natejak napisał(a):
Nie zawsze coś musimy podawać wprost, czasami czytelnik musi wytężyć umysł, czego Polacy unikają
, i odczytać z kontekstu, a nie mieć podane "na tacy".
ups...
Tak mi się jakoś wydaje (wiem, wiem, - wydajność rośnie
), że czytelnik nic nie musi...
Co do wytężania umysłu - nie wiem skąd taki wniosek, ankietę przeprowadziłeś? Bo - ja na ten przykład - choć nie muszę, to jednak staram się w swoich wypowiedziach - zwłaszcza adresowanych "w ciemno", do nieznanego mi odbiorcy - podawać wprost co tylko mogę. I - choć to może nie zabrzmieć zbyt wiarygodnie - nie unikam wytężania umysłu - w dodatku wcale nie z przymusu go wytężam...
Chciałeś być dowcipniejszy w odpowiedzi niż kol. Wolf II - i nie do końca Ci wyszło...
Operowanie skrótami myślowymi, zasada" "pan wisz, a ja rozumim" (albo odwrotnie) - sprawdza się głównie wśród osób, które znają się nieco lepiej
natejak napisał(a):
Drugie zdanie natomiast jest zdaniem uzupełniającym zdanie pierwsze. Oznacza ono, że W TATRACH są niedźwiedzie łagodniejsze od niedźwiedzi gatunku grizzly.
Drugie zdanie zostało napisane - tak jak zostało napisane.
natejak napisał(a):
Są na pewno łagodniejsze, lecz i tak nie chciał bym się z takim spotkać.
Ponieważ w pierwszym zdaniu pisałeś o niedźwiedziach grizli, gdybyś chciał napisać, że niedźwiedzie spotykane w Tatrach są łagodniejsze od agresywnych niedźwiedzi grizli - zapewne napisałbyś coś w stylu:
"Niedźwiedzie spotykane w Tatrach są od nich (---> agresywnych grizli, o których pisałeś w zdaniu pierwszym) na pewno łagodniejsze, poza tym to nie są niedźwiedzie grizli"...
Ale napisałeś to co napisałeś... Z czego wynika jednoznacznie, że niedźwiedzie grizli, które można spotkać w Tatrach nie są raczej agresywne, że są - z pewnością - łagodniejsze od tych agresywnych. I, że mimo iż wiesz, że niedźwiedzie grizli spotykane w Tatrach agresywne raczej nie bywają, to i tak - wolałbyś żadnego z nich nie spotkać"
pozdrawiam
gb
ps
a propos łagodności tatrzańskich niedźwiedzi - oraz "agresywności" grizli (na podstawie tej informacji z połączenia).
Przez wiele lat na drzwiach leśniczówki "na Wancie", oraz w kuchni tejże leśniczówki - widniały bardzo wyraźne ślady po "nieagresywnym" niedźwiedziu, który poszukiwał czegoś do jedzenia.
Z kolei leśniczy z Zazadniej - któreś Święta (wielkanocne) przeżył niczym w oblężeniu, bo przed samymi Świętami niewyspany misio zajrzał do leśniczego chlewa, zabrał pół tuczonej (na świąteczną szynkę) świni - i usiłował gdzieś wynieść. W pysku generalnie niewygodnie się nosi, jedzenie misiowi z pyska wypadło, leśniczy jest znalazł i zakopał. A misio po kilku dniach przyszedł szukać zguby - oraz pozostawionej połówki
I wcale "agresywny" nie był
A ten amerykański grizli, to nie "napadł" biednej pani znienacka. To raczej ona polazła tam, gdzie jej być nie powinno...