Pawel_Orel napisał(a):
A stwierdzenie:
Cytuj:
Cytuj:
I o ile faktycznie również Simone Moro planuje się pchać na zeszłoroczną hardcorową trasę Czapkinsa, to nie wiem czy dobrze przemyślał ten wybór.
w świetle zimowego doświadczenia Simone Moro jest wręcz komiczne
Wysokie umiejętności i doświadczenie Simone Moro nie zmieniają faktu, że zeszłoroczna droga Czapkinsa jest po prostu koszmarna i jeśli rzeczywiście Simone Moro się tam zapcha, to nie wróżę mu sukcesu. Na tej zabójczej drodze nawet najlepsi na świecie prędzej się pozabijają niż dokonają zimowego wejścia na Nangę. To już nawet krytykowana droga Nanga Dream (choćby z uwagi na jej długość) stanowi "rekreację" na tle tego, co sobie Czapkins wybrał.
Pawel_Orel napisał(a):
Najwyższe dotychczasowe zimowe wejścia na Nanga Parbat
Z tego wynika, że Czapkins zaszedł trochę dalej niż to zaznaczyłem. Przy czym mimo wszystko miał przed sobą jeszcze pokaźny kawał trasy (ok. 1,5-1,6 km w 1 stronę z tego miejsca) z malutkimi ilościami tlenu w niełatwym terenie z siarczystym mrozem i ostrym wiatrem, co sprawia, że w styczniu 2015 nie zyskał realnych szans na zdobycie Nangi i przetrwanie powrotu. Nie ma co zaklinać rzeczywistości. Osiągnął ładną wysokość, ale to było z dala od kulminacyjnego punktu Nangi Parbat. I ta wysokość nie była plusem, lecz zaporowym problemem, bo ileż czasu można wytrzymać z malutkimi ilościami tlenu na zimowej Nandze bez uprzedniej super aklimatyzacji?
Pawel_Orel napisał(a):
Zimą w Himalajach jest mniej śniegu, a więcej lodu.
Przez to zagrożenia lawinowe w wielu miejscach uznawanych latem za niebezpieczne są mniejsze (choć zależy to również od warunków konkretnej zimy, bo i z tym bywa różnie).
Natomiast trudności na odcinkach mikstowych- większe.
Z tych powodów zimą większość ekip unika drogi Kinshofera, natomiast latem jest ona standardem.
Hmm... jakoś tak się składa, że akurat na tej drodze pierwsze zimowe wejście było zdecydowanie najbliższe w ostatnich latach (zabrakło ledwie kilkuset m zarówno w pionie, jak i w poziomie). W dodatku dotychczas najlepsza próba w historii (Zbigniewa Trzmiela) też miała miejsce na drodze Kinshofera. I w tym sezonie tą drogę wstępnie planują 2 ekipy (ciekawe czy będą współpracować, czy też nie). A nie wykluczone, że ostatecznie więcej zawodników się na nią skusi.
Co do trudności technicznych - na zimowej Nandze to chyba mniejszy problem od hardcorowych warunków w wyższych partiach (w końcu Nanga Parbat przed zimowym wejściem głównie broni się długimi dystansami i warunkami, a nie trudnościami technicznymi). A tymczasem droga Kinshofera jest w miarę krótka, oszczędza zbyt długi pobyt wysoko n.p.m. i raczej nie jest narażona na aż tak hardcorowe wiatry jak droga Czapkinsa. W efekcie biorąc pod uwagę ogólne trudności zimowej Nangi, droga Kinshofera prawdopodobnie może być najłatwiejsza spośród planowanych tras na ten sezon. Tylko pewnie nie każdy potrafi sobie poradzić z technicznymi problemami Kinshofera i dlatego np. Nanga Dream (ekipa bez "gwiazdorów" wspinaczki) ciśnie łatwiejszą technicznie dłuższą trasą. I nie wiem czy jest jakaś inna w miarę przystępna technicznie trasa, która byłaby krótsza i ogólnie korzystniejsza od opcji Nanga Dream.
Pawel_Orel napisał(a):
Zeszłej zimy Tomasz Mackiewicz i Elizabeth Revol wchodzili trasą biegnącą po lewej stronie ściany Diamir.
Droga ta w górnej części łączy się z drogą Buhla z 1953r.
Nie jest to zły wybór drogi na zimę, a wręcz jeden z najlepszych możliwych.
Fakt że z punktu do którego dotarli jest jeszcze kawałek do szczytu, ale nie trzeba już tam robić szczególnych obejść.
Serio uważasz, że trasa wymuszająca wielogodzinne działania w najwyższych partiach Nangi z ostrym mrozem i potężnym wiatrem to ma być jeden z najlepszych możliwych wyborów na zimowe wejście? I w dodatku ta masakra ze szczelinami. Poza brakiem poważnych technicznych problemów, nie widzę żadnych innych zalet tej trasy względem konkurencyjnych tras na tą zimę. Bo niby jakie miałyby być te zalety?
Pawel_Orel napisał(a):
Kopuła sczytowa Nanga Parbat z drogą Buhla 1953
Słabo to wygląda. Trasa mocno narażona na wygwizdów (szczególnie graniówka Północne Ramię - Nanga Parbat to chyba może być wietrzny hardcore).
Pawel_Orel napisał(a):
Droga Schella na zimę to raczej kiepski pomysł.
Mimo wszystko raczej pod każdym względem lepszy od pomysłu Czapkinsa i to zwłaszcza jeśli chodzi o poprawioną skróconą wersję drogi Schella.
Pawel_Orel napisał(a):
Tam jest nieźle tylko do momentu wyjścia na grań od strony południowej, czyli do ok. 7000m.
Powyżej jest trudniej i zdecydowanie dalej niż na drogach biegnących bezpośrednio od strony północnej.
Nanga Dream chce osiągnąć grań na ok. 7400 m n.p.m. i z tego miejsca uskutecznić trawers. Topografia stanowi dla nich pułapkę, ale jeśli sobie z nią poradzą, to ich wariant może mieć jakiś sens i co istotne - nie wymusza aż tak długiego przejścia powyżej 7500 m n.p.m. jak w przypadku drogi Czapkinsa. I nie jest prawdą, że droga Nanga Dream jest najdłuższa, bo tak naprawdę zdecydowanie najdłuższa jest właśnie trasa Czapkinsa. Także trochę dziwne, że z jednej strony podważasz sens drogi Schella/Nanga Dream z uwagi na jej długość, a z drugiej strony jeszcze dłuższą trasę uważasz za jeden z najlepszych możliwych wyborów...
Pawel_Orel napisał(a):
A już kompletną bzdurą jest twierdzenie że Mackiewicz na tej drodze był bliżej zdobycia wierzchołka niż poprzedniej zimy.
Czy aby na pewno bzdura (i to kompletna)? O ile rzeczywiście Czapkins i Eli doszli tam, gdzie zaznaczono na grafice wspinanie.pl, to zostało im ok. 1,5-1,6 km do przejścia (w linii prostej ok. 1,4-1,5 km). A tymczasem w sezonie 2012/2013 Czapkinsa od Nangi w linii prostej dzieliło chyba ok. 1,2 km (o ile dobrze to liczę w Google), a do przejścia miał chyba ok. 1,3-1,4 km. Czyli w sezonie 2012/2013 Czapkins prawdopodobnie był troszkę bliżej Nangi niż w styczniu 2015. Inną kwestią jest niższa wysokość n.p.m., ale ten zeszłoroczny sukces (ok. 7850 m n.p.m.) wbrew pozorom stanowił poważny problem, bo porównanie wygląda tak: ok. 1,5-1,6 km do pokonania z mniejszymi ilościami tlenu i z wygwizdowem na grani vs ok. 1,3-1,4 km z trochę większymi ilościami tlenu i trochę mniejszymi problemami z wiatrem. Zatem pozostaję przy przekonaniu, że Czapkins najbliżej celu był w sezonie 2012/2013.
Pawel_Orel napisał(a):
Trudno porównywać zeszłoroczne osiągnięcia wypraw Mackiewicz, Revol oraz Txikon, Nardi, Sadpara w kategorii lepszy/gorszy.
Prawdopodobnie to pierwsza ekipa osiągnęła większą wysokość, natomiast ta druga dotarła do punktu leżącego bliżej głównego wierzchołka.
Osobiście nieco wyżej stawiam osiągnięcie pary polsko-francuskiej ze względu na dwu-osobową działalność praktycznie podczas całej wyprawy.
Zgodzę się, że Czapkins i Eli byli najlepszą ekipą poprzedniego zimowego sezonu, ale przegrali z koszmarną drogą, która nie dała im realnych szans na sukces. Natomiast jak już wcześniej pisałem, gdyby działali na krótszej drodze (choćby Kinshofera) i o ile Czapkins poradziłby sobie z trudnościami technicznymi krótszej drogi, to wtedy problem pierwszego zimowego wejścia na Nangę prawdopodobnie rozwiązałby się już w zeszłym sezonie.