Wolf_II napisał(a):
Zrobiło się ciekawie. "prawie" w maju to lawinowej trójki dawno nie było.
Niedawno, bo w połowie maja 2014 wystąpiła jedna z najbardziej spektakularnych śnieżyc w historii pomiarów meteo w Tatrach - wtedy zdaje się
ogłoszono 3 stopień zagrożenia lawinowego, więc lawinowa trójka w końcówce kwietnia nie stanowi ewenementu.
Przy czym tym razem jest ciekawie, bo wg TPN mamy wiosnę i przyroda obudziła się 25 kwietnia, kiedy to genialna biurokracja zamknęła sezon skiturowy (z powodu "niewystarczającej ilości śniegu"). Szkoda tylko, że póki co przez cały ten tydzień mamy taką aurę jak w środku zimy (nie dość, że spadło sporo świeżego śniegu, to i temperatura nierzadko spadała poniżej -10°C).
gb napisał(a):
A tak konkretnie to kiedy się one zdarzały - w tym XX wieku? I czy powaliły podobne areały lasów?
Wielkość wiatrołomów nie musi trafnie odzwierciedlać siły wiatru, zwłaszcza gdy skala zniszczeń ewidentnie nie jest naturalna jak w grudniu 2013 (po prostu mocna wichura natrafiła na słaby las rażony agresywną "ochroną czynną i krajobrazową" $ - wymowne są szczególnie duże zniszczenia akurat w tych miejscach, gdzie wcześniej drzewa były wyraźnie przerzedzone i otwarte przestrzenie dały halnemu zaszaleć). Skala zniszczeń halnego z grudnia 2013 niemal podobna (po ok. 150 tys. m³) do tzw. "halnego stulecia" (maj 1968), choć siła wiatru raczej zupełnie się nie umywała do słynnej wichury sprzed kilkudziesięciu lat. Czyżby więc w czasach "ochrony przyrody" w 2013 roku las był mocniej dojechany niż w latach 60. XX wieku w czasach rabunkowej gospodarki leśnej?
A może po prostu rabunkowa gospodarka leśna w TPN wciąż istnieje i to bardziej intensywna (z użyciem nowszej techniki i sprzętu chyba da się szybciej "czynnie chronić przyrodę" niż dawnych czasach)?
Co do statystyk wiatrołomów w TPN - 2013 rok to najwyższy wynik (> 150 tys. m³) od 1968 roku. Przykłady znaczących wiatrołomów w latach 1968 - 2010:
195 tys. m³ - 1968
ok. 45 tys. m³ - 2003
ok. 30 tys. m³ - 1975
> 20 tys. m³ - 1974
> 15 tys. m³ - 1977, 1990, 2007
> 10 tys. m³ - 1976, 1994
> 5 tys. m³ - 1970, 1971, 1978, 1979, 1980, 1989, 1993, 1997, 1998, 2008, 2010
ok. 5 tys. m³ - 2004, 2009
W samych latach 1974 - 1980 to ok. 100 tys. m³, także wtedy był czas największych wiatrołomów w TPN między "armagedonami" 1968 i 2013.
Oprócz tego w XX wieku czasem zdarzały się pokaźne śniegołomy (np. 1962 ok. 30 tys. m³, 1966 ok. 20 tys. m³), a i problem korników nie jest nowy. Także podtrzymuje swoje wcześniejsze twierdzenie. Jeśli teraz nie widzisz niczego złego w działaniach TPN i uważasz, że to tylko ze szczytnych pobudek sprzątają wiatrołomy (a wycinka rzekomo tylko z troski o przyrodę, a nie $), to równie dobrze można twierdzić, że w XX wieku też nie było żadnej rabunkowej gospodarki leśnej, a jedynie wspaniałomyślna "ochrona przyrody". Wszak także dawniej śniegołomów i wiatrołomów było sporo, mieli więc co sprzątać, a i z kornikami musieli walczyć...
gb napisał(a):
"A co Ty możesz wiedzieć o moich stosunkach z TPN"? (i o stopniu ich zażyłości...
To akurat dość jasno wynika z wielu Twoich postów.
Już nieraz na tym forum występowałeś w roli bezkrytycznego wielbiciela TPN (a więc jakaś "zażyłość" musi istnieć). Dałeś się poznać jako narwany obrońca absurdalnych przepisów i fanatyczny wybielacz wszelkich działań tej kontrowersyjnej instytucji. A w dodatku pewne Twoje powiązania z TPN nie są tajemnicą (
działalność naukowa, na którą wszechwładni dyrektorzy TPN łaskawie wyrażali zgodę). Dlatego też nie dziw się, że bardziej wolę bazować na obiektywnym obrazie sytuacji (np. satelita Google) niż na Twoich subiektywnych wrażeniach (nadzwyczaj łaskawych względem tego co wyprawia TPN).
gb napisał(a):
staraj się unikać populistycznych i nic nie znaczących ogólników, obrażających jedynie innych (takich w stylu: "Widać zachłanność na dutki", "W tym roku zapewne też będzie rozbój w lasach TPN")
Zachłanność TPN na pieniądze (i dążenie do maksymalizacji zysków nierzadko kosztem przyrody) to są fakty, a nie jakieś tam populistyczne i nic nie znaczące ogólniki jak to sugerujesz. W wielu działaniach TPN dwulicowość i hipokryzja są tak widoczne, iż po prostu ciężko ich nie dostrzec i udawać, że wszystko OK.
Choćby sama elastyczność stosowania pojęcia "ochrony przyrody" przez TPN grubo przekracza pewne granice absurdu - np. kwestia podejścia do negatywnego wpływu na faunę - z polityki TPN wynika, że niby szkodliwość nielicznych pasjonatów jest przepotężna, podczas gdy rozwalanie lasu z użyciem ciężkiego sprzętu nazywa się "ochroną przyrody". Toż to jest skrajny absurd i jedynie biznesowe cele mogą logicznie uzasadnić taką kontrowersyjną politykę (biznes filancowy domagający się wybujałej zakazomanii + biznes drzewny domagający się zielonego światła dla gospodarki leśnej pod przykrywką ochrony przyrody).