Pora na Mnicha
źródło :
http://www.tygodnikpodhalanski.pl/
Cytuj:
Wejść na Mnicha, popatrzeć i nie spaść – to jest dopiero życie. Jak to zrobić opowiadają TP Marcin Kotelnicki i Michał Król.
Wspinanie w różnorodnych formacjach litej, granitowej skały, ogromna ekspozycja, rzadko spotykane sekwencje przechwytów, duża dawka adrenaliny – to wszystko oferują trzy superdrogi na Mnichu: „Wariant R”, „Saduś” i „Metallica”, z którymi zmierzyli się z powodzeniem Marcin Gąsienica Kotelnicki z Zakopanego i Michał Król z Nowego Targu.
„Czy na ten spiczasty szczyt można wejść?” – pytają nieraz przewodnika, objaśniającego panoramę przy Morskim Oku, uczestnicy wycieczek.
Ten najniższy w tym rejonie szczyt, liczący zaledwie 2068 m n.p.m., przykuwa uwagę prawie wszystkich odwiedzających najatrakcyjniejszy rejon polskich Tatr.
Urwisko północno-wschodniej ściany Mnicha od lat stanowiło wyzwanie dla taterników i odegrało kluczową rolę w historii polskiego taternictwa, a autorzy dróg wspinaczkowych, którzy wytyczali na niej coraz to nowe linie, to zwykle taternicy z najwyższej półki, o znanych w środowisku wspinaczkowym nazwiskach.
Obecnie ściana ta pocięta jest siatką wielu dróg wspinaczkowych i ich wariantów, w tym również tych z ostatnich lat, o ekstremalnej skali trudności.
Dokładna data, a nawet rok pierwszego wejścia na Mnicha nie są znane. Wiadomo tylko, że w 1879 lub 1880 roku na szczyt weszli Maciej Sieczka – świetny przewodnik tatrzański, i Jan Gwalbert Pawlikowski z Medyki.
Zdobyli go od najłatwiejszej strony północno-zachodniej, być może drogą dość trudną, „przez płytę”. Pierwszy krok w podboju turni został zrobiony.
Zimą 1910 roku Henryk Bednarski, Jerzy Cybulski, Walery Goetel, Józef Lesiecki, Zenon Loria i Stanisław Zdyb dokonali pierwszego wejścia zimowego.
Już przed II wojną światową przymierzano się parę razy do przejścia urwiska północno-wschodniej ściany, zwanej obecnie ścianą wschodnią, jednak próby wykruszały się w trudnościach górnej cześci.
Dopiero latem 1942 roku, Czesław Łapiński i Kazimierz Paszucha przy pomocy techniki hakowej pokonali trudności w podszczytowych partiach, dokonując pierwszego przejścia.
Po wojnie weszło w Tatry nowe pokolenie wspinaczy, wyszkolone w nowych technikach wspinaczkowych na podkrakowskich skałkach. Pęknięcie, wiodące środkiem górnej części ściany, przez gładkie płyty i wywieszone nad nimi okapy, było znakomitym celem dla specjalistów od techniki hakowej.
W 1955 roku Jan Długosz i Andrzej Pietsch dokonali przejścia tej linii, co rozpoczęło nową epokę w polskim taternictwie. Była to wówczas droga nr 1, a jej przejście nobilitowało wspinacza. Sergiusz Sprudin z pomocą taterników zrealizował w 1961 roku film „Wariant R”, który ogląda się po latach z dużym sentymentem.
Tygodnik Podhalanski -zakopane, pogoda w zakopanem, pokoje do wynajęcia, apartamenty, informacje, portal zakopiański
Dopiero w 1991 roku drogę tę przeszli klasycznie Piotr Dawidowicz i Michał Wayda.
Dróg i wariantów na ścianie przybywało, ale jak się okazało, były jeszcze białe plamy. Wykorzystali to byli mistrzowie wspinaczki skałkowej i sportowej – Piotr Korczak, Andrzej Marcisz i Tomasz Opozda, którzy w ostatnich czterech latach wytyczyli sześć nowych dróg sportowych o trudnościach od VIII do X-, „Superata Młodości” VIII+/IX-, „Metallica” IX+, Misterium Nieprawości” X-, „American Beauty” VIII, „Luftwaffe” VIII+, oraz „Aleja Potępienia” IX/IX+, która jest dziełem Marcisza i Korczaka.
Marcin Gąsienica Kotelnicki (TOPR) wspina się kilkanaście lat i ma pokaźny dorobek dróg skałkowych, a także tatrzańskich, o ekstremalnej skali trudności.
Przez kilka lat wspinał się prawie wyłącznie w formacjach wapiennych, ale ostatnio posmakował również w granicie. Michał Król (Vasque Team) uprawia różne rodzaje wspinaczki – letniej i zimowej. Wspinał się przed kilku laty w USA, gdzie wyspecjalizował się w rysach i pęknięciach, a jego dwukrotny wyjazd w Himalaje zaowocował nowymi mikstowymi drogami.
„Wariant R”
Sezon rozpoczęli już w maju od „Wariantu R” na Mnichu. Marcin. – Droga ta zawsze była kultowa – zarówno jako hakówka, jak i klasyczna.
Wybraliśmy się na tę drogę już w drugiej połowie maja, bo na wschodniej ścianie panowały niezłe warunki do wspinania, podczas gdy na Zerwie było jeszcze mokro. W tym samym dniu wspinali się obok Rafał Mikler i Przemek Wójcik, którzy zrobili kombinacje dróg „Wachowicza” i „Metallici”.
„Er” zaczyna się na Dolnych Półkach i ma cztery wyciągi, w tym dwa krótsze. – Na pierwszym były dwa haki i dwa spity po Dawidowiczu z pierwszego klasycznego przejścia tej drogi. Wyżej rysa i cała droga została wyczyszczona ze starych ubezpieczeń, w ramach akcji „Tatry bez Młotka”, przez zespół Marcisz, Korczak, Opozda. Zatem w rysie trzeba się było asekurować z camalotów-zerówek – wyjaśnia Marcin.
Najtrudniejszy – pierwszy wyciąg VIII+/IX- poprowadził w zanikającej rysie Michał, który ma cieńsze palce, mieszczące się w „hakodziurach”. Wyciąg trzeci VIII+ w okapie, Michał zrobił w stylu OS, są tam trzy spity.
Ze stanowiska nad Okapem wiedzie łatwiejszy wyciąg, wspólny z „Drogą Sadusia”, a następnie „Wariant Nyki” uklasyczniony w 1992 roku, wyprowadzający na siodełko między wierzchołkami. Przejście Marcina i Michała było prawdopodobnie ósmym klasycznym, a po „wyczyszczeniu” drogi, trzecim powtórzeniem.
„Droga Sadusia”
W czerwcu postanowili wybrać się na „Drogę Sadusia” z 1964 roku, która również została uklasyczniona przez Dawidowicza na początku lat 90. – Wyciągami podzieliliśmy się z Michałem, według wzrostu i upodobań wspinaczkowych, korzystając z sugestii Szalonego (Piotra Korczaka), którego poznałem przed dwoma laty na Jarońcu. Od czasu, kiedy przed kilkunastu laty przeczytałem w Optymiście jego artykuł „Metafizyka przechwytu”, został moim guru i tak jest do dziś – przyznaje Marcin.
– Na „Sadusiu” są bardzo duże wysięgi, dlatego przypadł mi czwarty i piąty wyciąg. Sympatyczny jest pierwszy VII-, pod Dolnymi Półkami – dobry na rozgrzewkę. Drugi VIII już sprężający – wspinanie w rysie, a trzeci VIII+/IX-, idący w rysce stającej dęba (cieniutkie paluszki pożądane), więc Michał, dobrze czując ten klimat, znakomicie sobie tam radził. Potem przyszła kolej na mnie – dwa wyciągi: IX i VIII+. Zaraz na starcie koszmarnie dalekie sięgnięcie do podchwytu. Następne ruchy również koszykarskie.
Tygodnik Podhalanski -zakopane, pogoda w zakopanem, pokoje do wynajęcia, apartamenty, informacje, portal zakopiański
Przy moich 180 cm wzrostu posiadałem niezbędne minimum do tego wyciągu. Dalej czujnie do wygodnego stanowiska przed trawersem w okapie. Po kilku łatwiejszych ruchach, znów maksymalne wysięgi w trawersie, a przy wyjściu spod okapu można jeszcze spaść.
Za pierwszym podejściem na „Sadusiu”, po trzecim wyciągu deszcz nakazał odwrót. Wrócili za tydzień i zrobili drogę w całości. „Saduś” to ciągowa droga, trzeba się mocno powspinać, nie ma łatwych wyciągów – podsumował Marcin. Było to czwarte powtórzenie tej drogi.
„Metallica”
1 lipca Marcin i Michał ponownie stanęli pod wschodnią ścianą Mnicha. Tym razem postanowili zrobić najdłuższą drogę na tej ścianie - „Metallicę”.
Sześciowyciągowa droga jest niezwykłej urody. Poszczególne wyciągi zostały nazwane przez autorów pierwszego przejścia, którzy przeszli ją w 2003 roku i osadzili na niej 80 spitów.
Już pierwszy wyciąg IX, w fantastycznym przewieszeniu, Michał pokonał w stylu flash, a drugi VIII+ – Marcin. Na trzecim, najtrudniejszym IX+ czekało ich wspinanie techniczno-siłowe.
Marcin wybrał ten wyciąg, gdyż nie robił go, jak razem z Darkiem Kałużą dokonali w zeszłym roku pierwszego powtórzenia, jak i pierwszego przejścia w ciągu jednego dnia, drogi „Misterium Nieprawości” X-, najtrudniejszej drogi w Tatrach Polskich.
Czwarty wyciąg VIII+ to niezwykłe formy chwytów i czujny trawers bez stopni pod okapem, z arcytrudnym wyjściem. Michał zrobił go w drugiej próbie.
Potem kolejny wyciąg VII i ostatni, wyprowadzający pod wierzchołek VIII+ , który oferuje również niezwykłe ruchy łącznie z haczeniem pięty przy wyjściu do podchwytu i inne techniczne triki. Z tej drogi podobnie jak na „Sadusiu”, Adam Kokot zrobił serię zdjęć. Było to piąte powtórzenie tej pięknej i wymagającej drogi.
Wszystkie opisane powyżej drogi są niezwykłej urody, chociaż każda z nich jest trochę inna.
Uzupełnia je ostatnia nowość - „Aleja Potępienia” IX+, poprowadzona przez Andrzeja Marcisza i Piotra Korczaka, która wiedzie lewą częścią wschodniej ściany. Być może również niebawem znajdzie się w kolekcji Marcina i Michała.
Apoloniusz Rajwa | Foto | Wschodnia ściana Mnicha z liniami dróg: zielona - "Saduś", żółta - "Wariant R" - czerwona "Metallica" | Marcin i Michał w drodze na szczyt.