Zombi,
Szlak by trafił ......tyle pisania i poszło w kosmos, ale teraz już w dużym skrócie.
Zombi napisał(a):
Sądzę, że gdyby ferraty miały być tak chodzone, jak Vikingu piszesz - tj. stalówka tylko do asekuracji - szlakom tym można byłoby nadawać normalne wyceny wspinaczkowe (oczywiście - niekiedy, wcale nierzadko - na ferracie trudno jest nie skorzystać ze sztucznych ułatwień, do których nie tylko przecież stal, skoble, drabinki należy zaliczyć, ale i podkute chwyty i stopnie)...
Masz w 100% rację , tylko wyceny nie wspinaczkowe , a ferratowe. Po to autor (rzy) budowy włoskich ferrat je wyceniają tak a nie inaczej; czyli trochę różnicy jest
Do dzisiaj, na ilu włoskich ferratach spotkamy łańcuch
Zombi napisał(a):
"...Jednak ponieważ od ich zarania stal miała służyć nie tylko samej asekuracji (dawniej po prostu - z ręki, bo uprzęży i lonż nie było), ale jako punkty podparcia, toteż przyjęło się wprowadzać inną skalę ich trudności, specyficzną dla tego typu szlaków i wysiłku związanego z ich pokonaniem....
Od zarania włoskich (ferrat) to właśnie stal, drzewo na ferracie służyło właśnie po to aby dany odcinek przejść ("droga dla panów" mówi ci to coś).
Jeśli "od zarania" to masz trochę racji, pierwsza ubezpieczona droga powstała w Austrii,droga na Hoher Dachstain i jest nadal
Zombi napisał(a):
"..jednak ferrata to coś innego niż górskie wspinanie, choć oczywiście nie całkowicie co innego. Przechodząc ferratę, tak jak proponuje Viking (stal tylko do asekuracji lonżą), jest fajnie....
proponuję kiedyś spróbować
Zombi napisał(a):
".... (a niekiedy jeszcze fajniej - olać stal i lonżę i lecieć bez stali i lonży "na żywca"),.....
tu już poszedłeś po "bandzie"
Zombi napisał(a):
"... napocić się trzeba niekiedy tak jak na sytej piątce (przynajmniej ja tak trudności niektórych ferrat, tak idąc, odczułem), brakuje jednak tego kluczowego elementu ze wspinania górskiego - wynajdowania drogi.
Tu się mylisz, właśnie włoskie ferraty tym się różnią od dróg w Austrii, że są poprowadzone logicznie, w większości po "śladzie" drogi wspinaczkowej.
Tu we Włoszech właśnie widzisz logikę "prowadzenia" ferraty, jak i dawania turyście możliwości wyboru dalszego "wspinania", tu właśnie "oszczędza" się stalowy materiał.
Masz rację na drogach w Austrii od 2005-6 r. gdy "włodarze górskich miasteczek" zdali sobie sprawę, że turystę "zimowego" to już "mają" (a co za tym idzie kasa spora z tego jest i będzie tylko przybywała) więc pozostaje im tylko pozyskiwać nowe tereny pod wyciągi, trasy, a wszyscy na tym skorzystają. Skoro "pieniądz leży na ziemi" , to czemu nie chcieć mieć go więcej, więc dumali dumali i wydumali, ....czym tu przyciągnąć w te "złote tereny" letniego turystę i wydumali - hit ferratowy (jak parków linowych). Nieważne koszta, Austryjacy jak i Szwajcarzy, ekologów wcale o zdanie się nie pytają, interes "narodowy" załatwia wszystko. Dlatego nie liczono ( i nadal się nie liczą) z formą budowy takiej żelaznej drogi, z rzeźbą skały (terenu), z ilością "stali " w ścianie, ma być ferrata i już. Dlatego to właśnie tam ferraty, pozbawione są "linii wspinaczkowej. Co ciekawe, od 3 lat właśnie w Austrii lansuje się budowę dróg extremalnych o trudnościach E/F , F, może gdy piszę, budowana jest już jakaś "G".
Natomiast we Włoszech, działa silna partia "Zielonych" nastawiona jest blokowanie "wszystkiego co się da", tak to jest jak "nawiedzeni" pod koniec lat 90 dostali b. duzo etatów na niskim i średnim szczeblu i .........od nich wszystko zależy (skąd to znamy). Obecnie powstaje bardzo bardzo bardzo mało dróg ubezpieczonych (owszem Faloria, 2009, rok później oddana zostaje natrudniejsza dolomitowa ferrata M4, również w tym samym roku, oficjalnie "Piramidę" wojsko oddaje miastu, teraz to ma chyba nazwę "della Alpini", nie wiem, na jakim etapie "prawa" jest Pertini" aczkolwiek dzięki netowi jest najpopularniejszą (lub dzierzy palmę pierszeństwa z Tridentinką") . We Włoszech w 2000 roku było około 460 dróg ubezpieczonych i tyle (chyba ) jest ich dzisiaj, kilka zlikwidowano (najbardziej szkoda Pero Dagasperi, ale tam musiano to zrobić), owszem jest kilka dróg, na które jest pewna presja "zielonych", ale jakoś się "trzymają".
Acha, dla jasności, każda włoska ( i chyba nie tylko) ferrata ma swojego "właściciela", a tym samym ma certyfikat na określoną ilość lat (max 13). Dlatego, gdy widzimy "wyrwany" skobel (przez cyrkowca), czy też inne uszkodzenie to w najblizszym schronisku zgłaszamy to
Zombi napisał(a):
"...Ja jednak je lubię i chyba wolę np. pojechać zrobić sobie fajną (a to wcale nie znaczy - "ekstremalnie trudną E") ferratę niż spędzić dzień w polskich wyślizganych i zatłoczonych skałach (co jednak również lubię
)
Tak trzymaj, ale spróbuj kiedyś ferratę przejść "inaczej" niż dotychczas
w pierwszej wersji,mego pisania było o wiele więcej ale teraz jest w kosmosie
Na koniec, gdybym miał jechać 1000-2000 km jechać, aby się "zbułować", wypić piwo, to mogę wyskoczyć na drążek i ....efekt ten sam
ps, wie ktoś czy w najbliższy weekend będzie kursowała kolejka w Alagnie, ew w Stafal na Salat ew P.Indren?