Będąc w Karakole na Yurtcampie można załatwić na szybko zarówno pozwolenie na przebywanie w strefie przygranicznej (propusk) jak i lot śmigłem do bazy. Ceny propusku nie pamiętam, śmigło kosztowało 180 euro od osoby w jedną stronę, z tym że nie wiadomo kiedy polecisz, bo po prostu nie ma cię na liście.
Wygląda to tak, że jak będzie akurat wolne miejsce, to jedziesz; nie będzie miejsca - czekasz do następnej okazji (może jutro, a może za tydzień, więc warto mieć elastyczny urlop).
Najpierw jadą pakietowcy, którzy mają wykupiony pakiet w agencji.
Wcześniej jeszcze trzeba załatwić sobie transport z Karakołu do Maida Adyr, skąd dopiero odlatuje śmigło - tu historia jak wyżej.
Przy okazji - czytałem Twoją relację z Lenina na forum outdoor.
Wracając z Kirigizji poznałem dwóch Twoich kolegów z wyprawy.
Lecieliśmy razem przez Kijów do Warszawy, wraz z poznaną na lotnisku w Biszkeku Polką z Kirgistanu. Ukraińskie linie zgubiły nam wszystkim bagaże, mi osobiście już drugi raz.
Mieliśmy też podobne jak wy przygody na Osz-bazar.
Gratulacje za wyprawę, pozdro
.