Forum portalu turystyka-gorska.pl

Wszystko o górach
portal górski
Regulamin forum


Teraz jest N lis 24, 2024 2:52 am

Strefa czasowa: UTC + 1




Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 28 ] 
Autor Wiadomość
PostNapisane: Cz wrz 17, 2015 4:45 pm 
Zasłużony

Dołączył(a): Pt paź 30, 2009 10:57 am
Posty: 158
http://wyborcza.pl/duzyformat/1,148148, ... prawy.html


Na Elbrus wyruszyło nas sześciu. Poznajemy się dopiero na lotnisku. "Informatyk" jest spod Warszawy. Przygotowując się do wyprawy, wbiegł kilka razy na Kasprowy. "Piłkarz" (próbował kiedyś bić rekord Guinnessa w piłce halowej) potrafi zjednywać sobie ludzi. Od razu go polubiłem. Trzeci to "Góral" spod granicy. Ma firmę produkcyjną, w której siedzi od rana do wieczora. On i czwarty, "Wspinacz", zdobyli Mont Blanc (4810 m). "Wspinacz" jest z Łodzi i od kilkunastu lat uprawia wspinaczkę. 55-letni kierownik, wyznaczony przez Polski Klub Alpejski, organizatora wyprawy, wspinał się na Elbrus już dwa razy, ale nie pytałem, czy doszedł na szczyt.

Ja nazywam się Mateusz Boguta. Mam 30 lat, jestem z Tczewa i pracuję w branży finansowej. Znajomi mówią na mnie "Szachista", bo dużo grałem w szachy. Poza tym od 12 lat biorę udział w ekstremalnych rajdach na orientację - trzeba przejść 100 kilometrów w ciągu doby. Najwyższy szczyt, jaki zdobyłem, to austriacki Grossglockner (3798 m).

Mówi się, że rosyjski Elbrus (5642 m) to góra dla emerytów, ale przygotowuję się solidnie. Pływam, biegam, jeżdżę na rowerze, wchodzę po schodach. Łykam duże dawki witaminy C i aspiryny, żeby lepiej znieść wysokości. Pakuję się jak najlżej: kask, uprząż, czekan, raki, śpiwór, buty, kurtka puchowa, bielizna termoaktywna, czołówka... Przez dwa tygodnie będę nosił to wszystko na plecach.

W poniedziałek 10.08. lądujemy w Tbilisi. Najpierw będziemy atakowali gruziński Kazbek (5033 m). W bazie "Informatyka" dopada chyba choroba wysokościowa. Pierwsze objawy to brak apetytu, kłopoty z oddychaniem i bóle głowy. Może się to skończyć obrzękiem płuc i mózgu. Okazuje się, że kierownik nie zabrał apteczki, choć organizatorzy zapewniali, że będzie miał diuramid i dexamethason.

***

O 2 w nocy wychodzimy z bazy bez "Informatyka". Trasa na Kazbek jest kiepsko oznakowana, więc amatorzy tacy jak my idą związani liną. Do jednej nie powinno być przypiętych więcej niż trzy osoby, więc kierownik wynajął gruzińskiego przewodnika. Razem z "Góralem" ruszamy za Gruzinem, bo powiedział, że poprowadzi szybszą grupę. Górę zna dobrze.

Kazbek zdobyty. Zadowoleni ruszamy w dół. Pogarsza się pogoda. Na 4700 m n.p.m. mijamy kierownika, "Piłkarza" i "Górala". Do bazy docieramy około 13. "Informatyk" ma się już zupełnie dobrze. Reszta ekipy wraca o 17, nie zaliczyli szczytu przez złe warunki. Nabieramy pewności, że nasz "szef" jest rozważny i odpowiedzialny.

Przed wyjazdem do Rosji na polecenie kierownika zostawiamy w hotelu kaski, uprzęże i liny. Nie będą potrzebne, bo na Elbrus podobno idzie się szerokim jak autostrada, dobrze oznaczonym szlakiem. Do Terskol jedziemy starymi samochodami i furgonetkami. Czasem ktoś jedzie w bagażniku razem z plecakami, ale wiedzieliśmy, na co się piszemy.

Rano, przed wyjściem do bazy, kierownik zostawia w depozycie niewielki pakunek. Na wysokość 3500 m n.p.m. wjeżdżamy kolejką linową, a dalej idziemy pieszo. W kontenerze sypialnym, który kierownik zarezerwował z wyprzedzeniem, jest 18 stopni. To luksus powyżej granicy wiecznego śniegu.

Kierownik postanawia, że będziemy atakowali szczyt przy pierwszej okazji, mimo że mamy kilka dni w zapasie. Opłaca też ratrak, który wwiezie nas na 5100 m. Kierowcy najpierw krzyknęli sobie 1000 euro łapówki, ale zeszli do 1000 złotych. Dzielimy kwotę na sześć, więc nie jest źle. Martwię się tylko, jak mój organizm zareaguje na szybkie pokonanie różnicy wysokości, ale w górach nie ma demokracji. Decyduje kierownik.

***

Budzik dzwoni o 1.15. Pakujemy plecaki, każdy po swojemu. Nie zjedliśmy śniadania, bo ratrak już czeka. Nie ma odprawy technicznej. Nikt nie sprawdza, czy mamy odpowiedni sprzęt, i nie omawia z nami trasy. Wzdłuż całego szlaku na Elbrus poustawiane są tyczki. Niby łatwizna, ale wszystko zależy od warunków. W niedzielną noc na wysokości 5100 m n.p.m. temperatura odczuwalna to -30 stopni, wiatr wieje z prędkością 60 km na godzinę, a gęsty śnieg pada poziomo. Widoczność wynosi 20 metrów.

Potężny ratrak z trudem pnie się pod strome zbocze. Muszę zapierać się rękoma i nogami, bo nie ma dla mnie miejsca na kanapie. Czy damy radę wejść na szczyt przy takiej pogodzie? Zdaję się na kierownika.

Za plecami znika ratrak, ruszamy w górę. Dogania nas Rosjanin, którego widzimy po raz pierwszy. Rozmawia z kierownikiem i dołącza do nas. Dzielimy się na trzy zespoły, żeby każdy mógł iść własnym tempem. Ruszam przodem z "Góralem".

Widoczność momentami jest tak słaba, że nie widzę kolejnego trasera. Zatrzymujemy się co jakiś czas, żeby sprawdzić w smartfonie, czy nie zbaczamy ze szlaku. Okazuje się, że "Góral" zapomniał jedzenia, a moje batony zamarzły w plecaku. Przekładam je do wewnętrznych kieszeni kurtki. Może trochę zmiękną.

5.15. Elbrus! Chwila euforii, kilka zdjęć i wracamy. Wejście na szczyt to połowa sukcesu. Na szczęście pogoda się poprawia. Spotykamy "Wspinacza". Kiedy słyszy, że do wierzchołka zostało tylko kilkanaście metrów, przyśpiesza. Czekamy na niego, potem we trójkę ruszamy w dół. Batony nadal twarde jak kamień.

***

Na wysokości 5500 m spotykamy "Piłkarza" i "Informatyka". Tuż za nimi idą kierownik i Rosjanin. Wszyscy są w dobrych humorach. Gratulują nam. Nikt nie skarży się na ból czy inne dolegliwości. Przekazujemy im dobrą nowinę, że do szczytu mają tylko 30 minut marszu. Około 8 rano docieramy do obozu. Wysyłamy SMS-y do rodzin, idziemy spać.

W południe wychodzimy ze śpiworów. Naszych kolegów nie ma jeszcze w kontenerze. W Gruzji wolniejsza grupa doszła do bazy cztery godziny później, więc to jeszcze nie powód do paniki. Dzwonimy do nich, ale słychać tylko automatyczną sekretarkę. "Góral" pyta tych, którzy schodzą z gór, czy nie widzieli trzech Polaków. Francuzi mówią, że w okolicy Skał Pastuchowa (4690 m n.p.m.) odpoczywa trzyosobowa grupa. Idą powoli, ale są cali i zdrowi.

O 14 dzwonię do organizatora. Szef PKA radzi, by zawiadomić ratowników. Kierownik wyprawy nie zgłosił im wyjścia z bazy. Niestety, nikt z nas nie mówi po rosyjsku, więc do ekipy ratunkowej dzwoni mężczyzna z baraku obok. Akurat przyjeżdża ratrak. Kierowca pyta, czy ktoś szuka Polaków. Dowiadujemy się, że z naszymi kolegami było źle, ale ratownicy są już w drodze. Mają ich zwieźć ratrakiem.



Pół godziny później ratrak wraca, ale nie zatrzymuje się przy obozie. Pewnie wiozą chłopaków do szpitala. Próbujemy to potwierdzić. Pomaga nam jakaś kobieta, która dzwoni na dół. Mówi, że Polaków nie widziano ani w hotelu, ani przy wyciągu. Przekazuje nam też informację od ratowników: zaginionych jest pięć osób - nasi koledzy, Rosjanin i Włoch.

Zaczyna się ściemniać. Po Rosjanina wylatuje helikopter. Wieczorem wycieńczony mężczyzna zostaje uratowany. Nie możemy zapytać o naszych kolegów, bo śmigłowiec zabiera go do szpitala. Na wysokości 5400 m, 200 metrów od szlaku, jest schron. Może się tam schowali albo wykopali jamę śnieżną. Mają termosy z ciepłym piciem i jedzenie, mogą przetrwać nawet trzy dni.

W poniedziałek 17.08 od rana 19 ratowników szuka "Informatyka", "Piłkarza" i kierownika. Z bazy niewiele zdziałamy. Zasięg jest kiepski, docierają tylko szczątkowe informacje. Szef PKA sugeruje, żebyśmy dołączyli do ratowników. Odprawiają nas z kwitkiem. Mówią, że nie chcą potem szukać jeszcze nas.

Wracamy do obozu. Ok. 16 ratownicy każą nam się pakować. Dopiero na dole, w Terskol, dowiadujemy się, że znaleźli dwa plecaki, jeden w drugim, i polski paszport. Leżały po stronie północnej - stromej i niebezpiecznej. Przez lornetkę zobaczyli też coś jakby kurtkę, ale nie byli w stanie tam dojść. We wtorek wyrusza helikopter opłacony przez ubezpieczyciela, żeby to sprawdzić. Dołączają do nas wysłani przez PKA Rosjanin i Ukrainiec.

***

O 10 wiemy już, że to koniec. Poza szlakiem, na grani północnej, znaleziono dwa ciała - kierownika i "Informatyka" - oraz kurtkę "Piłkarza", a w niej telefony komórkowe wszystkich trzech. Kierownik miał na sobie trzeci plecak. "Piłkarz" został na górze bez kurtki, telefonu i ekwipunku.

Przedstawiciele PKA odnajdują również aparat Rosjanina. Oglądamy zdjęcia. Wiemy, że był w niedzielę na szczycie razem z chłopakami. Niestety, jego zeznania są mało pomocne. Twierdzi, że spotkał Polaków, schodząc z Elbrusu. O Włochu nikt już nie wspomina. Pewnie to błąd w tłumaczeniu jednej z dziesiątek rozmów telefonicznych.

***

Przygotowujemy rzeczy kierownika i "Informatyka" do transportu. W pakunku, który kierownik zostawił w hotelowym depozycie, jest GPS. Nie mogę tego zrozumieć. Doświadczony alpinista wychodzi z amatorami w góry bez GPS-u, mapy czy kompasu? Przecież gdyby coś się stało kierownikowi, chłopcy musieliby sami znaleźć drogę na dół.

Kostnica, identyfikacja zwłok, zeznania w prokuraturze, oczekiwanie na informacje o "Piłkarzu". Tak mijają kolejne dni. Spotykamy miejscowych przewodników, których mijaliśmy, schodząc ze szczytu. Przyznają, że zawrócili, bo pogoda nie była dobra. Podejrzewamy, że tego dnia na Elbrusie byliśmy tylko my i Rosjanin.

Nie powinniśmy byli wychodzić w taką pogodę z bazy. I po co ten pośpiech? Mieliśmy przecież zapas czasu. Z powodu opłaconego z góry ratraka byliśmy pod presją. Gdybyśmy wyszli z obozu pieszo, poddalibyśmy się najdalej w połowie drogi. Wróciłem z Elbrusu cało, bo miałem szczęście. Planowałem kolejne wyprawy, następny miał być włoski Monte Rosa, ale rezygnuję z wysokich gór.

***

Kiedy do Polski dotrą telefony i aparaty chłopaków, będzie można stwierdzić, co działo się od momentu, kiedy widziałem ich po raz ostatni. Moja teoria jest taka, że "Informatyk" źle się poczuł, więc kierownik niósł jego plecak. Kiedy zrobili sobie przerwę, wiatr porwał plecak w stronę północnej grani. Poszli po niego, bo w środku był paszport. Nikt nie potrafi wyjaśnić, dlaczego trzy telefony były w jednej kurtce i dlaczego "Piłkarz" nie miał jej na sobie. Czytałem, że objawem skrajnej hipotermii jest przeszywające uczucie gorąca. Może sam ją zdjął.

Relację Mateusza przeczytali dwaj pozostali uczestnicy wyprawy.

"Góral": - Podczas wejścia na Elbrus w żadnym momencie nie czułem się zagrożony. Miałem GPS i odpowiednie ubranie. To, że zdobyłem szczyt i wróciłem bezpiecznie, zawdzięczam dobremu przygotowaniu, a nie szczęściu.

"Wspinacz": - Przed atakiem na szczyt zwróciłem uwagę kierownikowi, że na horyzoncie widać burzę. Usłyszałem, że jeśli pogoda się pogorszy, to zawrócimy, ale ta komenda nigdy nie padła. Warunki były naprawdę kiepskie, ale nie czułem się zagrożony, bo nie była to moja pierwsza wyprawa wysokogórska.


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: N wrz 20, 2015 6:49 pm 
Zasłużony

Dołączył(a): Cz maja 21, 2009 9:10 am
Posty: 243
Mateusz, z całym szacunkiem dla gór,

".... będziemy atakowali szczyt przy pierwszej okazji, mimo że mamy kilka dni w zapasie. Opłaca też ratrak, który wwiezie nas na 5100 m..."

Jeżeli tak działa PKA, (chyba wiedziałeś to wcześniej) to ......szoook, :!:

Z drugiej strony, siedzisz już na forum dłuższy czas, wiesz co nie co o PKA i .jedziesz znimi :-(

Co roku tyle forumowych ekip rusza "tam", "spoko" dają radę (bez pomocy PKA i .......ratraka :-)


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: N wrz 20, 2015 7:41 pm 
Swój

Dołączył(a): Wt wrz 15, 2015 1:24 pm
Posty: 50
Wejście na Elbrus bez aklimatyzacji i bez leków na chorobę wysokościową. Takie rzeczy tylko w PKA.


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Pn wrz 21, 2015 12:26 pm 
Kombatant
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz gru 09, 2010 10:28 am
Posty: 487
Wwózka ratrakiem na 5100 bije wszystko. Tylko w obliczu tragedii, która tam się rozegrała, jakoś ciężko mi się z tego śmiać.

_________________
"Podstawowym celem człowieka powinno być unikanie prostaków i ludzi bez poczucia humoru. Bo życie jest za krótkie"
Andrzej Zawada


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Pn wrz 21, 2015 12:42 pm 
Swój

Dołączył(a): Wt wrz 15, 2015 1:24 pm
Posty: 50
Kiedyś wwozili tylko do Skał Pastuchowa na 4500-4700. Teraz już na 5100. Niedługo pewnie będą wjeżdżać na przełęcz na 5300 8)
Jak dożyje 70 to się wybiorę na Elbrus :mrgreen:


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Pn wrz 21, 2015 12:47 pm 
Kombatant
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz gru 09, 2010 10:28 am
Posty: 487
Jak będę chciał pojeździć ratrakiem, to pojadę do Zakopanego.

_________________
"Podstawowym celem człowieka powinno być unikanie prostaków i ludzi bez poczucia humoru. Bo życie jest za krótkie"
Andrzej Zawada


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Pn wrz 21, 2015 1:32 pm 
Kombatant
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr wrz 21, 2011 12:29 pm
Posty: 540
Lokalizacja: Poznań
rekkert napisał(a):
Wejście na Elbrus bez aklimatyzacji i bez leków na chorobę wysokościową. Takie rzeczy tylko w PKA.


Czytanie ze zrozumieniem nie jest chyba twoją mocną stroną, prawda? Bo ja wyczytałem z relacji, że aklimatyzowali się na Kazbeku.

_________________
Pain is temporary, glory is forever


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Pn wrz 21, 2015 1:35 pm 
Kombatant
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr wrz 21, 2011 12:29 pm
Posty: 540
Lokalizacja: Poznań
Podwózka ratrakiem to chyba standard na tej górze. Kiedy byłem na Elbrusie wręcz oferowali podwózkę i byli zawiedzeni kiedy odmówiliśmy. Myślę, że robią na tym niezły biznes bo o ile dobrze pamiętam to Amerykanów nocujących z nami w Pirjucie wykasowali na 1000$.

_________________
Pain is temporary, glory is forever


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Pn wrz 21, 2015 1:50 pm 
Swój

Dołączył(a): Wt wrz 15, 2015 1:24 pm
Posty: 50
snail napisał(a):
Czytanie ze zrozumieniem nie jest chyba twoją mocną stroną, prawda? Bo ja wyczytałem z relacji, że aklimatyzowali się na Kazbeku

Z tego co wiem to byłeś w wysokich górach i chyba wiesz kiedy organizm się aklimatyzuje. Samo wejście na dużą wysokość i natychmiastowe zejście niestety nie daje zbyt wiele. Organizm łapie aklimatyzację głównie podczas snu na danej wysokości (albo przynajmniej spędzenia tam kilkunastu godzin), a jak wyglądała ich aklimatyzacja na Kazbeku i później na Elbrusie to jest napisane więc nie wiem kto tu ma problem z czytaniem ze zrozumieniem.


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Pn wrz 21, 2015 2:05 pm 
Zasłużony

Dołączył(a): Wt cze 29, 2010 11:06 am
Posty: 219
Lokalizacja: ŁÓDŹ
Cytuj:
Samo wejście na dużą wysokość i natychmiastowe zejście niestety nie daje zbyt wiele. Organizm łapie aklimatyzację głównie podczas snu na danej wysokości (albo przynajmniej spędzenia tam kilkunastu godzin),


Nie jestem ekspertem ,ale chyba nie masz racji ?
Powinno trzymać się zasady „wspinaj się wysoko, śpij nisko”
Bynajmniej u mnie to zadziałało :)

_________________
KASIA


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Pn wrz 21, 2015 2:22 pm 
Kombatant
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr wrz 21, 2011 12:29 pm
Posty: 540
Lokalizacja: Poznań
rekkert napisał(a):
Z tego co wiem to byłeś w wysokich górach i chyba wiesz kiedy organizm się aklimatyzuje. Samo wejście na dużą wysokość i natychmiastowe zejście niestety nie daje zbyt wiele. Organizm łapie aklimatyzację głównie podczas snu na danej wysokości (albo przynajmniej spędzenia tam kilkunastu godzin), a jak wyglądała ich aklimatyzacja na Kazbeku i później na Elbrusie to jest napisane więc nie wiem kto tu ma problem z czytaniem ze zrozumieniem.


Nie sądzę ażeby w 1 dzień z Tibilisi dotarli pod Kazbek, weszli na niego i zeszli. Nie zostało to opisane w tekście, ale należy domniemać, że akcja górska trwała kilka dni czyli zaliczyli kilka noclegów na większej wysokości. Z tym spaniem na wysokości to też nie za bardzo jest jak piszesz.

Cytuj:
Alpinista powinien kierować się zasadą: wchodź wyżej w ciągu dnia i schodź na noc na niższą wysokość, by się przespać (wspinaj się wysoko, śpij nisko)


Jest to cytat ze strony Roberta Szymczaka czyli polskiego lekarza wyprawowego, także himalaisty

źródło:
http://www.medeverest.pl/poradniki/wysokogorski-obrzk-mozgu-hace.html

U mnie ta zasada działa. Np na Leninie przed atakiem szczytowym nie spałem ani jednej nocy na wyskości większej niż 5300m choć wchodziłem wyżej. Podobnie z resztą było na Korżeniewskiej.

_________________
Pain is temporary, glory is forever


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Pn wrz 21, 2015 3:35 pm 
Swój

Dołączył(a): Wt wrz 15, 2015 1:24 pm
Posty: 50
Tyle że wspinaj się wysoko, śpij nisko nie oznacza żeby nie robić wysokości. Chodzi o to że nie powinno się robić zbyt dużych przewyższeń w jeden dzień jeśli chodzi o noclegi. Więc np. przeniesienie obozu o 500 m wyżej i wejście jeszcze 500 m wyżej i spędzenie tam kilku godzin i powrót.

snail napisał(a):
Nie sądzę ażeby w 1 dzień z Tibilisi dotarli pod Kazbek, weszli na niego i zeszli. Nie zostało to opisane w tekście, ale należy domniemać, że akcja górska trwała kilka dni czyli zaliczyli kilka noclegów na większej wysokości.

10 sierpnia byli na lotnisku w Tbilisi (495 m n.p.m.), a w nocy z 15/16 sierpnia z wysokości 3700 m jechali ratrakiem do ataku szczytowego na Elbrusie. Rzeczywiście po zbuju aklimatyzacja.


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Pn wrz 21, 2015 3:52 pm 
Kombatant
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr wrz 21, 2011 12:29 pm
Posty: 540
Lokalizacja: Poznań
rekkert napisał(a):
Tyle że wspinaj się wysoko, śpij nisko nie oznacza żeby nie robić wysokości. Chodzi o to że nie powinno się robić zbyt dużych przewyższeń w jeden dzień jeśli chodzi o noclegi. Więc np. przeniesienie obozu o 500 m wyżej i wejście jeszcze 500 m wyżej i spędzenie tam kilku godzin i powrót.


No to chyba inaczej to rozumiemy. Wchodząc na wyższą wysokość dajesz sygnał organizmowi żeby zaczął produkować więcej czerwonych krwinek. Schodząc na nocleg niżej gdzie jest więcej tlenu organizm może szybciej odpoczywać i się regenerować. Na niemal wszystkich wyprawach tak robiłem za wyjątkiem Kilimandżaro i Denali gdzie w zasadzie szło się cały czas pod górę spędzając w jednym z obozów więcej niż jedną noc. Inna sprawa jest, że każdy na wysokość reaguje inaczej. Znam takie przypadki, że człowiek siedział 3 tygodnie w BC, a potem w stylu alpejskim załoił ośmiotysięcznik.
A wracając do Elbrusa to ma on mniej więcej wysokość bazy pod Everestem gdzie trekkersi wchodzą bez żadnej aklimy więc nie demonizowałbym tej wysokości zwłaszcza, że nie siedzi się tam długo tylko przez chwilę. Na Kilimandżaro wchodzi się w 3,5 dnia bez żadnej aklimatyzacji i to już jest trochę przegięcie, ale większość osób daje radę.

_________________
Pain is temporary, glory is forever


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Pn wrz 21, 2015 4:07 pm 
Swój

Dołączył(a): Wt wrz 15, 2015 1:24 pm
Posty: 50
snail napisał(a):
No to chyba inaczej to rozumiemy.

Czyli chcesz powiedzieć, że na swoich wyprawach aklimatyzację robisz chodząc codziennie kilkaset metrów powyżej bazy i wracając do niej ?

snail napisał(a):
Wchodząc na wyższą wysokość dajesz sygnał organizmowi żeby zaczął produkować więcej czerwonych krwinek.

Ja wiem na czym polega i jak się objawia aklimatyzacja, ale przebywając w jakimś punkcie przez kilka minut to organizmowi nie dajesz sygnału. To nie jest włączenie światła. Na to potrzeba trochę godzin. Niektórzy wolą wyjścia coraz wyżej i powroty do bazy na reset, niektórzy od razu walą do góry spędzając po kilka nocy coraz wyżej bez schodzenia, ale nie słyszałem żeby ktoś robil aklimatyzację tak jak ty sugerujesz żeby cały czas wracać na tą samą wysokość na noc.

snail napisał(a):
A wracając do Elbrusa to ma on mniej więcej wysokość bazy pod Everestem gdzie trekkersi wchodzą bez żadnej aklimy

No właśnie trekking jest aklimatyzacją bo przecież idą kilka dni i codziennie śpią wyżej.


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Pn wrz 21, 2015 7:22 pm 
Stracony

Dołączył(a): Pt wrz 05, 2008 6:33 pm
Posty: 3835
Lokalizacja: Bukowina Tatrzańska
mpap napisał(a):
Wwózka ratrakiem na 5100 bije wszystko


Jest to normą tam obecnie. Wszystkie agencje oferują wywózkę i korzysta z tego 80% ludzi. Gdzieś miałem super zdjecie jak jedzie ratrak za ratrakiem Jedni do skał inni na 5100.


rekkert napisał(a):
Teraz już na 5100. Niedługo pewnie będą wjeżdżać na przełęcz na 5300


Dla niech to nie problem gdyż są tam możliwości do tego. Mają ratraki o których nasze wyciagi mogą pomarzyć. Dla niech jest to chleb powszedni jak jadąc w Himalaje Polacy nie wynajmują Szerpów odbierając im chleb takie teksty są na porządku dziennym. Masz wolną rękę idziesz na piechty albo ratrakiem. Ja mam na to ...... płaci klient jego wola czy go tam wciągnę, wjedzie czy wejdzie. Zgodnie z przepisami w Polsce i UE żaden Klub nie łamie prawa. Nie bede pisał który znanych himalaistów ma umowę na 8 stron pisaną makiem. Jedni jeżdżą sami, inni wynajmują agencji a jeszcze inni przewodników. Jaki masz zasób portfela tak jedziesz.
Ostatnio jeden z przewodników był na Alasce. Zapytali go przypadkowi turyści z PL czemu nie ma IVBV bo nie mogę tutaj. Trzeba lokalsów wynajmować. Tak samo jak w Himalajach musisz mieć agencje na miejscu bo nic nie zdziałasz.
Żaden przewodnik na świecie nie da klientowi 100% pewności w górach wysokich że go wprowadzi i sprowadzi bezpiecznie. Jeśli tak mówi to "kłamie"

W sezonie 2015/2016 zostaje otwarty wyciąg narciarski pod Elbrusem który przekroczy 4000mnpm


rekkert napisał(a):
chodząc codziennie kilkaset metrów powyżej bazy i wracając do niej ?


Zalecane dzienne wejście nie powinno przekraczać 500m w pionie Jedynie atak szczytowy może dochodzić do 1000m i wiecej


rekkert napisał(a):
bez leków na chorobę wysokościową


Znasz zasady podawania leków na chorobę wysokościową ?


Elbrus to nie Kazbek....

Nie bronie PKA bo tutaj doszło wg relacji do uchybień ale to jest ocena jednego uczestnika.

_________________
www.rafalraczynski.com.pl


Ostatnio edytowano Pn wrz 21, 2015 8:16 pm przez raffi79., łącznie edytowano 2 razy

Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Pn wrz 21, 2015 7:39 pm 
Kombatant
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr wrz 21, 2011 12:29 pm
Posty: 540
Lokalizacja: Poznań
rekkert napisał(a):
Czyli chcesz powiedzieć, że na swoich wyprawach aklimatyzację robisz chodząc codziennie kilkaset metrów powyżej bazy i wracając do niej ?


Jak mam taką możliwość to po wyjściu wyżej np. zakładam obóz czy zostawiam depozyt i schodzę spać niżej. Dopiero przy kolejnym wyjściu śpię w miejscu gdzie wcześniej byłem tylko na czas zostawienia depo czy założenia obozu. W przeciwnym wypadku zwykle kończy się to bólem głowy i nudnościami. Oczywiście mówię o wyjściach powyżej 5000-6000m bo do takiej wysokości to wchodzę bez większych problemów poza tym, że dostaję coraz większej zadyszki co oczywiście jest objawem braku aklimatyzacji bo jak już się zaaklimatyzuję to mogę biegać na takiej wysokości.

rekkert napisał(a):
No właśnie trekking jest aklimatyzacją bo przecież idą kilka dni i codziennie śpią wyżej.


Idąc tym tokiem myślenia można by bez schodzenia na dół wejść na sam wierzchołek Everestu. Ciekawe więc dlaczego sporo osób schodzi nie tylko do bazy, a nawet poniżej bazy na ok. 4000m po wyjściu aklimatyzacyjnym na wysokość ponad 7500m? Patent o którym piszesz ze spaniem wyżej i nie schodzeniem niżej zastosowałem na Denali i skończyło się tym, że na wierzchołku mnie walnęło. Całe szczęście, że mój partner szybko się zorientował, że mam początkowe objawy utraty świadomości i zaczął szybko sprowadzać mnie w dół. Po zejściu około 300-400m poniżej wierzchołka poczułem się już znacznie lepiej.

_________________
Pain is temporary, glory is forever


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Pn wrz 21, 2015 7:44 pm 
Stracony

Dołączył(a): Pt wrz 05, 2008 6:33 pm
Posty: 3835
Lokalizacja: Bukowina Tatrzańska
snail napisał(a):
Ciekawe więc dlaczego sporo osób schodzi nie tylko do bazy, a nawet poniżej bazy na ok. 4000m


Oczywiście że tak. Przed atakiem szczytowym na Everest niektórzy schodzą do wysokości 4000 a baza jest na 5300

_________________
www.rafalraczynski.com.pl


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Pn wrz 21, 2015 7:54 pm 
Kombatant
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz gru 09, 2010 10:28 am
Posty: 487
Raffi - dzięki za info o "normie", jaką jest wwożenie ludzi ratrakiem na 5100m. Nie zdawałem sobie sprawy z tego, że jest to incydent tak powszechny jak fasiągi na Morskim Oku. Dla mnie - nic, czym można by było się chwalić.
- Byłeś na Elbrusie? *
- No, stary, zajebista wycieczka, ratrakiem wjechaliśmy.

Jak ktoś czerpie po czymś takim przyjemność ze "zdobycia góry", to jego sprawa. Tylko o to mi chodzi ;)
*post edytowany, chodziło mi o Elbrus, napisałem "Kazbek", przez co mogło być źle odebrane.''

_________________
"Podstawowym celem człowieka powinno być unikanie prostaków i ludzi bez poczucia humoru. Bo życie jest za krótkie"
Andrzej Zawada


Ostatnio edytowano Pn wrz 21, 2015 8:16 pm przez mpap, łącznie edytowano 1 raz

Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Pn wrz 21, 2015 8:08 pm 
Stracony

Dołączył(a): Pt wrz 05, 2008 6:33 pm
Posty: 3835
Lokalizacja: Bukowina Tatrzańska
mpap napisał(a):
jaką jest wwożenie ludzi ratrakiem na 5100m



Tak samo jak helikopterem do bazy pod Everestem Simone More w sezonie lata jak najęty że od godziny 5 czy 6 rano nie można spać wzdłuż treku, samolotem do Namche Bazar i wiele innych których nie chce mi się wymieniać.


mpap napisał(a):
- Byłeś na Kazbeku?



Ja się wycofałem ze względu na pogodę. Kazbek topograficznie jest bardzo trudny do odnalezienia w przypadku śnieżycy i mgły.


mpap napisał(a):
No, stary, zajebista wycieczka, ratrakiem wjechaliśmy.



Dla mnie to wsio co ludzie chcą. Oni chcą być na szczycie a jak tak stają i nie łamiąc pewnych zasad bezpieczeństwa o których zawsze kierownik/lider decyduje. Podobnie masz z Everestem pakiety zaczynają się od 45.000S a kończą na 75.000$ za osobę. Monika Witkowska bardzo dobrze opisała to wszystko. Albo wnosisz wszystko sam albo płacisz i Szerpowie wnoszą. Część ludzi jadąc w góry wysokie inaczej patrzy na sprawę dla nich liczy się szczyt a reszta jest nie ważna. Jeśli mówimy o kosztach wielu tysięcy zł jak nie dolarów.

To samo jest w naszych Tatrach ludzie wynajmują przewodników jeśli czują się słabi lub nie pewnie i co taka osoba jest gorsza od drugiej osoby która weszła sama na Rysy a inna z przewodnikiem. Dla tej osoby jest to też sukces bo zdobyła "Swój Everest" Ja nigdy nie robię selekcji wynajmujesz przewodnika czy jedziesz z agencją jesteś gorszy. Każdy z nas ma rozum i jest dorosły. Robi to co uważa za słuszne. Przejrzałem wiele umów z agencji które działaja w Polsce a widział ktoś z Was umowę KW Warszawa co organizuje wyjazdy ?

_________________
www.rafalraczynski.com.pl


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Pn wrz 21, 2015 8:15 pm 
Swój

Dołączył(a): Wt wrz 15, 2015 1:24 pm
Posty: 50
raffi79. napisał(a):
i co taka osoba jest gorsza od drugiej osoby która weszła sama na Rysy a inna z przewodnikiem.

Osoba może nie, ale osiągnięcie napewno jest gorsze 8)

Ale w sumie to nie wiem po kiego zjechałeś znowu na ten temat skoro nikt tu nie poruszał słuszności wynajmu pka, a jedynie kwestie organizacyjne.


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Pn wrz 21, 2015 8:23 pm 
Kombatant
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz gru 09, 2010 10:28 am
Posty: 487
raffi79. napisał(a):
Albo wnosisz wszystko sam albo płacisz i Szerpowie wnoszą.
Z Elbrusa lotem błyskawicy przenieśliśmy się w Himalaje. Bardzo proszę, nie mieszajmy dwóch systemów walutowych ;)
Cytuj:
To samo jest w naszych Tatrach ludzie wynajmują przewodników jeśli czują się słabi lub nie pewnie i co taka osoba jest gorsza od drugiej osoby która weszła sama na Rysy a inna z przewodnikiem. Dla tej osoby jest to też sukces bo zdobyła "Swój Everest"
A kto powiedział, że jest gorsza? Każdy ma swój Everest. Ja nie oceniam osoby, tylko "osiągnięcie". Tak samo może mi się nie podobać wbieganie na szczyty, albo pokonywanie Orlej Perci na bosaka, bo uważam, że to brak odpowiedzialności. Mogę? Mogę. Moro może latać śmigłowcem do bazy pod Everestem, a ja bym wolał trekking. Wolność. Peace.

_________________
"Podstawowym celem człowieka powinno być unikanie prostaków i ludzi bez poczucia humoru. Bo życie jest za krótkie"
Andrzej Zawada


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Pn wrz 21, 2015 8:34 pm 
Stracony

Dołączył(a): Pt wrz 05, 2008 6:33 pm
Posty: 3835
Lokalizacja: Bukowina Tatrzańska
mpap napisał(a):
Z Elbrusa lotem błyskawicy przenieśliśmy się w Himalaje.


Pod Elbrusem jest to samo. Wsiadasz do kolejki linowej bo oficjalnie pod nią jest zakaz poruszania się. Wysiadasz z kolejki i masz pierwszy wybór idziesz na piechty albo wsiadasz na krzesełko i jedziesz dalej. Koniec udogodnień ??? o nie na Ciebie czekają tutaj ratraki lub skutery które wywiozą Cie do "Priuta" i masz kolejny wybór idziesz na lekko albo niesiesz wszystko na plecach mnie więcej do 3800-4100mnpm. Co dalej to opisywałem wyżej. Skutery jeżdzą jeden za drugim góra dół ... co czujesz smród spalin nie do wytrzymania.
Więc jak się uprzesz to jesteś na 5100 ratrakiem. Ile do wierzchołka tylko 500m ? da się przeżyć pewnie że da dexa i diuramid. Jedni rzygają że po smrodzie ścieżki nie zgubisz jak zerkniesz na ludzi na przełęczy to większość wraki społeczeństwa.
Od samych beczek na sam szczyt masz trasery potem liny poręczowe i tak dalej i tak dalej.
Mogę Ci dać inne przykłady tylko po co.

Sprawy organizacje jakie były podczas tego wyjazdu są tylko na podstawie jednego uczestnika drugi nie czuł się zagrożony. Ja jak pisałem nie bronie PKA. Doszło do błędu w ocenie uczestnika ok przyjmuję to.

mpap napisał(a):
- Byłeś na Elbrusie? *


Tak dwukrotnie bo na wiecej mi czas nie pozwolił. Wyjazdy sa 14dniowe. A potrzebuję dużo urlopu jeszcze. :mrgreen:

Dwie róźne pogody.
Na obydwu byłem kierownikiem wyjazdu.
Na 1 weszło 16 osób + /prowadzący dodatkowi jeśli jest potrzeba wynajmuje się na Kazbek lokalnych przewodników w tym przypadku 3 dodatkowo/ Każda lina to prowadzący i tylko 3 osoby ani jednej więcej. A Matt tylko 1. Mam sztywne zasady prowadzenia i koniec kropka.
Na 2 weszło 11 osób + /prowadzący dodatkowi/


Obrazek


Obrazek

_________________
www.rafalraczynski.com.pl


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Wt wrz 22, 2015 10:14 pm 
Uzależniony ;-)

Dołączył(a): N paź 05, 2008 8:16 pm
Posty: 1359
Lokalizacja: silesia
Masz gdzieś jakiś cennik swoich usług przewodnickich Raffi? Albo jakąś stronkę www?

_________________
I was blind but now I can see...


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Śr wrz 23, 2015 11:24 am 
Stracony

Dołączył(a): Pt wrz 05, 2008 6:33 pm
Posty: 3835
Lokalizacja: Bukowina Tatrzańska
batmik napisał(a):
Albo jakąś stronkę www?


Stronkę bede miał niebawem.


batmik napisał(a):
cennik swoich usług przewodnickich Raffi



Tatry czy inne góry ?

_________________
www.rafalraczynski.com.pl


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Cz wrz 24, 2015 8:39 pm 
Uzależniony ;-)

Dołączył(a): N paź 05, 2008 8:16 pm
Posty: 1359
Lokalizacja: silesia
raffi79. napisał(a):
Tatry czy inne góry ?

W Tatrach to ewentualnie Gerlach bo wiem, że tam pilnują :)
A jeśli o Alby chodzi to od jakiegoś czasu myślę o Dufourspitze...

_________________
I was blind but now I can see...


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Pn paź 12, 2015 11:31 pm 
Przypadek beznadziejny

Dołączył(a): Wt mar 06, 2007 1:02 am
Posty: 1854
Lokalizacja: Łódź
Cytuj:
Na Kilimandżaro wchodzi się w 3,5 dnia bez żadnej aklimatyzacji i to już jest trochę przegięcie, ale większość osób daje radę.


Dla mnie oznaczałoby to śmierć.
Jeśli ktoś nie był już wiele razy powyżej szczytu Kilimandżaro a tym samym nie zna swoich możliwości, nie radzę podejmować takich prób.

Prawie każda spotkana w górach osoba lekceważy temat aklimatyzacji. W szczególności eksperci i osoby z dużym doświadczeniem. A nowicjusze się na nich wzorują i potem mamy stos trupów na popularnych drogach.
Książkowe zasady mówią jasno max.300m w górę dziennie i co 1000m dzień przerwy. Nie spotkałem jeszcze nikogo kto by się do nich stosował.

Cytuj:
Nie bede pisał który znanych himalaistów ma umowę na 8 stron pisaną makiem


To jeszcze dodaj, że napisaną przez kochankę i będzie jak w telenoweli.


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Wt paź 13, 2015 9:52 am 
Uzależniony ;-)

Dołączył(a): Śr gru 14, 2005 7:34 pm
Posty: 1068
Spiochu napisał(a):
Książkowe zasady mówią jasno max.300m w górę dziennie i co 1000m dzień przerwy.

Bez przesady.
Gdzie byś wszedł trzymając się tych 300m?
Pomijając już aspekt logistyczny- przy takim limicie znacznie wydłużałbyś czas przebywania na dużych wysokościach, co bezpieczeństwa nie podnosi (ryzyka pogodowe + powyżej 6000m organizm na dłuższą metę się nie regeneruje).

Z tego co ja czytałem to zasada mówi o noclegach max. co ~600m i co drugi dzień przerwa.
Z tym że na dużych wysokościach należy najpierw zaliczyć wysokość noclegu i zejść, a dopiero następnego dnia biwakować.
Chodzić można i po 1000m.

Co do zdobywania Elbrusa przy wcześniejszej podwózce na 5100m- nie bardzo rozumiem jak w ogóle po skorzystaniu z takiego udogodnienia można "zaliczyć" sobie szczyt.
Chyba że chodzi o szczyt samooszukiwania się.
Wjechanie kolejką na 3700m, bo wcześniej zdobyło się aklimatyzację na Kazbeku- to jeszcze ok.
Ale podwózka na 500m od wierzchołka?
Toż to przeciętny beskidzki turysta ma większe ambicje.


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Wt paź 13, 2015 9:39 pm 
Przypadek beznadziejny

Dołączył(a): Wt mar 06, 2007 1:02 am
Posty: 1854
Lokalizacja: Łódź
Zalecenia książkowe dotyczyły raczej wysokości na których można się jeszcze całkowicie zaaklimatyzować czyli maksymalnie do 6000m. Powyżej to już jest gra w ruletkę i trochę inna taktyka. Tak jak wspomniane tu zejścia regeneracyjne na Evereście.
Stosowanie takich zasad aklimatyzacji będzie bardzo upierdliwe logistycznie. Mało komu wystarczy urlopu i/lub funduszy. Zwiększy jednak szanse zarówno na zdobycie zaplanowanych szczytów jak i powrót do domu.

Upierdliwość logistyczna może polegać czasem nawet na wyjeździe w inny rejon przed docelową górą.
Takie praktyki były nieraz stosowane gdy wyczynowcy aklimatyzowali się na "łatwych" górach zanim pojechali na tą trudniejszą. Wchodzenie 2 tygodnie bez przerw na trudny i niebezpieczny szczyt na pewno nie będzie dobrym rozwiązaniem i chyba każdy zdaje sobie z tego sprawę.
Nawet rozważając najwyższe góry można prowadzić książkową aklimatyzację do poziomu ABC/camp1. To już da ogromną przewagę na starcie. Potem zrobi się jeszcze jedno "normalne" wyjście aklimatyzacyjne w górę, zejdzie na regenerację i atak szczytowy. Przez większość czasu człowiek będzie właściwie zaaklimatyzowany. Bardzo mało będzie działalności górskiej przy złym samopoczuciu. Czas przebywania powyżej ABC/camp1 ograniczy się do max. kilku dni a odcinki między obozami będą pokonywane szybciej niż zazwyczaj. Jedyny koszt to poświęcenie dodatkowych 2 tyg. w początkowej fazie wyprawy.


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 28 ] 

Strefa czasowa: UTC + 1


Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 2 gości


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów

Szukaj:
Skocz do:  
POWERED_BY
Polityka prywatności i ciasteczka
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL