banja napisał(a):
Do tej pory byliśmy tylko na Sarniej Skale, Nosalu z Kopiencem, Czarnym Stawie pod Rysami, Kasprowym, Giewoncie i Kopie Kondradzkiej. W tym roku planujemy coś bardziej ambitnego
Zważywszy na doświadczenie, to proponowałbym D5SP odwiedzić klasycznie - przez Roztokę ( dojeżdzacie do Palenicy, potem asfaltem do rozejścia szlaków - tak jak do Morskiego i odbijacie w prawo). Dopiero na miejscu w D5SP możecie kombinować - w zależności od samopoczucia pogody i ochoty co dalej:
A) przez Świstówkę do Morskiego
B) na Zawrat i powrót tą samą drogą - na pierwszy pobyt w D5SP to jest dobry pomysł, bo "zaliczycie"/zobaczycie dolinę do końca.
C) na Kozi Wierch (odrobinę trudniej)
Przez Krzyżne - fajna sprawa ale to już jest kondycyjnie i technicznie odrobine trudniejsze od wczesniej wymienionych, a przede wszystkim dłużej. Lepiej stopniować i trudności i emocje i doznania estetyczne
, a z każdych wymienionych szlaków widać świetnie dolinę tylko inaczej.
Cytuj:
I drugie pytanie: czy trasa Chochołowska (rowerami) - Grześ - ew Rakon i powrót rowerami nadaje sie na pierwszy dzień?
Zależy jak jesteście rozchodzeni. Dla kogoś kto głownie siedzi za biurkiem i pracuje może dać trochę popalić, ale przy dobrej pogodzie jak najbardziej do przejścia. Zawsze możecie zawrócić, np wycofać się na Grzesiu.
Co do rowerów- jazda pod górę, nawet pierwszy odcinek po asfalcie w wysokich, cięzkich górskich butach banalna nie jest
. Wcale niezła alternatywą jest traktorek, chociaż jak macie czas i nie znacie Chochołowskie to conajmniej raz warto ją pokonać na spokojnie, pieszo; co innego gdy tam ejsteś 10 - ty raz i zależy Ci by jak najszybciej ją opuścić. Nie mam pojęcia czy zaczęła działać trzecia stacja rowerowa tworząc drugi odcinek - na poczatku sezonu, ze względu na zrywkę drzewa jej nie było, ale podjazd rowerem na drugim odcinku może jeszcze bardziej dać popalić - bardziej stromo, do tego nie ma już asfaltu.
Samo przejście od busa do Schroniska to mapowo ponad 2 h, potem na Grzesia jakies 1,5 h.
Druga rzecz: warto wczesnie wyjść - powrót na rowerach bardzo odciąża nogi i przyśpiesza, ale rowery mogą wcześniej zamykać. Mnie się zdarzało w sezonie, że o 18-stej nie było już na rower szans i trzeba było pieszo.