miler napisał(a):
https://www.rmf24.pl/fakty/polska/news-pieklo-na-przeleczy-nowe-ustalenia-ws-tragicznego-wypadku-po,nId,4561449
Jednak wiatr.
Niesamowita sprawa. To, że na przełęczy wieje bardziej niż na pobliskim szczycie można empirycznie stwierdzić nawet na Kasprowym i Suchej Przełęczy.
Wyrwanie człowieka z namiotem - owszem w Himalajach CZASAMI się to zdarza, ale w Tatrach?!? I to dwie osoby w 1 namiocie? Raz nocowałem przy wietrze minimum 60-70km/h (pomiar na szczycie namiotu - wiatromierz mi ... zamarzł, więc potem mogło wiać bardziej) i na namiocie to nie zrobiło wrażenia (na mnie już tak - ileś godzin w takim hałasie kruszy psyche), ale byłem w śniegu, 12 śledzi wbitych, namiot niewysoki i do tego jedynka.
Nie wiemy jaki to był namiot, jak ustawiony w stosunku do wiatru, jak przymocowany do podłoża. Powyżej 80km/h stojąc to już ciężko wykonywać ruchy. Leżącego człowieka takie 100-120 km/h raczej nie zmiecie, chyba, że człowiek śpi w śliskim śpiworze. Pamiętajmy, że te meteo prędkości wiatru (i temperatury) nie są podawane przy gruncie, tylko kilka metrów nad poziomem grunt.
W namiocie z integralną podłogą (a są takie?) pewnie może - przy niekorzystnym ustawieniu namiotu do wiatru mamy "żagiel" o powierzchni ponad 1, a może nawet 2 i więcej m2.
Natomiast namiot bez podłogi lub z doczepianą podłogą - niby jakby miał zabrać ze sobą ludzi? przy doczepianej prędzej zaczepy puszczą.
A czy nie jest realny scenariusz, w którym wiatr porywa namiot bez ludzi (nie znając konstrukcji namiotu to wydaje mi się bardziej prawdopodobne), nagle wybudzone osoby zrywają się (efekt totalnego zaskoczenia) i/lub w kolenym kroku świadomość, że bez namiotu szanse na przeżycie drastycznie maleją (kto na wietrze i zimnie nocował ten wie, że do przeżycia potrzebne jest połączenie: namiotu chroniącego przez wiatrem i śpiwora izolującego przed zimnem - każda z tych rzeczy z osobna nie wystarcza, chyba, że namiot zastąpimy workiem biwakowym, jamą, grotą). W konsekwencji osoby te zrywają się na równe nogi, zwiększają swoją powiechnię narażoną na wiatr i (kolejny?) podmuch spycha ich tam gdzie przed momentem namiot.
Raczej w butach się nie śpi. Gdy wiatr porwał namiot i człowiek przez chwilę tam jeszcze był, to raczej tylko w tym w czym spał, może ze śpiworem, reszta z butami porwana, pewnie łącznie z matą / samopompą.
No i jak wieje, to człowiek odruchowo broni namiotu i trzyma stelaż. O ile ten wiatr go nie zaskoczył ich we śnie. Czy taka obrona może spowodować, że odlatuje się razem z namiotem? Pewnie tak, to chyba działa jak lotnia.
Nie mieści mi się w głowie by odlecieć z namiotem w Tatrach. Przy 100 km/h na Kaspro, czyli do rekordu brakowało jeszcze około 90 km/h.