Forum portalu turystyka-gorska.pl http://forum.turystyka-gorska.pl/ |
|
Babuszka! Kup mnie żuwaczku! http://forum.turystyka-gorska.pl/viewtopic.php?f=11&t=9946 |
Strona 1 z 1 |
Autor: | Hako [ Cz lip 08, 2010 11:33 pm ] |
Tytuł: | |
Super relacja. Czyta się "jednym tchem", i te poczucie humoru. Relacja z jajem. |
Autor: | Basia Z. [ Pt lip 09, 2010 9:29 am ] |
Tytuł: | |
Byłam we Lwowie z 8 lub więcej razy, uważam że to pod każdym względem przepiękne miasto. Przepiękne detale architektoniczne, świetne klimatyczne kafejki, piękne parki. Niektóre części miasta (zwłaszcza poza ścisłym centrum) są mocno zaniedbane i zniszczone, ale z roku na rok widać postęp. A w porównaniu z rokiem 1990 kiedy to byłam tam pierwszy raz - postęp wręcz gigantyczny. W roku 1990 to w pięknym kościele podominikańskim zwiedzałam jeszcze "muzeum ateizmu", teraz jest tam prawosławna cerkiew, ale wnętrze pieczołowicie odnowiono. Byłam też na Cmentarzu Orląt Lwowskich po raz pierwszy w roku 1990 a od roku 2003 odwiedzam go co roku. Kiedy byłam tam pierwszy raz w rejonie dzisiejszej kaplicy była jeszcze baza transportowa, ale nagrobki zaczęto już odnawiać. Z kontaktów z Ukraińcami i miejscowymi Polakami odniosłam wrażenia zupełnie inne niż Ty. Zawsze spotkałam się z uprzejmością i serdecznością, bynajmniej nie tylko "zawodową". Nigdy mi się nie zdarzyło, ze ktoś był wobec mnie napastliwy lub niegrzeczny. Co do Cmentarza Łyczakowskiego - widziałam bardzo wiele napisów polskich, nie tylko na grobie Stefana Banacha. Zaraz obok jest przecież grób Marii Konopnickiej, a 30 m dalej Gabrieli Zapolskiej (zawsze nawiedzam ten zakątek cmentarza). Zaraz obok bramy jest grób Artura Grottgera. W najwyższej części cmentarza jest też dobrze zachowana kwatera Powstańców Styczniowych z grobem Benedykta Dybowskiego - zesłańca i badacza okolic Bajkału. Niestety w czasach sowieckich wiele nagrobków, zwłaszcza tych "nie historycznych" zostało "zawłaszczonych" przez miejscowych, skuto napisy polskie , w grobowcach pochowano miejscowych i są tam teraz epitafia ukraińskie. O ile się jednak orientuję ten proceder nie miał już miejsca po roku 1990. Pozdrowienia Basia |
Autor: | lucyna [ Pt lip 09, 2010 6:53 pm ] |
Tytuł: | |
Dawno nie czytałam tak dobrej relacji. Dość dobrze znam te klimaty, z większością spostrzeżeń zgodzę się ale ... Na Ukrainie, nawet we Lwowie spotykamy się z sympatią. Oczywiście, są wyjątki ale suma sumarum odnoszę wrażenie, że jesteśmy lubiani. Gdyby było inaczej to tak często nie ginęliby Kolegom turyści np. "porywani" przez nadobne panny młode na weselisko. |
Autor: | zjerzony [ Pt lip 09, 2010 7:06 pm ] |
Tytuł: | |
lucyna napisał(a): turyści np. "porywani" przez nadobne panny młode na weselisko. To, oczywiście miłość. Lecz jako wredny, mściwy drań i chamskie bydlę od razu myślę o tych tysiącach Polek, Bułgarek czy Ukrainek które z dobrego serca opiekują się sympatycznymi staruszkami gdzieś w Izraelu czy innej Francji cichutko wzdychając z do ożenku, z miłości. Cytuj: suma sumarum odnoszę wrażenie, że jesteśmy lubiani.
Edit: Po prostu mnie nikt nie lubi. |
Autor: | lucyna [ Pt lip 09, 2010 7:15 pm ] |
Tytuł: | |
![]() Nie to nie tak. We Lwowie kontynuowany jest stary zwyczaj. Panny młode zostawiają bukiet ślubny pod figurą Matki Bożej, robią sobie tam zdjęcia. Ten zwyczaj ma piękną oprawę więc turyści z Polski chętnie obserwują, fotografują, składają parze młodej życzenia. Bywa że i przyjmują zaproszenia na wesela nie informując o tym pilota czy przewodnika. Znikają, trwają poszukiwania delikwenta, bywa, że wieczorem zatrzymuje się limuzyna lub auto i goście weselni wynoszą polskiego turystę i oddają pijaniuteńkiego do autokaru. |
Autor: | Basia Z. [ Pt lip 09, 2010 7:16 pm ] |
Tytuł: | |
zjerzony napisał(a): Ciężko mi to opisać, ale podobnie było we Lwowie. I dalej uważam, że oni nas traktują jak frajerów do dojenia. Czy podobnie jak my Anglików na Rynku w Krakowie? Nie wiem, sądzę jednak że tak, na prowincji tego nie odczułem. Chociaż nie. W Drochobyczu przechodzące obok starsze kobiety rzuciły głośno do siebie: paliaki! Do nas, kiedy piliśmy piwo na ławce w parku (tam jest to dozwolone i powszechnie przyjęte) dosiadali się miejscowi aby pogadać. Dyskusje były czasem dość ostre, ale nigdy nie przekraczały ram przyzwoitości, tzn. nikt nikogo nie obrażał. A przede wszystkim mówiło się wprost - nie za naszymi plecami. Może dlatego, że byliśmy niewielką grupką, były w naszej grupie ładne dziewczyny i nie wyglądaliśmy na grupę zorganizowaną. Któregoś razu napotkani Ukraińcy zaprosili do swojego mieszkania czwórkę studentów z mojej grupy i pili tam wspólnie całą noc a przy tym dyskutowali (dobrze że o tym nie wiedziałam, chyba umarłabym ze strachu, bo byłam pilotem tej grupy, dowiedziałam się rano jak już wrócili). Ja rozumiem język ukraiński (chociaż sama nim nie mówię) na tyle dobrze, aby z grubsza zrozumieć co mówią i nie spotkałam takich sytuacji, aby ktoś o nas gadał ( a chodziliśmy zazwyczaj większą lub mniejszą grupą) poza naszymi plecami. Natomiast widziałam niestety sytuacje, że Polacy za granicą zachowywali się wobec Ukraińców z wyższością co było bardzo nieprzyjemne. Przykładowo domagali się obsługi jako pierwsi w restauracji (nie wg kolejności), zachowywali się hałaśliwie i nie reagowali na uwagi itd. To jest dość charakterystyczne, nie tylko na Ukrainie ale również i np. na Słowacji - postawa "ja mam pieniądze, mi się należy specjalne traktowanie". Na szczęście dotyczy niewielkiego procenta rodaków, ale pozostawia bardzo nieprzyjemne wrażenie. zjerzony napisał(a): Tak, zgadza się. Epitafium o którym pisałem dotyczył jednakże profesora Lwowskiego. Niemal wszyscy zostali zamordowani. Jak będziesz następnym razem, wypytaj o podobny zachowany napis. Jak znajdziesz, to postawię Ci nalewkę ziołową, którą przywieziesz.
Stefan Banach nie był profesorem, nie miał wykształcenia wyższego. Natomiast był genialnym samoukiem (co mi się wydaje niepojęte, bo uczyłam się jego twierdzeń na studiach i dla mnie dziedziny, którymi się zajmował - Topologia i Analiza Funkcjonalna to nauka o niesamowitym wręcz stopniu abstrakcji). Dzięki wstawiennictwu Hugo Steinhausa (też genialnego matematyka) otrzymał katedrę na Politechnice Lwowskiej. Nie został zamordowany przez Niemców razem z innymi profesorami uczelni lwowskich po zajęciu Lwowa przez Niemców. W czasie wojny pracował jako karmiciel wszy. Zmarł z biedy tuż po wojnie, nie było nawet pieniędzy aby go pochować, stąd pochowano go w grobowcu użyczonym przez zaprzyjaźnioną rodzinę. Przyznam że nie pamiętam epitafium na jego nagrobku, chociaż przychodzę tam w czasie każdego pobytu we Lwowie (właśnie z powodu Przestrzeni Banacha, o których musiałam się uczyć na studiach ![]() B. |
Autor: | zjerzony [ Pt lip 09, 2010 7:35 pm ] |
Tytuł: | |
Basia Z. napisał(a): To jest dość charakterystyczne, nie tylko na Ukrainie ale również i np. na Słowacji Po prostu najbardziej dostrzegalny jest taki rodzaj turystów ze społecznego awansu. Basia Z. napisał(a): Stefan Banach nie był profesorem, nie miał wykształcenia wyższego. Bo nie chciał, podobno. Basia Z. napisał(a): Natomiast był genialnym samoukiem (co mi się wydaje niepojęte, bo uczyłam się jego twierdzeń na studiach i dla mnie dziedziny, którymi się zajmował - Topologia i Analiza Funkcjonalna to nauka o niesamowitym wręcz stopniu abstrakcji). Pokolenia studentów uczyły się na jego książce. Basia Z. napisał(a): Nie został zamordowany przez Niemców razem z innymi profesorami uczelni lwowskich po zajęciu Lwowa przez Niemców.
Zdaje się, że ocalał, bo szczęśliwym trafem wyjechał do rodziny na wieś w tym czasie. Zaznaczam, że wszystkie wiadomości są zasłyszane lub pochodzą z rozmów. Nie korzystam z przewodników czy google. |
Autor: | peepe [ Pt lip 09, 2010 11:11 pm ] |
Tytuł: | |
lucyna napisał(a): bywa, że wieczorem zatrzymuje się limuzyna lub auto i goście weselni wynoszą polskiego turystę i oddają pijaniuteńkiego do autokaru
prawdziwi przyjaciele |
Autor: | Do-misiek [ So lip 10, 2010 9:38 pm ] |
Tytuł: | |
Dobra robota zjerzony. O Banachu dopiszę co wiem, ale to jutro, bo jutro wcześnie muszę wstać. |
Strona 1 z 1 | Strefa czasowa: UTC + 1 |
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group http://www.phpbb.com/ |