Cytuj:
to są kopulaste szczyty zagrożeń żadnych
Skąd się bierze takie dziwaczne przekonanie, że Tatry Zachodnie to takie tam "bałuchy" gdzie nie ma zagrożeń? Wystarczy, że przyjdzie mgła + leżący świeży śnieg i jesteś w tzw. dupie. Tam nawet zawodowi przewodnicy i ratownicy TOPR potrafili pójść w kierunku dokładnie przeciwpołożnym do zamierzonego, a co dopiero taki ceper, którego jedyne doświadczenie to spacery górskie. Jeśli nie odnaleźli szlaku i tylko zeszli do Cichej to mieli więcej szczęścia niż rozumu. Północne stoki, z wyjątkiem przełęczy Małołąckiej są podcięte urwiskami. Stamtąd wyniesiono już wielu truposzy.
Czerwone to duży i skomplikowany masyw, na którym co gorsza we mgle brak charakterystycznych punktów orientacyjnych. Idziesz, idziesz, orientujesz się że ścieżka która idziesz to jakiś dziki szlak, który zanika, albo w ogóle nie ma ścieżki, we mgle tracisz kompletnie poczucie kierunku, wpadasz w panikę, zaczynasz schodzić w miarę łagodnym stokiem w dół i albo zatrzymujesz się na skraju urwiska, albo w gorszym przypadku potykasz się, jedziesz kawałek i lecisz w przepaść. 100-200 m, czyli jak z 20-40 piętra. Mokra plama, TOPR musi Cię zeskrobywać z kamieni. Fajna perspektywa?
Byłeś kiedyś w gęstej mgle i sypiącym śniegu na rozległym grzbiecie? To potrafi zdezorientować do tego stopnia, że nasz "sztuczny horyzont" (błędnik) daje inne wskazania niż nasze oczy, które widzą kompletną pustkę. Jednostka centralna (mózgownica) nieco się gubi w tych różnych wskazaniach i np. zaczynasz odczuwać objawy podobne jak w chorobie lokomocyjnej. To sprzyja wpadnięciu w panikę i podejmowaniu złych decyzji. Jak pierwszy raz tak miałem to dłuższą chwilę stałem i się uspokajałem, dopiero potem chwilę pomyślałem, poszedłem jeszcze trochę i jak zobaczyłem coś wyłaniającego się z mgły to mój układ współrzędnych wrócił do równowagi i dalej było już ok. Ale w pierwszej chwili - paskudne uczucie. A miałem wtedy za sobą parę lat chodzenia po górach w rożnych warunkach i nie spodziewałem się, że taka prozaiczna rzecz może mnie tak wybić z rytmu. Osoba która po górach prawie nie chodziła może mieć większe kłopoty z uspokojeniem się i podejmowaniem rozsądnych decyzji.
Żelazna zasada na Czerwonych Wierchach - jeśli we mgle czy śnieżycy zgubisz szlak to nie schodź w dół tylko idź DO GÓRY. Tam jest szlak i bezpieczeństwo. W dole to loteria. Może dno doliny, a może to co pisałem powyżej. Ponadto zejście w dolinę też nie jest całkiem bezpieczne, bo można utknąć w łanach kosówki i tam zemrzeć z wychłodzenia i wyczerpania. Powertuj kroniki TOPR, takich wypadków też kilka było, nawet w całkiem bezpiecznej jak się wydaje dolinie Małej Łąki.
_________________
Maciej Łuczkiewicz
http://naszegory.info - nasza strona o górskich wyprawach
http://czarnobyl1986.info - moja strona o wyprawach do "zakazanego" miejsca