Dzień drugi.
Rano wstaje się dosyć ciężko. Adam z Konradem decydują, że zostają w Popradskim jeszcze jedną noc, więc chcą zrobić coś w okolicy. Doradzam im Koprowy. Byli ogólnie zadowoleni mimo średniej pogody. Ja o 8 wychodzę w kierunku Osterwy. Kiedyś już szedłem tym szlakiem, ale tym razem wyjątkowo dał mi w kość. Co ciekawe według mapy jest tam 1h45min, a według słowackiego szlakowskazu 1h. Spora różnica. Mój cel to Kończysta, ale miałem świadomość, że w taką pogodę może być ciężko. Zachmurzenie momentami całkowite, groziło non stop jakąś burzo-ulewą. Spod Ostrvy kieruję się na grań Tępej. Trójka Słowaków jest pewna, że pomyliłem szlak i cośtam do mnie krzyczy. Ścieżka miejscami bardzo wyraźna, idzie się jak po sznurku. Pod Tępą trochę wantowiska i trzeba wyszukiwać własny wariant. Szybko staję na wierzchołku. Widoki na Dol. Złomisk, Wysoką, Żelazne Wrota odsłaniające się momentami zachwycają. Na szczycie zaczynam się zastanawiać co do dalszej drogi. I w tym momencie zaczyna padać. Droga przez Stwolską Przełęcz na Kończystą nie wygląda źle, ale samemu w nieznanym terenie, gdyby pogoda załamała sie bardziej wpieprzyłbym się w kłopoty. Kończysta musi poczekać. Schodzę do magistrali jakimś dziwnym wariantem - najpierw granią Klina, potem wantowiskiem prosto w dół. Nie wiem, czy decyzja o odwrocie była słuszna - okazało się, że pogoda w miarę się utrzymała do końca dnia. Ruszam nad Batyżowiecki Staw, nad którym nigdy nie byłem. Po drodze umilam sobie czas pogawędką z dwoma spotkanymi Polkami. Nad jeziorem bardzo przyjemnie - masyw Gerlachu robi super wrażenie, do tego Batyżowiecki, Kaczy i Kościółek. Dolina naprawdę mi się podoba. BTW Jest ktoś chętny na Zadni Gerlach? Bo ja bym się pisał
. Z Batyżowieckiego w deszczu schodzę przepięknym lasem do Wyżnich Hagów. Krople powoli szumią w koronach drzew, oprócz tego jest cisza, tylko w jakichś krzakach buszują ptaki. o chyba najfajniejszy moment wycieczki. Potem elektriczka i asfalt do Popradskiego - najmniej fajny moment wyciezki:).
W schronie okazało się, że Adam i Konrad już wrócili. Kombinujemy, jak załatwić coś do picia nie płacąc półtora ojro za 40ml.
Moi nowi towarzysze poprzedniego dnia szli pewien fragment trasy z ekipą niemieckich turystów ze słowackim przewodnikiem. Każdego wieczora ostro popijali w schronisku - vodca roztaczał wizje pięknych przejść i mrożących krew w żyłach ataków szczytowych, Niemcy mieli coraz bardziej czerwone pyski, a na stół wjeżdżały coraz to nowe trunki. Troszkę się z tych Niemców podśmiewaliśmy z Adamem - on z Opolszczyzny, ja z Kołobrzegu - mamy co do tego narodu wyrobione zdanie. Ale bez przesady - oczywiście nie ma mowy o żadnych uprzedzenia i generalizowaniu. Deutsche kommando z vodcą tego dnia wybrali się na Wysoką. Dotarli aż do...Chaty pod Rysmi.
Tymczasem po wizycie na cmentarzu symbolicznym (odnalazłem tablicę poświęconą Kukuczce - jedyna zniszczona na całym cmentarzu, chyba jakiś polski idiota chciał mieć niebanalną pamiątkę) zasiedliśmy w jadalni. Jakiś obiad, jedno piwko, drugie, trzecie... Trochę tych piwek było. A skończyło się na tym, że zasiedliśmy z vodcą, Niemcami (bardzo sympatyczni ludzie) przy jednym stole, okazało się że vodca ma akurat tego dnia 32. urodziny no i zaczęło się na dobre. Dla mnie finał tej imprezy nie był zbyt wesoły i miał miejsce o 3 w nocy w schroniskowym kiblu i to nie dupą w stronę muszli, niestety.
motyla noga, pomyślałem, na szlaku jutro może być ciężko. A jak było w rzeczywistości - to za chwilę.
Foty z dnia drugiego:
Podejście na Przeł pod Osterwą
Południowa grań Tępej
Wysoka z podejścia na Tępą
Widok z Tępej na Kończystą, otoczenie górnej części Złomisk z Żelaznymi Wrotami
Z Magistrali w stronę Mesta Vysoke Tatry
W Dolinie Batyżowieckiej
Zniszczona tablica Kukuczki