Początek lutego. Na nizinach nie widac zimy. Słonce podgrzewa powietrze do przyjemnej termiki 10st.C. Od dłuższego czasu myślimy o krótkim wypadzie w Tatry zima.
Jak nie teraz to kiedy? Po krotkim zastanowieniu padła decyzja:
-jedziemy…!!!
Przed wyjazdem analizujemy szybki instruktaż internetowy, jak uciekac przed lawinami…(m.in. materiały z tego forum).
Docieramy do Zakopanego ok. 13-ej. następnego dnia po 5 godz tłuczenia się w pociągu. Idziemy szybkim tempem wypożyczyć raki i kupic niezbędnik turysty- studenta( parę konserw, chleb, czteropak przennego) i obieramy azymut „Kuznice”. Robimy krotki postój przy Bystrej na ciepła herbatkę, zerkamy na mapę i decydujemy iśc niebieskim. Docierając do Boczania odbieram tel.: Z domu dzwonią z informacją o lawinie, która zeszła z Czerwonych Wierchów i porwała znanego himalaiste.- nie dowiedziałem się od muter o kogo dokladnie chodziło. Dopiero w schronie powiedzieli nam wiecej, ze był to Artur Hajzer i na szczescie wyszedl cało z wypadku. Nabraliśmy jeszcze większego respektu. Skupniowy Upłaz szczyci nas pieknymi widokami mleka.
Oprócz wystajacych z pod śniegu kosodrzewin widzimy … właściwie to nic..
Dopiero za Wielką Kopą Królowej zaczyna ukazywac się przed nami piekno zimy Tatrzańskiej
Docieramy do miasteczka Gąsienicowego po 15.
Ruch jest duzy, pomimo późnej pory. Jedni cos tam ćwiczą z linami na kursie wspinaczkowym. Inni śmigają pomiędzy nami na ski. Reszta… emigruje w strone Zakopanego i do schronu
W Murowańcu jeszcze więcej ludzi. W jadalni towarzyszy klimat biesiadny- cholera miał być spokój i cisza a tu więcej ludu niż w lato.:/
Trudno. Wyciszyc możemy się w instytucie parafialnym. Idziemy do naszego pokoju, witamy się ze współlokatorami i po krótkim spożyciu Tyrolskiej i chińszczyzny decydujemy się wybrac nad Czarny Staw.
Wracając po zmroku, mijamy oświetlony przez znicze pomnik Karłowicza (Dwa dni wczesniej mijała kolejna rocznica śmierci). Chwila refleksji (
http://karlowicz.free.fr/g/index.html) i ruszamy do celu.
Wreszcie czeka na nas porządny posiłek Tym razem- pasztet z indyka z kawałkami papryki
Rozsiadamy się przy wolnym stoliku i konsumujemy.
Dosiada się do nas osobnik i słyszac nasze dylematy gdzie się wybrac następnego dnia proponuje Kościelec- z ostrej rury wyskoczył. Ale ok. decydujemy, że wybierzemy się na Karb a później zobaczy się.
2 czesc nastapi...
Jest to tez debiut w relacjach takze prosze o wyrozumiałosc