Dzięki Panowie!
Akurat pogoda nie zachęca do wspinania, także mam chwilę na podsumowanie i zdradzenie szczegółów co i jak...
No więc plan był troszeczkę inny. Miałem startować z innym kolegą, ale przez to, że termin zawodów uległ zmianie a on miał w niedzielę komunię syna to plany uległy zmianie. I tak oto w ten sposób zamieniłem Krzysztofa na innego Krzysztofa. Chyba szczęśliwie
Już wcześniej obmyślałem, jak to ugryźć, gdzie jechać i od czego zacząć. Myślałem na początku, patrząc na wygranych z zeszłego roku, że dobrym wynikiem (podium) będzie około 30 dróg. Jenak było to tylko przypuszczenie bo nie miałem pojęcia jak to wszystko się w rozłoży po przeniesieniu biura zawodów jak i zmianie punktacji. W porównaniu do zawodów w Słonecznych gdzie Marcisz strzelił grubo ponad 40 dróg można było spodziewać się wszystkiego.
Mój wcześniej przygotowany reaserch pokazywał, że najlepszym rejonem do łojenia będzie Łabajowa. Tam tak mniej więcej do trudności VI+ były 24 drogi. Teren wydawał się idealny, oprócz tego, że nigdy nie wiadomo ile osób się tam zjawi. Zawsze jednak w obwodzie zostawał Mur Skwirczyńskeigo i Wielka Turnia, gdzie w przypadku Gołej zostawała jedynie Gołą i zero alternatyw. A przynajmniej zero bliskich alternatyw.
W dniu zawodów po otrzymaniu karty (patrząc na punktację) zdecydowaliśmy, że jedziemy jednak najpierw na Gołą, bo tam dróg jest dużo, są łatwe i krótkie a później uderzymy na Łabajową. Miało to swoje plusy bo sama Łabajowa nie dawała gwarancji wygranej to raz, a dwa, że nie trzeba było dymać pod górę kawał drogi na Gołą, tylko, że z Gołej mogliśmy odpocząć jadąc cała drogę w dół.
I tak... Na Goła dotarliśmy jako pierwsi. Drogi trzasnęliśmy w sumie wszystkie drogi oprócz dwóch parszywych VI.1+ i VI.2. Robiłem je wcześniej i pewnie teraz też bym je zrobił, ale nie chciałem bezsensownie tracić siły.
O dziwi pocisnęliśmy jedną VI.2+ która koło VI.2 nawet nie stała, ale mniejsza z tym. W wykazie jest. Obrobiliśmy to chyba w 1.5h czy niecałe dwie. Plus był taki, że było na miejscu dużo ludzi z KW dzięki czemu na większości dróg nie musieliśmy się przewiązywać tylko zjeżdzaliśmy z pozostawionych ekspresów. Nie zmienia to jednak faktu, że tempo było zawrotne. Patrząc na Krzycha i jego "ja ...... ja ......" i mokre włosy pod kaskiem, zastanawiałem się czy da radę
A przecież do końca zostaje jeszcze 5h.
Gdy dojechaliśmy na Łabajową było calkiem spoko. O ile drogi były oblegane to było trochę luzu. Tak, że przez większość czasu nie musieliśmy na nic czekać. Dopiero po 2 godzinach zaczęły się schody w postaci "niedzielnych wspinaczy", którzy sami wspinali się tak, że gdy oni szli na wędkę my zdążyliśmy zrobić dwie drogi. Dobrym przykładem były niektóre dialogi/monologi.
(droga obok wolna)
- ej, ale wchodzicie nam w kolejkę, my tu byłyśmy następne
- (ja) tak, ale Ty jeszcze nie jesteś przewiązana a Twoja koleżanka na linie, zanim wy wejdziecie to my już skończymy
- nie sądzę...
No i tak było.
Lub... sympatyczny kolega jest na stanowisku gdzie są nasze ekspresy i widzę, że się przewiązuje zamiast z nich zjechać, więc mówię:
- kolego, nie przewiązuj się, przełóż linę przez ekspresy i jedz na dół, szkoda czasu!
- (patrzy na mnie i cisza)
- (powtarzam) jedz na dół
- (cisza)
- (mówię do jego partnera) powiedz mu, żeby jechał z ekspresów, bo to nasze także spoko
- (ten patrzy na mnei i udaje, że mnie nie widzi)
Trochę kabaret, ale udało się tak lawirować, że łoiliśmy cały czas.
Był jeden moment zwątpienia, gdy z braku laku wbiliśmy się w jakaś parszywą drogę, chyba VI.1+ i Krzysztof odpadł na drugiej wpince (po walce) i zrobił sobie coś w bark. Wtedy pomyślałem, że to koniec i trzeba sobie dać spokój. Ten jednak zrobił kolejne dwie drogi na wędkę i cisnął dalej
Także walka na całego.
Za Łabajową jakoś nie przepadam. O ile jes tam trochę fajnych dróg o tyle te "łatwiejsze" VI-tki z boku z lewej strony są mocno zdradliwe i wg mni dużo trudniejsze niż ich wycena. Nie wspinam się tam za często, ale w końcu nie można się ograniczać do jednego rejonu i tylko do tego co nam idzie a robić to co nie idzie, żeby podnieść skilla.
Tak więc reasumując z rejonów które wyczyściliśmy były:
Goła
Łabajowa
Mniszek
Łabajowa Baszta - tutaj nam się pomieszało topo i zrobiliśmy dodatkowo drogę, której nie było w puntacji
Także można liczyć, że zrobiliśmy 45 dróg
O ile źle nie liczę to zrobiliśmy:
Goła Matka Ujawni To Co Ma VI-
Goła Goło Leć VI.1
Goła Naga Prawda VI
Goła Goły Filar VI-
Goła Wszystkie Formy Samobja VI+
Goła Plaża Nudystów VI+
Goła Święty Turecki VI
Goła Flamastry, Żeleźniaki, Pleśń VI+
Goła Awaria Też Jest Okazją IV+
Goła Prokreacyjna Rozrzutność V
Goła Topless VI.2/2+
Goła Wspinacze Krakowscy VI+
Goła Naturystyka VI.1
Goła Inwazja Na Kubę VI.1+
Goła Monopauza VI.2+
Goła Goło Ale W Ostrogach VI
Goła Las Rąk VI+
Goła Chałupy Welcome To V
Łabajowa Baszta Siema Lolo III
Łabajowa Baszta Pati-Mati III
Łabajowa Baszta Zachd Baszty III
Łabajowa Baszta Borówka V+
Łabajowa Baszta Jagódka V
Łabajowa Baszta Nie Dziane Zacicie Wprost IV
Łabajowa Baszta Nie Dziane Zaciecie IV+
Mniszkowa Kancik V+
Mniszkowa Sekret Mnicha V+
Mniszkowa Ambona V-
Łabajowa PeZetPeeR IV+
Łabajowa PeZetPeA VI+
Łabajowa TRADycyjne pasożytnictwo V+
Łabajowa Strasznie szperasz VI+
Łabajowa Lewe kolanko V+
Łabajowa Lipne, ale dowcipne VI+
Łabajowa Lipasomia VI.1
Łabajowa Wielka lipa V+
Łabajowa Dwójniak tkliwy V
Łabajowa Kto daje i odbiera IV
Łabajowa Jedynak sromotny III
Łabajowa Ja wiedziałem, że tak będzie IV+
Łabajowa Kakało V+
Łabajowa Kundelki zamiast brytana VI+
Łabajowa Nasze błoto VI
Jak widać drogi stosunkowo łatwe, ale nie było czasu ani siły na robienie tyle godzin nic trudnego. Na pewnej VI.1+ którą robiliśmy po połowie czasu, ręka sama mi się otwierała...
Tak to mniej więcej wyglądało. W sumie w poniedziałek czułem się trochę zmęczony, ale generalnie nie było źle. Nic strasznego. W sumie było warto
A jak ktoś jeszcze nie widział, to kolega Semow, zrobił filmik z MAS-a. Taki jest! -> https://vimeo.com/166957512