tomek.l napisał(a):
o do obrażania do zakładam, że nie mam tu do czynienia z dziećmi i wychowywać nikogo nie mam ochoty.
Ale tu nie chodzi o wychowanie, tylko o tolerowanie chamstwa na forum. Co raz mniej osób tu zagląda, a odezwać to już się każdy boi. Sam widzisz, jak wygląda rozmowa, która schodzi na inwektywy - jej poziom drastycznie spada. Ale mniejsza z tym.
TataFilipa napisał(a):
A ciekawostkę jest to, że akcja działa się w maju lub czerwcu.
To musiało być naprawdę traumatyczne wydarzenie dla ciebie, że aż taki lęk pozostał.
TataFilipa napisał(a):
Moje zdanie jest teraz takie, że dla osoby nieobytej z zimowym wędrowaniem nie ma bezpiecznych warunków.
Chyba każdy myślący użytkownik tego forum zdaje sobie sprawę, że słowo "bezpieczny" zimą w górach używa się w pewnym uproszczeniu i jest ono w tym sensie bardzo pojemne. Grubyilysy ma z tym wyraźnie jakiś problem, skoro ucieka się do używania chamskich tekstów. Np. o podejściu na Wołowiec mówi się, że jest bezpieczne, a przecież po drodze może zejść lawina z Bobrowca, można poślizgnąć się i zjechać pod Rakoniem i wdepnąć na deskę śnieżną pod samym szczytem Wołowca. Wariant z obchodzeniem Małej Świstówki zimą (szczególnie dla nowicjuszy) też nie jest w stu procentach bezpieczny, bo istnieje pewne ryzyko zabłądzenia, a z tym się wiąże kolejna seria niebezpieczeństw. Czy musimy się nawzajem zmuszać obelgami do pisania takich banałów?
Czy przy każdej okazji trzeba w każdym wątku na początku ustalać to, że świeży zimowy turysta górski musi trzymać się prostych zasad, takich jak fakt, że powinien wyczekiwać jedynki lawinowej, stabilnych warunków i dobrej pogody? Myślałem, że jest to dla wszystkich proste jak budowa cepa. Chyba nikt nie zaczyna przygody z zimowymi wycieczkami od atakowania Szpiglasowego przez Niedźwiedzia.
Wolf_II napisał(a):
Szczególnie dla tego 28-letniego biegacza, który w dwa lata temu w okolicy Cz.W. zamarzł. Dokładniej w Małej Łące. No ale sory to nie był grudzień, to był październik.
Rozumiem, że trzeba czasem przywoływać jakieś wypadki dla przestrogi, ale żerowanie w co drugim poście na jakichś dramatycznych wydarzeniach zakrawa o obsesję na tym punkcie.
Wolf_II napisał(a):
Oczywiście, że da. Do czasu. Nie takiego już chojraka jak Ty góry ukatrupiły.
Czarny scenariusz mi rysujesz - może się jakoś prześlizgnę do swojej głodowej emerytury i jest na to cień szansy, bo w najbliższym czasie nie planuję jakichś spektakularnych zimowych przejść w górach
.
Wolf_II napisał(a):
Natomiast nie masz prawa doradzać głupot innym
Naucz się odróżniać opinię od rady, to wtedy pogadamy poważnie.
A jak już wystosowujesz do mnie takie postulaty, to ja też mam dwa. Nie insynuuj i nie manipuluj moimi wypowiedziami jeżeli nie rozumiesz ich kontekstu, albo mojego toku myślenia. Nie pisz też pod moim adresem tych swoich wyuczonych banałów i podstaw programowych o mechanizmach powstawania lawin, iloczynach zagrożeń w górach i tym podobnych, bo ja to wszystko wiem, znam i rozumiem. Zostaw je dla tych co raz byli na Wołowcu, tak będzie lepiej. Czasem mam wrażenie, że logujesz się jako nowy użytkownik zadając jakieś głupie pytanie, a potem sam sobie odpowiadasz tymi wyuczonymi regułkami. Ta historia się nonstop powtarza, trwa już kilka lat, a jej zasięg zaczyna się w okolicach Grzesia, a kończy pod Czarnym Stawem pod Rysami. Mi możesz ulżyć tych cierpień - byłem zimą na prawie trzydziestu szczytach w Tatrach Wysokich (nie wiem czy to dużo czy mało, nie czuję się też żadną alfą i omegą), ale uwierz mi to co ty wypisujesz mnie nudzi. Rozumiem też, że zimą najbezpieczniejszy jest teleport na szczyt (jak to ujął kolega), albo wjazd ratrakiem po stoku.
Wolf_II napisał(a):
Jestem tam co roku od 7 lat, ale nie pamiętam, by wystawało tyle kamieni w połowie grudnia.
Ja ci odpisałem na twoje pytanie kiedy ostatnio byłem w grudniu w Tatrach. Nie krępuj się, napisz gdzie ty ostatnio bywałeś, ale u góry, a nie tam gdzie docierają fasiągi. Z ciekawości zadam ci też drugie pytanie: wdrapałeś się kiedyś zimą na te Rysy, skoro tak często pielgrzymujesz pod Czarny Staw pod Rysami?
I jeszcze coś mi się przypomniało odnośnie tej mojej wycieczki na Czerwone Wierchy przy trójce lawinowej (która była u Słowaków dwójką, zresztą na drugi dzień u nas też). Tak, jak pisałem nie obchodziliśmy Małej Świstówki, ale opuściliśmy wydeptaną ścieżkę trawersującą pod Chudą Turnią i przeszliśmy przez Chudą Turnię na wprost. Za bardzo nie kojarzę już tego miejsca, ale chyba uznaliśmy, że na dany warunek jest tam zbyt duże nachylenie terenu w wiadomym kierunku. Rozkminiamy właśnie Czerwone Wierchy na czynniki pierwsze, mam więc pytanie do specjalistów i znawców tej dziedziny: czy przy lawinowej trójce Chudą Turnię powinno się przechodzić na wprost, czy dozwolone jest trawersowanie letnim szlakiem?