Forum portalu turystyka-gorska.pl
http://forum.turystyka-gorska.pl/

szczyt zdobyty czy nie zdobyty?
http://forum.turystyka-gorska.pl/viewtopic.php?f=4&t=14126
Strona 1 z 13

Autor:  prof.Kiełbasa [ Śr paź 03, 2012 10:37 am ]
Tytuł:  szczyt zdobyty czy nie zdobyty?

Jako że temat Kowadła na Kończystej wraca jak bumerang, proponuję podyskutować tu na temat tego czy wejście na szczyt musi się tam skończyć itp.

Jest kilka takich miejsc nazwijmy to spornych.
Pierwsze To właśnie kowadło na Kończystej - dla mnie jest to zwieńczenie kopuły szczytowej kilka metrów powyżej więc uważam że wejść trzeba.
Oto miejsce sporów
Obrazek

Kolejne jakie mi przyszło do głowy -skoro jest kowadło Kończystej to może kowadło Na Wielkim Solisku(czy jak kto woli grzyb) Tu jest mniejszy głaz ,z łatwiejszym dostępem tak więc wejście na niego nie stanowi problemu ,ale dla spokoju warto zaliczyć.
Oto ewentualne miejsce sporów
Obrazek

Dalej przypomniała mi się debata o Wysokiej - jedne źródła podają że wierzchołek z krzyżem jest wyższy ,a najnowsze ze ten drugi i to o całe.. 50cm :lol: Czyli wchodzimy na oba i mamy święty spokój , ufamy technice i olewamy ten z krzyżem czy trzymamy się opcji ze krzyż to jest na głównym wierzchołku? teoretycznie ktoś powie stojąc na niższym o 50cm i tak mając średnio 167cm wzrostu jesteśmy ponad :lol:
oto miejsce sporów
Obrazek

Skoro na Wysokiej szczypiemy się o 50cm to jak ma się sprawa z Rysami?
2499 to niższy wierzchołek dokładamy kilka metrów i jest już po Słowackiej stronie wyższy- tam szlak nie prowadzi ludzie często kończą na 2499 mówiąc że zdobyli najwyższy szczyt -a przecież to tylko niższy wierzchołek. Może uznamy to za najwyższy punkt w Polsce i nie musimy wchodzić dalej?
oto miejsce sporów
Obrazek


Tak na szybko przyszły mi te przykłady do głowy, a pewnie kilka by znalazł jeszcze.

Autor:  Madness [ Śr paź 03, 2012 10:53 am ]
Tytuł: 

! napisał(a):
Dalej przypomniała mi się debata o Wysokiej - jedne źródła podają że wierzchołek z krzyżem jest wyższy ,a najnowsze ze ten drugi i to o całe.. 50cm Laughing Czyli wchodzimy na oba i mamy święty spokój


Dokładnie :)

! napisał(a):
Pierwsze To właśnie kowadło na Kończystej - dla mnie jest to zwieńczenie kopuły szczytowej kilka metrów powyżej więc uważam że wejść trzeba.


Wierzchołek to wierzchołek - dla mnie nie ma tu nad czym się rozwodzić.


! napisał(a):
ludzie często kończą na 2499 mówiąc że zdobyli najwyższy szczyt -a przecież to tylko niższy wierzchołek.


Szczyt i wierzchołek to nie są synonimy.

Autor:  keff79 [ Śr paź 03, 2012 10:59 am ]
Tytuł: 

Powraca temat kopuły szczytowej. Nie dało się tego uniknąć (na dłuższą metę).

ps. a ten "falochron" na Babiej?

Autor:  PrT [ Śr paź 03, 2012 10:59 am ]
Tytuł: 

Osobiście uważam, że aby formalnie "zaliczyć" Kończystą powinno się wejść na "kowadło"... Oczywiście nikt nam nie obierze tego co zrobiliśmy i gdzie zaszliśmy, chodzi mi o rozumienie zdobycia szczytu tak czysto technicznie/formalnie. Są przypadki gdzie "wierzchołek" jest rozległy i różnica między najwyższym punktem, a tym który jest 30 metrów dalej wynosi kilka centymetrów i jest niezauważalna, i w takich przypadkach spory są moim zdaniem bezcelowe i nie ma o co rwać szat. Są jednak takie przypadki jak "kowadło", które jest ewidentnym punktem kulminacyjnym i nie powinno się ich pomijać.

Co do kilku wierzchołków to cóż... tak czy inaczej jesteś na Wysokiej/Rysach tylko na jej niższym/wyższym wierzchołku... jeżeli natomiast starasz się o zaliczenie WKT to imho powinieneś urobić te najwyższe punkty, a jeżeli są takie różnice jak na Wysokiej to warto wygiełgać się na oba wierzchołki bo nie wiadomo czy ktoś w międzyczasie nie usypie małego kopczyka na tym niższym, który zmieni hierarchię i niższy stanie się wyższym, ewentualnie czy jakiś specjalista stosując nowocześniejsze metody nie stwierdzi, że jednak poprzednicy się mylili...

Autor:  Krabul [ Śr paź 03, 2012 11:00 am ]
Tytuł: 

Ciekawie dziś na forum, ciężko się pracuje.
! napisał(a):
uważam że wejść trzeba
uważam podobnie
! napisał(a):
Na Wielkim Solisku(czy jak kto woli grzyb)
Nie byłem, jeśli grzyb jest najwyższym punktem góry - to jasne, że trzeba wejść
! napisał(a):
Czyli wchodzimy na oba i mamy święty spokój
Tak dokładnie zrobiliśmy i jest gitara. Wierzchołki nie są tak blisko siebie jak na Rysach, warto wejść na oba z nich, bo są ciekawe i panoramy roztaczające się z nich są jednak trochę inne. Tak więc - niezależnie który wierzchołek jest wyższy i o ile cm - jak bym właził na oba
! napisał(a):
a przecież to tylko niższy wierzchołek
W szkole uczą, ze najwyższym szczytem Polski są Rysy, a nie "niższy, północno-zachodni wierzchołek Rysów". Zatem osiągając go, wchodzą na najwyżej położone miejsce w Polsce, ale nie wchodzą na Rysy (o czym mało kto wie). Inna sprawa, że tylko tacy wariaci jak my zwracają na to uwagę.

EDIT: Dobrze, że wierzchołki Staroleśnej są ewidentnie różnej wysokości. :lol:

Autor:  semow [ Śr paź 03, 2012 11:02 am ]
Tytuł: 

Jakby to miało znaczenie sportowe, to jest o czym dyskutować... w innym przypadku - kogo to obchodzi?

Autor:  Łukasz T [ Śr paź 03, 2012 11:02 am ]
Tytuł: 

Krabul napisał(a):
ale nie wchodzą na Rysy (o czym mało kto wie).


Nie przesadzaj.

P.s. Dwa wierzchołki ma też Grześ ...

Autor:  Madness [ Śr paź 03, 2012 11:02 am ]
Tytuł: 

Krabul napisał(a):
Zatem osiągając go, wchodzą na najwyżej położone miejsce w Polsce, ale nie wchodzą na Rysy (o czym mało kto wie)


Podsumowując: zdobyć szczyt to wejść na najwyższy jego wierzchołek.

Autor:  golanmac [ Śr paź 03, 2012 11:47 am ]
Tytuł: 

semow napisał(a):
Jakby to miało znaczenie sportowe, to jest o czym dyskutować... w innym przypadku - kogo to obchodzi?

Co to znaczy "znaczenie sportowe" ?

Autor:  kilerus [ Śr paź 03, 2012 12:00 pm ]
Tytuł: 

Madness napisał(a):
Wierzchołek to wierzchołek - dla mnie nie ma tu nad czym się rozwodzić.


Dla mnie tak samo.

Kowadło jest dla mnie bezsporne.

Sprawa Wysokiej już nie jest taka oczywista. Kiedyś, gdy panowało przeświadczenie, ze ten z krzyżem jest najwyższy wejście na tenże wierzchołek uznałbym jako zdobycie Wysokiej. Tak wszyscy myśleli więc nie ma co rwać szat. W tym momencie wejście na ten bez krzyza uznaję jako zdobycie góry. Wejście na wierzchołek z krzyżem jako zdobycie tego konkretnego wierzchołka i nic więcej. Sam także wszedłem na obydwa od razu żeby nie było niedomówień.

Podobnie jest z Taternicką Świnicą (zwykle zimą).

Na Starolesnej byłem na 3/4, ale ten co pozostał jest najniższy.


semow napisał(a):
Jakby to miało znaczenie sportowe, to jest o czym dyskutować... w innym przypadku - kogo to obchodzi?



Jak widać kogoś to jednak obchodzi...
Może chodzi o to, że my jesteśmy "nikim"?

Autor:  semow [ Śr paź 03, 2012 12:10 pm ]
Tytuł: 

No cóż, jak ktoś sobie musi "zaliczać" wejście turystyczne według tego czy wlazł na kamień czy został 2 metry niżej to zaczyna być śmieszne, a nie "filozofia i zasady". To jest właśnie usiłowanie wtłoczenia działalności rekreacyjnej w schematy osiągnięć sportowych, bo w takiej kategorii należy rozpatrywać wszelakie "zaliczanie".

Jeżeli byśmy mówili o pierwszym "zrobieniu korony" ever, to przyznałbym rację bez wachania, że olanie dwumetrowego kamienia o jakiś tam - istotnych w skali całej wycieczki - trudnościach technicznych, jest problemem. Przy rekreacyjnym evencie wytykanie czegoś takiego jest mocno zabawne.

Autor:  kilerus [ Śr paź 03, 2012 12:14 pm ]
Tytuł: 

Sprawa jest jasno postawiona: wejść trzeba na szczyt.

Inne postawienie sprawy będzie rodziło ni9edomówienia, typu, byłem 100m od szczytu i szczyt zdobyłem.

Ktoś "zalicza" WKT, to sam podpisuje się pod tym, że samo wejście nie jest dreptaniem w górach, tylko pewnym przedsięwzięciem, które według wiekszości ma pewne zasady.

to nie jest zupełnie śmieszne. Kazdemu jego Everest!


Tym bardziej, że ten kamień w skali całej wycieczki przedstawia jakies tam trudności techniczne.

Autor:  kilerus [ Śr paź 03, 2012 12:16 pm ]
Tytuł: 

semow, odpowiedz na to:

kilerus napisał(a):
semow napisał(a):
Jakby to miało znaczenie sportowe, to jest o czym dyskutować... w innym przypadku - kogo to obchodzi?



Jak widać kogoś to jednak obchodzi...
Może chodzi o to, że my jesteśmy "nikim"?

Autor:  Krabul [ Śr paź 03, 2012 12:27 pm ]
Tytuł: 

kilerus napisał(a):
Sprawa jest jasno postawiona: wejść trzeba na szczyt.

kilerus napisał(a):
Tym bardziej, że ten kamień w skali całej wycieczki przedstawia jakies tam trudności techniczne.
Zgadzam się z Kilerusem. Jeśli ktoś wspomina o "zdobyciu WKT", to przyjmuje jakieś zasady. A te są jednaczne. Każda interpretacja poza wejściem na najwyższe punkty tych 14 gór będzie rodziła niejednoznaczność i problem.

Jeśli przejechałem rowerem w ciągu dnia 95 km i złapałem gumę, to nie mówię, że przejechałem 100 km, bo "te dodatkowe 5 i tak bym dojechał" jeśli bym tylko chciał/nie złapał gumy itp.

Autor:  semow [ Śr paź 03, 2012 12:29 pm ]
Tytuł: 

kilerus napisał(a):
semow, odpowiedz na to:

kilerus napisał(a):
semow napisał(a):
Jakby to miało znaczenie sportowe, to jest o czym dyskutować... w innym przypadku - kogo to obchodzi?



Jak widać kogoś to jednak obchodzi...
Może chodzi o to, że my jesteśmy "nikim"?

Znaczenie jest takie: nie wtrącajmy się w czyjeś rekreacyjne łażenie.

Każdy ma swój everest i potrzeby kształtowania tych zasad na jego miarę. Mi się nie podoba podejście oceniające odnośnie takich przedsięwzięć, krytykowanie za to że nie w pojedynkę albo że nie wzleźli na kamień. Co to ma na celu? Chcesz robić po swojemu - rób. Tyle.

Autor:  kilerus [ Śr paź 03, 2012 12:33 pm ]
Tytuł: 

Mnie to wali, chyba, że ktoś napisze, że zdobył WKT, to wtedy będę protestował.
Jeżeli nie napisze, to najwyżej spytam się czemu nie weszli, bo mnie to zdziwi, ale jak ktoś tak lubi, to jego sprawa.

Autor:  semow [ Śr paź 03, 2012 12:37 pm ]
Tytuł: 

A jeżeli ktoś stwierdzi, że był na Kasprowym, też sprawdzasz czy aby na pewno wlazł na najwyższy kamień?

Autor:  kilerus [ Śr paź 03, 2012 12:42 pm ]
Tytuł: 

Nie, ale jesli nie wyszedł na najwyżsy naturalny punkt, to dla mnie nie wszedł na Kasprowy.

Tak, czy siak chodzi o to, ze siłą rzeczy ludzie sobie "zaliczają" szczyty, czy tego chcesz czy nie. Jakieś zasady zaliczania takich szczytów muszą być.

Autor:  Olga [ Śr paź 03, 2012 12:44 pm ]
Tytuł: 

Mam mniej więcej tak, jak pisze Semow.

Byłam na Kończystej, Kowadło musiałam odpuścić ze względu na bardzo silny wiatr.
Mimo pewnego niedosytu uważam Kończystą za zaliczoną, dla mnie ten głaz to jednak zupełnie coś innego niż wycof 100m przed szczytem - wtedy miałabym poczucie, że muszę jak najszybciej iść i to poprawić.
Jeśli kiedyś tam wrócę (a pewnie prędzej czy później tak będzie), to głównie dlatego, że się za Kończystą stęskniłam, a Kowadło zrobię przy okazji.

Autor:  kilerus [ Śr paź 03, 2012 12:45 pm ]
Tytuł: 

To tak jak zrobienie Lobby Instruktorskiego bez ostatniego wyciągu. Zatem ja tę drogę zrobiłem. Kto by się przejmował tymi paroma metrami...

Autor:  golanmac [ Śr paź 03, 2012 12:47 pm ]
Tytuł: 

semow napisał(a):
A jeżeli ktoś stwierdzi, że był na Kasprowym, też sprawdzasz czy aby na pewno wlazł na najwyższy kamień?

Jeśli tenże kamień jest kluczową lub istotną w kontekście całej drogi trudnością, do tego ewidentnie stanowi stricte wierzchołek szczytu - to tak.

Autor:  kilerus [ Śr paź 03, 2012 12:49 pm ]
Tytuł: 

Trudno żeby uganiać się za kamieniem na płaskim terenie, który wystaje te kilka centymetrów wyżej, ale kowadło... No sorry....

Autor:  kilerus [ Śr paź 03, 2012 12:50 pm ]
Tytuł: 

Olga napisał(a):
Mam mniej więcej tak, jak pisze Semow.


Każdy ma tak, jak mu aktualnie pasuje...

Autor:  PrT [ Śr paź 03, 2012 12:57 pm ]
Tytuł: 

Olga napisał(a):
dla mnie ten głaz to jednak zupełnie coś innego niż wycof 100m przed szczytem

Olga... imho nie masz racji... bo czasami lepiej nie wyjść na szczyt łatwym terenem i zawrócić 100 metrów od wierzchołka mając już za sobą najtrudniejsze fragmenty drogi niż nie pokonać ostatnich 2-3 metrów, które stanowią "crux" (wiem, że w tym przypadku to śmiesznie brzmi) drogi...

Ja zdecydowanie popieram to o czym mówi m.in. Kilerus i Krabul... Róbmy sobie co chcemy i jak chcemy, ale jeżeli chwalimy się już jakimś wynikiem/osiągnięciem typu WKT to nie pozostawiajmy wątpliwości ponieważ WKT to zdobycie wszystkich wierzchołków i tyle.

Jeżeli np. Olga mówi, że była na Kończystej i jednocześnie zaznacza, że nie wlazła na kowadło to spoko... jej sprawa... jeżeli tyle jej wystarczyło to ja nie widzę problemu... natomiast jeżeli powie, że zrobiła WKT, ale na Kończystej na nie wyszła na kowadło, to formalnie WKT nie urobiła... takie jest moje zdanie...

Autor:  Olga [ Śr paź 03, 2012 1:07 pm ]
Tytuł: 

PrT napisał(a):
Olga... imho nie masz racji... bo czasami lepiej nie wyjść na szczyt łatwym terenem i zawrócić 100 metrów od wierzchołka mając już za sobą najtrudniejsze fragmenty drogi niż nie pokonać ostatnich 2-3 metrów, które stanowią "crux" (wiem, że w tym przypadku to śmiesznie brzmi) drogi...

Dla kogoś, kto za główny cel uważa pokonywanie trudności - pewnie i tak.
Dla kogoś, kto przede wszystkim czerpie radość ze zdobycia danego wierzchołka (nawet jeśli to ten 5m niższy) i przebywania na nim, podziwiania widoków, które i tak są z obydwu niemal jednakowe - zdecydowanie nie.


PrT napisał(a):
to formalnie WKT nie urobiła

Mam przeogromną nadzieję, że moje chodzenie po górach zawsze będzie wolne od przejmowania się tego typu formalnościami :wink:

Autor:  blelump [ Śr paź 03, 2012 1:09 pm ]
Tytuł: 

semow napisał(a):
No cóż, jak ktoś sobie musi "zaliczać" wejście turystyczne według tego czy wlazł na kamień czy został 2 metry niżej to zaczyna być śmieszne, a nie "filozofia i zasady". To jest właśnie usiłowanie wtłoczenia działalności rekreacyjnej w schematy osiągnięć sportowych, bo w takiej kategorii należy rozpatrywać wszelakie "zaliczanie".

Jeżeli byśmy mówili o pierwszym "zrobieniu korony" ever, to przyznałbym rację bez wachania, że olanie dwumetrowego kamienia o jakiś tam - istotnych w skali całej wycieczki - trudnościach technicznych, jest problemem. Przy rekreacyjnym evencie wytykanie czegoś takiego jest mocno zabawne.


Michale, bo poniekąd jest w tym trochu racji. Zawsze było tak w/g starej szkoły, że cokolwiek robisz, robisz z wyjściem na wierzchołek. W dzisiejszych realiach natomiast jak ciśniesz choćby jakieś żeberka na Granatach, to ile zespołów wyłazi na wierzchołki, połowa? Tutaj trzeba właśnie rozgraniczyć to o czym piszesz (wartość przejścia trudności z olaniem wierzchołka) od wyjścia turystycznego, gdzie ostatnie 3m stanowią o wejściu lub nie wejściu na wierzchołek.

Zgadzam się w sumie też z PrT, że byliśmy pod wierzchołkiem, a nie na wierzchołku :wink: .

Aha, dalej szukam transportu!

Autor:  prof.Kiełbasa [ Śr paź 03, 2012 1:13 pm ]
Tytuł: 

temat nie miał na celu jakiejś aluzji do Waszych akcji ,tylko właśnie debatę na ten już od dawna pojawiający się temat.
Ja bym na to kowadło wszedł nawet dla swojej satysfakcji ,ale rozumiem że są ludzie którym tego do szczęścia nie potrzeba ,mam jednak prawo uważać co uważam 8)

Autor:  rumpel [ Śr paź 03, 2012 1:14 pm ]
Tytuł: 

No tak, możesz Olgo chodzić po tych górach jak tylko Ci się podoba. Każdy może.. Ale jeżeli zaczyna się tym chwalić, to powinien przestrzegać reguł które przez te ileś tam lat zostały wypracowane.

Jeżeli natomiast się nie chwali, to wtedy faktycznie, to czy wlazł na kamień, czy zatrzymał się 100m niżej szczytu nie ma znaczenia.

Chodzi o jasny przekaz, i o jasne zasady w przekazywaniu sobie takich informacji.

Tak więc wybór należy do Ciebie, bo opowiadać o swoich przejściach nikt nie musi :-)

pzdr

Autor:  Gustaw [ Śr paź 03, 2012 1:25 pm ]
Tytuł: 

kilerus napisał(a):
Kowadło jest dla mnie bezsporn

Być może ...

Natomiast wiem, że zdobyłem imadło ... trzymam je w szedziku ...

Obrazek

Wszedłem na nie tylko raz bo bałem się że się urwie pod moim ciężarem i razem runiemy w przepaść ... a solowałem bez auto i bez kasku więc ryzyko było ...
:roll:

Autor:  Olga [ Śr paź 03, 2012 1:27 pm ]
Tytuł: 

Spoko, napisałam, w jaki sposób widzę kwestię wejścia lub nie-wejścia na Kowadło w kontekście wycofu ileś tam m przed szczytem, i tyle.

A że formalnie nikt mi takiego szczytu nie uzna za zdobyty - rozumiem i się nie przejmuję :wink:

Strona 1 z 13 Strefa czasowa: UTC + 1
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group
http://www.phpbb.com/