Witam
Dzieki don, bo to przez powyzszy opis trafiem do tego regionu. Jako, że teraz zapragnełem zobaczyć -co nie co, z ew. zamiarem aby tam później wrócić.
Wyjazd uzależniony był od okna pogodowego i taki właśnie miał przypaść w terminie 21-24 maja., toteż po wykonaniu kilkunastu telefonów jak i kilku maili do znajomych - udało się zebrać 3 osoby i wraz z nimi (raczej oni ze mną ) ruszyliśmy w rejon doliny Engadyny.
Jadąc ze Śląska przez Niemcy to tylko 1200km. No cóż, możliwe, że w sezonie letnim droga od parkingu do schr. Diavolezze jest prosta i łatwa , jednak teraz to jest wędrówka trasą narciarską z ciężkim plecakiem (no chyba, że na skiturach) jest bezsensowna. Chcąc nie chcąc kupiliśmy bilety (tylko 33fr za bilet w dwie strony). Na miejscu myślałem o kupnie mapy - jednak ich ceny to istny drenaż dla kieszeni (25-29fr). po 10min jesteśmy już na górnej stacji kolejki a zarazem w schr Diavolezze. Jadąc kolejką podziwiamy widoki jednak szczególną uwagę przykuła super lodowa góra (Ice Climbin) przygotowana specjalnie do uprawiania wspinaczki lodowej. Schronisko Diavolezze wg zasobów netu miało być zamknięte przez cały maj, a jednak było otwarte? ceny noclegu w pokoju wieloosobowym na pietrowych łożkach (niby dla nas w promocji) to tylko 35fr? bo normalnie to 65fr(ze śniadaniem i kolacją). Ale piwo to tylko 6,5fr , acha możliwość skorzystania z jaccuzi to koszt tylko 18 fr (dla turystów schroniska). Pierwszy dzień to ferratą na Piz Trovat - zejście łagodne i wejście na kopulasty szczyt o nazwie Sass Queder, następny dzień to Piz Palu, kolejny dzionek to Mont Pers i ....trzeba wracać do Polski , po drodze (w Austrii ) łatwa ferratka Lehner Wasserfall z wariantem "E". Teraz wiem , że w czerwcu ew w lipcu ponownie zawitam ten region.
Dzieki don - bo raczej bym się tam nie wybrał - bez twojej relacji
Szczerze - to w planach był wypad na Berninę - jednak żadna ekipa przebywająca w schronisku- nie miała jej w planie. Sam nie znając (i nie mając mapy) przebiegu drogi do schr Marco Roso (zasypane i niewidoczne ślady), toteż najbezpieczniej było zrezygnować z tego planu. Góra nie ucieknie.
Wrzuciłem troche ujęc z tego fajnego wypadu, jesli ktos ma ochotę to zapraszam na link:
http://www.garnek.pl/viking/a