Ile można siedzieć w domu i zamulać?
Trzeba znowu ruszyć na szlak ZTGMowski i uzupełnić na świeżym powietrzu brakujące witaminy P .
Jako że cel ambitny zbiórka o 5 rano na pewnej stacji z Orłem.
Rozpoczynamy rajd w 4 osoby i zażywamy pierwsze witaminki P.
Po szybkiej jeździe zbieramy się na parkingu. Gdzie lądujemy do plecaków zapasy witaminy P i w drogę. Jest nawet ładnie coś tam widać a trasa mija nam dość szybko
w schronisku tradycyjnie kiełbasa -choć debiutanci wyłamali się
zażywamy witaminę P oraz przesuwamy start na trasę o prawie godzinę
Północna ściana Grzesia -to nigdy nie dawało mi spokoju jeszcze w warunkach zimowych..
Jeszcze przed wyjściem robię przekrój śniegu ciepłą strugą i decydujemy mimo 4ki na wyjście. Krokusy sa przepiękne w ogole czuć wiosną .Idzie się fajnie słoneczko choć na górze pizga z tego co było widać.
Gdzieś przy jakimś znaku chłopaki idą wykopać jamę w której na nas czekają około godziny.
My atakujemy Grzesia ,który jednak w porozumieniu z chmurami oraz wiatrem (takiego jeszcze nigdy nie miałem w górach zima
) nakazuje odwrót choć już widzieliśmy wierzchołek z krzyżem .Trawers jednak nie był dobrym pomysłem a na grani na czworakach ciężko było. Tak więc pokonał nas ale mądry wycof ujmy nie przynosi więc spokojnie schodźmy po śladach. W miejscu gdzie chłopaki poszli kopać jamę dla bobra (czy tam świstaka)-się spotykamy - jazda do schronu -gdzie musimy nadrobić niedobór witaminy P. Porywamy także sanie z kuniem dzięki czemu jesteśmy chwilę wcześniej przy aucie.
Droga do krk to tradycyjne leczenie się natura -szczególnie chmielem i dzięki brawurowej jeździe udaje nam się zobaczyć kawałek kabaretu w wykonaniu naszych 11 clownów gdzieś na wyspach.
Wyjazd na duży plus 2ka debiutantów w Chochołowskiej i witaminka P -czyli misja wykonana
z ZTGMowski pozdrowieniem Wasz jedyny wspaniały niesamowity ,merytoryczny i skromy
FOTY BĘDĄ
,a w ramce to juz wogóle jest super! 
?
