Łukasz napisał(a):
Nie stety jednak sobie nie odpuściłem tego Giewontu
Dzisiaj ruszyliśmy z kolegami na górę z krzyżem. Warunki wymarzone, słoneczko cały czas dopisywało. Z oczywistych przyczyn nie byliśmy wyposażeni w sprzęt zimowy.
Szlaku praktycznie nie było. O 07:00 byliśmy jedynymi chętnymi na Giewont.
Więc to my wyznaczaliśmy trasę. Szło się nawet dobrze. Jadnak z rakietami śnieżnymi byłoby dużo lepiej.
No nie stety muszę Wam przyznać rację. Raki i czekan przydały by się. Jednak kogo dzisiaj na to stać...
Zdjęcia bajeczne...
Już myślę o Kasporowym. Jednak o wyższych partiach nie ma co narazie marzyć
Czasem sie zastanawiam gdzie u ludzi podziewa sie ZDROWY ROZSADEK..
Pewnie.. Nikt nikomu zabronic nie moze,kazdy jest panem wlasnego losu, ale jesli ktos bez doswiadczenia pyta sie ludzi majacych obeznanie w temacie o rade, wszyscy odradzaja (i wg mnie maja racje odradzajac),a on i tak robi po swojemu, to jaki jest sens tego wszystkiego? Szkoda, ze takie osoby nie podpisuja jakiegos oswiadczenia, ze sa swiadome ryzyka i ze rezygnuja ze wsparcia TOPRu w naglej sytuacji... Dlaczego Ratownicy maja ryzykowac zycie z powodu czyjejs...(nie nazwe tego po imieniu)? Wybacz, ze tak ironizuje, ale naprawde dziwie Ci sie... Mam nadzieje,ze wszystkie Twe wypady zakoncza sie pomyslnie i nie bedziesz musial zalowac swych badz, co badz hojrackich decyzji... Gory poczekaja!! Na wszystko jest pora...Czasem trzeba pomyslec o bliskich, ktorzy czekaja w domu na nasz powrot... Oczywiscie nikt nie musi sie ze mna zgadzac... Poprostu zawsze mnie "bierze" jak widze (slysze) cos takiego...
Apropo Babiej... Bylem tam z ekipa 3 lata temu.. Wchodzilismy od strony Perci. Bedac tuz przed szczytem zaczely pojawiac sie oznaki burzy. Przeszlismy przez szczyt, nie robiac praktycznie postoju i zaczelismy schodzic w kierunku Krowiarki (nocowalismy na Hali Krupowej),by jak najszybciej zejsc ze szczytu. Ku mojemu zdziwieniu, od Krowiarek podazala parka... Grzmialo juz porzadnie, zaczynalo kropic, ale oni szli dalej na szczyt.. Dodam, ze wyposazenie mieli wzorowe. Oboje w sandalach, ona na malym obcasie, krotkie rekawki (tylko..! bez plecakow,a wiec i dodakowej odziezy) i butelka fanty w rece.. Gdy doszlismy na przelecz - schowalismy sie pod wiate, przy punkcie sprzedazy biletow... Bylismy tam ok. godziny - oni nie zeszli, wiec przypuszczam,ze mogli schodzic przez Perc Akad... Przy takim wyposazeniu, wiedzy(podejrzewam,ze bliskiej "0"), sliskosci na szlaku, przy łancuchach i burzy - napewno mieli niezapomniane przezycia...
Chyba się rozpisałem ;p