leppy napisał(a):
Ja mam taki obraz:
przyjemne zmęczenie wynikające z przewspinanego dnia.. piękna ciepła noc.. rozgwieżdżone niebo.. na jego tle wyraźnie odcinają się ciemne kontury skał zamykających dolinę.. wokół ponad 20 namiotów.. kilka ognisk wesoło płonie wśród nich, roztaczając po okolicy przyjemny blask.. w ścianie Żabiego Konia kilka czołówek, nadających bardzo górski charakter tej chwili.. i ludzie.. dzielący podobne pasje.. śpiewający, weseli, otwarci.. w tym lubiani ludzie z Forum.. zimne piwo w dłoni..
przyjemne zmęczenie wynikające z przewspinanego dnia.. piękna ciepła noc.. rozgwieżdżone niebo.. na jego tle wyraźnie odcinają się ciemne kontury skał zamykających dolinę.. wokół ponad 20 namiotów.. kilka ognisk wesoło płonie wśród nich, roztaczając po okolicy przyjemny blask.. w ścianie Żabiego Konia kilka czołówek, nadających bardzo górski charakter tej chwili.. i ludzie.. dzielący podobne pasje.. śpiewający, weseli, otwarci.. w tym lubiani ludzie z Forum.. zimne piwo w dłoni..
A mnie nawet udało się to sfotografować
Ale oczywiście głównie pojechaliśmy się powspinać.
Na zdjęciu widzimy (od lewej): Gosia, Piotr (Śpiochu), Aga (JaAga) i Aanka.
Pierwsze koty za płoty
Zespół nr 1, czyli Gosia i Piotrek.
Zespół nr 2, czyli Anka, Aga i poniekąd Ja
W międzyczasie pojawiły się kolejne osoby dramatu również pałające chęcią zdobycia niedostępnych turni - Leppy wraz z kolegą Arturem.
Panowie jeszcze się trochę wspinali...
.... a dziewczęta ewakuowały się na wycieczkę do dziury.
Gdy zaczęło się ściemniać przeszliśmy do spraw integracyjnych
Wieczór się nieco przeciągnął, w nocy myszy zjadły nam kiełbasę.
W sobotę poranek zaskoczył nas, minął i poszedł dalej.
Katastrofa polegała na tym, że słońce zamieniło namioty w saunę (chociaż niektórym to nie przeszkadzało).
Po porannej toalecie rozeszliśmy się do swoich zajęć.
A tam się wspinała Gosia z Piotrkiem.
Później licznie zjechali goście z Krakowa.
Aby uleczyć smutki Anny na tle niezaliczonej trójki udałyśmy się na inną trójkę, gdzie niestety również spotkało nas niepowodzenie - za to jakimś cudem odnalazł nas tam z dawna oczekiwany Gafcio.
Dołączyła do nas również kolejna Gdańszczanka - Klaudia, mistrz wspinu w trampkach
Wieczór przebiegł w milej atmosferze, bardzo dziękuję za prezent i życzenia
Były tańce, hulanki, swawole - najwytrwalsi doczekali świtu
Niektórzy nawet stawali na głowie
Po uleczeniu porannych dolegliwości poszliśmy w teren, zakamuflowaliśmy się na amen.
Zdjęcie podsumowujące - kwintesencja pikniku
Było miło
Ode mnie brawa dla wszystkich
