali" oczekujących, ba! nawet zdarzało się, że mijając wędrujących pieszych - zwalniali i proponowali skorzystanie z "podwózki". Cena biletu na busa oscylowała w granicach ceny biletu PKS.
"Gwoździem do trumny" samochodowego transportu publicznego (PKS i prywaciarzy) były problemy techniczne z drogą do MOka - podmycia skarpy i osunięcia w poważnym stopniu zagrażały stabilności drogi - zwłaszcza w rejonie dojazdu do Wodogrzmotów. Wtedy ograniczono całkowicie dojazd pasażerski do Włosienicy. Częściowo była to nieomal "polityczna" decyzja, bo PKS nie posiadał mniejszych pojazdów, które dałyby rade podjechać do MOka, a te duże (typu Jelcz czy inne) się nie mieściły i "nie można było pozwolić" by transport do MOka został "zmonopolizowany" przez prywaciarzy....
Wtedy to transport konny do MOka przeżywał dni świetności. Gdy w końcu zakończono remont drogi do MOka - zmieniło się trochę, i powrót transportu samochodowego, masowego - praktycznie nie wchodził w grę. I nadal nie wchodzi - zarówno z powodów ekonomicznych, technicznych jak i ochroniarskich.
Jedyną metodą na likwidację obecnego sposobu - jest brak zapotrzebowania. Jeśli przez kilka sezonów zdarzyłoby się tak, iż mimo pięknej pogody, tłumów odwiedzających MOko pojedyncze fasiągi miałyby obłożenie maksymalnie na jeden kurs dziennie - to presja ekonomiczna (opłata za koncesję, utrzymanie koni, dowóz koni do "pracy", etc. ) spowodowałaby, że ten "interes" stałby się mało opłacalny. Jest jeszcze druga metoda - typu ustawowego zakazu, ale raczej nie do realizacji. Bez względu na opcję rządzącą...

pozdrawiam
gb 8)

Autor:  gb [ Pn paź 03, 2016 4:02 pm ]
Tytuł:  Re: Protest na boso

ps
Dodam jeszcze, że w czasach, gdy dojazd prywatnym samochodem pod schronisko w MOku był możliwy, a także nieco później, gdy z "dzikiego" parkingu na polanie Włosienica powstał parking "z prawdziwego zdarzenia", odcinek Włosienica - schronisko stał się "wewnętrzną drogą TPN" - to na tymże odcinku kursowały "normalne" dorożki - takie jak obecnie kursują po dolinie Kościeliskiej czy Chochołowskiej. Co więcej - na odcinku Włosienica - dawny przystanek PKS przy Wozowni odbywał się w najlepsze handel "pamiątkarsko-oscypkowo-wełniany", stały stragany takie same jak na Targowicy pod Gubałówką. Pomiędzy tymi straganami, pomiędzy tłumami turystów przeciskały się furki wiozące co zamożniejszy "gości" na piwo do MOka.
A po całkowitym zapełnieniu parkingu na Włosienicy - wzdłuż drogi, po obu stronach - ciągnął się sznur zaparkowanych samochodów osobowych. Do Łysej i dalej...

pozdrawiam
gb 8)

ps
jeszcze jednym z powodów "ograniczenia" liczby pasażerów wiezionych na furach do MOka - był fakt, że przy "załadowaniu" tych 20-30 osób - czas dojazdu trwał okrutnie długo - zdecydowanie dłużej niż marsz pieszy - i czasem zdarzało się, że nieco bardziej niecierpliwi pasażerowie gdzieś w okolicach Wodogrzmotów - wybierali opcję "z buta".

Autor:  lxix [ Pn paź 03, 2016 4:34 pm ]
Tytuł:  Re: Protest na boso

gb napisał(a):
Jedyną metodą na likwidację obecnego sposobu - jest brak zapotrzebowania. Jeśli przez kilka sezonów zdarzyłoby się tak, iż mimo pięknej pogody, tłumów odwiedzających MOko pojedyncze fasiągi miałyby obłożenie maksymalnie na jeden kurs dziennie - to presja ekonomiczna (opłata za koncesję, utrzymanie koni, dowóz koni do "pracy", etc. ) spowodowałaby, że ten "interes" stałby się mało opłacalny.

Polać bo dobrze gada :drink:
Tylko jakby większość chodziła na piechotę, była by szansa, że znikną fasiagi z krajobrazu.

ps. Obawiam się tylko, że to nigdy nie nastąpi.

Autor:  Krabul [ Pn paź 03, 2016 4:46 pm ]
Tytuł:  Re: Protest na boso

Tendencja będzie dokładnie odwrotna.

Autor:  lxix [ Pn paź 03, 2016 4:52 pm ]
Tytuł:  Re: Protest na boso

Krabul napisał(a):
Tendencja będzie dokładnie odwrotna.

Taka Polska natura, że jak jest to czemu nie skorzystać i podjechać i nogi nie będą boleć.

W kolejce jak się stało za komuny (słabo pamiętam bo byłem dzieciakiem - ale tak mówili, że wówczas było) to teraz też można trochę postać. Żeby nie zapomnieć jak to jest. Niedługo jeszcze wprowadzą komitety kolejkowe i dojdzie do tego będą za stanie innym płacić.

Autor:  _Sokrates_ [ Pn paź 03, 2016 5:15 pm ]
Tytuł:  Re: Protest na boso

lxix napisał(a):
Taka Polska natura


Nie wiem co ma z tym wspólnego jakaś mityczna polska natura.
Tak szczerze to napieprzać tym asfaltem z Palenicy w tłumie przez prawie 10 km pod górę to żadna przyjemność.

Autor:  _Sokrates_ [ Pn paź 03, 2016 6:07 pm ]
Tytuł:  Re: Protest na boso

:lol:

Autor:  golanmac [ Pn paź 03, 2016 10:39 pm ]
Tytuł:  Re: Protest na boso

lucyna beata napisał(a):
Problem koni w Tatrach istnieje i co do tego nie ma żadnych wątpliwości.

Nie będzie koni (w sensie bytu) - nie będzie problemu i co do tego nie ma żadnych wątpliwości ...

P.S.
Taki widok dwadzieścia lat temu (a może i mniej) w Polsce, nikogo jakoś szczególnie nie bulwersował.
(Swoją drogą, warto zwrócić uwagę, że "Romeo" jakoś "szczególnie" konia nie "ćwiczy" i daje mu co chwilę czas na "złapanie oddechu" niestety swojej szanownej, rumuńskiej dupy z przeładowanej fury zdjąć nie chce).

https://www.youtube.com/watch?v=eYZpAR7kX7I

Jak to porównasz do dzisiejszej pracy koni na drodze do Moka ?
Zmieniło się coś na lepsze, czy może nic a nic ?
I tylko droga Lucyno nie pisz, że dwadzieścia lat temu w Bieszczadach przez większe kałuże, przenoszono konie na plecach ...

Autor:  gb [ Pn paź 03, 2016 11:14 pm ]
Tytuł:  Re: Protest na boso

Ali7 napisał(a):
gb napisał(a):
persfazji

Uuu...
Szewc bez butów?
:mrgreen:

Tja...
Dzięki za zwrócenie uwagi. Zapewne powinienem z odpowiednią swadą zacząć udowadniać dla jakich celów i z jakich powodów "posadziłem" tego byka :)


dzięki za zwrócenie uwagi :)

pozdrawiam
gb 8)

Strona 1 z 2 Strefa czasowa: UTC + 1
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group
http://www.phpbb.com/