Oczywiście należy się małe sprostowanie. Idąc od końca, to moja droga na Zmarzły Staw była bardzo dobra i ambitna! Problemem tylko była ta dziesięciometrowa ściana skalna w ślepym zaułku! No ale coś bym na pewno wymyślił...
Ja się wybrałem na tą wycieczkę autkiem. Mój tata, średnio podzielający moje zamiłowanie do gór (szczególnie w zimie), nastraszył mnie dzień wcześniej, że w Zakopanym są Jakieś Skoki Narciarskie, czy coś takiego i, że całe Zakopane zawalone jest samochodami, więc nie da się, ani wjechać ani wyjechać... Ja, nie posiadający telewizora nie miałem pojęcia, że w Zakopanym są Jakieś Skoki Narciarskie, zasnąłem więc z piekielną wizją zabarykadowanego Zakopanego... Specjalnie na tą okazję przestawiłem budzik na godzinę wcześniej (dziękuję Ci Tatku!). Podróż upłynęła szybko i po ciemku. Wjeżdżając do Zakopanego nie zauważyłem żadnych barykad... Wręcz przeciwnie, wiało pustką, taką wręcz jak na starych westernach. Brakowało tylko takich zawiniętych słomianych tub walających się przez drogę. Cóż, była 6 rano i środek zimy. Nieśmiało przejechałem przez Zakopane podążając za głosem mojej towarzyszki, mówiącej raz za razem "skręć w prawo, potem prosto...". Tak oto dojechałem w okolice miejsca gdzie odbywać się miały Jakieś Skoki Narciarskie, nie napotykając po drodze prawie żadnej żywej duszy. Do miejsca gdzie miały odbywać się Jakieś Skoki Narciarskie, a gdzie zwyczajowo zostawiam autko pod opieką życzliwych tubylców nie dojechałem, bowiem drogę zablokowali panowie policjanci w jednym radiowozie (pozdrawiam owych panów policjantów!). Grzecznie zapytałem o miejsce, gdzie mógłbym zostawić autko (tak zwany parking). Niestety panowie policjanci nie wiedzieli. Ów parking, o który pytałem znalazł się niecałe sto metrów od radiowozu panów policjantów... Tam też zostawiłem autko i poszedłem w okolice Ronda, o którym wszyscy wiedzą, że odjeżdżają stamtąd busy do Kuźnic. Tak oto zaczęła się przygoda...
Z ważniejszych wydarzeń na tej ekspedycji wymieniłbym:
- pyszna pomidorowa w Murowańcu
- poznanie dziewczyny, która je więcej niż ja
- nowa droga w Żlebie Ze Ślepym Zaułkiem (nieskończona przez owy Ślepy Zaułek)
- Wejście do połowy Zmarzłego Czubu, co sprawiło, że byłem pięć metrów wyżej niż Kasia (Kasia weszła tylko na Zawrat)
- przejście po zamarzniętym Czarnym Stawie Gąsienicowym , który okazał się całkowicie biały
To chyba tyle. Generalnie było bardzo miło. Pozdrowienia dla Kasi, panów policjantów, turysty, którego wyminąłem na Zawratowym Żlebie, a który stwierdził, że "ku**a generalnie porażka", bo nikt mu nie mógł zrobić zdjęcia na Zawracie... (Zrobiłem mu zdjęcie w Zawratowym Żlebie, ale widać tylko śnieg, więc równie dobrze mógł sobie zrobić takie zdjęcie przed blokiem)
Tutaj jest link do moich zdjęć
http://picasaweb.google.pl/shejnowicz/Z ... directlink
Zdjęcia przedstawiają dokładnie to samo, co zdjęcia Kasi (co nie powinno dziwić), więc chyba nie ma sensu ich oglądać.
<papapa>
Seweryn