Markiz napisał(a):
Tytus napisał:
A ciekawym paradoksem jest to, że ja w tej właśnie chwili też go karmię.
Oj, Tytus, Tytus - zlikwidowałeś post! Ale ja już zacytowałem
Tak nawiasem czy Ty, Tytus, nie robisz gdzieś za Filanca i nie uwodzisz (a noże nawet uwiodłeś) jedną przewodniczkę bieszczadzką. Jeśli tak, to witam Kolegę, niskie ukłony, pewnie wiesz od kogo.
Lech napisał(a):
Nie mam zamiaru dyskutować z gościem, który kryjąc się w cieniu anonimowości zdobywa się na odwagę obrzucania swego adwesarza inwektywami podpudowanymi na kłamstwie.
Fora internetowe, górskie również, zasadzają się na anonimowości a czasem nawet na świadomym tworzeniu pewnej fikcji. Czasami przez kontakty towarzyskie ta anonimowość pryska. I tak np. Ty nie wiesz kto to jest Twój "przyjaciel" Any a ja wiem. No i co z tego?
Lech napisał(a):
celowo ty napisałem z małej litery, bo markizów mam w głębokim poważaniu już od czasów mojego poprzedniego wcielenia za rewolucji francuskiej, kiedy ścinano im łby gilotyną.
Bolszewik!!!!!!!!!!!!
Lech napisał(a):
Cytat:
Cóż miałem robić? Mogłem jedynie skierować sprawę do Sądu Cywilnego, choć w trybie karnym, lecz zrezygnowałem z tej możliwości wiedzac, że i tak przegram, bo sadem własciwym był Sad Rejonowy w Zakopanem. (...) W związku z tym odpuściłem. Trudno. Kto tym wszystkim wówczas sterował i za tymi umorzeniami stał - wiem, ale ujawnić nie mogę z przyczyn oczywistych. Nie mam ochoty potykac się z ówczesnymi "decydentami" w sądach.
żródło: "TOPR Święte krowy", str. 151.
No pięknie! Mam zacytować Tobie (a i Olszańskiemu) paragrafy z KK o obrazie Sądu. Jako arystokrata z odchyłką nihilistyczną mam gdzieś autorytety ale do Sądu to ja akurat szacunek mam (choć oczywiście iSądom zdarzały się pomyłki). To bardzo piękne podejście - nie pójdę do Sądu bo tam sami oszukańcy. Ale grozić Sądem i do upadłego tym co się odważą pozwać to Olszański potrafi (strona 22).
Lech napisał(a):
Może zechcesz wreszcie napisać coś na temat samej książki i też uczciwie się przedstawić?
Piszę konkretnie o książce, zamieszczam cytaty a nawet przed chwilą podałem nr strony. Odtąd będę to robił stale abyś nie mącił ludziom głowy. Ja, kolego, jestem inżynier, skrupulatny do bólu. Na śrubę M16 można nakręcić tylko nakrętkę M16 i żadnej inne a Ty przekłamujesz co drugie zdanie. A przedstawiać się nie mam zamiaru. Ot, co - jak mawiał pan Zagłoba. Ten sam co powiedział - "Panie Boże Ty to widzisz a nie grzmisz, chamy taki miód piją". Cholera, chyba prorok jakiś!
Ten sam Zagłoba co też powiedział - "Chmiel dobry towarzysz, koszowy dobry towarzysz ale wiele jest wśród kozactwa drapichrustów". No to ja strawestuję i powiem "Schramm dobry towarzysz, Stryczyński dobry towarzyysz, Zierchoffer dobry towarzysz ale wielu jest wśród wielkopolskich górołazów drapichrustów" (nazwiska powstawiaj sam).
A z pseudonimu nie zamierzam zrezygnować bo to mnie cholerycznie bawi, czasy są ciężkie, trzeba mieć trochę rozrywki.
No i jeszcze jedno, Lechu - gęby mi nie zatkasz. Prędzej Sudety się rozsypią nim mnie, markizowi, zatkasz gębę. Razem ze swoim imiennikiem i bez.
No i powiem, że mnie to podlewanie politycznym sosikiem cholerycznie mierzi. Dyskutować o górach mogę, nawet ostro ale jak ktoś wypisuje, że z Michałem Jagiełło to nie bo to komunista to mnie ponosi i mam ochotę kopać w tyłek. W dodatku jak pisze to facet, dla którego Mazowiecki i Michnik to też komuniści, Wałęsa oczywiście też. Co to, kurde, ma wspólnego z górami? Mieczysław Szczuka też był komunistą, Jan Alfred Szczepański też i co - mam teraz flamaster brać i ich nazwiska w Paryskim zamazywać! Na głowę nie upadłem choć jako markiz powinienem mieć komunistów w pogardzie. Olszański gardzi także Cywińskim, bo ma poglądy nie takie. Niech sobie Olszański pójdzie na zebranie wyborcze gdzie będzie Cywiński i tam mu jobów nawrzuca. Ale jak się obraca w kręgu górskich spraw to się liczy tylko to ilu ludziom Cywiński życie uratował oraz jego dokonania i książki górskie. I dlatego Beata Slama (niskie ukłony pani Beato) słusznie napisało, że to jest wyrzyg, choć z początku mnie to zraziło bo nie czytając jeszcze książki myślałem, że to jest wyznanie zrozpaczonego ojca. Gówno prawda, facet się po prostu mści przy tym udając pobożnego. Gdzie Chrystus kazał nienawidzić, gdzie? Zdenerwowałem się!