Gierlach
http://www.tygodnikpodhalanski.pl/modul ... e&sid=3082
Cytuj:
Polski turysta spadł wspinając się na Gerlach. Szedł poza szlakiem i bez przewodnika. Teraz będzie musiał zapłacić za ratunek.
Turysta szedł do góry żlebem Karczmarza. Poślizgnął się na płacie śniegu i spadł około 100 metrów w dół.
Ratownicy ze słowackiej Horskiej Służby dolecieli na miejsce śmigłowcem. Najpierw na linach spuścili Polaka w bezpieczniejsze miesjce, a potem wsadzili go na pokład śmigłowca.
Mężczyzna z ciężkimi obrażeniami ciała trafił do szpitala w Popradzie. Przypomnijmy, że od kilku tygodni w słowackich Tatrach obowiazują nowe przepisy.
Zgodnie z nimi akcje ratunkowe są płatne. Każdy, kto wybiera się w góry powinien wcześniej wykupić ubezpiecznie. Nie obejmuje ono jednak wypadków, ktore wydarzą się poza dozwolonymi szlakami.
http://www.tygodnikpodhalanski.pl/modul ... e&sid=3080Cytuj:
W ciągu jednego dnia dwóch turystów dwa razy próbowało wyjść na Rysy, a raz na Przełęcz pod Chłopkiem. Wszystko skończyło się poszukiwaniami ratowników TOPR.
W niedzielę do centrali TOPR dotarł smsowy sygnał od turysty z Rysów, że jego kolega zgubił się gdzieś w rejonie Przełęczy pod Chłopkiem. Wcześniej razem byli na Rysach.
Mimo sporego zachmurzenia na pomoc wyleciał śmigłowiec z ratownikami. Piesze patrole wyruszyly też ze schroniska, ale zaginionego nie udało się odanleźć.
Dopiero wieczorem okazało się, że noc z soboty na niedzielę turysta spędził na przełęczy, a rano zszedł na stronę słowacką i wrócił przez Rysy. Jego kolega, który wysłał smsa, w czasie schodzenia z Rysów spadł kilka metrów, ale miał sporo szczęścia i nie odniósł większych obrażeń. Noc również spędził w górach.
- Z całej tej historii trzeba wysnuć wniosek, że za głupotę powinno się płacić czyli ponosić koszty akcji ratunkowej. Może wtedy "turyści" zastanowili by się i nie popełniali błędów, które mogły zakończyć się tragicznie - twierdzi Adam Marasek, zastępca naczlenika TOPR.
to samo z topr.pl
Kronika wypadków
http://www.topr.pl/index.php?str=6,1&id_news=221Cytuj:
W niedzielę 6.08. poszukiwano turysty, który nie powrócił z wycieczki w rejon Mięguszowieckiej Przeł. pod Chłopkiem. Informację o jego zaginięciu przekazał jego kolega, z którym byli razem na Rysach. Jak się okazało turysta, którego poszukiwano, po zejściu z Rysów poszedł od razu na Chłopka. Tam w zapadającym zmroku zgubił szlak i utknął w trudnym terenie, skąd nie umiał zawrócić. Wysłał SMS-a do swojego kolegi, w którym informował go o swoim położeniu i prosił o zawezwanie pomocy. Kolega zaś jak twierdzi postanowił jeszcze tego samego dnia jeszcze raz wyjść na Rysy i zejść na stronę Słowacką. Podobno doszedł w rejon Chaty pod Rysami, ale ponieważ zapadał już zmrok postanowił zawrócić. Podczas schodzenia po nocy z Rysów na stronę Morskiego Oka, spadł kilka m. trochę się potłukł i w rejonie szlaku przeczekiwał do świtu. Dopiero rano odczytał SMS-a od kolegi spod Chłopka i powiadomił TOPR. Na poszukiwania ratownicy polecieli śmigłowcem. Ponieważ przez Grań Mięguszowieckich przewalały się mgły, z pokładu śmigłowca nie dostrzeżono poszukiwanego turysty. Na poszukiwania wyruszyły więc patrole ratowników. Ratownikom nie udało się natrafić na poszukiwanego turystę. O godz. 16.10 przekazano informację z Morskiego Oka, że przed chwilą dotarł tam poszukiwany turysta. Po dłuższej rozmowie udało się ustalić przebieg zdarzeń. Jak się okazało turyście udało się rano wydostać się z trudnego miejsca. Doszedł na Przeł. pod Chłopkiem i zaczał schodzić na stronę słowacką. Gdy doszedł do Hińczowych Stawów zorientował się, że jest na Słowacji, postanowił więc przez Rysy powrócić do Morskiego Oka. Z całej tej historii trzeba wysnuć wniosek, że za głupotę powinno się płacić czyli ponosić koszty akcji ratunkowej. Może wtedy "turyści" zastanowili by się i nie popełniali błędów, które mogły zakończyć się tragicznie. Najbliższy tydzień to według meteorologów sporo opadów, burz i dość chłodno. Taka pogoda z pewnością utrudni wycieczki. W takie dni może warto planować wejścia na mniej ambitne szlaki.
Adam Marasek