migotka351 napisał(a):
Jesli pójdzie pomyslnie to chciałam w przyszłym roku iśc od zawratu na kozi wierch i może dalej-jak dam radę- dojść do zadniego granatu-w każdym razie jakiś tam odcinek w tej części.
Ale zobaczę jak pójdzie na Buczynowych.. czy majtki będa często i bardzo falować..
Odcinek Zawrat - Kozi Wierch jest trudnym fragmentem OP. Tam majtki mają okazję falować, szczególnie na Zmarzłej Przełęczy, Koziej Przełęczy i Koziej Przełęczy Wyżniej. Dalej jest zwyczajna ścieżka przez stoki Czarnych Ścian aż do Żlebu Kulczyńskiego. Kawałek w dół Kulczyńskim może być nieprzyjemny dla osoby z lękiem wysokości, a już na pewno nieprzyjemny w czasie deszczu, bo wtedy robi się ślisko, a żleb stanowi naturalną, skalistą rynnę, którą leje się woda tworząc malownicze kaskady
. Potem znów jest łatwo. Jedyna większa trudność i falowanie majtek to komin przy Czarnym Mniszku, ale pod górę jest nim łatwiej. Zejście z Zadniego Granatu to już Krowia Perć a nie Orla
migotka351 napisał(a):
Ma 14 lat, ale jest wyjątkowo beztroski. Wcale się nie boi wysokości. Śmiga jak kozica. Ale czasem lekceważy względy bezpieczeństwa Sad - ostatnio po granatach łaził z rękami w kieszeniach i miał w ( I ) moje uwagi.. Ja nie dosc, ze się sama bałam, to jeszcze bałam się o niego. Dlatego chyba tym razem go nie wezmę.
To akurat naturalne dla chłopaków w tym wieku
Myślę że jednak patrzysz na to wszystko przez pryzmat własnego lęku wysokości, który Ci wyolbrzymia niebezpieczeństwo, choć wcale go nie ma. Schodziłem kiedyś z Żoną w bardzo dobrych warunkach pogodowych i do tego wcześnie rano z Rysów, tak więc mijaliśmy ludzi podchodzących pod górę. Łańcuchów nie używaliśmy w ogóle, skała była sucha, a w dół jest znacznie przyjemniej i szybciej normalnie na nogach i z kijami niż łapać się tego żelastwa, odwracać się itp. No cóż, zbocze Rysów jakoś nie wywiera na nas żadnego wrażenia, o takie nachylenia proszą się przyzwoite stoki narciarskie. I co? No i słyszeliśmy parę komentarzy o nie tyle braku rozwagi, co o "ojej, a nie boicie się tak? przecież to prawie pionowa ściana". Jak widać wystarcza niewielki nawet lęk wysokości aby 45-stopniowe zbocze przerodziło się w "niemal pionową ścianę", a schodzący normalnie po tym ludzie urastali do rangi szaleńców. Na tym samym zresztą szlaku widziałem znacznie większe problemy wywołane lękiem wysokości - tak duże, że np. dziewczyna utykała ze łzami w oczach w banalnym dla większości miejscu, jej chłopak stał poniżej i ustawiał jej stopy, a cała sytuacja powodowała spory "korek" na trasie. I te łzy były prawdziwe, ona się po prostu panicznie bała, choć dla innych turystów była to "bułka z masłem". I ona też mogłaby powiedzieć "szłam kiedyś na Rysy, było stromo i niebezpiecznie, a ludzie obok byli wyjątkowo beztroscy"
_________________
Maciej Łuczkiewicz
http://naszegory.info - nasza strona o górskich wyprawach
http://czarnobyl1986.info - moja strona o wyprawach do "zakazanego" miejsca