chwastek napisał(a):
moje pierwsze próby zrozumienia zasad działania takiego terenowego GPS skonczyły się niczym.
Zasady działania są identycznie takie same.
Tyle w samochodowym masz wgraną "gotową" mapę wektorową z siatką dróg i ulic, w takim terenowym po prostu trzeba ją wgrać (mapy wektorowe szlaków są dostępne w Internecie za darmo, udostępniają je pasjonaci) lub założyć, że poruszamy się bezdrożem.
Wtedy mało się to różni od chodzenia z kompasem i mapą na azymut.
chwastek napisał(a):
jest to o tyle dla mnie stresujące, ponieważ nakręciłam się na beskid niski nieziemsko a ciągle mam w pamięci nasze błądzenie o zmroku wśród pagórków z wizją noclegu przy minusowej temperaturze w lesie. na szczęscie widzac miejsce zachodu słońca chwastek zorientował wschód - kierunek marszu ... a reszta juz była żywiołem.
Dobra mapa i kompas są w takim wypadku wystarczające.
Mam na myśli oczywiście pagórki a nie Tatry, gdzie "marsz na azymut" byłby zdecydowanie ryzykowny.
Dla mnie GPS to kolejny gadżet, na który na razie nie mam pieniędzy.
Gdybym miała wybierać na pewno kupiłabym w pierwszej kolejności aparat fotograficzny.
Ale być może kolejny "telefon za złotówkę" kupię już z GPS-em i wtedy wypada znać zasady obsługi.
Mojemu synowi raz się przydał telefon z GPS-em i dostępem do Internetu. Ściągnął z googli mapę satelitarna aby znaleźć bacówkę w Gorcach, oznaczył jej pozycję i szybko do niej dotarł.
Może jeszcze wyjaśnię swoją filozofię - "dlaczego GPS to dla mnie zbędny gadżet".
Jedną z rzeczy, którą lubię najbardziej jest łażenie sobie bez szlaku po nieznanych dotychczas górach i wyszukiwanie własnej drogi.
W 90 % mi się to udaje a w tych 10 % kiedy nie uda się od razu - jest przygoda
Jaka była to dla mnie satysfakcja, kiedy kiedyś zdarzyło mi się założyć z kolegą, który doskonale orientuje się w terenie - o piwo - o to w której dolinie jesteśmy - i ja wygrałam
Było to w górach Marmaroskich a jedyną mapą jaką mieliśmy była mapa WIG arkusz "Burkut".
GPS zawsze mi dokładnie wskazuje gdzie jestem podając współrzędne.
"Wgrywając" do niego (to duże uproszczenie bo trzeba mapę skalibrować za pomocą specjalnych programów) odpowiednią mapę - on mi dokładnie wskaże gdzie na tej mapie jestem.
Ale po co - kiedy ja wolę to wiedzieć sama - sprawia mi to dużą satysfakcję i mam z tego sporo zabawy.
Po co za pomocą urządzenia elektronicznego mam sobie tą satysfakcję psuć ?
(oczywiście nie neguję tego, że GPS może być potrzebny w sytuacji zagrożenia)
Pozdrowienia
Basia