Ali7 napisał(a):
Basia Z. napisał(a):
Podobnie z tym biwakiem na Kazalnicy. Jeśli dziecku cały czas będzie dobrze, nie będzie płakać lub marudzić - to czemu nie.
Sytuacja hipotetyczna (przepraszam, dość brutalna): wspinasz się z siedmiomiesięcznym dzieckiem na plecach (niekoniecznie na Kazalnicy). Popełniasz błąd (każdemu się zdarza), lecisz, przelot był słaby, wypada, co prawda nisko jest, Ty się tylko połamiesz ale dziecko przygnieciesz i zabijesz. Wybaczysz sobie?
Gdyby cokolwiek się stało mojemu dziecku a byłby w tym chociaż cień mojej winy - nie wybaczyłabym sobie.
Ale pisząc "dobrze" mam na myśli również "bezpiecznie", czyli zapewniając absolutnie wszystkie możliwe w danej sytuacji środki bezpieczeństwa, jednocześnie nie popadając w paranoję.
Wiem że granica jest cienka i trudna do wyznaczenia.
Inny hipotetyczny przykład:
Jedziesz z dwulatkiem na rowerze (często uprawiany rodzaj aktywności). Dziecko jest w dobranym do jego wieku kasku, siedzi na specjalnym, dostosowanym do jego wieku i wagi siodełku, zachowujesz bezpieczną prędkość.
Mimo zachowania wszelkich środków ostrożności ktoś wyjeżdża z boku, rower się wywraca, dziecko ucierpiało.
Jeszcze inny przykład - posyłanie dziecka na ściankę, gdzie wspina się z górną asekuracją, ale instruktor nie dopilnował, źle się związało itd.
To co opisałam powyżej - to nie jest konieczność a przyjemność - tak jak i chodzenie po górach.
Czy to oznacza że należy całkowicie zrezygnować z tego typu aktywności - czyli wycieczek rowerowych z dzieckiem lub jego wspinaczki na sztucznej ściance ?
Wg mnie - zdecydowanie nie, ale należy zachować tyle ile tylko się da środków ostrożności.
Ile - to już każdy musi wyczuć sam.
Tak w ogóle to ja osobiście jestem zdecydowaną przeciwniczką noszenia dziecka w nosidełku, bo
jemu to nie sprawia specjalnej przyjemności. Ile tylko się da należy mu pozwalać na aktywność własną (choćby miało to być wrzucanie kamieni do potoka)
Miałam natomiast swoje patenty na namawianie trzylatka do samodzielnego marszu po górach (służyły do tego żelki oraz nieustanne gadanie).
Wspinaczka z dzieckiem w nosidełku byłaby tylko zaspokojeniem ambicji rodzica, a nie robieniem przyjemności dziecku, więc jak dla mnie - odpada.
Pozdrowienia
Basia
(jak wiecie ja mam dzieci, muszę zapytać czy były zadowolone z rodzaju uprawnianej aktywności)