przypomnę tylko, że dziś 42 rocznica największej polskiej górskiej tragedii. 20 marca 1968 zeszła lawina w Białym Jarze w Karkonoszach
Cytuj:
Katastrofa Lawinowa - Biały Jar 20 marca 1968 roku„BIAŁA ŚMIERĆ” – Lawina śnieżna, która w środę 20 marca 1968 rokuzaskoczyła turystów na Śląskiej Drodze w Białym Jarze, to była największa tragedia która miała miejsce w górach polskich. Biały Jar, nisza niwialna utworzona przez lodowiec ok. 10.000 tys. lat temu, położony na północnych stokach Równi pod Śnieżka,między Małą Kopą a schroniskiem Strzecha Akademicka, miejsce to od dawna znane było jako zagrożone lawinami. W 1923 roku wybudowane było schronisko na przełęczy pod Śnieżka „Dom Śląski” co było przyczyną do wybudowania rok później drogi transportowej i toru saneczkowego dla sani rogatych z Karpacza przez Biały Jar, do Domu Śląskiego. 1926 roku gdy w zimie 1925/1926 zginęła jedna osoba w feralnym miejscu dobudowano odcinek zimowy - bezpieczny. Zima 1967/1968, była zima śnieżna z dużymi opadami śniegu, zmiennymi temperaturami powietrza oraz bardzo silnymi wiatrami z kierunków S - SW (południowych – południowo – zachodnich), które to nanosiły na krawędzie Białego Jaru masy śniegu, szczególnie I - II dekada marca 1968 była obfita w opady śniegu i bardzo silnego wiatru o sile ok. 30 m/sek.(S – SW). W dniu 17 marca 1968 roku (niedziela) nadeszło pierwsze ostrzeżenie, z powodu silnego wiatru wyciąg krzesełkowy na Małą Kopę nieczynny. Brak widoczności, zamieć śnieżna. Grupa siedmiu narciarzy mimo bardzo złych warunków pogodowych wybiera się na narty w rejon Strzechy Akademickiej, trasa ich marszu przebiega przez Biały Jar, gdzie lawina zasypuje całą grupę ale na szczęście odkopują się sami o czym powiadamiają ratownika GOPR Jurka Janiszewskiego „SZATANA”, który w dn. 18.03.1968 r. spisuje oświadczenie dotyczące sytuacji pogodowej i lawinowej w tym okresie o czym powiadamia dyr. FWP, które nie wywołało żadnej reakcji.
W środę 20 marca 1968 roku panowała piękna słoneczna pogoda przy bardzo silnym wietrze ok. 25 - 30 m/s. Duża rzesza turystów postanawia wyjść w góry, po dojściu do dolnej stacji wyciągu stwierdzają, że z powodu silnego wiatru kolej jest nieczynna, część postanawia zostać na dole i zażywać kąpieli słonecznych, ale duża część postanawia iść dalej mimo że wielu z nich nie miało odpowiedniego ubioru i obuwia. W gronie turystów udających się w góry są turyści z byłego ZSSR, kilku młodych Niemców z byłej NRD, oraz kilku Polaków. Nie ma wśród nich przewodnika tylko pilot grupy Rosjan, udają się czarnym szlakiem do góry, podchodzą pod „BIAŁY JAR”. Tu ścieżka się rozdziela łagodniejsza część letnia i stroma zimowa. Wybierają tą letnią, która za chwilę staje się dla dziewiętnastu osób zgubna. Zostają wraz z innymi porwani przez lawinę śnieżną, która zsuwa się ze zboczy ”BIAŁEGO JARU”. Było około godz.11:00, jeden z naocznych świadków zbiega na dolną stację kolejki i powiadamia o zejściu lawiny, która zasypała ludzi. Tę straszną informację przekazano natychmiast na górną stację i powiadomiono GOPR, ratownik dyżurny powiadamia kolegów na Strzesze Akademickiej oraz Samotni, przez WOP powiadomieni są koledzy z HS. Jako pierwsi dochodzą na miejsce lawiny pracownicy kolejki z górnej stacji oraz ratownicy GOPR : Józef Kobec, Henryk Wawrzaszek, Jurek Janiszewski, Waldek Siemaszko z grupą turystów przebywających w obu schroniskach. Po niedługim czasie z dołu dochodzi Andrzej Schubert z Jeleniej Góry, wraz z grupą ratowników następuje przyjazd ówczesnego Naczelnika Grupy Sudeckiej Stasia Kieżunia, który przejmuje kierownictwo nad akcją. W pierwszym dniu akcji przyjeżdżają ratownicy z HS z psem, ich przyjazd nastąpił trochę później, mieli problemy z przekroczeniem granicy, które jednak rozwiązano. Cały czas dochodzili ludzie, którzy chcieli nieść pomoc zasypanym. Była to bardzo trudna akcja, brakowało sprzętu. W pierwszym dniu akcji odkopano dziesięć osób (9 - ciu Rosjan i 1 - ego Polaka). Ratownicy byli potwornie zmęczeni, cały czas organizowano posiłki, w drugim dniu odkopano tylko jedna osobę Rosjankę. Istniało niebezpieczeństwo zejścia wtórnej lawiny.
Powiadomiono jednostkę wojskową z Żagania, żołnierze przywieźli moździerze i działa Bezodrzutowe. Postanowiono odstrzelić pozostałe nawisy, ale bez skutku. Trzeciego dnia odkopano pięć osób (2 - kę Polaków, 2 - kę Niemców oraz 1 - ną Rosjankę).Wiedziano, że są jeszcze ludzie, kopano dalej, czwarty dzień akcji - znaleziono kolejną Rosjankę. Kolejne dni ciężkiej pracy nie przynoszą efektów, aż do 01.04.1968 r. - znaleziono kolejną ofiarę obywatela NRD w dniu 5.04.68.r po siedemnastu dniach akcji kiedy to znaleziono ostatnia ofiarę postanowiono zakończyć akcję. Na dolnej stacji kolejki był sztab który kierował całą akcją, obecni byli też przedstawiciele ambasad ZSSR i NRD ponieważ wśród ofiar byli przedstawiciele tych krajów.