Markiz napisał(a):
To jest w ogóle trudny problem. Powiedzmy - zrobiłeś takie "ogólne" zdjęcie np. na Vaclawskim Namesti w Pradze. W planie ogólnym wśród kilkudziesięciu osób jest jakiś facet z dziewczyną. Zdjęcie umieszczasz na Picasie, nie usuwając EXIFA. Przypadkowo ten album ogląda pani X. z Katowic i stwierdza, że ten facet to jej mąż, zagląda do danych - po dacie stwierdza, że jej mąż, który wtedy pojechał w odwiedziny do babci w Radomiu faktycznie był w Pradze. To może być ważny argument w procesie rozwodowym a autor zdjęcia może się dorobić procesu cywilnego.
Problem nie jest trudny. Dawniej - regulowany był na zasadzie dobrego wychowania
Obecnie - regulowany jest na zasadzie przepisów rozmaitych...
1. nie ma zakazu fotografowania - chyba, że obiekt, osoba
są specjalnie oznakowane (takie zakazy mogą wynikać z różnych rozwiązań prawnych)
2. sprawa zaczyna być skomplikowana na etapie - ewentualnej - publikacji owych fotografii.
3. pan, który wyrwał komórkę i wrzucił ją do morza - powinien zostać oskarżony (przez właściciela tejże) - z pewnością w procesie cywilnym właściciel komórki wygrałby sprawę bez problemu...
Co do przykładu - zdjęcie może stanowić ewentualny dowód w procesie, ale - jeśli była to klasyczna "fotka" tłumu na Vaclavskim Namesti - to autor tego zdjęcia nie może być pociągany do żadnej odpowiedzialności. No chyba, że zdjęcie opublikowane zostało tak opracowane/skadrowane/czy zrobione z założenia, że jego głównym elementem (tematem) jest rzeczona para - czyli jeśli nie było to zdjęcie tłumu na Vaclavskim Namesti - a zdjęcie
konkretnej pary na tejże ulicy.
Kilka lat temu całkiem podobna sprawa miała miejsce. Podczas transmisji z jednego z etapów Tour de France, kamera panoramująca kibiców podziwiających wyścig uchwyciła grupkę ludzi stojących pod jakimś pomnikiem. W tej grupie była - między innymi para: stali objęci, uśmiechnięci, a akurat gdy obraz ich pokazywał dziewczyna pocałowała faceta (wyraźnie od niej starszego) w policzek.
Jak się okazało, był to jakiś Mer jakiegoś pobliskiego miasteczka, tyle, że dziewczyna nie była jego żoną, a wedle oficjalnej wersji ów mer był w tym czasie na jakiejś naradzi w rejonie... No i żona mera wygrała sprawę rozwodową
pozdrawiam
gb
ps
pisząc i podkreślając zwrot:
konkretnej miałem na myśli możliwość identyfikacji - personalnej - tych osób. Jeśli w swojej galerii na Picassie autor umieściłby pod fotografią podpis w stylu: romantyczna para kochanków na spacerze - ciężko byłoby stawiać mu jakiś zarzut. jeśli podpis objaśniałby: kowalski z kochanką w Pradze - no to wtedy autor miałby przechlapane...
Dlatego warto publikując swoje fotografie - nawet we własnym albumie, który później pokazujemy znajomym - dawać opisy, podpisy (nie ustne, a pisemne)