Słowacy zabudowują swoje Tatry
Inwestycji ciąg dalszy...
Cytuj:
Masowa budowa wyciągów i hoteli powoduje degradację słowackich Tatr - alarmuje Międzynarodowa Unia Ochrony Przyrody. - Inwestycje zagrażają też polskiej części gór, bo Tatry to jeden ekosystem - ostrzegają ekolodzy.
Międzynarodową Unię Ochrony Przyrody (IUCN) zaniepokoił ogłoszony na Słowacji plan zagospodarowania olbrzymich terenów zniszczonych w listopadzie 2004 r. po przejściu potężnej wichury. Wiatr w porywach osiągał 175 km/godz., łamiąc miliony drzew. Najwięcej w rejonie Smokowców i Szczyrbskiego Jeziora, zaledwie kilkanaście kilometrów od polskiej granicy. Drzewa są powalone w pasie o szerokości od 2,5 do 5 km i długości 40 km.
Zaraz po wichurze na Słowacji rozpoczęła się dyskusja, co robić z tym pasem. Przyrodnicy i ekolodzy uważali, że połamanych drzew nie powinno się ruszać, tylko czekać, aż las naturalnie się odrodzi. - W końcu wiatrołomy to zjawisko naturalne - argumentowali ekolodzy.
Słowaccy przedsiębiorcy chcieli wykorzystać sytuację do budowy nowych inwestycji narciarskich. Ta koncepcja ostatecznie zwyciężyła, a plan zaakceptowało słowackie ministerstwo środowiska.
- Razem z tamtejszymi ekologami organizowaliśmy na Słowacji protesty, ale nic to nie dało - mówi Radosław Ślusarczyk z ekologicznej organizacji Pracownia na rzecz Wszystkich Istot.
Słowacy postanowili ogołocone z drzew stoki zabudować nowymi wyciągami narciarskimi, hotelami i górskimi apartamentowcami. Pierwsze inwestycje już ruszyły. Nowy wyciąg nad Szczyrbskim Jeziorem ma być otwarty tej zimy, a w ciągu trzech lat ma tam także powstać kompleks hoteli. Słowacy próbują też udoskonalać tatrzańską przyrodę. Przy jednym z budowanych hoteli nad Szczyrbskim Jeziorem wśród tatrzańskich traw nasadzono pasy trawników angielskich.
- To zupełnie inne ustalenia od tych, które rekomendowaliśmy Słowakom po przejściu wichury przed czterema laty - informuje "Gazetę" Tamas Marghescu, dyrektor generalny IUCN w Europie. - Sytuację wyjaśni nasza misja, którą wyślemy w słowackie Tatry. W przeszłości były już takie przypadki, że park narodowy, który nie chronił przyrody, zostawał pozbawiony prawa posługiwania się nazwą "park narodowy" na forum międzynarodowym - dodaje.
- Odebranie przez IUCN statusu parku narodowego w słowackich Tatrach jest realne. Przyjmuje się, że w parku narodowym przynajmniej 75 proc. obszaru musi służyć ochronie przyrody, a to kryterium może przestać być spełniane - wyjaśnia Zbigniew Krzan, wicedyrektor polskiego Tatrzańskiego Parku Narodowego.
Słowacy uważają, że IUCN nie ma racji. - To prawda, że inwestujemy w nowe wyciągi i budynki. Ale tylko tam, gdzie już istnieją ośrodki turystyczne - uważa Marian Sturcel, wicedyrektor słowackich lasów państwowych Tatrzańskiego Parku Narodowego.
- Tatry to jeden ekosystem. Jeśli zostanie zniszczona przyroda w słowackiej części gór, to ucierpią na tym całe Tatry - komentuje Radosław Ślusarczyk. Wspólnie ze słowackimi ekologami postanowił zainteresować sprawą Komisję Europejską. - Jeśli Słowacy będą obstawali przy swoim, mogą im grozić wysokie kary finansowe z UE - mówi Ślusarczyk.
Po polskiej stronie Tatr sytuacja na razie wygląda inaczej. Nowe inwestycje są ograniczane do minimum. Uzgadnianie przebudowy kolejki linowej na Kasprowy Wierch, do której doszło w ubiegłym roku, trwało kilkanaście lat. A zaproponowany w 2002 r. przez podhalańskich przedsiębiorców i samorządowców plan budowy nowego ośrodka narciarskiego w rejonie Kasprowego Wierchu, został ostro skrytykowany przez polskie ministerstwo środowiska i dyrekcję Tatrzańskiego Parku Narodowego.
- Na polskie Tatry też jest ogromny napór lobby biznesowego. Na szczęście w Polsce na zabudowę nie pozwala system prawny - mówi prof. Henryk Okarma, dyrektor Instytutu Ochrony Przyrody PAN.
• IUCN to największa na świecie organizacja zajmująca się ochroną przyrody. Zrzesza 83 kraje. To ona publikuje słynną „Czerwoną księgę” z listą gatunków i roślin zagrożonych wyginięciem. Do zadań organizacji należy także klasyfikowanie obszarów chronionych.
Źródło: Gazeta Wyborcza